Jestem świeżo po seansie i muszę powiedzieć, że całkiem mi się spodobał odcinek. Pomijając parę rzeczy, które mogłyby być poprowadzone inaczej, to ciekawie się oglądało. Trochę chciało mi się śmiać, że kolejnego dziadka "wrzucili" do serialu, ale później oczywiście szybko go uśmiercili. Zastanawiałam się też, czemu ani słowem nie wspomnieli np. w rozmowie o Castielu? Na pewno mógłby im jakoś pomóc, ale nie, bo po co? Bracia naradzili się w bodajże przedostatnim epizodzie, że coś się dzieje z aniołem i teraz jest jakby nie istniał, odcięli się od niego. Trochę mnie to drażni tym bardziej, że lubię postać Castiela.
Twórcy serialu próbują, jakby wrócić do klimatu z pierwszych sezonów, ale średnio im to wychodzi tak bez ładu i składu, bez pomysłu? Wtrącają kawałki jakby z różnych układanek; były tabliczki i ucichło, tu Benny, Amelia, wątek z Castielem i Naomi i ten anioł Samandriel, teraz Henry i to pudełko, ale to się jakoś nie łaczy. Zdarzają się fajne odcinki, ale jako całość ten serial mocno spadł i jestem nim rozczarowana, a był jednym z moich ulubionych :(. W zasadzie ciągle mam nadzieję, że się jakoś rozkręci jeszcze i jak to powiedzieli w dzisiejszym odcinku: "Dopóki są Winchesterzy, to jest nadzieja" ;)
Pozdrawiam wytrwałych fanów :)
Dobry odcinek, choć masz racje niektóre rzeczy mogliby zrobić w inny sposób, nie popsuło mi to jednak przyjemności oglądania. Poznaliśmy drugiego dziadka Winchesterów, oczywiście pożył bardzo krótko i mam dziwne wrażenie, że twórcy naprawdę lubią uśmiercać nowe postacie, najpierw anioł Samandriel, teraz Henry. Jakoś szkoda mi się ich zrobiło. Jeśli chodzi o Castiela, to już w poprzednim odcinku zauważyłam, że nagle o nim zapomnieli. Teraz również nie powiedzieli o nim nawet zdania. Dobrzy z nich przyjaciele, prawda? A jeśli chodzi o tajemnicze pudełko, może pociągną ten wątek dalej. Zobaczymy.
Co do poziomu serialu, to racja mocno spadł, ale to nic dziwnego po tylu sezonach. Są dobre odcinki, są te gorsze. Ale dopóki są bracia, będzie się trzymać mnie nadzieja.
Cóż, jestem wierna i jak najbardziej wytrwała w stosunku do SPN.
Po tym odcinku to tylko jedna myśl mi się nasunęła - Sam i Dean powinni chyba zacząć myśleć o przedłużaniu rodu :)
Hahaha :) też o tym pomyślałam. A gdyby Amelia i Sam się nie zabezpieczyli? W SPN wszystko się może zdarzyć ;)
Dobre. Także to zauważyłam.
Ród Winchesterów zagrożony, niemal jest na wyginięciu. Bierzcie się za robotę chłopcy, zamiast ratowaniem świata się ciągle zajmować :D Tylko błagam, nie potomek Amelii i Sama. To byłoby straszne. Naprawdę.
właśnie jak przeczytałam o tym przedłużaniu rodu poszłam gotować obiad i doszłam do wniosku, że hm... może to jednak nie koniec wątku sam-amelia? zrobią nam modę na sukces, zajdzie w ciąże amelia, nic samowi nie powie, on odkryje to przypadkiem, okaże się, że jego dziecko może zagrozić demonom/aniołom/wampirom czy cokolwiek... i mamy pomysł na następny sezon xd
I takim sposobem serial zmieniłby nazwę na Supernatural 90210 lub SupernaDynastiaWinchesterów. Obyśmy nie ujrzeli czegoś takiego. Ale kto ich tam wie. Przedłużanie rodu :)
Albo Supernatural nad Rozlewiskiem. Nie zapominajmy, że w serialu jest wątek rodem z Mody na Sukces (czyli Amelia i Sam) i nie mamy pewności czy naprawdę został on zakończony. Mogę mieć tylko nadzieję, że już nie zobaczymy wybranki młodszego z braci.
tak... to już był "romans" Cassa i Meg był znacznie bardziej porywający.
a propos Meg ciekawe czy jeszcze się pojawi. w sumie (chyba) nie było powiedziane, że Crowley ją zabił.
hm... biorąc pod uwagę, że scenarzystom powoli kończą się oryginalne pomysły, myślę, że możemy spodziewać się mdłych historii niestety. w sumie chyba najbardziej ten serial podobał mi się ze względu na brak rozbudowanych wątków romantycznych... ale cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Jeśli chodzi o Meg, to podobna uciekła i gdzieś sobie żyje. Może kiedyś wróci. Niestety muszę się zgodzić, że kończą im się pomysły, ciekawe co takiego wymyślą na sezon dziewiąty, aż się boje. Oby telenowela się z tego nie zrobiła.
