A ta serio... to na Dżejna powinno spaść kowadło, gdy prosi by Lisbon została, żeby nie 'łamać' zespołu. Właściwie to zasługuje na plaskacza (i co potem?). Także finał finału nie jest rozsądzony. Dżejn robi krok naprzód i by zaraz cofnąć się o dwa. Dodatkowy smaczek: ciekawe, czy Pajk będzie lecieć tym samym rejsem ;].

Rzuć jakimś spojlerem jeśli już widziałaś dzisiejszy odcinek.

Widziałam... i cóż... Titus Welliver był / wystąpił. Tyle dobrego. Spoiler zaręczynowy się też sprawdził. Finał zagadki odcinka bardzo głupi i w zasadzie nie do uwierzenia (fruit of the poisonous tree). Na Marcusa i Lisbon razem źle się nawet patrzy.

Taka jesteś zniechęcona, a dla mnie nie wygląda to aż tak źle:) Dzięki.

Tą końcówką w stylu Bodyguarda mnie trochę kupują, bo akurat jest to melodrama w moim klimacie. Wiem: I totally suck! Może przy siódemce będę jeszcze największą sziperką Dżisbon i entuzjastką ósmego sezonu. Jest nadzieja. Kto wie.

I muszę też przyznać, że Titus przypięty (przywiązany) do szpitalnego łóżka to nie był zły widok. Nawet mimo brody. Szkoda, że zrobili z Niego takiego dość wyrachowanego zwyrola, przez co mało charyzmatycznego.

Nie znam nikogo, kto nie lubi Bodyguarda. Nie musisz bić się w piersi. Jisbon to aktualnie jedyny temat warty uwagi, tylko patrzeć jak założysz temat: "Kiedy oni się zejdą i w jaki sposób? Opinie i prognozy" ;)

Teraz to już trochę późno na taki temat, ale myślałam o możliwych 'evergreenach' w kontekście finału finałów bo ten Bodyguard agresywnie chodził mi po głowie :))). Rozważałam też statystyczną analizę finałów-finałów innych seriali pod kątem happy-endów lub kuriozalnych endów. Ale to już nieaktualne wobec widma s07. Dam się wykazać innym w zakładaniu Dżisbonowych tematów.

I Abott już nie swata, wręcz przeciwnie - ułatwił Lisbon zadanie, organizując wraz z Pajkiem dla Niej posadę w DC (ale to już było poniekąd wiadome). Pajk z wyrozumiałego gościa zrobił się niecierpliwy.

Szczupak wygląda na nerwowego, więc mnie to nie dziwi. Abott natomiast sobie grabi. Jedyny plus jest taki, że kiedy Lisbon poczuje presję, może chcieć się od niej uwolnić.

Mnie ten Pajk drażni tym, że był niby taki wyrozumiały (co wszyscy podkreślają, zwłaszcza sam zainteresowany, oznajmiając np., że Lisbon ma czas na decyzję - jakby sama nie wiedziała, albo potrzebowała zgody/potwierdzenia od tego łaskawcy). Przecież to Lisbon w tym wypadku ryzykuje, On tak czy inaczej pojedzie (poleci :). Pajk co najwyżej marnuje czas na Lisbon, podczas gdy - Oberyn jeden - mógłby uganiać się za kimś innym. Mogliby Jej lepszego amanta dobrać. Może Ją chociaż trzaśnie na odchodnym, wykazując wreszcie jakąś charyzmę (nawet tę złą).

Oberyn? Więc seriale fantastyczne to nie Twoje klimaty? Hmmm.

