W drugim sezonie niedawno rozwiedziona Sofie próbuje ułożyć sobie życie z Maxem. W wyniku nieprzewidzianych wydarzeń trafia w sam środek życiowego kryzysu, który ma też ogromny wpływ na jej związek z Maxem. Nic nie układa się po ich myśli. W tym samym czasie małe wydawnictwo Lund & Lagersted stawia czoła przywiązanemu do tradycji światowi literatury, próbując zarazem odkryć nowe możliwości oferowane przez współczesne społeczeństwo. Nie trzeba długo czekać, zanim dojdzie do konfliktu między starym a nowym - wielką sztuką a finansową rzeczywistością. Co jest dobre i złe, co jest normalne i nienormalne, a co jest naprawdę prawdziwe? I jakie to ma w ogóle znaczenie? Pośród tych wszystkich zawirowań odnajdujemy naszych bohaterów, którzy próbują nadać sens miłości, życiu i sobie samym.
Jak pierwszy sezon był zabawny, zaskakujący i jednocześnie chwytał za serce- sezon, w którym wszystko uroczo spinało się w całość, tak dwójka jest okrutnie chaotyczna- główna bohaterka totalnie odpływa, bohaterowie generalnie przeszli jakąś magiczną transformację osobowości- producenci ewidentnie chcieli podrasować...
Pierwszy sezon serialu jest całkiem ciekawy i jestem w stanie zrozumieć zachowanie głównych bohaterów...ale w drugim nie jestem w stanie znieść głownej bohaterki. Jest złośliwa, wredna, zimna i irytująca. To co mi przychodzi do głowy to osobowośc borderline.