Moi kochani, podzielcie się proszę opiniami o najnowszym odcinku Supernatural.
Odcinek moim zdaniem niezły. Nawet sensownie wybrnęli z tego całego poszukiwania, bo osobiście nie miałem pojęcia po co oni mieliby kopać. Nasuwa się teraz pytanie co oprócz informacji jak ich zabić zabiera słowo boże, bo wykopując je narazili się właśnie na odkrycie swoich słabych punktów. Trochę bezsensownie to zrobili, że anioły tak lekkomyślnie podleciały do jego domu nie zachowując środków ostrożności. A i Castiel mi się osobiście taki nie podoba :P
Powoli zaczyna się wszystko wyjaśniać. Wiemy, co budują. Wiemy, czego szukali. Dziwne, że anioły po przybyciu do domu nie rozpoznały lewiatana. "leviatan beats angel", no ok ale aniołków było dwóch, więc coś mogli wskórać.
Zgadzam się z butcherem. Coś musi być jeszcze, skoro tego szukali. Gdyby tak nie było, wykopanie tego byłoby strzałem w kolano.
No i świrnięty Castiel:"Pull my finger" haha;D
Osobiście uważam, że takich odcinków powinno być więcej;p Castiel otoczony przez nieszczęśliwe psy... co do wątku głównego, dopiero na sam koniec sezonu przyspieszło. Pewnie to dlatego, że to własnie końcówka sezonu, ale nie narzekam... odcinek mi się podobał:p
Fajny odcinek, chociaż szkoda, że już nie ma tego dawnego Castiela. Ciekawe czy już zawsze taki będzie. Miło, że pojawiły się w końcu anioły, zawsze lubiłem odcinki z nimi. Ale Meg gra beznadziejnie w tym sezonie. Naprawdę aż przykro patrzeć.
Absolutnie się zgadzam Meg to porażka, aktorsko dużo gorzej niż wcześniej, uroda też wyblakła. :/ A Misha mnie znowu zadziwił! Ten facet jest chyba najbardziej utalentowanym aktorem z ekipy, worek postaci w jakie potrafi się wczuć jest chyba bez dna! Nie jest to najbardziej "medialne" wcielenie, ale zagrane świetnie.
Również się zgadzam co do gry Meg. Jak ją widzę i słyszę jak zaczyna mówić to mi się słabo robi. Oby ją szybko sprzątnęli, albo chociaż niech demon opęta inne ciało.
Zależy gdzie. Na kinomaniaku, pewnie można będzie obejrzeć dzisiaj koło 17. Zazwyczaj tak się pojawia odcinek z napisami. A na GrupaHatak opublikują zapewne dzisiaj gdzieś koło 21.
na cho miku już są...
ps co do odcinka to nie podoba mi się taki Cass ani outfit Meg
Odcinek świetny, oby takich jak najwięcej :P Chociaż wolałam tego dawnego Cass'a, ten jest dla mnie jakiś dziwny, ale trzeba przyznać, że Misha jest świetnym aktorem :D
No to może po kolei:
Dean po raz pierwszy mnie irytował. Już od jakiś trzech odcinków jest na wszystkich i wszystko wściekły. Kiedyś wymagał od Sama empatii, teraz sam jej nie posiada. Nie wiem skąd mu się to wzięło. Okay, lewiatany, śmierć Bobbyego i jego powrót jako duch, powrót Castiela, który zdradził, śmierć Franka, który im pomagał, rozumiem, że może mieć dość tego wszystkiego, ale bywało gorzej, co nie? W ogóle zauważyłam, że jak świat zaczyna się walić, to Dean zaczyna być maksymalnym egoistą... Nie zmienia to faktu, że go lubię, ale czy tylko mi zaczyna przypominać "Deana z 2014"?