Kompletnie nie. Oberyn jest zasłyszany i przysposobiony na okoliczność Mentalisty. Nawet moja siostra, która ma fatalny (czyt.: inny) gust i czytała/ogląda GOT - zapytana ostatnio stwierdziła z pewnością w głosie, że GOT nie jest dla mnie. Może powinnam obejrzeć, żeby się dowiedzieć czemuż to, aż tak kategorycznie odmówiono mi tego serialu, podczas gdy ta sama siostra książkę mi wpychała kilka tygodni temu, gdy poprosiłam ją o coś 'letniego', nieangażującego umysłowo z Jej półki (potrzebowałam coś lekkiego do relaksującego poczytunku na świeżym powietrzu - niektórzy w tym celu męczą cudze archiwa na filmwebie, ja wolę rozrywkowe lektury z 'fabułką'). Może po prostu co innego czytać o smokach, a co innego oglądać je na ekranie...

PS. Jakby ktoś pytał to stanęło na czytaniu Mario Puzo.

A propos Pajka-Oberyna to jeszcze nikt nie dodał mu dokonań w Mentaliście do filmografii...

PS. Bardzo podoba mi się synonim słowa inny :)

Pedro czeka w kolejce na weryfikację, pewnie go dodadzą (zweryfikują) jak aktor wyleci już z serialu - czego nie mogę się doczekać! Gdyby zabrał jeszcze Kim, albo chociaż nerda (w sumie dogadywali się całkiem nieźle w tym Jego pierwszym odcinku) byłabym wniebowzięta, nawet bez samolotu.

PS. Trzeba być tolerancyjnym :)))

Dobry wybór.

Jest zupełnie OK, chociaż zaprzestałam chwilowo czytania - czekam z tym na lepszą aurę w przyjemnych okolicznościach przyrody. Może aż sobie wreszcie "Ojca chrzestnego" obejrzę bo dotąd nie widziałam (ignorancja świadoma ignorancji).

Koniecznie, "Ojciec chrzestny" to jednak klasyka kina :)

Jakoś nie lubię maniery Brando (chociaż w "Czasie apokalipsy" zdzierżyłam). Nie jest to jedyny klasyk, który konsekwentnie wyłączam, ale może po lekturze przejdzie mi ten opór i ciekawość zwycięży. Chociaż czytam też nie "Ojca chrzestnego", a akurat "Omertę", więc nie jest to oczywiste przełożenie książka-ekranizacja. Może już wystarczy, że od jakichś 2-óch lat 'męczę' z coraz mniejszym entuzjazmem Mentalistę. Doobejrzany "Ojciec chrzestny" to już może być objaw masochizmu...

W sumie nic na siłę. Ja też niektórych klasyków nie oglądałam i nie zamierzam, np. "Tam gdzie rosną poziomki". Nie podejrzewam, żebym się kiedyś przemogła:) Jakoś Mentalista jeszcze mnie nie znudził i chętnie obejrzę kolejny sezon, ale rzeczywiście rozumiem, że można mieć zastrzeżenia.

Widzisz, też jesteś tolerancyjna, możemy sobie podać wirtualną łapkę :). 13 odcinków Mentalisty jeszcze zdzierżę, ale zapewne nie bez zastrzeżeń.

Ja też, tylko wolałabym, żeby twórcy skoncentrowali się na zagadkach kryminalnych, a nie na relacjach bohaterów, bo nie chcę, żeby serial zaczął przypominać "Niewolnicę Isaurę" :)

Faktycznie zrobiło się telenowelowato. Mam nadzieję, że jak już skończymy z tymi podchodami to pójdzie z górki i Dżisbon przestanie być eksploatowany w irytujący sposób. Przy okazji mogliby (znowu) wymienić trochę obsady. Może Lisbon zamiast zostawać w Texasie powinna zabrać Dżejna do DC? Mielibyśmy zwiedzanie Hameryki z Mentalistą (a wszystko 'grane' z jednego studia).

Dla mnie nieco dziwnym jest fakt, że Lisbon przez 5 i 1/2 sezonu wzdychała potajemnie do Patricka, a tu nagle pojawił się jakiś tam Pike i ona od razu na niego poleciała :) Dlatego też czekam na oczyszczenie atmosfery.

