Moim skromnym zdaniem genialny odcinek. W zeszłym roku 2 pierwsze odcinki sezonu oceniałam jako jedne z gorszych w historii serialu, a w tym roku jest zupełnie odwrotnie. :]
Odcinek słodko-gorzki. Chyba się jeszcze tak nie śmiałam oglądając "Mentalistę". Jane na haju rozwiązujący zagadkę - pure win. I później jak z Lisbon wrabiali sąsiadkę ofiary - fantastyczne. Wyimaginowana córka Jane'a - świetnie stworzona postać. Wygadana i inteligentna jak ojciec, do tego świetnie dobrana pod względem fizycznym. Zakłuło w serducho, kiedy "odeszła". No i na koniec Jane, który na razie jednak wybiera żyć przeszłością pijąc kolejną herbatkę z belladonną.
Myślę, że osobom przeciwnym związkowi Lisbon-Jane może się parę elementów nie spodobać - podświadomość Jane'a wyraźnie podpowiada mu, że powinien się definitywnie pogodzić z utratą rodziny, bo jego obsesja na punkcie RJ nie pozwala mu prawdziwie żyć, jak również że czuje coś do Lisbon.
Minusy - trochę słabo nakreślone postacie drugoplanowe. Nie przekonał mnie ani konkurent denata, ani sama morderczyni - szczególnie jej przyznanie się do winy niedorobione. Najwyraźniej skupili się na przeżyciach Jane'a.
Co do fabuły odcinka mam dokładnie takie same wrażenie - w sumie były tylko 3 osoby podejrzane, i jeszcze ten cyfrowy motyl ulatujący w stronę okna... hmmm... Widać, że ciężar odcinka - ponownie - gdzie indziej umiejscowiono. Nie oglądam tego serialu dla zagadek, więc mi to nie przeszkadza. Córka fajna, dokładnie tak, jak zauważyłaś - ukazała, że podświadomość PJ jest trochę w kontrze, do tego co robi, a raczej czym żyje. - Coś dla zwolenników teorii RJ-PJ, taka lekka schizofrenia :).
A, co do Jisbon, to Heller w jakimś wywiadzie mówił, że w tej serii widz ma poznać relacje Lisbon-PJ, tak naprawdę lepiej, a raczej wcześniej od samych zainteresowanych, tzn. zanim je sobie uświadomią, tudzież skonfrontują. Czyli tak naprawdę nic nowego :)
I w końcu okazało się, że to FBI zatrzymało Lorelei...
W którymś wywiadzie było, że Lisbon ma odkrywać swoje uczucia do Jane'a, dlatego trochę mnie zaskoczyło, że w zasadzie na razie bardziej odkrywamy uczucia Jane'a do Lisbon. ;] Ale to dobrze, bo byliśmy jednak trochę niedoinformowani na tym polu.
Właśnie zapomniałam o Lorelai. Całe szczęście, że o tym wspomnieli i że to nie RJ tym razem zajął się zniknięciem. Najwyraźniej też wątek konfliktu z FBI będzie kontynuowany za tydzień, więc liczę że następny odcinek również utrzyma formę.
Pod koniec poprzedniego sezonu to też raczej tak było - np. przy tej kaucji i pewności PJ, że to Lisbon nad nim czuwa. Teraz jeszcze ma coś być na linii Lisbon - ten młodszy agent FBI, więc może być zabawnie.
Nie wiem, czy chcę zobaczyć rozwój relacji Lisbon-Mancini. Mashburn miał przynajmniej klasę i styl. Mancini wyszedł na zadufanego narwańca w premierowym odcinku, a Jane zrobił z niego kompletnego idiotę. :] No i FBI zagrało zupełnie nie fair. Ale zgadzam się, może być zabawnie.
