PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=477417}

Mentalista

The Mentalist
2008 - 2015
7,7 64 tys. ocen
7,7 10 1 64230
6,3 6 krytyków
Mentalista
powrót do forum serialu Mentalista

Czekam na wasze wypowiedzi na temat odcinka ja z przyczyn słabej znajomości języka Angielskiego nie mogę za dużo dodać, ale postaram się później;)
Fajna ta ostatnia scena J/L jak grali w pokera na cukierki;)

Hm, przypadło mi w udziale pisać wrażenia jako pierwsza (mam tremę). :)

UWAGA SPOJLER (no, ale to wiadomo chyba, skoro wątek jest o konkretnym odcinku):

Otóż, odcinek podobał mi się, tylko przez cały czas towarzyszył mi jakiś ciężar, który trudno mi określić. Jakiś trochę smutek, wytłumienie. Może od tego uczucia zaczynam swoją "recenzję", bo mam je właśnie na świeżo w pamięci, jako że dopiero przed chwilą skończyłam oglądać ten odcinek. Kto wie, może jutro to uczucie zelżeje i wrócą pogodniejsze myśli.

1) Otóż, wydaje mi się, że ten ciężar jest trochę spowodowany u mnie tym, że miałam bardzo duże (najwyraźniej) oczekiwania, że w tym odcinku zobaczymy coś z wątku "Jisbon". Była taka zapowiedź, a ja trochę pokładałam w niej dodatkowo nadzieję, po ostatnim odcinku, gdzie była taka (w moim odczuciu) naprawdę duża i bardzo obiecująca bliskość między Patrickiem a Lisbon, a do tego zbliża się odcinek, w którym wróci Lorelei, więc chyba podświadomie chciałam, żeby właśnie w tym odcinku (i następnym) Patrick i Teresa byli sobie jeszcze bliżsi, to jak wróci Lorelei, żeby Patrickowi nie wróciły jakieś wspomnienia, i żeby nie zaczął sprzyjać Lorelei. No i teraz nie wiem jak będzie, bo chyba te nadzieje nie spełniły się. :(((

Było parę scen świadczących o sympatii pomiędzy Patrickiem a Lisbon i nawet te sceny były bardzo fajne, ale (w moim odbiorze przynajmniej) nie miały one w sobie takiej prawdziwej bliskości, czy - co równie ważne - chemii. Stąd chyba ten trochę smutek.

Trzeba jednak oddać sprawiedliwość, że były między nimi chwile fajnej współpracy - koleżeńskiej, bo koleżeńskiej, ale w sumie były i jeżeli komuś bardzo nie zależy na rozwoju relacji tej pary w konkretnym kierunku, to na pewno te sceny odbierze sympatycznie, po prostu jako sceny. :)

Ostatnia scena, z pokerem, mogłaby być jednak taka, żeby Lisbon nie zrobiło się przykro, a zrobiło jej się. Miejmy jednak nadzieję, że po tych paru minutach, które widzieliśmy atmosfera przy stoliku pokerowym z żelkami ociepliła się. :))

Żałowałam, że nie zobaczyliśmy chwili, jak Lisbon wybudza się po tym omdleniu. Miałam nadzieję, że Patrick ją jednak złapał, no ale. ;)

A więc, to by było na tyle, jeżeli chodzi o Jisbon.

2) Cieszę się, że pani naukowiec poprzestała na podziwianiu Patricka z daleka, a scena z obrączką też była w tym świetle OK i podbudowała mnie. Dobrze, że Patrick ze swej strony też nie interesował się za bardzo panią naukowiec. :)

3) Fajnie, że wróciły znów dialogi Cho i Rigsby'ego i prezenty od Patricka, dzięki którym Cho i Rigsby odkryli (po raz kolejny) w sobie swoje "wewnętrzne dziecko". :)) Scena z pająkiem też bardzo cool!

4) Van Pelt jednak pojechała na szkolenie. Fajnie, jak wróci, to będą może nowe, dynamiczniejsze wydarzenia z całym zespołem, a tymczasem będą sobie radzili w mniej osób i też może być to pretekstem do ciekawych sytuacji i do większego zżycia się całej czwórki. Zaciekawiła mnie ta aluzja, że Rigsby nadal kocha Van Pelt. Może i w dalszych odcinkach coś z tego będzie. Tylko nie jest dla mnie jasne co z Sarą, czy na sto procent rozstali się czy nie, bo po tym odcinku 5x04, w którym była mowa, że nie są razem, Sara jeszcze pojawiła się i miałam nadzieję, że może jednak zeszli się. Może to się wyjaśni za jakiś czas.

5) Scenki z Bertramem bardzo fajne. Strasznie podobał mi się ten "Sneak Peek" z Bertramem, który wrzuciła w innym wątku chyba Milkaway. I w filmie ta scena też bardzo mi się podobała - świetnie zagrana z obu stron i dla mnie ta scena jest rewelacyjna też pod takim względem, że widać w niej doskonałe aktorstwo Simona Bakera. W pewnym momencie pojawił się taki nowego rodzaju uśmiech Patricka, którego nie było do tej pory. Nie wiem czy zgodzicie się ze mną, ale ja nie przypominam sobie, żebym taki widziała u niego w jakimkolwiek odcinku we wszystkich sezonach. W tej scence Patrick zmienia też ileś razy wyraz twarzy, głos, ekspresję. Bardzo lubię takie momenty oglądać.

6) Sama historia ciekawa (to ciało znalezione w takich okolicznościach! - pomysł ciekawy, tego jeszcze nie było). Tradycyjnie nie domyśliłam się kto jest mordercą (rzadko mi się zdarza domyślić), więc jestem usatysfakcjonowana, że z ciekawością mi się oglądało. Środowisko naukowe też ciekawe, tylko żałuję, że nie zostało pociągnięte więcej o tych spostrzeżeniach Patricka co do tej mrocznej natury pani naukowiec oraz tej babki, która zginęła, a lubiła dzięcioły i to było jakąś jej metaforą. Myślę, że można było coś więcej o tym świecie przyrody wykorzystać w filmie i byłoby ciekawiej.