Zauważyłam też, że Dean tak jakby trochę udaje to, że ma takie podejście. Tzn. chodzi mi o momenty kiedy dzwoni Meg i mówi, że Cas się zbudził i kiedy Cas dzwoni do Meg. Dopytuje się i martwi o to co się z nim dzieje, a potem nagle zaczyna się przeskok na podejście "I don't care".
Mało było w odcinku Sama. Ubawiłam się przy scenie, kiedy gonił Kevina. Podobało mi się jego podejście do Castiela. Chyba rozumiał go najbardziej, bo kiedyś sam zawiódł wszystkich (wypuścił Lucyfera z klatki), ale później udowodnił, że się zmienił.
Uwielbiam Meg za jej głos, ale coś knuje! Kurcze, mam przeczucie, że na koniec i tak wydyma wszystkich... W końcu jest demonem. Tym bardziej, że według spoilerów, w następnym odcinku chłopcy będą musieli porozumieć się z Crowleyem. Myślę, że to nie będzie jej na rękę i będzie chciała im namieszać. No i oczywiście jej relacja z Castielem- nie sądzę aby demon mógł polubić anioła. Cas jest naiwny, a ona to wykorzystuje. Sprytnie, choć not cool.
Sprawa ze słowem Boga i Metatronem jest świetna. No cóż, myślę, że Serze udaje się wywinąć z tego, co namieszała w tym sezonie. Przyznam szczerze, że całe te poszukiwania oraz to, że lewiatany chciały leczyć raka, było bardzo, ale to bardzo do tyłka. Teraz, kiedy to wszystko zaczyna się wyjaśniać, stwierdzam, że to nie był taki głupi pomysł, dzięki czemu sezon wiele zyskuje w moich oczach.
I czy tylko ja mam wrażenie, że ten pomocnik Dicka, jego prawa dłoń, jest trochę niezadowolony z tej sytuacji? Tzn. na pewno nie chce pomóc ludziom, ale myślę, że ma trochę dość siedzenia pod pantoflem Romana. Myślę, że z paszczakami będzie tak samo jak z demonami i aniołami: hierarchia się zachwieje, bo ktoś nie będzie chciał już dłużej siedzieć w cieniu i zostaną pokonani.
No i ostatnia kwestia: Aniołek Castiel. No cóż jest dziwny. Co innego mogę powiedzieć o Hippie-Casie? Tzn. nie mówię, że jest zły, mimo całego zwariowania i naiwności dostrzegam w nim coś ze "starego Castiela", dobrze, że mimo iż chce "obserwować pszczoły", a nie walczyć, to nadal pomaga. To szaleństwo, to ucieczka od całego zła jakie uczynił. Nie wydaje mi się, żeby uciekał od odpowiedzialności, ale gdyby nie zwariował w ten sposób, to zapewne załamałby się i stracił swoje mojo. Dobrze też, że Castiel nie wrócił do takiego stanu jak wcześniej, bo po takich wydarzeniach byłoby to totalne przegięcie. Już tyle razy unikali śmierci, że któryś w końcu musiał dostać w tyłek (Bobby wraca jako duch, Castiel jako świr).
Ogólnie, odcinek był dobry i już nie mogę się doczekać kolejnego. Z drugiej strony trochę mi smutno, bo zostały jeszcze tylko dwa odcinki, dwa tygodnie i koniec sezonu. I choć nie mogę się doczekać wejściówki z "Carry on my wayward son", na którą zawsze czekam, to już wiem, że do ósmego sezonu umrę chyba... Dobrze, że w między czasie są wakacje, czyli czas szybciej zleci.
hah, ja też się ubawiłam na tej scenie "pościgu" Sama za Kevinem (to chyba moja ulubiona scena z tego odcinka). Wydaje mi się (co stwierdzam z przykrością, bo uwielbiam SPN), że każdy kolejny odcinek jest troszeczkę gorszy i czegoś w tych odcinkach brakuje
A ja mam na odwrót. Już zaczynałam się martwić, że sezon 7 bedzie taki jak 6, a tu nagle z każdego odcinka robi się coraz ciekawiej. Oklepana wydawała mi się śmierć Cass`a bo każdy wiedział, że i tak zmartwychwstanie. A tu niespodzianka i mamy szurniętego anioła, który uwielbia mówić ,,Pull my finger" (przy okazji mina Deana przy tym - bezcenna). Dodatkowo nasz anioł (po raz kolejny) zakochał się w demonicy. Ryzykowny manewr, trochę zalatuje kiczem ale w wersji S-n wyszło jak na razie nieźle.