W tych amerykańskich serialach bardzo często postaciom dokładają takie niby przejściowe związki, przed tym 'właściwym'. Z relacji brat-siostra mogliby chyba wyprowadzić Dżisbonów tylko jakimś śmiertelnym zagrożeniem (spontaniczne wyznanie - kilka okazji ku temu już zmarnowano), albo Pajkiem właśnie (stopniowa droga do oświecenie wyzwolona przez zazdrość). Postawili na Pajka. Ja bym chyba wolała krótszą piłkę bo mnie te szczenięce niemal podchody nie kręcą. Ale z drugiej strony dawno nie oglądałam żadnej telenoweli, przynajmniej wiem, że dalej tego nie lubię. Zawsze to jakaś wiedza...

Wiadomo, żeby pokręcić atmosferę i oglądalność. Pamiętam jeden odcinek, w którym Jane powiedział Lisbon, że ją kocha, a później, gdy niebezpieczeństwo minęło zgrabnie się z tego wycofał.

I zadzwonił telefon. Skąd my to znamy...? - Z ostatniego odcinka.

Niestety. No ale mam nadzieję, że finał będzie chociaż w miarę satysfakcjonujący :)
P.S. Skoro lubisz czytać, spróbuj Murakamiego.

Na razie widziałam sniki-piki i zapowiada się emocjonująca telenowela pt.. wychodzenie Dżejna ze świata złudzeń i iluzji. Trochę kpię, ale w sumie jakoś mi to nie przeszkadza.

A coś konkretnego tego Murakamiego polecasz? O autorze naturalnie słyszałam, ale jakoś mam niechęć do sięgania po bestsellery.

Ja się, mówiąc szczerze, cieszę na ten odcinek ;)
A propos Murakamiego to myślę, że nie jest on jeszcze taki oklepany. Zaczęłam go czytać dawno temu, kiedy jeszcze nie było o nim tak głośno. Najbardziej podobały mi się trzy pozycje: "Norwegian wood", "Przygoda z owcą" i "Kronika ptaka nakręcacza". Spróbuj, może też Ci się spodoba:)

Też się cieszę, ale trochę przewrotnie - tak jak z RDżonem, chce żeby te podchody już się wreszcie skończyły. Z kolejnymi sezonami zresztą sygnały wysyłane z ekranu były dość jasne i gdyby nie było Dżisbona (albo chociaż ruszenia tego wątku) czułabym się nawet nie tyle zawiedziona, co oszukana / zwodzona. W tym sezonie wreszcie i to odhaczymy z długie listy oczekiwań.

A który z tych tytułów najwięcej przemyca z japońskiej kultury (akurat lubię czytać o Japońcach)?

Ja też czuję się tymi podchodami z tygodnia na tydzień bardziej zmęczona, dlatego czekam jutra :) Ja też bym była bardzo zawiedziona gdyby JIsbon nie zakończył się "pomyślne". Byłoby to oszustwo ze strony Hellera.

Myślę, że japoński klimat ma każda z tych książek, to się czuje, chociaż autor odnosi się też do zachodniej popkultury, zwłaszcza muzyki. Wydaje mi się, że najlepiej zacząć przygodę z Murakamim od "Norwegian Wood".

Ja może i bym przebolała jakieś inne zakończenie, ale przede wszystkim nie z Pajkiem i nie w takiej rzewnej atmosferze. To byłby strasznie smutny i dziwny finał - w zasadzie dla wszystkich postaci, więc i dla widza.

Murakami jest nawet na gryzoniu, więc mogę rzucić okiem na kilka stron bez większego wysiłku, czy poświęcenia. Chociaż nigdy nie przeczytałam tak całej książki. We'll see. Jeszcze muszę "Traktat o łuskaniu fasoli" przeczytać (to też poniekąd pomysł z forum Mentalisty, ale tylko poniekąd).

Dla mnie inne zakończenie nie istnieje, jestem w tym względzie fundamentalistką ;)

Przeczytałam kilka książek Jo Nesbo właśnie z gryzonia, ale oczy mi wyszły na wierzch. Strasznie męczące na dłuższą metę. Jednak jestem oldschoolowa, bo wolę papier. Niemniej jednak możesz rzeczywiście spróbować kilka stron i jak się spodoba to wtedy wersję papierową przeczytać.