7) Oczywiście, niestety, nie dowiedzieliśmy się jakie nazwiska Patrick powiedział Lisbon na koniec poprzedniego odcinka (w sprawie listy podejrzanych, którzy mogą okazać się Red Johnem). Może one jeszcze powrócą.

8). Na początku filmu myślałam, że wrócił Manzini, ale okazało się, że to były retrospekcje. Żałowałam potem, że nie wrócił Manzini, myślę, że byłoby ciekawie.

9). To jest jeden z tych odcinków, w których celowo scenarzyści postarzają Patricka. Co mi mówi, że jest to zrobione specjalnie, bo jak wróci Lorelei, to Patrick nie będzie wcale postarzony, tylko będzie (używając słowa z dzisiejszego odcinka) "super hot". :) Wspomnicie moje słowa!

Oczywiście nadal Patrick podoba mi się, tylko mógłby wyglądać przez cały odcinek tak, jak w takich pewnych przebłyskach tego odcinka (np. w scenach z panią naukowiec, zwłaszcza ze wskazaniem na jego uśmiech kiedy powiedział, że te ciemne instynkty u naczelnych są całkowicie naturalne albo ze wskazaniem na uśmiech w scenie, w której odwrócił się po pożegnaniu z panią naukowiec). Wtedy bardziej przypominał siebie w takim najfajniejszym wydaniu.

10) Że też o tym pałacu pamięci nie ma nigdy więcej powiedziane, tylko takie jedno czy dwa słowa i coś potem się dzieje i niczego nie można się dowiedzieć. :) Chciałabym tak zapamiętywać.

A więc, na razie to by było na tyle. Ciekawa jestem Waszych wrażeń.

nastasja_filipovna

generalnie fajny odcinek, dobra intryga, tez nie zgadłam kto jest sprawcą ( w poprzednich często można było odgadnąć), mnie ten pająk intrygował i juz wiem czemu Rigsby tak "kozaczył", otóż to był ptasznik z Ameryki a więc o bardzo słabym jadzie, i nie ma nic wspólnego z tarantulą tą jadowitą mocno, Amerykanie potocznie na te ptaszniki mówią tarantule. Rigsby i Cho się super sprzeczali o wyzszość swoich dinozaur€w i ta riposta, a twój jadł trawę, super, później jeszcze coś napiszę bo mało czasu dzisiaj mam.

jagamiga1

i sprawa z Bertramem, Jane chyba już go wykluczył z grona podejrzanych o bycie RJ bo nieporadność w pokerze pokazała słaba umiejętność " czytania" ludzi u szefa CBI. Sztuka zapamiętywania przez skojarzenia jest super. nawet długi rząd cyfr tak można zapamiętać, są szkolenia , znajomy był, ale powiedział, że jemu to nie odpowiada bo jak przypisze każdej cyfrze " osobowość" to później nic nie będzie takie zwyczajne i on się boi, iż będzie miał wypaczone postrzeganie rzeczywistości. Patrick i Teresa przyjaźnią się i nie mam nic przeciwko temu żeby potwierdzili możliwość takiej bez podtekstów relacji damsko- męskiej, jak wynika z ostatniego video ( Walk OF Fame) to w realu aktorzy tez sie przyjaźnią i to jest super, niech Jane'a feromony zaprowadzą gdzie indziej :) sorry Nastasja

nastasja_filipovna

A słyszeliście o tym że Robin naprawdę gra świetnie w Pokera:)
On June 28, 2006, Tunney won the fifth table of Bravo's Celebrity Poker Showdown's eighth season, finishing ahead of Christopher Meloni, Macy Gray, Joy Behar, and Andy Dick, moving on to the final cut. The finale aired on July 5, 2006, where she competed against Jason Alexander, Michael Ian Black, Ida Siconolfi, and Keegan-Michael Key. Tunney came in second, behind Alexander. She played for The Children's Health Fund, which received $200,000 for her efforts. In August 2006, Tunney played in the World Series of Poker after having her entrance fee covered by the online cardroom PokerRoom.com.

A co do the World Series of Poker to czasami są transmisję na Orange Sport i nie raz oglądałem tyle że bez Robin oczywiście;)

Fajnie wiedzieć, że prywatnie gra w pokera i z sukcesem! :)

nastasja_filipovna

Prawda że fajna ciekawostka i jeszcze na temat tego odcinka;)

nastasja_filipovna

Co do pałacu pamięci, to mam wrażenie, że twórcy specjalnie do tego wrócili. Tak jakby chcieli uwiarygodnić (skoro już wdepnęli w te uściski dłoni), że Jane na prawdę może pamiętać, każdą jedną osobę, której podał rękę ;) W końcu taki pałac pamięci to jest coś... ;)

boogie_woogie

Masz rację, a ja jeszcze zwróciłam uwagę na taki dialog z panią naukowiec, jak rozmawiają w plenerze. Otóż, ona narzeka, że ma z wiekiem słabszą pamięć i pyta Patricka jak on to robi, że wszystko zapamiętuje i on tylko uśmiecha się i mówi: "It's easy to remember when you never forget" ("Łatwo jest pamiętać, kiedy nigdy nie zapominasz"). To zdanie jest też takim bardzo wprost powiedzeniem widzowi, że Patrick już po prostu tak ma, że wszystko pamięta, i że nie ma sensu porównywać się z nim i odnosić jego zapamiętywanie do własnego.

To prawda, że to może być aluzją do zapamiętywania przez Patricka tych osób, którym podał rękę, ze szczegółami.

nastasja_filipovna

A wręcz, to zdanie można też tłumaczyć jako takie ogólne stwierdzenie: "Nie jest żadnym wyczynem zapamiętywać, kiedy nigdy się nie zapomina". On po prostu już tak ma.

Kiedyś mówił, że żeby coś umieścić w pałacu pamięci, to musi to zrobić świadomie, i że pamięta tylko to, co powierza swojej pamięci, a to, czego nie powierza, bo nie jest ciekawe itp., to ulatuje mu z głowy. (To było w odcinku, w którym po raz pierwszy pojawił się Bertram).

Tu natomiast dowiadujemy się, że owszem, może i on powierza jakieś rzeczy specjalnie swojej pamięci i układa je w pałacu pamięci, ale też ma ddoatkowo taką właściwość, że bezwiednie zapamiętuje wszystko, czego doświadcza, co przeczyta itp.