Ktoś na imdb ma fajną teorię. Chodzi o to, że może komuś (Niebo/jeszcze ktoś inny) zależy na podtrzymaniu rodu Winchesterów, a skoro bracia się szczególnie do tego nie garną a Dean i tak był w czyśćcu, to Kupidyn przygruchał Samowi Amilię, co by zadanie się wykonało. Stąd ta cukierkowość ich wspomnień. I cliff hangerem sezonu będzie scena jak ona patrzy na test ciążowy i mówi: Oł noł! :D
Ciekawa ta teoria o podtrzymaniu rodu Winchesterów. Ale nie chciałbym zobaczyć tego na własne oczy. Naprawdę wyobrażacie sobie potomka Amelii i Sama? Moją reakcją na te końcową scenę sezonu byłoby głośne Nie!! oraz uderzenie głową o kant biurka.
Jeśli tak będzie, ten potomek Sama i tej stworzycy Amelii, przestaję oglądać serial, bo tego nie "zniese"
"Ty Olsson i Liane Balaban odegrali ważną rolę w pierwszej części sezonu, ale głównie za sprawą flaskbacków. Singer zdradził, że ujrzymy ich ponownie na antenie ale nie będziemy się już cofać wstecz. "Bardzo dzielnie walczył aby nie dać się pragnieniu krwi i myślę, że odcięcie się Deana jest dla niego trudne. Zbadamy to więc, przez co będzie przechodził, nigdy nie uważaliśmy że to już koniec tej historii", powiedział Singer o Olssonie. "Uważamy, że jest bardzo ważną postacią. Bardzo ją lubimy i zdecydowanie tworzy nowe komplikacje w życiu Sama. Właśnie pracujemy nad zakończeniem sezonu i rozmawialiśmy o jej powrocie, ale nie mamy żadnych konkretów", to słowa Singera o Balaban."
Wygląda jednak na to, że to nie jest koniec tego wątku. Zastanawiają się co z nią począć. Czego by nie "poczęli" mam przeczucie, że to nie będzie nic dobrego.
To niech zrobią z niej jakiegoś stwora i Sam odetnie jej łeb ;) żeby nie rozegrało sie w jednym odcinku, to niech ja trochę pościga :)
Tak a propos powrotu Amelii to widziałam taką informację, że będzie w ciąży właśnie, tylko nie wiem, na ile ta informacja jest prawdziwa.
Amelia w ciąży. Tylko tego nam brakowało. A już mogło być tak fajnie... bez niej...
Jeśli oczywiście plotka okaże się prawdziwa.
Mam nadzieję, że nie, bo to na serio jest niepewne źródło i nie mam pojęcia, skąd ta osoba o tym wie. Więc bądźmy dobrej myśli ;)
Tak. Trzymam za to kciuki. :D
Chyba muszę założyć osobny temat, gdzie będzie można wypowiadać się na wszelkie możliwe tematy. Byłoby ciekawie.
Może będzie w ciąży z mężem i tak skończą jej wątek? Sam zrozumie, że to definitywny koniec. Plizzz...
No w sumie... Patrzcie - w ostatnim odcinku przypomnieli o tym, że to Kupidyn, na prośbę Niebios spiknął rodziców Sama i Deana więc.. Zasadniczo to może być jakaś podpowiedź od scenarzystów. Chociaż z drugiej strony może się okazać, że za bardzo doszukujemy się we wszystkim drugiego dna i wątek Amelii został definitywnie zakończony. OBY.
Już wolałabym żeby Dean z Lisą spłodził potomka :D. Chociaż Lisa prawdopodobnie już więcej się nie pojawi. Charlie jest innej orientacji... W zasadzie to nie ma w serialu odpowiednich kandydatek na matki nowego pokolenia Winchesterów :)
"W zasadzie to nie ma w serialu odpowiednich kandydatek na matki nowego pokolenia Winchesterów :)" - Ja jestem z tego powodu niesamowicie szczęśliwa. To serial o nadprzyrodzonych zjawiskach etc, a nie jakiś tani romans. Na początku byłam trochę zdziwiona, że główne postacie nie mają partnerek, ale z biegiem czasu, gdy jakieś się pojawiały, strasznie mi one przeszkadzały.