Oklepana wydawał mi się śmierć Bobby`ego. A tu niespodzianka i mamy ducha łowcy, który całe swoje życie spędził na piciu i łowieniu m.in. duchów właśnie. I który prawdopodobnie wkrótce zamieni się w żądnego zemsty potwora.
Kreacja lewiatanów z kolei podobała mi się na początku, jak jeszcze były w Cassie. Potem robiło się coraz gorzej.
Wracając do tematu, który jest opinią odcinka a nie sezonu, był jak na mnie (i jak na 7 sezon) rewelacyjny. Najbardziej rozwalający mnie moment: kiedy Dean zwraca się do Sama: ,,Sam, mógłbyś proszę podnieść Słowo Boże?"
I mała prośba do wszystkich: są tu ludzie, którzy starają sie nie czytać spoilerów. Nie utrudniajcie im życia ^^
bo obejrzeli 7x21, ale nie chcą wiedzieć co jest w 7x22, a trochę o tym zamieściła Mala_Lady_Punk
Jak dla mnie to najlepszy odcinek sezonu. Ani przez sekunde się nie nudziłem, dawno tak nie miałem jeśli ostatnie odcinki będą takie same to wybacze im wszystkie niedociągnięcia sezonu 7.
"Tym bardziej, że według spoilerów..." - To chyba wyraźne ostrzeżenie, że w dalszej części pojawi się spoiler? Zresztą, wie o tym każdy, kto obejrzy odcinek 21 i promo 22. ;)
Cass is back ;D nie ważne, że tęsknię za dawnym Cassem, ważne że mogę go w ogóle oglądać . w tym odcinku był prześmieszny ;D
odcinek dobry, świetny powiedziałbym jak na 7 sezon. Ale odcinek by trochę pogmatwany, w wyniku rozwalania tego kamienia, piorun uderzył w tego Kevina i stał się on prorokiem, bracie wiedza co zawiera słowo boże, ale teraz raczej będzie ono w rekach lewiatanów. W ogóle, nie wierze, ze anioł- najpotężniejsze stworzenia z serialu są tak bezsilne w walce z lewiatanem. Castiel szalony? Dziwne to trochę dla mnie, przyzwyczaiłem się do tego, że Castiel zawsze potrafił wybrnąć z sytuacji, zawsze pomagał braciom, ratował im tyłki,a teraz Dean do niego się zwraca a ten gada o grze. Ciekawe jak się potoczą losy proroka? Jaką rolę odegra w tym wszystkim? W ogóle nie wiem po co lewiatanom potrzebne jest to słowo boże. Jest tam opisana ich historia i jak można ich zabić. Chyba właśnie po to chcą to mieć, żeby nikt nie wiedział o tym, jak ich da się zgładzić. A wyżej pisał ktoś, że wyjaśniło się to trochę co budują lewiatany i po co, ale ja nadal nie wiem.