Ja też zazdroszczę pałacu pamięci. :)

nastasja_filipovna

Ja nie do końca to zdanie odebrałam, że "on po prostu już tak ma". Miałam wrażenie, że ono miało taki słodko-gorzki wydźwięk. Pasowałyby mi tu słowa Monka: "it's a gift and a curse".

boogie_woogie

Te słowa: "it's a gift and a curse" powiedział też sam Patrick w scenie z Lorelei w barze, na początku odcinka 4x24. :)

nastasja_filipovna

Tobie chyba się coś pomyliło. To jest serial kryminalny, a ty w każdym odcinku tylko przeżywasz romantyczne relacje PJ i Lisbon.

buldok_

Też mnie irytują jej wypowiedzi. Ona chyba myśli, że ogląda Modę na sukces albo M jak miłość. Strasznie jest infantylna.

buldok_

No bądź sprawiedliwy, Nastasja nie przeżywa tylko tego, o innych sprawach też pisze i to ciekawie. Jeżeli temat Patrick- Lisbon to jest jej " konik: to ma prawo pisać, jak się nie podoba to nie ma przymusu czytania :) . Ja tam wolę 1000 razy wpisy Nastasji niż takie z których nic nie wynika, bo albo kogoś obrażją albo zawierają jęki jaki to beznadziejny serial, który nie wiem po co w takim razie oglądają.

jagamiga1

Ludzie mają prawo do krytykowania serialu. Tu nie powinny wchodzić tylko osoby, którym serial się podoba.

buldok_

Krytykowanie dobra rzecz, tylko najlepiej merytorycznie i nie "ad personam".

To prawda, co mówi Jagamiga (dzięki!), że piszę też o wielu innych sprawach, niż wątek Jisbonowy.
Nie ukrywam jednak, że ten wątek najbardziej mnie w serialu interesuje. Każdego interesuje co innego przecież i to jest OK.

Myślę sobie jednak, że prawdopodobnie będę coraz mniej wypowiadała się na ten temat, bo twórcy serialu celowo wprowadzają coraz mniej danych dla widzów, że między Patrickiem i Lisbon coś będzie. A więc, z konieczności, coraz mniej jest punktów zaczepienia i materiału do rozważań.

Mam nadzieję za to, że będzie coraz więcej danych na temat Red Johna, a o Red Johnie też chętnie piszę w wątkach na filmwebie mu poświęconych i typuję podejrzanych. :)

nastasja_filipovna

" twórcy serialu celowo wprowadzają coraz mniej danych dla widzów, że między Patrickiem i Lisbon coś będzie"

I bardzo dobrze. To jest serial kryminalny i tak już powinno pozostać.

buldok_

no wiesz ja jednak uważam, że jest to miejsce dla ludzi, którym się właśnie serial podoba, a przecież nawet wtedy ma się różne zdania i ocenę poszczególnych zjawisk i po to zakłada się wątki by wymienić poglądami, czegoś się dowiedzieć od innych, spróbować popatrzeć " cudzymi" oczyma. A co do ludzi, którym się serial nie podoba a mimo to z jakichś dla mnie niezrozumiałych powodów go oglądają ( to musza robić zawodowi krytycy ale amatorzy ?) to im powinno się założyć antyforum Mentalisty , Ja np. nie lubię serialu określonego przez ogół Filmwebu jako rewelacja Breaking Bad, widziałam kilka odcinków , bo znajomy mnie chciał koniecznie przekonać, no i czy powinnam wchodzić na forum i pojechać z góry na dól fanów, bo ogladaja wg. mnie coś ogłupiajacego, czemu to ma niby służyć, nie podoba mi się, nie oglądam dalej i już.

jagamiga1

"Jechanie z góry na dół fanów" - nie, ale konstruktywna krytyka już jak najbardziej tak. Gdyby fora poszczególnych filmów i seriali były tylko dla fanów, to każdy tytuł miałby ocenę 10/10.

buldok_

taaa, to mi pokaz wpis od kogoś komu się serial nie podoba a napisał tu konstruktywna krytykę, jakakolwiek mająca sens krytyka padała z ust( a właściwie z klawiatur)y ludzi lubiących i doceniających serial, reszta robiła z forum pyskówkę. Jeżeli chodzi o filmy to tu juz panują trochę inne reguły gry bo gdy idziesz do kina nie zawsze wypada Ci wyjść jak okaże się beznadziejny i go oglądasz a później oceniasz, i też często oglądasz z pobudek poznawczych np. i wtedy się wypowiadasz, Natomiast by oglądać parę sezonów serialu, którego się kompletnie nie ceni to wybacz, ale ja takiego masochizmu nie pojmuję.

jagamiga1

A ja rozumiem. Zaczynasz oglądać serial - podoba ci się, zaczynasz się wciągać, przywiązujesz się do bohaterów itd. Jednak po kilku sezonach poziom serialu zaczyna spadać. Wiesz, że historia jest już bliżej końca niż początku, ale w pewnym momencie oglądanie przestaje sprawiać przyjemność. I co zrobić? Tak po prostu porzucić coś po czasami nawet kilku latach oglądania? Porzucić bohaterów, których kiedyś darzyło się ogromną sympatią? Czy może przemęczyć się jeszcze trochę i nareszcie poznać finał ich historii? Wiele osób wybiera drugą opcję i jest to całkowicie logiczne. Ludzie często kończą to, co już zaczęli.

buldok_

no ok, czyli na początku się podobał, mówimy zatem o dwóch różnych sprawach. Ja o ludziach, którym się serial nie podoba od początku, a Ty o tzw. rozczarowanych, ale nawet Ci rozczarowani to jak się już zdecydowali męczyć dalej ( ja tam nie oglądam dalej czegoś co mi się przestało podobać, jak chcę zobaczyć rozwój wydarzeń to zawsze ktoś robi resume na youtube) to niech przynajmniej nie marudzą innym. Może ja mam zły pogląd na rolę forum, bo piszę też na anglojęzycznych i one są tam , takim przyjaznym miejscem do wymiany wrażeń, przynajmniej ja na takie trafiłam. A tutaj to często się czuję jakby do pokoju, gdzie trwa dobra zabawa co chwile wchodził ktoś ze skwaszoną miną i komentarzami typu.....jak można słuchać takiej beznadziejnej muzyki, jak można gadać o takich głupotach, co za stroje, co za fryzury itp ... itd,,, , w jakim celu to ściąganie na ziemię.

