Na Netflixie trudno o coś co by z miejsca zaskakiwało i pozytywnie mnie nastrajało do dalszego śledzenia losów serialu. Zwykle moje zainteresowanie kończy się na pierwszym, lub dwóch odcinkach. A to wygląda dużo lepiej. No i jest jeszcze Ida. :)
Jeszcze odnośnie Idy - może się podobać, lub nie. Kwestia gustów. Ale jej sposób wymowy. No jest kurcze tak mocno szwedzki, niczym z filmów Ingmara Bergmana. Zapewne chodzi tu o aktorską dykcję, ale zauważyłem, że w tym serialu tylko ona tak mocno akcentuje słowa. Spodobało mi się to. A może raczej chodzi o sentyment do tamtej Szwecji. Za to postawiłbym dodatkowo plusa. :)