Boję się, że ja też nie chce tego zobaczyć ;) nie wiem dlaczego, ale ten aktor strasznie mnie irytuje, może to przez postać którą gra. W każdym razie, może to ma doprowadzić do tego, że Jane poczuje jakieś igiełki zazdrości...niewiadomo. Mushburn był intrygujący :)
Uff, już myślałam, że coś ze mną nie tak, bo w poszukiwaniu spoilerów nt. Lisbon-Mancini zapędziłam się na tumblera, gdzie znalazłam zachwyty nad aktorem oraz fanki shipperki tego romansu. o_o Może i nie jest z niego brzydal, ale wyszedł na naiwnego klauna w pierwszym odcinku. Jak oni go chcą z Lisbon zobaczyć, no jak? ;]
A ten typ raczej nie będzie takim subtelnym adoratorem, jak Bosco. PJ i bez tego Go nie lubi, więc będzie śmiesznie. To zapewne będzie tylko wątek równoważący relację PJ-Lorelei, gra i nic więcej. Koniec końców i tak wszystkie drogi prowadzą do Rzymu :D. "Nie ma miłości bez zazdrości, Bo nie ma zazdrości bez miłości" XD
Po tym jak agent Mancici przywitał się z Lisbon podczas pierwszego spotkania w poprzednim odcinku przemknęła mi przez głowę myśl, że mogą zostać parą. Szybko to odrzuciłam, że znowu coś nad interpretuję, a tu proszę jest oficjalne potwierdzenie.W sumie jestem z tego zadowolona. Jak na razie nie pokazano nam żadnego dłuższego związku Lisbon. Była tylko jedna noc z Mushburn'em, cichy adorator - Bosco i były chłopak. Ten związek może wnieść powiew świeżości. Na pewno rozbuduje i pogłębi postać Lisbon, pomoże w uświadomieniu uczuć Jane'owi, a przede wszystki wprowadzi sytuacje komediowe. Mancini już nienawidzi Jane, a on świetnie się bawi jego kosztem, więc ich wzajemne tarcia będą jeszcze ciekawsze tym bardziej, że w grę wchodzić będzie zazdrość o TL. Nie myślcie, że jestem przeciwniczką związku Jisbom, wręcz przeciwnie, ale wiadomo wątek ten będzie rozwlekany (niestety tak bywa przy proceduralach). Dlatego zanim oczywistość stanie się rzeczywistością, chcę zobaczyć jak będą kształtowały się relacje na linii Jane-Lisbon i Jane-Mancini i dobrze się przy tym bawić, a nie czekać kilkadziesiąt nudnych odcinków, aż w końcu zrozumieją co do siebie czują.
Może Mancini rzeczywiście jest narwańcem, albo to może Jane tylko tak na niego działa, poczekamy zobaczymy
Bardzo zabawny odcinek, z tych lekkich, to chyba mój ulubiony, zaraz obok Jane'a w szkole :) Uwielbiam Lisbon, że zawsze daje się namówić na te głupkowate pomysły Jane'a i to ich wkręcanie tej kobiety w halucynacje-bezcenne!!! Jeśli chodzi o relacje Jane-Lisbon, to uczucia Lisbon chyba są jasne od jakiegoś czasu, więc to dobrze, że skupiają się na uczuciach Jane'a, w końcu to on jest tym zamkniętym w sobie już 10 lat, więc chyba najwyższy czas żeby się trochę otworzył.
Też lubię takie wątki z przeszłości, które pozwalają lepiej poznać postać, przydałoby się coś takiego o Lisbon. Zwłaszcza, że Ona też wcale nie jest taka 'otwarta' - przerabialiśmy to zresztą w odcinku z dawnym narzeczonym, któremu złamała serduszko ;]. Wyczekuję też odcinków o tym jej szaleńczym pościgu za zabójcą Jej świadka. No i jeszcze sekciarz ma powrócić... Będzie się działo :)
Zgadza się :) Poza uczuciami Lisbon do Jane'a, właściwie niewiele wiadomo o Lisbon, miała swój epizod z Mushburn'em, a potem jej postać została tak pominięta i słabo prowadzona, że cieszę się, że w końcu poświęcą jej trochę czasu (ale skupili się na Cho i Rigsby'm, więc kogoś musieli pominąć ). Jane nie był pominięty, on jest zamknięty sam z siebie, przez to wszystko co przeżył i chyba sam siebie oszukuje, że tak można na dłuższą metę. Jego córka ma rację, ileż można życ Red Johne'm, zwłaszcza, że ta sprawa ciągnie się jak makaron i czasem ja już tracę cierpliwość, a co dopiero on! Nie mówię, że od razu ma być z Lisbon, ale żeby zdał sobie sprawę, że jednak coś tam czuje i że nie jest winny żonie i córce wieczną żałobę. Sekciarza doczekać się nie mogę :) Mam nadzieję, że pociągną jego dziwną relację z Van Pelt, choć wątpię.