jagamiga1

Być może masz na myśli bardziej dedykowane fora, np. na zetaboards - uczęszczałam swego czasu kilka nt. "Grey's Anatomy". Są tworzone i moderowane przez samych fanów, trolle szybko zostają usunięci, więc atmosfera jest zwykle bardzo koleżeńska - szczególnie jeśli już jakiś czas się rozmawia z tymi samymi ludźmi. Co nie znaczy, że tam tez tylko się chwali serial, pamiętam jakie były protesty fanów przy kilku okazjach. ;]

Forum filmwebu (czy np. IMDb) ma trochę inną specyfikę. To nie jest klub dla fanów, tylko forum na portalu filmowym, a krytyka jest atrybutem kinomana, konstruktywna krytyka oczywiście - sama skrzętnie ją uprawiam po każdym odcinku. ;] Absolutnie zgadzam się natomiast, że na forum rzadko zaglądają konstruktywni krytycy, zwykle głosy na nie to chamskie teksty i prowokacje trolli. Tego najbardziej nie znoszę w internecie - anonimowość w sieci robi z co niektórych wielkich chojraków, którzy myślą, iż online nie obowiązują żadne zasady kultury. Smutne.

milkaway

heh, anonimowość w sieci? a jakoś sama przy swoim koncie nie podałaś swojego imienia i nazwiska. śmierdzi hipokryzją na kilometr

Christian_Pudzianowski

http://alltheragefaces.com/img/usercreated/4fa36b2f66feb.png Nie mam w zwyczaju rozmawiać z trollami, tak więc przykro mi, ale musisz sobie poszukać innej ofiary. (Przy okazji, dziękuję za zilustrowanie swoim przykładem tego, co miałam na myśli w moim poście.) :)

milkaway

no oczywiście. brak ci argumentów, więc uciekasz jak szczur. tchórz

Christian_Pudzianowski

znowu zdradzasz swój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem, Milkaway nie pisze o tym, że powinno się podawać wszem i wobec swoje dane a o tym, że anonimowość czyni ludzi tak bezczelnymi i gburowatymi w sieci , bo gdyby mieli się podpisać prawdziwym imieniem i nazwiskiem to by nie byli tacy odważni.

milkaway

no faktycznie to są bardziej dedykowane fora, ale nie kółka wzajemnej adoracji, wymienia się poglądy i te in plus i in minus. Co do krytyki jako atrybutu kinomana to należałoby uściślić co ową krytyką jest, bo jeżeli to mają być ogólniki typu np.... Lisbon nuda..., albo ... ..Deksiu ( zdrobnienie od Dextera) by takiego Red Johna złapał w 2 odcinku... to dowód, że krytykanctwo myli sie z krytyką, która jak wiadomo musi zawierać pogląd poparty rzeczowymi argumentami a w podsumowaniu ocenę. No ok, Filmweb to portal filmowy, ale dlaczego fora na nim nie maja być własnie bardziej owym klubem dla fanów to nie rozumiem, przecież Dyskusyjnym Klubem Filmowym takie niemoderowane forum nie stanie sie na pewno

jagamiga1

Sama konstrukcja tego portalu jako filmowego molocha ("2 największy po IMDb portal filmowy na świecie") wyklucza formułę klubu. Od tego są właśnie inne miejsce w intenecie, wspomniane fora dedykowane czy fanpage, stricte dla fanów. Filmweb jest z założenia masowy, dla wszystkich, czyli również dla tych, którym "Mentalista" się nie podoba. Dla nich również istnieje to forum i trzeba to zaakceptować.

Co do tego "Lisbon nuda". Wszystko zależy od kontekstu wypowiedzi, nie musi być to od razu zła wola.;] "Lisbon nie jest postacią o zajmującym charakterze, ponieważ..." pewnie brzmiałoby poważniej, ale nie wszyscy potrafią się elokwentnie wyrażać, czy to w mowie, czy w piśmie (biorąc pod uwagę stan dzisiejszego szkolnictwa ludzi, którzy będą potrafili będzie coraz mniej). Rosną pokolenia "testowe", które na pytania odpowiadają tylko "nie" albo "tak", ewentualnie "nie wiem". Więcej albo nie potrafią powiedzieć, albo im się nie chce. Byłam na praktykach w szkole i cholernie trudno jest od przeciętnego ucznia szkoły średniej uzyskać pełną przemyślaną odpowiedź na najprostsze pytanie.

milkaway

tak, wiadomo, ale w sumie zobacz, jeżeli się zbierze grupka fanów na danym forum to można powymieniać myśli, a z kolei jak zaczynają przeważać malkontenci to się przestaje zaglądać w takie miejsce bo po co ? Żeby przeczytać, że to nie tak, tamto nie tak , a więc jak by takie grupy fanów , czy też tylko sympatyków mogły mieć większy wpływ na te " lokalne" fora w tym molochu to by z pewnoscią było z pożytkiem dla Filmwebu a i system ocen bym zmieniła bo teraz to co rusz kolejny złosliwiec zaniża oceny naprawdę dobrych filmów, często nawet ich nie oglądając .

jagamiga1

Zdecydowanie, forum "Mentalisty" jest dosyć szczególne, regularnie wypowiadają się po prostu fajni ludzie, a odsetek trolli jest dosyć niewielki. Niestety moderowanie takiego podforum przez grupę fanów wydaje mi się nierealne. Filmów i seriali jest tu tysiące, ustalenie takich odpowiedzialnych za każde z nich jednostek jest niewykonalne. Bo i jakie mogłyby być kryteria wyboru takich moderatorów? Moderatorem musi być jednak osoba bardzo obiektywna, nie dająca się ponosić emocjom ani w jedną, ani w drugą stronę. Nie wiem, może dodający współtworzący stronę mogliby uzyskać jakieś ograniczone kompetencje.
Zaniżanie ocen zwykle się równoważy, bo jest cała mas userów, którzy oceny zawyżają, tych, którzy znają tylko skalę ocen 1 i 10 oraz tzw. psychofanów. ;] No może z wyjątkiem polskich produkcji ostatnich lat, tam jest wyjątkowy bajzel i stawianie pał dla zasady bez obejrzenia. Jest to tak nasilone, że klakierzy nie dadzą rady.

buldok_

Mam nadzieję, że zapamiętasz tą zasadę drogi Buldoku, jeśli jeszcze kiedyś zdarzy mi się skrytykować "Banshee" na przykład. Inaczej byłaby to, no cóż, hipokryzja.

milkaway

Ciebie akurat nie lubię, więc w dyskusji z tobą tej zasady nie stosuję.

buldok_

http://alltheragefaces.com/img/usercreated/4fa36b2f66feb.png Masz czarujący uśmiech.

