Koleżanka namawia mnie do obejrzenia. Ale mam z tym pewien problem, mianowicie nigdy
nie oglądałam seriali anime zawsze tylko filmy. Więc mam pytanie czy seriale przesłaniem i
fabułą dużo różni się od filmów ?
Musisz przygotować się na masę kretynizmów, humor najniższych lotów i ekspresję 6latki z ADHD. Jeśli te elementy odejmie się od większości anime, to zostają normalne filmy/seriale, tylko, że rysowane.
Niskiego lotu dialogi, niskiego lotu humor, niskiego lotu logika często naciągana pod pokazywanie jakiegoś przesadzonego dziecinnego stanu emocjonalnego...anime to bajeczki z małą ilością logiki, w których postaci to sfrustrowane dzieci o wyglądzie często licealistów.
Twórczość dla osób słabych psychicznie, o nie za dużym IQ.
mhrocznyszatan i Movie_Crash_Man man pytanie czy lubić gatunek anime czy uważacie to za bajeczkę czym na pewno nie jest.
Widzisz to zależy. Te słowa to chyba motyw przewodni większości odpowiedzi. Zależy co uznajesz za przesłanie ;) Filozofia, sztuka, religia postawiły już masę pytań częściowo na nie odpowiadając, częściowo nie. Dlatego nie spodziewaj się, że oglądając anime (bądź co bądź, młody gatunek kina, który raczej korzysta już z istniejących motywów) odkryjesz koło albo nowy kontynent (no chyba, że metaforycznie, jako odkrycie tego gatunku filmu). Jeśli chcesz bawić się przy anime musisz przyjąć kilka założeń, przez które będziesz wszystko postrzegać (inaczej dojdziesz do wniosku, że oglądanie tego jest bez sensu).
Po pierwsze, jako że animacja rysunkowa jeszcze nie dorównała filmowi fabularnemu (mimika twarzy, poruszanie się aktorów itp.) z założenia trudniej jest przedstawić określoną scenę w anime. Nie uświadczysz tu lodowatego uśmiechu Anthonego Hopkinsa z „Milczenia Owiec” czy szaleńczej twarzy Jacka Nickolsona z „Lśnienia”, bo się po prostu nie da. Dlatego często stosuje się różne triki animacyjne (czy to spowolnienie czasu w filmie, pokazanie sceny w jakiejś sepii itp.) żeby nadać sytuacji określony ton, z różnym skutkiem. Często braki w stosunku do filmów fabularnych prowadzą do niezdrowej sytuacji gdzie widz jest traktowany jak kretyn, któremu wszystko trzeba tłumaczyć. Strasznie wkurza kiedy w środku akcji nagle główny bohater w myślach mówi jak to się stało, że jego adwersarz ma broń, a widz właśnie przed chwilą widział jak ją zdobywa. Oczywiście takie zagrania nie wpływają na ocenę fabuły, ale zawsze są jakąś skazą na całym wizerunku produkcji.
Dalej, często w anime bohaterami są osoby bardzo młode, 13-17 lat to nic dziwnego nawet w filmach sensacyjnych czy dreszczowcach. Niemniej jest to wynikiem pewnej idealizacji tego okresu życia człowieka przez Japończyków, a że ich produkcje często są kierowane przede wszystkim na rynek japoński to trzeba z tym żyć.
No oczywistą barierą jest język. Lekkim szokiem może być, kiedy osoba oglądająca głównie produkcje anglojęzyczne usłyszy nagle jeżyk kraju kwitnącej wiśni.
Przygotuj się też na masę chłamu, to jest zdecydowanie cecha wspólna z filmami fabularnymi. Po prostu jest tak, że to pośród plewa szukasz ładnych kwiatów, a nie odwrotnie. Dlatego musisz mieć albo szczęście do znajdywania ciekawych produkcji albo cierpliwość.
Ważna rzecz. To, że coś jest kolorowe to nie znaczy, że jest dla dzieci za pomocą kreskówki (tak jak i komiksu) można przedstawiać rzeczy dorosłe czego dowodem niech będą tytuły wymienione poniżej.
Mimo zastrzeżeń jakie się pojawiają w przypadku anime, gorąco polecam spróbować, oczu Ci nie wypali, ewentualnie dojdziesz do wniosku, że to nie dla Ciebie ;)
Jeśli mógłbym zasugerować tytuły które mnie przypadły do gustu to polecam:
- „Another” świetny serial utrzymany w klimacie dreszczowca z wciągającą fabułą, gdzie do samego końca nie wiadomo co się stanie, świetną ścieżką dźwiękową, budującą klimat, ciekawymi i dającymi się polubić postaciami. Wspominam o tym, bo serial ten duży nacisk kładzie na fabułę, przez co zazwyczaj bohaterowie cierpią, bo się poświęca im mniej uwagi, niemniej w krótkim (13 odcinków) serialu udało się twórcom przedstawić 5 ciekawych postaci.