Z PJ to trochę wygląda, jakby zamienili kolejność odcinków - zaraz się Nam facet załamie :P. Jak dla mnie to RJ mogliby złapać przed finałem, też mnie to trochę męczy, tym bardziej, że tempo spraw albo siada totalnie, albo nakręca się niewiarygodnie. Może Lorelei coś tu wniesie, na pewno rzuci trochę światła i na tą postać.
PS. No i nie zapominajmy, że jeszcze ma być odcinek pokazujący, jak PJ 'wstępuje' w szeregi CBI. - Widać, że mocno zabiegają o widza, bo co odcinek - to niemal specjalny :D. Van Pelt ma chyba jakoś zniknąć z obsady, więc w sumie może... Jej postać chyba najbardziej zmieniła się od początku, w pierwszych odcinkach była taką naiwną katolicą, nadawałaby się wówczas do sekty.
Nie wiedziałam, że ma być odcinek związany z powrotem do przeszłości, trochę się zacofałam ze spoilerami. Ależ nas będą rozpieszczać w tym sezonie ;)
TVLINE BONUS SPOILER | The CBS drama is planning something pretty special for its upcoming 100th episode, which will reveal “what happened when Jane first arrived at the CBI all those years ago,” previews Heller. “It's like the origins of Spiderman [or] Batman. We see Jane soon after the death of his wife and child, and we see him meeting the team for the first time. It's a great, fun episode.”
witam, jeżeli cały sezon będzie w takiej konwencji jak dwa pierwsze odcinki to naprawdę warto było czekać!
Jeżeli odcinek 6 ma być o tym o czym napisał creep_ to jak dla mnie będzie to wisienka na torcie :-D
już się nie mogę doczekać.
A co do odcinka 2...
bardzo pomysłowo pokazano jak sądzę ukryte myśli PJ , bo chyba tak naprawdę halucynacje są naszą podświadomością.
Dobór córki - genialny , a jego tęsknota za nią niesamowicie zagrana - BRAVO Simon!
czy Lizbon jest jego miłością (PJ)?
dla mnie?? .... nie ma na chwilę obecną innej kobiety jednak nie jest to kobieta z którą PJ spędził by resztę swojego życia... ona poprostu jest ale nic pozatym.
zobaczymy ;-D
p.s
prosta scena z basenem...
niby nic nie wnosząca a jednak...
PJ chce zjeść jebłko - poprostu je bierze
PJ chce usiąść na traktorze - wsiada
PJ chce się napić herbaty u kogoś w domy - poprostu ją sobie zaparza
...córka PJ widzi basen - poprostu do niego wchodzi ;-D i się kąpie bo ma taką ochotę!
A ja mam nadzieję że Jan'e będzie łoił tą Belladonnę hektolitrami, przynajmniej do końca serii- jego córka przypadła mi do gustu:)
O tak Patryczek na haju genialny! Jednak ta scena na końcu ukazuje jakim smutnym człowiekiem jest Jane. Może ta jego "córka" pomorze mu się pogodzić ze stratą i zacznie ogarniać się ze swoim życiem (tak w połowie serii :P) Wszyscy Go naprowadzają na TL może coś z tego będzie ?
w ktorym momencie jest powiedziane ze Lorelei jest przetrzymywana przez FBI??
moim zdaniem nigdzie, bo w rozmowie na początku filmu między Rigsbym i Cho padają słowa, że Jane zachowuje się dziwnie odkąd Federalni zabrali Lorelai i stąd są wysnuwane wnioski, że ona tam nadal
To jest jak dla mnie bzdura i chodziło im o to, że FBI zabrało ją po prostu z rąk CBI i wsadziło do aresztu, a nie że podmienili więźnia itp.