Heh...Odcinek bardzo przyjemny można wręcz rzec Jane jak nauczyciel reszta uczniowie... jednak najbardziej rzuciło mi się w oczy jak Jane gada z Lisbon wiecie zazwyczaj to Jane wygodnie leży na kanapie i rzuca trafne spostrzeżenia a tu to Lisbon wygodnie sobie leży i wyciąga spostrzeżenia;) Bardzo mi się ta scena podobała;)

Donie_7

faktycznie, sympatyczna odmiana, ale mnie zastanawia czemu Jane kupił podarunki dla wszystkich a dla Lisbon nic, czy tez coś przeoczyłam?

jagamiga1

Też zwróciłam uwagę na te dwie rzeczy. Rzuciło mi się w oczy też to, że Lisbon od kilku odcinków nosi ten sam beżowy żakiet. Wcześniej ubierała się raczej w ciemne kolory.

jagamiga1

Z tymi podarunkami, to na pewno było też coś dla Lisbon, bo on miał coś jeszcze w tej torbie i tak się jakoś zmieszał i mówi, że tam są dla niego dinozaury. Może i były, ale pewnie i prezencik dla Lisbon też. :) Myślę, że po to widz dostał widok tej torby, w której coś jeszcze się znajduje.

Co do ubioru Lisbon, to ja zauważam od pewnego czasu, że zniknęły te kurteczki skórzane i taki bardziej oficjalny policyjny styl został zastąpiony bardziej miękkim, kobiecym (dzianina, ten śliczny kremowy płaszczyk z poprzedniego odcinka), włosy Lisbon ma ostatnio wyłącznie rozpuszczone i pokręcone i nie związuje ich itp. Myślę, że ten nowy "look" ma nas bezwiednie podprowadzić do tego, że będziemy bardziej dostrzegali to, że Lisbon jest kobietą, i że jest jakoś wewnętrznie bardziej gotowa na związek niż to miało miejsce w poprzednich sezonach kiedy była ubrana bardziej oficjalnie i bardziej policyjnie, i że niedługo ktoś będzie się o nią starał - albo Patrick albo ktoś inny (zwłaszcza jak pojawi się ta Lorelei, to pewnie ktoś inny).

To tylko takie moje przypuszczenia, zobaczymy czy potwierdzą się, ale ten image naprawdę jej subtelnie zmienili w ostatnich odcinkach, uważam.

nastasja_filipovna

Aha, i w tym sklepiku z pamiątkami mógł też kupić te kilka talii kart do pokera, które potem pokazywał w tym odcinku...

nastasja_filipovna

w tej torbie to jednak były żelki w kształcie dinozaurów dla niego jak stwierdził, ale faktycznie karty mógł kupić i wręczył je Lisbon w tej rozgrywce na końcu odcinka, swoja drogą ciekawa ta wypowiedź Jane'a o potrzebie dostosowywania do zmieniającego się ekosystemu

jagamiga1

Tak, faktycznie powiedział "jelly dinosaurs for me", umknęło mi to "jelly". :)

Kart to kupił parę talii - 1 dla Bertrama, 1 dla Lisbon, może i więcej.

Z zakłóceniem ekosystemu, i że trzeba dostosować się, to też mi się podobało to zdanie i zatrzymałam się na nim myślami, jak oglądałam. To jest taka ogólna refleksja, też odpowiednia do świata biznesu, a może i do życia jako takiego. Te słowa zabrzmiały dla mnie ciekawie i prawdziwie. Czasem w Menaliście są takie zdania skłaniające do refleksji.

Mnie w filmie poruszyło też parę innych zdań. Np. z rozmowy z tą panią naukowiec: "Jak ludzie wybierają coś, czemu poświęcają swoje życie, to to coś o nich mówi (nie jest przypadkowe itp.)". I że podświadomość interpretuje pewne rzeczy po swojemu i niekoniecznie trzyma się racjonalnej wiedzy (np. właśnie ta metafora z dzięciołem walącym głową w twardą powierzchnię, aż przebije się, sprawa zainteresowań pani naukowiec agresją u naczelnych).
Albo zdanie: "Killing is natural, but abnormal".
Ta rozmowa podobała mi się i pozostawiła we mnie niedosyt, chciałam, żeby więcej było podanych takich przykładów albo wiedzy o podświadomości, o przyrodzie itp. No, ale pewnie odcinek musiałby trwać dłużej...

jagamiga1

jej nie kupił ale też.... może kupił a nie widzieliśmy jak zostawił jej na biurku?
pozatym wiele razy robił coś tylko z nią np. był na lodach na dachu CBI :)
i wszystkim nie kupił kanapy, tylko jej :)
więc co tam taka mała skamienina i dwa dinozaury w tym jeden jedzący tylko trawę :)

sun_luna

Tak, ja też myślę, że kupił dla Lisbon jakiś prezencik (Prócz tych kart i żelków, które czy były wyłącznie dla Lisbon to dyskusyjne :) ).
Małą poszlakę dla widza, że coś jej kupił jest jego zakłopotanie, jak wyjmuje te prezenty i odkłada tę torbę i tłumaczy się: "no wiecie, tam są żelki". Można myśleć, że tam jest coś jeszcze, właśnie dla Lisbon. :)

Donie_7

Z tą kanapą, to fajna scena jako pomysł (pierwszy raz widzimy Lisbon leżącą w taki oczywisty sposób na kanapie, a zwłaszcza w kombinacji: Lisbon leży i rozmawia z Patrickiem), ale jako scena jest trochę dziwna, bo ona leży, a Patrick siedzi na krześle odwrócony do niej centralnie tyłem!

