(spoilery z ep 1-2)
Wgniotło mnie w fotel jak świetnie rozegrana w czasie jest akcja/fabuła tego serialu. W pierwszym odc. dowiadujemy się że M-19 nie potrafi walczyć, ale zna potęgę symboli. Do tego kradną jakiegoś losowego fanta i generalnie wątek nie wydaje się jakiś ciekawy.
Co wszystko zmienia się w ułamku sekundy w drugim odcinku, kiedy dowódca M-19 błaga o życie, wydaje się że znów nieco bezsensownie... i wyciąga szablę Bolivara. Okazuje się że nie oferował swojego życia, ale potężny symbol na który Escobar czekał, który wyniósłby go na polityczne wyżyny których pragnął, nawiązując do prezydenta-wyzwoliciela, Bolivara.
I świetnie wpasowuje się ta właściwie zabawa scenografią w ogólny wątek drugiego odcinka: wojna zachodu z Narcos
cd: Po czym perspektywa obraca się, a Pablo ma dużo większe aspiracje niż wyobrażał sobie książkowy rewolucjonista, szabla wraca do pozycji fantu, bo samym porwaniem i zawiązaniem kartelu - M-19 dało już Escobarowi broń do "wyzwolenia Kolumbii".
(sorry, nie widziałem nigdzie możliwości edycji posta)