W tej kwestii nic się nie zmieniło i to Red John się tym zajął.
Motyw z Janem na haju był świetny. Wyimaginowana Charlotte na duży plus. Ja nadal jestem zwolennikiem tego, aby niektóre sprawy zostały pociągnięte przynajmniej do 2-3 odcinków. Pozwoli to na lepsze nakreślenie postaci drugoplanowych i jakby nie było trochę wyłamie serial z pozycji standardowej (bo w ostatnich latach dużo seriali typu "procedural" daje 1 sprawę na 1 odcinek).
Łaaaał, znowu zaczynamy zabawę od początku. Sezon pełen zagadek do rozwiązania (oczywiście Jane wszystkie je rozwiąże), pojawi się kilka znanych postaci takich jak Summer i Brett Stiles (oczywiście pojawią się, nie wniosą za wiele do fabuły i równie szybko znikną, żeby w kolejnym sezonie zrobić to ponownie - i tak aż do końca serialu), a na koniec Red John jak zwykle wygra z naszym bohaterem, pokazując mu najwyżej 2 zęby i kawałek buta (zabicie Lorelei bardzo prawdopodobne - przecież musimy na koniec kogoś zabić, żeby było dramatycznie!). No, to takie są w skrócie moje przewidywania na piąty sezon Mentalisty. Ale dość z narzekaniem. O ile pierwszy odcinek był nudny i przewidywalny, to drugi wypadł już trochę lepiej. Motyw wizji z córką, mimo że odrobinę naciągany, to całkiem gładko i przyjemnie poprowadzony. Kolejnym dużym plusem jest oczywiście więcej niż w poprzedniej serii Lisbon. Liczę na chociaż jeden epizod, który będzie poświęcony jej postaci!
Spokojnie, ten i następny sezon zwieńczą serię. Nie sądzę że powstanie 7czy jeszcze dodatkowo 8 seria. Bruno Heller dość jasno się określił jak chce przedstawić RJ więc nie potrzebuje do tego całych serii tylko zamknie się w tym temacie w 2-3odcinkach na końcu.
Hehe, fajna ironia :p Najgorsze jest to, że na pewno tak będzie! Z tym że, mam nadzieję, że jednak w tym wszystkim będą trzymać lepszy poziom niż w tamtym sezonie (i wygląda na to, że chyba będą) i że to nie potrwa jeszcze długo (bo mi się nie chce czekać ). Zwłaszcza, że odkąd RJ nie zabija, to właściwie prawie go nie ma (a przecież i tak było go niewiele). PS. pierwszy odcinek nie był taki najgorszy :p, był lepszy niż pierwszy poprzedniego sezonu :)
Pierwszy odcinek rzeczywiście lepszy niż w poprzednim sezonie, ale........od Mentalisty oczekuję czegoś więcej! I w ogóle irytuje mnie to czekanie. Następna większa akcja z RJ pewnie dopiero w maju. Ehh, życie jest okrutne :0
no może nie w maju ale jeszcze parę odcinków poczekamy. Lorelei nie widać na zdjęciach w najbliższych odcinkach http://www.tv.com/shows/the-mentalist/photos/image-554/#545 a ja uważam, że jej pojawienie będzie oznaczało ponowne nawiązanie do RJ, bo to on pewno ma coś wspólnego z jej zniknięciem. Generalnie jeżeli Mentalist nadal będzie w takiej konwencji jak w 1 i 2 odcinku to mnie to odpowiada, jest dużo dobrej gry aktorskiej i nawet łatwa zagadka z 1 części ma swój sens bo pokazuje jak agresja przeszkadza mężczyznom w myśleniu ( Cho i Rigsby mieli całkowity przestój w inteligencji przy przesłuchaniach po tej bójce z FBI ). Klimat drugiego odcinka jest magiczny i na szczęście nie ma tu taniego sentymentalizmu, prawdziwa tęsknota za utraconym dzieckiem wyziera z podświadomości Patryka , Obsesja na tle RJ udzieliła się jak widać nam widzom :)
Widzę, że szykują się nawet zmiany w wyglądzie bohaterów :) Ten sezon dobrze się zaczął, jednak chciałabym żeby pociągnęli wreszcie sprawę RJ choć trochę do przodu, w końcu to już 5 sezon, a właściwie nadal nic nie wiadomo. Tak narzekam sobie, ale ciągle lubię "Mentaliste", jakoś nie mogę się oprzeć wszelkim "głupkowaniom" Patrick'a i spółki ;) By the way, doskonała uwaga na temat agresji :)
Jak widzę Lisbon na tych zdjęciach to pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to "ufarbowany hełm". ;D
Zawsze jak "odmładzają" aktorów na potrzeby odcinków z retrospekcjami to wychodzi trochę komicznie.