A więc, dla mnie to dziwna scena, bo najpierw lekko się podłamałam (jak Patrick nawet nie ma potrzeby przesunąć krzesła, żeby jakoś na nią patrzeć w czasie rozmowy, to chyba nie jest dobrze w kwestii tej chemii między nimi itp.), ale potem pomyślałam, że może on nie patrzy na nią właśnie dlatego, że nie chce zdradzić się z tym, że ona mu się podoba, a jak ona tak leży, to jakoś może na jego twarzy odmalowałyby się jakieś uczucia (nawet i "love and affection"). No i pomyślałam, że drugi powód może być też taki, że on czyta właśnie ten anons na portalu randkowym i mają o tym dyskutować, więc nie chciał na nią patrzeć cytując jej ten anons, żeby przypadkiem ona słysząc jakieś frazy nie zdradziła się bezwiednie, że o nim myśli jako o "man with a super-hot body", i żeby czuła się swobodnie, jak również vice-versa, bo dla niego też może być krępujące i odsłaniające czytać jej tego typu frazy i patrzeć na nią.

Czy Wam się wydaje, że w tej scenie jest to podwójne dno, które opisałam, czy raczej nie ma?

nastasja_filipovna

nie ma drugiego dna, Jane analizuje preferencje ofiary z tego profilu randkowego i robi listę charakterystycznych słów, jest na tym skupiony i nawet odpowiada Lisbon tak mimochodem na pytania, z tematów damsko - męskich natomiast zainteresowało mnie to takie wprost wypowiedziane przez dotąd powściągliwego Cho zdanie o tym, że Rigsby nadal kocha Van Pelt

jagamiga1

a tym zdaniem... I'm gonna smoke you ( pokonam cię) to Patrick nie wiadomo czy zachęca Lisbon do rywalizacji , czy też chce ją zdeprymować

jagamiga1

No właśnie, w tej scenie z uczeniem Lisbon jak lepiej grać w pokera, to mnie niezbyt podobała się postawa Patricka. Wiedział, że ma nad Lisbon wielką przewagę, więc oczekiwałabym, że będzie taki naprawdę życzliwy, taki "po jej stronie", skupi się na tym, żeby jej pomagać i ją uczyć, a nie wejść w łatwy kontekst ogrywania Lisbon, tak jakby była każdą inną osobą, którą fajnie jest ograć, a nie bliską mu osobą, którą ma uczyć i korzysta teraz z jej zaufania.

Ja to rozumiem tak, że chodziło nie o to, że Lisbon ma nauczyć się rozczytywać Patricka kiedy on blefuje, a kiedy nie, bo to jest z założenia niemożliwe, ale żeby chwilę pograli, i żeby on zauważył jak Lisbon reaguje na różne rozdania i powiedział jej co ona może zmienić w swoich zachowaniach, żeby zmylić przeciwnika (tak jak zrobił to z Bertramem).
Może i później tak się to potoczyło.

No, ale ten fragmencik, co widzieliśmy, to był dla mnie niefajny, jeżeli chodzi o uczucia itp. To na pewno zależy od charakteru, ale gdybym była na miejscu Lisbon, to by mnie ten początek zdeprymował bardzo i pewnie bym odeszła od stolika i nigdy więcej bym nie pozwoliła na to, żeby ktoś mi w ten sposób "pomagał".

Z drugiej strony, jako widzowi podobała mi się w pewnym sensie ta scenka, tzn. te dinozaurki żelkowe w roli żetonów, to jak Patrick wyglądał w tej scenie (po różnych ujęciach z odcinka trochę mniej oddających sprawiedliwość temu jaki jest piękny, w tej scenie naprawdę wrócił jego urok, ta żywość, uśmiech, a także - nie wiem jak to jest zrobione, że ona ma ciągle inną twarz, ale w tym ujęciu miał twarz podobną do tego jak wyglądał w odcinku 3x24, kiedy dzwonił do Lisbon, jak postrzelił ją O'Laughlin, a mnie podoba się właśnie to "wcielenie" Patricka). Ponadto, wszelkie operacje z kartami bardzo mi się podobają, jako widzowi. Uwielbiam patrzeć na to tasowanie, rozdawanie kart, na te wszystkie pokerowe zagrania i lubię słuchać tego pokerowego słownictwa. A więc, scena ogólnie fajna, jako pomysł i w realzacji też, tylko nie w tym, jak Patrick zachował się.

Jeżeli chciał zachęcić Lisbon do rywalizacji, to kto jak kto, ale on powinien był wiedzieć lepiej, że to nie jest dobry sposób akurat dla niej (po pierwsze, że ją długo znał, a po drugie, że ma te swoje zdolności). Zrobiło jej się autentycznie przykro, a to nie powinno na pewno tak być.

nastasja_filipovna

Mam nadzieję że nie będę zbyt obcesowa... Ale od dłuższego czasu, bardzo chciałam to napisać: myślę że powinnaś zastanowić się nad tym jakie są fakty, a nie twoje wyobrażenia. Może to jedynie moje odczucie, ale bardzo wiele sobie dopowiadasz...
Może odbieram to tak, dlatego ze większości twoich opinii zupełnie nie podzielam?
W każdym razie, kiedy piszesz o Patricku i o tym, co powinien był według Ciebie zrobić, mam wrażenie że piszesz o kimś z kompletnie innego świata.
Jane nigdy nie dał się poznać jako ktoś szczególnie uczuciowy, ckliwy, wrażliwy. Wręcz kpi z takich ludzi i ich miękkości. Nie wyobrażam więc sobie, żeby cackał się z kimkolwiek, tak jak Ty byś tego chciała.
Powiem więcej, zupełnie nie "lubilabym" takiego Patricka. Gdyby on czule i z rozwagą, a w dodatku bez złośliwości współpracowałby z Lisbon... No to byłoby po prostu coś zupełnie innego. To cały urok ich relacji, przycinki, żarty, dogryzanie... Ani Patrick nie nadskakuje Lisbon, ani ona jemu.
Patrick nigdy nie był szczególnie delikatny wobec Lisbon. Nigdy nie był delikatny wobec nikogo, na kim mu zależy. I mam nadzieję że nie będzie.

