Bobby, idiots xD
A tak na serio, to zdecydowanie Dean, Sam jest jakiś taki... miałki. Najpierw te ciągłe narzekanie jaki to zły los go spotkał, później kompletne zaślepienie i robienie głupot, no i może chłopak się odkupił, no ale... No i [SPOILER] brak duszy w sezonie 6 [/SPOILER] oraz znów narzekanie w 7. Lubiłam go tylko w odsłonie Lucek z przyszłości (choć garnitur miał straszny) i może podczas halucynacji (będe szczera, i tak czekałam tylko na Lucka).
Z innych postaci to Castiel oczywiście, Gabriel, Zachariasz (czy jestem jedyna, która go lubi?), Andy, Bela, Bobby, Chuck, Crowley (5 sezon) Lucek...
Gabriel mnie denerwował, bo zupełnie inaczej go sobie wyobrażałam, po filmie "Gabriel" pozostał mi obraz Andy'ego, który go grał ;) A co do Zachariasza to nie wiedziałam, że ktoś go w ogóle lubi ;p
Dean! Jestem okrutna, ale od kilku sezonów po cichu życzę Samowi śmierci. Nie lubię jego postaci, choć w ostatnich odcinkach był nawet spoko. Po pierwszych sezonach stał się strasznie irracjonalny i ciotowaty. ;) Jednym zdaniem: Sam Winchester bardzo mnie irytuje.
Nie mniej do Jareda nic nie mam, choć w pierwszych sezonach naprawdę był lepszy.
A Dean to Dean, mimo że czasem też jest sentymentalny i mam ochotę wyrzucić monitor przez okno, to jest "normalniejszy". No i najważniejsze: słucha zajebistej muzyki. No i ma fajne powiedzonka, takie jak "son of a bitch".
Zgadzam się z twoją wypowiedzią Mala_Lady_Pank .Dean jest zarąbisty impala, piwo, kobiety i śpiew w rockowej nucie. Ale Sam nie jest taki zły. Ja to lubię też Castiela i Gabriela. Z tym ostatnim mam jedne z najlepszych wspomnień na temat serialu ( do dziś się śmieję z pierwszego odcinku z tym aniołem - taniec z kosmitą hehe)