Nie każdy fundamentalizm jest zły ;]. Ja na razie oswajam się z sytuacją, iż serialowy braciszek i siostrzyczka zamierzają cudzołożyć (ale dopiero w styczniu?). I wszyscy są temu przychylni... ja też, ale mam ułomne tego wyobrażenie. Może sobie zrobię jutro powtórny seans "Błękitnej laguny", wprowadzę się w niezręczny klimat przed finałem Mentalisty :P.

Zdecydowanie sprawdzę czy Murakami jest godzien miejsca w mojej tradycyjnej, książkowej kolekcji. Spojrzałam na tego Nesbo i moja niezawodna siostra ma chyba całą kolekcję tych książek. Czyli ktoś jeszcze to czyta :P. Pamiętam te koszmarne tytuły ("Człowiek nietoperz") i okładki. Niby nie należy oceniać książek po okładkach, ale wyglądają mało zachęcająco. Sama po 'takie' książki sięgam tylko latem, ale mamy prawie lato, więc wszystko się zgadza.

Hahaha. No tak, oni rzeczywiście zachowywali się jak brat i siostra. Z tym, że Lisbon była starszą siostrą, która ciągle Jane opierniczała. A teraz będą parą! Ciekawa perspektywa!

Nesbo to geniusz kryminału. Siostra widać jest fanką kryminału:) Faktycznie okładki jego polskich wydań nie są zbyt udane i zachęcające, ale treść jest naprawdę warta uwagi. Ja jestem miłośniczką jego twórczości.

ja tam byłam za Pajkiem, bo wątek Jisbon dawno mnie już zmęczył, a dziewczyna niech ma coś od życia. Ale skoro ma być 7 sezon, to Teresa na pewno nie poleci. Ciekawe czy w następnych odcinkach dostaniemy w końcu jakieś wyjaśnienia odnośnie RJ, tajnego stowarzyszenia albo chociaż zaszyfrowanej listy... Pewnie to marzenia ściętej głowy:(

Ale twórcy nakręcili ten ostatni odcinek nie wiedząc, czy będzie siódmy sezon, więc to niczego nie zmienia. Chociaż nawet ta ówczesna niewiedza przemawia raczej za happy-endem relacji Dżisbon, która mogła być końcem historii (gdyby skończyło się na s06) i jednocześnie w naturalny sposób nowym otwarciem dla siódmego sezonu. Z Pajkiem i DC w perspektywie siódemki byłyby tylko same kłopoty. Scenarzyści musieliby się jakoś z tego wycofać, bo chyba nie wierzymy w Mentalistę bez Lisbon? Jej ewentualny powrót np. w roli 'syna marnotrawnego' (nie wyszło z Pajkiem = wracam) byłby jednak bardzo słaby.

Tych wyjaśnień to już pewnie nie będzie. Wydaje mi się, że Heller uznał swoją porażkę na polu RJ i chciał od tego uciec, stąd te przeskoki w czasie i totalny brak nawiązań. Z jego strony głupio byłoby teraz do tego wracać. Widzowie już przetrawili te braki.

ja właśnie nie przetrawiłam, zwłaszcza wątku z listą, którą machał przed nosem Abbotowi-agent już zapomniał?
Bez Teresy nie ma Mentalisty, więc innej opcji nie ma, musi zostać. Ale ja ciągle czekam na jakieś wyjaśnienia, 7 sezon obejrzę tylko po to, żeby się przekonać, czy rzucą choć ochłap:)

A ja chce już zapomnieć o RJ :). Myślę, że Heller też, więc wyjdzie na moje (tzn. na Nasze = moje i Hellera - ale się 'egzotycznie' sparowałam/spoufaliłam z anty-idolem :P).

