Zdarzalo mi sie ogladac ten serial gdzies w miedzyczasie gdy zachwycalem sie Pokemonami i Dragon Ballem, czyli w latach 99-01. Zostal mi w pamieci obraz o blondynce która robila 'ciekawe rzeczy'... jak oceniam ten serial jako dorosly czlowiek?
Juz od pierwszych minut zostajemy podobnie jak bohaterka zrzuceni w brutalny i nieludzki, ale logiczny i pragmatyczny do granic mozliwosci teren sekcji. Odcinek za odcinkiem, ciagle jestesmy zmuszeni przezywac wybory mniejszego zla podczas misji, dramatycznych zwrotów akcji przy walkach i ciaglym spacerem po linie jesli chodzi o relacje bohaterów w kontekscie przestrzegania regulaminu. Tu nic nie jest proste, wszystko jest powiazane i kazda, najmniejsza nawet decyzja odbije sie na przyszlosci. Nawet wróg potrafi stac sie przyjacielem i odwrotnie. Pomimo personalnego i sluzbowego balaganu, paradoksalnie... wszystko jest bardzo spójne i na swój specyficzny sposób uporzadkowane. Nikt tego nie zrozumie dopóki sie w to nie zaglebi. Granie na emocjach widza jest tu na porzadku dziennym i niejednokrotnie jestesmy zwodzeni tak bardzo, ze w ostatniej chwili orientujemy sie, ze glówni bohaterowie wykiwali nie tylko swój cel, ale tez nas... co snuje refleksje nad tym, czy scenarzysci nie przekroczyli granicy dobrego smaku. A moze wlasnie tak ma byc? Sekcja staje sie naszym domem... tylko troche patologicznym. Nie ufaj nikomu, nawet scenarzystom. ;) Nikt nie ucieknie od pracy w Sekcji, bo równa sie to ze smiercia a dla udowodnienia swojej lojalnosci szef potrafi zaangazowac wybitne swinstwa wlasnym pracownikom. Pomimo jednosci ekipy, nie wybacza sie bledów. Likwidacja (mówiac doslownie) moze dotknac kazdego. Na pstrykniecie palcem. To czasami jedyny sposób, zeby zasmakowac... wolnosci.
Glówni bohaterowie sa wyjatkowi - niemal po kilku odcinkach mozna sie z nimi bardzo zzyc. Nikita i jej zlote serce które sprawia ze ludzie z sekcji przypominaja sobie ze sa ludzmi , Michael - z zewnatrz wyglada i zachowuje sie jak maszyna, wewnatrz... ale baaaardzo gleboko, to nadal czlowiek. Berkoff - geniusz komputerowy bez którego wszyscy sa jak slepe kocieta. Walter - zlota raczka, dowcipnis i bawidamek a jednoczesnie czlowiek-zagadka. No i 'matka i ojciec' czyli Madeline i Paul 'Operejszons'... znienawidzeni, ale tez tak bardzo charyzmatyczni i sprytni, ze sluzenie pod innym dowództwem wydaje sie byc kosmicznym absurdem. Parafrazujac klasyka ''The more you will hate me, the more you will learn...''
Soundtrack? Wyjatkowa mieszanka lapiacej za serce klasyki, triphopu, post-rocka, drum and bassu, breakbeatu, electro, a nawet francuskich ballad. Czy dalo sie to zrobic jeszcze lepiej? Oczywiscie ze nie. Twórcy nie potraktowali widzów jak baranów i dali ambitna muzyke. Co którys odcinek jestesmy mile zaskakiwani, slyszac kultowe wrecz motywy, które przez te prawie 20 lat od emisji serialu, zeszly juz do muzycznego podziemia. Jak ktos siedzi w klimatach Chemical Brothers czy Massive Attack, poczuje sie tutaj jak w domu.
No i oczywiscie ona... Peta Wilson w kwiecie wieku. Wielu powiada, ze to Angelina Jolie byla najpiekniejsza kobieta w tamtych czasach. Otóz... ;) no wiecie, sa gusta i gusciki. Przy ogladaniu serialu czasami walczy sie nawet z uchwyceniem dialogów, bo patrzac na Pete mozna calkowicie sie zawiesic i pogubic... a jak jeszcze dorzuci swoje australijskie, niskim tonem, 'jyysss-naoo, urajt Majkol' to nie pozostaje nic innego niz budowac dla niej oltarzyk. :D Ona w tamtych latach byla przepiekna, nie znam innej kobiety tak bliskiej idealu jesli chodzi o niebieskooka blondynke.
Ah, i jeszcze jedno - nie przejmujcie sie amatorszczyza bijaca z pierwszych kilku odcinków - potem jest juz o niebo... albo i dwa nieba lepiej. Te 70 godzin poswiecone temu serialowi byly zdecydowanie dobrze spozytkowana rozrywka. Nie jestem pewien dlaczego ten serial nie stoi w poczecie najlepszych jesli chodzi o lata 90 - czym Nikita ustepuje Z Achiwum X czy Twin Peaks? Mam wrazenie ze o duecie Nikita-Michael wszyscy zapomnieli... wielka szkoda, bo wszyscy (którzy ogladali) wiedza ze po ostatnim odcinku mozna bylo zrobic jeszcze przynajmniej 3 sezony które pozwolilby sie nasycic dalsza egzystencja bohaterów i tej genalnej chemii miedzy nimi, która narodzila sie w pierwszym sezonie. Tymczasem wiele rzeczy pozostalo bez odpowiedzi i wszystko zmarlo w marcu 2001 roku... czuje po prostu zal, ze juz nigdy nie zobaczymy tego Dream Teamu, bo wszystich wyraznie chwycil zab czasu albo sa juz 'po tamtej stronie' eh... skoncze podobnie jak zaczalem - niedocenienie i niesprawiedliwe zapomnienie to najlepsze slowa jakie mozna uzyc mówiac o tym serialu.