Mógłby mi ktoś przypomnieć kim była Meg? Wyleciało mi zupełnie z głowy, i jakie miałą wcielenia? Ruby to jest ta co wykorzystała sama i deana to otwarcia bram piekieł? Myli mi się ona z Meg właśnie chyba... :)
Meg to demonica , ktora pojawila sie juz w 1 sezonie ( odcinek z wioska , ktora oddawala czesc jakiemus poganskiemu Bozkowi ,Sam i Dean sie rozdzielili i Sam spotkal ja w drodze , byla jesl dobrze pamietam corka Azazela, pozniej przewijala sie jeszcze nie raz w Sn ( miedzy innymi w odcinku co rzekomo Castiel zabil Crowleya albo wtedy gdy opetany Bobby pchnal sie nozem)
jej pierwsze wcielenie grala aktorka Nicki Aycox
czyli ogólnie jest dobra, zła czy neutralna? Bo to Ruby otworzyła bramy piekieł zgadza się? Kurczę kiepska pamięć, zwłaszcza jak tych seriali oglada się parę jednocześnie.
oooo to ona może w którymś odcinku jak dopiero zaczynali z demonami wyskoczyła z okna albo zostałą wyrzucona i przeżyła?
tak to ona , no i jest raczej zla ( jak kazdy demon) jest corka i zwolenniczka Azazela , chciala powrotu Lucyfera ale obecnie ucieka przed Crowleyem wiec czasem pomaga braciom
No to pewnie liczy, że jakoś uwolni Lucyfera, a na pewno go uwolni jak Crowley zginie.
mnie się odcinek spodobał ;) a co do lewiatanów: śmierć twierdziła, że są one całkiem zabawne i było to trochę widać gdy były w ciele Cassa... a teraz?
A zauważył ktoś taką niekonsekwencję względem poprzednich sezonów: w którymś z odcinków z prorokiem Chuckiem dowiedzieliśmy się, że prorok nie może przebywać w pobliżu demona, bo jest dla aniołów zbyt ważną postacią. W sytuacji zbliżenia się demona do proroka pokój zaczął się trząść i przenowidywa przybycie archanioła, który miał chronić Chucka. A w najnowszym odcinku Meg może sobie spokojnie gawędzić z chłopakiem. Ktoś by powiedział, że teraz w Niebie się 'porobiło' i nie mają czasu. Ale jednak zwykli aniołowie znajdują proroka, więc chyba jednak jest dla nich priorytetową sprawą:)
Nie jestem pewna, czy nie przekręciłam czegoś w historii z Chuckiem, ale sens chyba zachowany. Przepraszam za dwa posty.
nie jest zachowany sens. tak jak to było mówione. prorok i demon, równa się zadyma. trochę bez sensu, trudno. ale odcinek zajefajny.
Masz rację, ale (zawsze jest jakieś "ale") Kevin nie był zwykłym prorokiem, jak Chuck, a tym, który miał odczytać Słowo Boże. Chuck urodził się, po to aby napisać historię Winchesterów, Kevin nie miał wizji i nie miał spisywać "nowej biblii". Co prawda odszukał tablicę ze słowem i potrafił ją odczytać, ale to nie to samo. The CW pisało także, że Kevin stał się prorokiem przez przypadek (nikt nie wiedział kiedy się pojawi i kto nim będzie, decydował ten "piorun"), więc pewnie dlatego nie był on przyporządkowany do żadnego z archaniołów. Oczywiście przyszły prorok od Słowa Bożego miał swoich obrońców, a nawet cały garnizon, którym przewodniczył kiedyś Castiel (i od niego się o tym dowiadujemy). Do czego zmierzam? Można wywnioskować z tego, że jeżeli Kevin nie był zwykłym "prorokiem" to kodeks postępowania wobec niego był inny. Nie chronili go archaniołowie, a zwykłe anioły, które, jak napisałaś, go odnalazły. Przynajmniej ja to sobie tak tłumaczę ;)
Chyba dlatege nie chronił go żaden archanioł, bo jedyny żywy jaki został to Lucuś.
O właśnie! Trochę odbiegając od tematu: gdzie było powiedziane, że archaniołów jest tylko czterech (Gabriel, Michał, Rafał i Lucyfer)? Chyba ominęłam ten odcinek, bo dałabym sobie rękę uciąć, że nigdzie... Zawsze wydawało mi się, że archaniołów jest więcej, tylko ci czterej są najbardziej "popularni", że tak powiem.