Ja też na to liczę, zwłaszcza, że skoro już rozwiązali sprawę Titusa i organów, to nie sądzę, że finał będzie tylko i wyłącznie Jisbonowy. Bardzo się zawiodę, jak obok romansów będą rozwiązywać jakąś zwykłą sprawę.

Ja się zastanawiam czy przypadkiem jakiejś starej sprawy nie odgrzebią w finale. To tylko tłumaczy konieczność doraźnego zatrzymania Lisbon na ostatniego kejsa. Nie jestem mentalistyczną maniaczką i nie chce mi się przeglądać obsady odcinka pod tym kątem (reappearing-u którejś z postaci), ale jak ktoś się czegoś dogrzebie to nie pogardzę informacją.

Mnie się wydaje, że będzie zwykła sprawa, a na głównym planie będzie romans.

To co Oni robią z tym wątkiem 'romantycznym' to nawet ciężko nazwać romansem. Chociaż może przez fakt, że zrobili odcinek z założeniem, że może to być jednak pożegnanie Mentalisty wszystko będzie jakieś lepsze - sprawa, i finał tego romansu bez romansu ;]

Run Jane. Run! :)
Ależ będzie romantycznie! Scena z samolotem - Heller postanowił nawiązać do największych klasyków - Bodyguard, Friends - czy ja zawsze znajdę skojarzenie z Friends? - (lub masy kiczowatych komedii romantycznych, które zawsze muszą mieć punkt zwrotny w samolocie/na stacji kolejowej/na stacji autobusowej/w metrze/ w porcie).

"...na Dżejna powinno spaść kowadło, gdy prosi by Lisbon została, żeby nie 'łamać' zespołu." Creep, może on ma na myśli team Jane - Lison, w końcu powiedział jej w ostatnim odcinku, że tworzę niezły team. Jeśli jednak na prawdę mówi o całym zespole FBI, to ja na miejscu Lisbon, po usłyszeniu tych słów, dałabym mu w twarz i "Panie pilocie, lecimy!"

Tak w ogóle to Pajk zaszalał z zaręczynami!

ja mam jednak nadzieję, że Lisbon w koncu krwa przejrzy na oczy!!!!

chycona zgadzam się w pełni z Tobą. Już w Jane widać w oczach, że chce mieć Lisbona :)

Pajk jest nieprzyjemny, ma wielki nochal i zjawił sie cholera wie skąd. Nie wierzę, że ona nic do niego nie czuje, pracują tyle lat, tyle przeszli... Mam nadzieję, że finał będzie godny i miły dla oka :)

Robiąc screening / scrolling wydawało mi się, że napisałaś "będzie goły i miły dla oka" :P. Wielki nochal Pajka to i tak za dużo, jak na moje skołatane Mentalistą nerwy...

Tak Heller postanowił nawiązać do klasyków, ale chyba specjalnie to zrobił tylko wyłącznie by uszczęśliwić (mam taką nadzieję) fanów Jisbona :)
Nie wiem dlaczego ale mam głupią wizję biegnącego Jane przez lotnisko i taki cudowny piruet wywija przy samych schodach. Wiem to nie komedia, ani kabaret, ale jakoś mógłby tak rypnąć się ten w głupi dziób i obudzić się w końcu na dobre. Przez tyle czasu miał okazję z Lisbon być, a teraz kiedy ona postanawia odejść to on się przebudza.

Co do Szczupaka to on się boi, że Patrick odbierze mu Lisbon i walnął prosto z mostu "wyjdziesz za mnie" ... Mina Teresy bezcenna i to" what?, WHAT?" :D

Dżejn trochę się pomęczy, zanim wskoczy na pokład samolotu Lisbon. Toteż ja mam nadzieję, że na lotnisku zabiorą mu buty i nie oddadzą!!! Możliwe? - Możliwe! Zaliczyć glebę też by mógł. Facet ostatnio ma dużo biegania w kluczowych momentach życia. Może Sajmon lubi dżoging...

PS. Mentalista to nie komedia / kabaret? Trochę jednak tak. Czasem niestety, czasem na szczęście bo różnie 'to' wychodzi.