Serial generalnie spoko, każdy odcinek wciąga, obejrzałam cały sezon w jeden dzień. Gra aktorska na dobrym poziomie. Mimo to mam mieszane odczucia co do serialu i raczej nie będę wyczekiwać z niecierpliwością na następny sezon.A to głównie z powodu głównej bohaterki i nie chodzi tu o aktorkę, bo Ida poradziłą sobie z rolą świetnie. Jakoś coraz bardziej drażnił mnie charakter Sofie, jest samolubna, robi co jej się podoba, nie patrząc kogo zrani po drodze. Ja rozumiem, żę to jest jej sposób radzenia sobie z problemami i rzeczywistością. Ale po tym jak zachowała się wobec Maxa w ostatnim odcinku, jakoś straciłam do niej całą sympatię.
Potraktowała, źle Maxa, ponieważ ma męża i to ją przeraziło... Zdradziła go, a widząc to jak jej mąż się zachowuje, najprostszym sposobem było odcięcie się od kochanka. Tu też pojawia się kwestia dużej różnicy wieku, która przeraża np. matkę Maxa, jego bracia są w wieku syna Sofie... Owszem Sofie zraniła go, ale też nie miała za bardzo wyjścia postąpić inaczej, ponadto sama nie czuła się z tym najlepiej. Cierpiała tak samo do momentu, w którym ponownie nie zobaczyła się z nim na dachu, na tym samym, na którym się pokłócili wcześniej.
A ja bardzo dobrze ją rozumiem. Sofie miała ustabilizowane życie rodzinne - coś, czego nie doświadczyła jako dziecko. Jej dzieciństwo polegało na opiekowaniu się chorym ojcem i było to ostatnie, czego życzyłaby swoim dzieciom, zwłaszcza córce, związanej tak mocno z dziadkiem. Mąż zaszantażował ją emocjonalnie, wskazując, że osuwa się w chorobę i robi tym szkodę rodzinie, a zwłaszcza dzieciom. Sofie niby dobrze wiedziała, że to nie choroba, lecz gra z Maxem, a jednak przyjęła perspektywę męża, dla dobra rodziny (a może też z przyzwyczajenia, że się z nim zawsze zgadza...). Dlatego zachowała się tak a nie inaczej wobec Maxa. Dopiero to, co wydarzyło się w SPA, otworzyło jej oczy - że tu nie Max ani jej gra z nim są winne, ale stosunek męża do niej.