Magia tego serialu polega na braterskiej więzi bohaterów i zwalczaniu zła, które stanie im na drodze.
Jak napisałam wyżej - również cenię ten serial za brak rozbudowanego wątku romantycznego. Jakbym chciała pooglądać sobie mdłe historie miłosne mam do wyboru od groma innych seriali.
ACZKOLWIEK razi mnie brak kobiet, które byłby godnymi przedstawicielkami płci pięknej :).
"Po tym odcinku to tylko jedna myśl mi się nasunęła - Sam i Dean powinni chyba zacząć myśleć o przedłużaniu rodu"
To dziwne, pomyślałam dokładnie o tym samym xd
Odcinek minimalnie w starym stylu Supernatural... Może dlatego reakcje wywołał raczej pozytywne...
Jeśli chodzi o odcinek był w miarę fajny i spodobał mi się, ale trochę średnio im wyszło.
Już się cieszyłam, że chłopaki poznali dziadka, ale co musiało się stać? Oczywiście na końcu scenarzyści musieli go zabić. O Castielu też ani słowa, jakby nic się wcześniej nie stało.
Ciekawa jestem czy te wszystkie wątki w końcu jakoś się połączą.
Ależ mnie irytuje to usilne powracanie do 1 sezonu. Dean i Sam nie są tymi samymi ludźmi co 8 lat temu, więc nie będą zachowywać się tak jak kiedyś. Zbyt wiele przeszli. Wkurza mnie niesamowicie, że scenarzyści próbują pozbyć się wszelkich drugoplanowych postaci, mimo że to one od kilku sezonów ciągną serial. Dean i Sam są takimi świetnymi przyjaciółmi, że nawet nie wspomnieli o Castielu od czasu 10 odcinku, mimo że ostatni raz go widzieli to ten KRWAWIŁ Z OCZU. Jasne, mają co do niego wątpliwości (znowu... scenarzyści chyba stracili pomysły...), ale Cas w tym odcinku sprawiłby by nie było kolejnego minusa tego odcinka, a mianowicie śmierci Henry'ego. Serio? Zabijacie kolejną postać z wielkim potencjałem? Dajcie chociaż im pożyć kilka odcinków by rozwinęły im się charaktery. To zabijanie WSZYSTKICH sojuszników jest męczące i bardzo przewidywalne. Od samego początku było wiadomo, że Henry zginie, bo w tej kwestii SPN jest bardzo monotematyczne. O wiele bardziej ciekawsze byłoby dokładne poznanie jego postaci i danie mu jakiegoś większego wątku. Byłoby miło widzieć jak dziadek wynagradza wnuczkom to, czego nie mógł dać swojemu synowi. Kolejny problem tego odcinka - nie znoszę tego scenarzysty. Wszystkie odcinki, które napisał ukazują braci niesamowicie stereotypowo - Sam jest u niego zawsze wrażliwy, pełen empatii, a z Deana robi zwykłego dupka, który myśli mięśniami. Really? :/ Jakieś 80% odcinka Dean chodził wku*wiony. To wszystko też sprawia, że charaktery braci są niekonsystentne - tydzień temu Sam chodził naburmuszony, a Dean zachowywał się jak mały chłopiec. Co to za nagłe przeskoki? Inny przykład - w jednym odcinku Dean niesamowicie martwi się o Casa, a teraz nawet go nie wspominają jakby nie istniał... O_O Nie mówię by Cas był w każdym odcinku (choć byłabym szczęśliwa gdyby był ;P), lecz byłoby miło gdyby chociaż łaskawie wspomniano w następującym odcinku to, co się stało. A oni tutaj całkowicie o nim zapomnieli (to samo tyczy się tablic).
Ogólnie odcinek był ok, ale te błędy, które wymieniłam wyżej niesamowicie irytowały mnie podczas oglądania. Postać Henry'ego miała duży potencjał, ale scenarzyści jak zwykle musieli zabić taką postać :/ Kiedy oni zrozumieją, że ten serial nie polega wyłącznie na dwóch postaciach? Obecnie to drugoplanowe postaci ratują ten serial.
A wątek tajemniczego pudełka pociągną bodajże w następnym odcinku. SPOILER!!! Dean i Sam odnajdą to miejsce, o którym wspominał ten dziadek i stanie się ono ich pierwszym domem, schroniskiem (ponoć Dean będzie miał w końcu swój pokój :P)
Trafiłaś w sedno.