Jane też taki odmłodniały :) myślę, że na setny odcinek fajnie, że dali coś innego :) tzw something special :-D
A ja nie podzielam (co mi się rzadko zdarza;)) zachwytów nad nowym sezonem. Po prostu rozczarował mnie czwarty i trwam w tym rozczarowaniu, mimo że pierwsze odcinki piątego są dobre. Trochę się wlecze wszystko i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że twórcy serialu popłynęli za bardzo w wielu kwestiach, a teraz nie wiedzą jak zawrócić. Kwestia wszechmocy Red Johna jest wyolbrzymiona... To nuży. Mr_Grieves dobrze prawi - dwa zęby i kawałek buta, jak w mordę strzelił. Nawet relacje Jasne-Lisbon jakoś się zatraciły i teraz te próby przywrócenia chemii wydają mi się nieco siłowe. Lisbon straciła w moich oczach iskrę. To była przecież twarda kobieta, która skrywała emocje... Teraz prawie beczy, kiedy Patrickowi płuczą żołądek. Nie podoba mi się to. Nie pamiętam kiedy ostatnio był dobry dialog Rigsby'ego i Cho... Lepsze jest wrogiem dobrego. A mam wrażenie, że chcieli ulepszyć serial.
A co do odcinka. Tak jak mówiłam, jest dobry. Przyjemnie się oglądało, mimo mojego rozgoryczenia. Lisbon trochę za miękka, ale przynajmniej znowu coś zaiskrzyło między nią a Jane'em. No i podoba mi się, że podświadomość Patricka mówi mu dokładnie to, co ja sama czuję - znużenie obsesją, która wlecze się i wlecze. Podoba mi się też to, co zauważyła sun_luna, beztroska "córki" Patricka ewidentnie jest dziedziczna :) Podobnie jak pyskatość. Sama zagadka też nie była najgorsza. Trochę mnie zmroziło, kiedy ta cała Betty wyjaśniła jak zabiła gostka od diamentów. Świetnie zagrana scena. Wariatka, jak się patrzy. Scenki z Jane'em na haju, humorystyczne w dobrym tonie. No i wisienka na torcie: Jane i Lisbon gaworzący w sobie tylko znanym języku...
Jedna scena mnie zainteresowała: Kiedy Patrick w karetce mówi do Lisbon "Możesz mi mówić Patrick". Zauważyłam że Lisbon używa nazwiska Patricka, ale nigdy nie przywiązywałam do tego wagi. Jane też zwraca się do niej Lisbon, rzadko używa imienia. Czy to przyzwolenie, a może nawet prośba, było ze strony Patricka jakąś próbą zmniejszenia dystansu między nimi? Odniosłam wrażenie, że Lisbon zszokowała ta propozycja.
