Oglądając ten serial irytowało mnie to, jak narkobossowie byli bezkarni. Policja nic nie robiła, a bo tu nakazu nie mamy, a bo tu akcję odwołali, a bo zgoda jest potrzebna itp. I wtedy wyobraziłem sobie jak tu Carrillo z "Narcos" wpada i nie pieprzy się z nakazami i rozkazami, tylko rozpieprza wszystkich i robi porządek.
Tak jak w tej akcji gdy policja otoczyła dom Rafy, już mieli wejść do środka, gdy dowódca powiedział, że muszą odejść, bo akcja została odwołana. Kiki podszedł jeszcze do drzwi, ale zawrócił. Gdyby to Carrillo był na miejscu Kikiego, to nawet nie słuchałby dowódcy, tylko wpadłby do domu i zastrzeliłby Rafę.