Absolutnie nie widzę w tej scenie niczego nieuprzejmego, ani "niefajnego". Przeciwnie. To urocza scenka która pokazuje jak swobodnie się ze sobą czują.

natalle

Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania. :)

Ja pisząc swoje opinie staram się opierać na tym, co widzimy w serialu. Można to nazwać, że "na faktach" (serialowych).

W relacji Jane & Lisbon widzę od pierwszych sezonów, owszem, jakieś przekomarzanie się i niezłośliwe żartowanie (nie widzę absolutnie nadskakiwania - więc to nie o mnie piszesz), ale widzę też dużo ciepła i opiekuńczości Patricka wobec Lisbon, a przede wszystkim dużo jego uważności na to, co ona czuje - m.in. dlatego, żeby sprawiać jej przyjemność czy też opiekować się nią, ale tak, żeby ona nie domyślała się, że on ją "rozczytał" i wie, jak jej sprawić przyjemność lub zaopiekować się nią, tylko żeby wychodziło to jakoś mimochodem.

Czasem też okazuje opiekuńczość, troskę i przyjazność Lisbon w sposób bezpośredni.

Jeden i drugi sposób okazywania tego, co powyżej podoba mi się.

Na poparcie tego, co napisałam mogę podać bardzo wiele scen z serialu.
Np. w odcinku, w którym na początku policjantka ginie w dyskotece Patrick i Lisbon przyjeżdżają na miejsce i Patrick w 3 sekundy zauważa, że Lisbon jest zmęczona i niewyspana i troszczy się o nią i mówi, że może uda się, żeby wróciła do domu spać, bo jest na miejscu drugi detektyw. Jest to ładna scena i sposób, w jaki on to mówi i okazuje jest ciepły i przyjazny.

Również w odcinku z hipnozą Lisbon przejmuje się nią i martwi i proponuje, że jej pomoże tą hipnoza, jest bardzo "po jej stronie". Najpierw bierze w obronę i podtrzymuje jej fałszywe alibii w rozmowie z Bosco i Minellim, a potem spotyka się z nią i naprawdę bardzo opiekuńczo rozmawia. Że nie wspomnę o całej scenie, jak ją hipnotyzuje, bardzo uważając, żeby uszanować taki wrażliwy obszar w psychice Lisbon, że ona bardzo boi się utracić kontrolę nad sytuacją i przeprowadza to w sposób najlepszy z możliwych. Na koniec, kiedy niby hipnoza nie powiodła się, mówi jej też bardzo ciepło: "Everything will be all right, I promise" i okazuje też to takim gestem, jakby chciał ją przytulić, ale szanuje to, że Lisbon nie chce. Jeżeli to nie jest empatia, to co nią jest. :(

Kolejna scena, choćby ten ich taniec. Patrick rozczytuje Lisbon, że ona chciałaby zatańczyć i to z nim i szybko-gładko do tego przechodzi, oczywiście on też (jak rozumiemy) chce z nią zatańczyć, ale robi to również dla niej.

Scena z prezentem urodzinowym też jest bardzo podobna.

Jak i scena z podarowaniem nowej sofy.

Nie wiem jak jest z tą sukienką na ślub Van Pelt - dostajemy jako widzowie informację, że Patrick "rozczytał" Lisbon, że marzy o zostaniu druhną i to marzenie dla niej spełnił, ale tu nie mamy potwierdzenia czy tak jest w istocie, bo Lisbon zaprzecza, jednakże możemy domyślać się, że tak, bo założenie w serialu jest takie, że Patrick nie myli się w takich rzeczach. A więc, ta scena może być potwierdzeniem na to, że Patrick rozumie znajdujące się głęboko uczucia Lisbon i odpowiada na nie.

Również cały odcinek, w którym Lisbon jest zawieszona w obowiązkach i Patrick robi wszystko, aby jej pomóc (chodzi mi o odcinek, w którym lądują razem zamknięci w kontenerze w Meksyku). Te rozmowy, spojrzenia są bardzo empatyczne.

Jest też inny odcinek (z Haffnerem), w którym Patrick też robi wszystko, żeby przywrócić Lisbon do pracy i pomaga jej i przy tym okazuje dużo "domyślności" i troski. On ją rozumie bez słów i tak trochę "z daleka", żeby nie zorientowała się, pomaga jej i także widać (uważam) w dialogach i w tym, jak na nią patrzy, że autentycznie troszczy się o nią i chce, żeby była zadowolona, szczęśliwa itp.

Sporo tego jest również w odcinkach z Volkerem, kiedy Patrick jest bardzo po stronie Lisbon i pomaga jej i proponuje jej siebie jako przyjaciela i pomocnika. Na forum zauważono nawet, że robi mu się przykro, jak Lisbon nie chce skorzystać z jego pomocy pojechania razem (w scenie, w której trzyma w ręku ten czerwony samochodzik na początku filmu).

Jest takich scen bardzo wiele i dla mnie jest całkowicie jasne, że Patrick ma bardzo wiele empatii i okazuje to, czasem wprost, a czasem w sposób zakamuflowany. Co więcej, okazuje to nie tylko Lisbon, ale i różnym innym ludziom (Lorelei, pani naukowiec z ost. odcinka, dr. Steinerowi w odcinku, kiedy ten umiera, ludziom, których - zwłaszcza w 1 i 2 sezonie - spotyka prowadząc sprawy) i coś dla nich robi, aby byli szczęśliwsi, aby im jakoś pomóc - jest to wręcz pokazane tak, że niekiedy tylko on (bo na te swoje zdolności) dostrzega potrzeby jakichś ludzi spotkanych przy prowadzeniu sprawy i wpada na pomysł, aby coś dla nich dobrego zrobić, kiedy wszyscy inni uznali, że "sprawa zamknięta" i przeszli do trybu "business as usual". Przykładem jest końcówka odcinka 1x19, kiedy Patrick prosi matkę i córkę, żeby się objęły i doprowadza do ich pojednania albo scena, kiedy przynosi takie niemowlę do jego dziadków, żeby zaopiekowali się nim, po tym jak matka dziecka została zastrzelona, bo wie, że ci ludzie odtąd będą pogrążeni w depresjji, a to dziecko da im nowe życie. W 1 sezonie wręcz w każdym odcinku on coś dla kogoś podobnego robi.