No właśnie czemu zabijają te wszystkie postacie, które mają potencjał i mogłyby zostać ładnie poprowadzone dalej? Nie tylko Sam i Dean liczą się w serialu ale także ci mniej ważni bohaterowie, bez nich nie jest to samo. Czuje się niedosyt i gniew, kiedy umierają a ich wątek zostaje brutalnie przerwany, zanim nawet dobrze ich poznamy. Nieraz wprowadzają nowe postacie, tylko po to, aby w końcowej scenie zabić, jak w przypadku anioła Samandriela czy dziadka Winchesterów.
Jak Henry umarł, zrobiłam wielkie oczy i zapytałam na głos: naprawdę znowu?
Nie mogli go zostawić przy życiu, żeby poznał swoje wnuki? Mogliby nawiązać jakąś głębszą więź.
Szkoda, chętnie bym to zobaczyła. Cóż… sojusznicy całkowicie się niemal posypali.
Jeszcze trochę i nie będzie ich wcale…
Biedny Castiel, ciągle ma jakieś problemy, dzięki scenarzystom oczywiście.
Zabawne, że bracia uważają się za wielkich przyjaciół Casa, a potem słowem o nim nie wspomną przez kilka odcinków…
Tak nie zachowują się prawdziwi przyjaciele.
Fajnie byłoby gdyby Castiel pojawiał się częściej. To moja ulubiona postać :D Albo mogliby chociaż wspomnieć co się z nim dzieje.
SPOILER: W odcinku 14 Kevinowi udaje się rozszyfrować tabliczkę, czyli ten wątek z tablicami zostanie przypomniany.
Też o tym czytałam. I, z tego co pamiętam, jeden człowiek będzie musiał zrobić jakieś trzy rzeczy wyznaczone przez Boga, pierwszą z nich jest zabicie psa piekieł, a Sam i Dean będą się kłócić, który ma to zrobić.
Btw Charlie i Benny mają wrócić, a o Amelii też coś takiego niestety słyszałam.
To, że Charlie i Benny mają wrócić poprawiło mi od razu humor (bardzo ich lubie), ale ta wiadomość o Amelii niestety z powrotem mi humorek pogorszyła :D
Jeśli scenarzysta wie co dla serialu dobre, nie pozwoli jej wrócić.
A bracia znów się będą kłócić, proste do przewidzenia. Ciekawe który z nich zrobi te zadania.
Mam tak samo ;)
Jeśli scenarzyści będą trzymać się schematów, to pewnie Dean.
A w ogóle Castiel wróci chyba dopiero w 17 odcinku. Mam nadzieję, że to nieprawda. http://nueva-spn.tumblr.com/post/41967686724/this-is-a-photo-of-misha-in-vancouv er-yesterday#post-notes zwróćcie uwagę na podpis
Oczywiście, że Dean je wykona, jeśli dobrze znamy życie serialowe :D Przekonamy się wkrótce.
Tak, zauważyłam ten podpis… Gdyby okazało się to prawdą, będziemy musiały aż tyle odcinków wytrzymać, bez naszego drogiego Castiela. Szkoda, że pojawia się tak rzadko.
No, wielka szkoda. To i tak lepiej niż w siódmym sezonie. Gdybym oglądała go na bieżąco, to chyba bym zwariowała przez tyle tygodni bez Castiela ;)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=BooxJkpQNL4 a tutaj jest pokazany ten bunkier czy jak to nazwać... to w nim będą mieszkać Dean i Sam?
Tak będą w nim mieszkać, to miejsce stanie się ich pierwszym domem, miejscem schronienia.
W końcu, po tylu latach tułaczki, każdy z braci będzie miał swój pokój :D I trochę prywatności.
W sumie dziwne fajnie i że też wcześniej o tym nie pomyśleli. Nawet Bobby miał dom. A oni praktycznie albo nocowali w motelach, w Impali i może czasami właśnie u Bobby'ego.
to supernatural. Może kogoś wskrzeszą? np. Gabriela albo Baltazara (po cholerę mordowali te dwie genialne postacie?) W końcu Gabriel już wcześniej udawał własną śmierć...
a mi najbardziej w pamięci po tym odcinku zostaną słowa dziadzia o przepowiednie Majów :D
Odcinek na prawdę niezły. Można zarzucić twórcom monotematyczność, powtarzalność czy chaotyczność, jednakże pomimo tego serial wciąż trzyma (wysoki) poziom.
