Właśnie skończyłem sezon.
Główny bohater i jego żona są przeze mnie najmniej lubianymi postaciami. Jego postać w ogóle mi nie pasuje na bystrego detektywa walczącego z kartelem narkotykowym. Jestem przekonany, że jego prawdziwa osoba miała coś więcej do zaoferowania poza ładną buzią i skórzaną kurtką.
Postać Escobara z początku trochę niewyraźna. Później uzupełnia nieco swój charakter - momentami wzbudzał obie cechy (respekt, strach). Myślę, że dużo traci przez brak podobieństwa. Pablo Escobar - to legenda, chyba każdy słyszał o południowo amerykańskim baronie narkotykowym. Czuję się trochę oszukany, zwłaszcza gdy przed oczami migają mi sceny prawdziwego jegomościa.
W fabule zabrakło mi zarysu wcześniejszej historii Escobara. Dostajemy informację, że jest jednym z najlepszych szmuglerów i o. Nagle się trafia ktoś kto ma biznes do zaoferowania - bum - król Narcocainos pierwszy. Tak po prostu. I jeszcze jedynym jego wkładem wydaje się być rozkazywanie w stylu "Ty zorganizujesz to, Ty tamto - wszystko na waszych głowach". No i właśnie... tego chciałbym zobaczyć najwięcej - tj. działania kartelu i policji od strony technicznej (tak jak np. o przemycaniu przez granicę).
Ogólnie.. trochę spieprzyli, trochę się zawiodłem - ale nie jest źle.
Największą zaletą tego serialu jest sama historia oparta na faktach i z tego względu będę polecał.

" Przed Netflixem jeszcze długa droga, żeby choćby dorównać produkcjom AMC czy HBO."
Bez przesady. Narcos jest rzeczywiście słabszy od genialnych House of Cards czy Orange is the new black, ale ogólnie rzecz biorąc Netflix trzyma bardzo wysoki poziom. I spokojnie może konkurować z tymi dwoma stacjami.