Również są takie małe przejawy empatii, w których np. w odcinku z czarownicą przynosi spalony papier w słoiku, żeby Van Pelt przekazała go Cho, żeby nie martwił się dłużej "klątwą" tej czarownicy. Jest to tak pokazane, że widz już zapomniał o tym, a Patrick pamiętał.

Mogłabym dalej długo wymieniać. W każdym razie ja odbieram Patricka jako kogoś, kto ma bardzo dużą empatię, a do tego zdolności "rozczytywania ludzi". Ma też dużą delikatność związaną z powyższym i do tej pory, jak robił sobie nawet z przyjaciół żarty, to nie były to żarty cudzym kosztem, takie, żeby ktoś był naprawdę upokorzony. Nie robił sobie takich żartów z Lisbon, nie wykorzystywał nad nią tej przewagi, którą miał, tzn. tego, że on znał te jej głębokie uczucia, czy nawet, można powiedzieć "kompleksy". Jednym z dowodów empatii jest znać czyjeś "kompleksy" i nie ugodzić w nie, ani w żartach ani w złości ani w żadnym innym kontekście.

Owszem, na tym tle widzimy, że parę razy Patrick zachował się bardzo źle i właśnie znając czyjeś kompleksy i głębokie, bolesne uczucia i jakieś wręcz urazy z dzieciństwa, uderzył w nie i zrobił tej osobie wielką przykrość - tak było w przypadku Wainwrighta w słynnej scenie kłótni, po której ten go zwolnił, a także w przypadku skonfliktowania zespołu Haffnera, kiedy chodziło o takiego niskiego faceta, plus w przypadku Susan Darcy i trochę w przypadku Eriki. W tych przypadkach Patrick zrobił to "dla wyższych celów". Jak dla mnie - nie powinien tego robić nawet dla wyższych celów.

Podobnie, przykro (choć nie tak strasznie jak powyżej) zachował się wobec Grega (eksa Lisbon) oraz wobec Rigsby'ego w jednym z pierwszych odcinków (a może w ogóle w pierwszym?), kiedy Rigsby jadł homara i siedzieli przy stole i PJ powiedział, że Rigsby chce zaprosić Van Pelt do swojego pokoju na noc. Tak więc, tego typu sceny pokazują, owsszem, że Patrick bywa bezwzględny i okrutny i wykorzystuje swoje zdolności do złych celów, ale to nie zmienia faktu, że ma on ogromną empatię i wielokrotnie okazuje ją ludziom i jest to szczere.

Moim zdaniem to właśnie tę postać konstytuuje, na równi z innymi jej cechami.

Wobec powyższego, scena z grą w karty jest dla mnie dużym dysonansem. Patrick jest świadom wielkiej przewagi nad Lisbon, jeśli chodzi o Pokera. Zaaranżował tę sytuację, bo chce coś dobrego zrobić dla Lisbon, chce ją nauczyć i faktycznie jest to przyjazny gest. Doskonale rozczytuje Lisbon, że ta chce o sobie dobrze myśleć, że jest ambitna, że jest pełna wiary w swoje umiejętności, ale jednocześnie ufa mu, że on może pomóc jej te umiejętności poprawić itp. I z tym zaufaniem Lisbon do niego podchodzi i z dobrym nastrojem. Tymczasem on wie o tym, a jednak wykorzystuje tę przewagę, którą ma i na moment, w moim odbiorze, przestaje być jej przyjacielem. Nie wykazuje wobec niej tej odpowiedzialności, że skoro jest lepszy od niej w tej grze i do tego lubi ją, to zdaje sobie sprawę, że stąpa po delikatnym gruncie, i że musi być bardziej niż zwykle uważny i empatyczny, żeby jej nie zranić.

W tej scenie Patrick jest trochę w takiej roli, jak ten stary Chińczyk z 1 części filmu Karate Kid (nie wiem czy oglądaliście). To był mistrz karate, a uczył młodego chłopca. Mógł go roznieść w puch i śmiać się z niego, ale nie zrobił tego, bo widział zaufanie tego chłopca i chciał go nauczyć, więc stąpał bardzo ostrożnie i przyjaźnie i pomału, pomału go uczył. A Patrick, niestety, nie zachował się jak ten Chińczyk, a tego bym oczekiwała (gdybym to ja była Lisbon).

Nie wiem czy macie tego typu doświadczenia z życia, typu, że z zaufaniem wchodzicie w kontekst, że ktoś Wam pomoże udoskonalić np. naukę jazdy samochodem, jesteście pełni dobrych myśli, bo to jest ktoś, kogo lubicie i on Was, demonstrujecie co potraficie, a ten ktoś nagle pozwala on sobie na jakieś przykre uwagi czy wyśmiewanie się z Was czy coś. Trudno o większą przykrość i runięcie zaufania do tej osoby.

Utkwiło mi kiedyś takie zdanie po angielsku, uważam je za prawdziwe: "You may forget what someone said or did, but you will never forget how they made you feel" (Możecie zapomnieć, co ktoś powiedział czy zrobił, ale nie zapomnicie nigdy jak się przez tę osobę czuliście).

Nie wiem, to moje subiektywne zdanie, ale gdybym była Lisbon, to bardzo by mi było ciężko zapomnieć tę scenę z grą na żelki i nie wiem czy coś by było w stanie przywrócić to, co dawniej. Na pewno pomogłoby, gdyby on od razu zreflektował się i przeprosił, to na pewno. Moze by to wrażenie jakoś na gorąco zatarł.

Mnie ta scena wydała się niepodobna do Patricka, bo on naprawdę ma ogromną empatię i lubi ludzi. Czasy, w których ulegał po części ojcu każącemu mu widzieć w ludziach tylko "frajerów" dawno minęły i Patrick jakiego znamy taki nie jest, a zresztą on ojcu i tak nie ulegał całkowicie i miał zawsze swój ogląd. Są na to dowody w serialu (retrospekcja z ojcem, rozmowy z Dannym).

A więc, to tak chciałam dodać do tematu.