Jeśli zaś chodzi o powyższe posty, to coście się tak dziewczyny uczepiły tych braci. Sam i Dean uznali, że nie mogą do końca ufać Castielowi i muszą się od niego odciąć. Tak też robią - według mnie jest to jak najbardziej słuszne (zarówno z naszego [obejmującego częściowo sytuacje w niebie/postać Naomi] jak i ich punktu widzenia). Działają (hmm..) "odpowiedzialnie". Nie rozumiem zarzutów w kierunku ich "przyjaźni" (powiedziałbym bardziej "stosunków" - od końca szóstego sezonu daleko im do przyjaźni). Zgadzam się, Cass jest barwną i interesującą postacią (jedną z moich ulubionych obok Charlie i Śmierci), trochę go brakowało w tych dwóch ostatnich odcinkach, ale według mnie od jakiegoś czasu stał się "lekko" męczący? Tak czy siak na pewno wróci, możemy być tego pewni :)
Może rzeczywiście nie są już takimi przyjaciółmi jak wcześniej, bo tyle się między nimi wydarzyło, ale wciąż mogą siebie tak nazywać. Nadal pamiętamy jak Dean za wszelką cenę próbował odnaleźć Casa, gdy razem utknęli w Czyśćcu. Tylko to się dla niego liczyło. A kiedy już go znalazł, próbował stamtąd wydostać ich obu. Myślę, że mimo wszystko Dean nadal uważa Casa po prostu za przyjaciela.
No w porządku bracia odcięli się od Castiela, bo uznali, że nie można mu ufać (znowu) i oczywiście mają swoje powody, po części mogę ich zrozumieć. Ale Dean martwił się wcześniej o niego i nawet powiedział, że coś zrobi w tym kierunku, a teraz taka cisza. Skoro bracia domyślają się, że coś się dzieje z ich kumplem, powinni spróbować dowiedzieć się prawdy, także dla swojego bezpieczeństwa.
Może Cas jest ,,lekko męczący’’ jak napisałeś, rzeczywiście ciągle jest z nim coś nie tak, jeśli nie Crowley, Lewiatany, i ta sprawa z uważaniem się za Boga, to jeszcze ta cała tajemnicza Naomi, która w głowie mu miesza. Mnie już zaczęło trochę denerwować, że scenarzyści nowe problemy mu tylko wymyślają. Choć raz mogliby dać mu chwilę spokoju…
SPOILER
Castiel wróci, ale podobno dopiero w 17 odcinku. Trochę długo ta nieobecność potrwa, o ile oczywiście okaże się to prawdą. Ale w końcu wróci :D
Ale w końcu zawsze "wraca" do Winchesterów, prawda? No i mimo to faktycznie to trochę głupio jest zrobione. Stało się z nim nie wiadomo co, a oni nawet o nim nie wspominają jednym słowem i prawdopodobnie nie wspomną do tego 17 odcinka. Bo w sumie musieli dla niego coś wymyślić po tej sprawie z apokalipsą, skoro się zbuntował jako tako. Możliwe, że tutaj na filmwebie gdzieś przeczytałam, że fajnym pomysłem byłoby wprowadzenie Boga jako realnej postaci. Może wtedy by coś ruszyło.
Oczywiście, że tak. Cas jest wierny, zawsze do nich wróci :D
Też myślę, że bracia nie wspomną o nim nawet słówkiem. Oczywiście do czasu pojawienia się naszego Castiela w siedemnastym odcinku. Trochę dziwne, nie?
Słyszałam o wprowadzeniu Boga do serialu już dawno temu i uważam, że to byłby dobry pomysł. Taki powiew świeżości i nawet całkiem dobry wątek mogą z tego zrobić. Może w dziewiątym sezonie?
Jak dla mnie to nawet więcej niż dziwne...
No, to by było coś. Mam wrażenie, że pomysły fanów są momentami równie dobre jak scenarzystów a nawet lepsze. Ale to i tak jest mój ulubiony serial. Jak zamierzają nakręcić ten 9 sezon, to już muszą mieć na niego jakąś koncepcję. I zastanawiam się jeszcze, co oni będą robić, jak zamkną bramy piekieł? Bo że je zamkną - to raczej do tego sprowadza się główna myśl. To może faktycznie coś z tym Bogiem i tabliczką o aniołach?
My fani mamy nieraz lepsze pomysły od samych scenarzystów.
Jestem ciekawa co mogą wprowadzić w kolejnym sezonie, skoro tyle już było.
Wątek Boga by mnie zaciekawił, gdyby zdecydowali się właśnie na to.
Bo co innego im pozostało, choć nadal oczywiście jest wiele możliwości.
A już nawet nie myślę, co może być w sezonie dziesiątym, o ile taki powstanie.