Jestem zwolenniczką nurtu Jisbon, do czego już przyznawałam się na filmwebie, ale nie chciałabym jakiegoś romansu, bo to nie ten gatunek serialu. Byłoby jednak miło gdyby powrócił klimat z pierwszego i drugiego sezonu. Kiedy oboje byli zamknięci i "dobierali się do siebie" jak jeże. Nie chciałabym żeby to odkrywanie relacji ich łączących, jakie jest zapowiedziane w spoilerach, opierało się na tym że Lisbon będzie jak otwarta księga, a Jane będzie się rozdzierał między przeszłością, przyjaźnią, Red Johnem i jakimś niezidentyfikowanym pierwiastkiem miłosnym. Dlatego ten cały gostek z FBI może się przydać... Niech Lisbon też będzie trochę trudna, też zagubiona. Odnoszę też wrażenie, że Patrick, jak to już bywa z mentalistami, po prostu przeczuwa że coś jest/będzie między Lisbon a tym agentem i zrobił z niego idiotę celowo. Z zazdrości. I dobrze! Niech się im tam mota. To emocjonujące :)
... ja odpowiem :)
moim zdaniem była, jednak halucynacje tego typu zdarzają się tylko raz bo z nimi jest troszkę jak ze snami. Zresztą z serialowego punktu widzenia PJ uzależnił by się od niej i chodził ciągle "na haju" :)
podtrzymuje, że Lizbon dla Patryka jest na ten moment jedyną kobietą, która go rozumie, jednak nie jest kobietą na życie
zobaczymy....
Tak i jedyną osobą na świecie której może zaufać krótko mówiąc ma tylko ją więc..........
... więc wszystko zależy od tego jak to widzi Brunno Heller i inni którzy mają wpływ na serial
jednak pomimo tego, że można by znaleść masę rzeczy, emocji i punktów zaczepienia w więzi pomiędzy PJ a TL to...
brakuje jednego najważniejszego pierwiastka...
miłości :)
No właśnie już chyba nie brakuje. ;] W każdym razie pewnie okaże się w tym sezonie.
Moim zdaniem Lisbon jak najbardziej pasuje do Jane'a. Jest osobą typu no-nonsense, zna Jane'a na wylot, wie kiedy kręci.
Jest taką osobą jaką Jane opisywał w odcinku z biurem kojarzenia par - zna go z dobrej, jak i złej strony, a i tak go kocha. Patrick mówił wtedy co prawda o swojej zmarłej żonie, ale do Lisbon te słowa się świetnie odnoszą.
hmmm....
:-]
to ja chyba jakoś tego tak podświadomie nie chce zobaczyć ;-/
dla mnie naprawdę tam nie ma miłości, jest wszystko prócz tego no ale...
wspomniane słowa :)
"szukam kobiety, której mógłbym zaufać, silnej i zrównoważonej, lepszej odemnie, taka która zna moje największe wady i nadal mnie kocha"
Mnie też trochę zszokowała ta prośba, nie tylko ją. ;] Właśnie Jane parę razy zwrócił się do niej per Teresa w wyjątkowych sytuacjach, a one do niego chyba nigdy per Patrick przez 4 sezony - oprócz sarkastycznego "Paddy" ;D. Zastanawiałam się trochę nad tym dialogiem, bo wyskoczył tak trochę ni z gruszki, ni z pietruszki w odcinku. Ja interpretuję to że: chciał trochę przymnknąć swoją córkę tudzież swoją podswiadomość, która męczyła go o Lisbon; chciał odwrócić uwagę Lisbon i zmanipulować ją, żeby mu nie kazała wracać do szpitala. ;)
Co do herbatki, to wg mnie zaprawił ją belladonną, choć może w mniejszej ilości, żeby znowu się nie nabawić drgawek. Wiem, ze są spekulacje czy Jane się czasem nie uzależni. Moim zdaniem nie, to raczej nie jest typ, który zatraca się w uzaleznieniu od jakiejś substancji. Chociaż z drugiej strony jest dużo "wiśniowych" tytułów. Wkrótce będzie "Cherry Picked", a potem "Black Cherry", więc kto wie czy nie ma jakiegoś związku z tym odcinkiem.
hmmm,
zwrócił się po imieniu, w ostatnim odcinku 4 sezonu, gdy do niej strzela i ... mówi "Good luck Teresa and I love you"
no i we wspomnianym odcinku gdy traci pamięć- tam mówi do niej Teresa ale też Liza co było kontrą T "Paddy"
no i znów teraz...
hmmm, czyli ewidentnie jedynie w skrajnych przypadkach gdy nie jest sobą .... lub działa pod wpływem ogromnego stresu, przeżyć lub świadomości...
ciężka sprawa ;)