- „Elfen Lied” patetycznie mówiąc tragedia szekspirowska w 13 aktach. Dramat bohaterów spowodowany ludzkim okrucieństwem, który ma różne podłoża: głupota, brak miłości, porzucenie, chęć zadawania cierpień innym, zyskania wpływów, przeprowadzania brutalnych eksperymentów. Pomimo, że podprogowo widz mniej więcej przeczuwa co trawi głównych bohaterów, to jednak twórcy zawarli w tak krótkim czasie wiarygodne historie co najmniej 6 postaci. No i wspaniały opening „lilium” śpiewany w języku łacińskim. Sam tytuł jest nawiązaniem do wiersza o tym samym tytule napisanym przez niemieckiego poetę epoki romantyzmu Eduard Mörike. Gorąco polecam zwłaszcza ten tytuł.
- „Shiki” – tu fani Stephena Kinga znajdą odwołanie do jednej z jego najgłośniejszych powieści. Nie powiem co to za książka bo zepsuję niespodziankę. Niemniej zaznaczę, że osoby które podziwiają mistrza horrorów, nie będą oglądały tego serialu z kpiącym i protekcjonalnym uśmiechem ale naprawdę będą zaciekawione. Spodobał mi się ten tytuł bo są w nim przede wszystkim dwie znakomicie zarysowane postaci. Skrajne inne, niemniej można się utożsamiać z nimi bez konieczności cierpienia na schizofrenię. No i serial ten stawia bardzo ciekawe pytania. Kiedy przekracza się granicę między chęcią pomocy innym a mordowaniem, kiedy mamy do czynienia z obroną własną a kiedy z upajaniem się cierpieniem innych, co należy a co powinno się zrobić by przeżyć i kto tu jest tak naprawdę potworem? A odpowiedzią są słowa, które napisałem na samym początku: to zależy.
- „Ghost in the Shell” tu Ci nie powiem zbyt wiele o nim bo widziałem ten film (to jest film pełnometrażowy, poprzednie tytuły to seriale) kilka lat temu więc mi nieco wywietrzał ale pamiętam, że dobrze się bawiłem. Akcja jest osadzona w przyszłości gdzie największym zagrożeniem są cyberataki przestępców. Film zmusza to pytań co znaczy być człowiekiem i czy coś co tkanek nie ma za człowieka może być uznane itp. Ciekawy film.
To chyba tyle z rzeczy które przychodzą mi do głowy. Niedawno oglądałem serial sensacyjny „Canaan” też ciekaw, ale w mojej ocenie nie przebija tytułów wyżej wymienionych.
Piszę bo nie do końca zgadzam się z Movie_Crash_Man zarówno z jego wypowiedzią tu jak i w innym temacie o "Death Note". O ile rzeczywiście nie mam zbyt wysokiego mniemania o "Death Note" to nie przekreślam całego gatunku anime, są tu ciekawe pozycje.
Nie zrozumiałeś mnie do końca przez co niepotrzebnie się tak rozpisałeś,niemniej doceniam to. Ja gatunek filmów anime lubię obejrzałam kilka jak byłam młodsza i od tego czasu tkwiły mi w pamięci. Jakoś pod koniec maja postanowiłam ,że obejrzę sobie Spirited Away: W Krainie Bogów i Ruchomy zamek Hauru ( te dwa pełnometrażowe filmy anime tkwiły mi właśnie tyle lat w pamięci) . Okazało się ,że słusznie bo bardzo polubiłam ten gatunek i teraz mam za sobą masę anime. Zakładając ten temat chciała się dowiedzieć czy seriale anime różnią się dużo od filmów tego samego gatunku. Niestety nikt z mojego otoczenia poza jedną koleżanką ( ona znów oglądała tylko seriale) nie był mi wstanie na to odpowiedzieć bo nie interesują się anime. wracając do filmów to nad obejrzeniem Ghost in the Shell zastanawiałam się kilkakrotnie.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź i pozdrawiam :)
"Death Note" to zupełnie inny rodzaj anime od filmów Miyazakiego. Animacja taka jak "Spirited Away" to raczej romantyczna i piękna opowieść z morałem, coś jak japoński odpowiednik Disneya (a przynajmniej tego klasycznego jak "Śpiąca Królewna" czy "Piękna i Bestia"). Natomiast "Death Note" jest psychologicznym kryminałem. Mnie osobiście serial wciągnął, mimo że byłam sceptycznie nastawiona. Szkoda jedynie, że odcinki są nierówne a po 25 odcinku robi się całkiem nudno i właściwie obejrzałam do końca jedynie z ciekawości jak wszystko się zakończy.
Jeżeli gustujesz w tym gatunku, to spróbuj obejrzeć jeden odcinek, trwa tylko około 20 min. Nigdy nie będziesz wiedziała czy ci się spodoba, jeżeli nie spróbujesz ;).
Żeby mnie ktoś nie zlinczował - NIE uważam, że filmy Miyazakiego to jakaś kopia Disneya, wręcz przeciwnie. Dziś wytwórnia Walta mogłaby się wiele uczyć od studia Ghibli.
W sumie to co wymieniłaś bije na głowę Death Note, którego największym atutem jest fakt, że wciąga i jeśli już to bardzo. Pamiętam, że mnie własnie wciągnął i to bardzo, ale jednak ta seria skończyła się dla mnie wielkim niedosytem, chociaż widzę @up że nie tylko ja miałem takie odczucia, więc ziarnko prawdy musi w tym być.
ps Ja bym Ci natomiast polecił Cowboya Bebopa, pełnometrażówke i oczywiście serie
Hmm faktycznie chyba wyeksponowałem za bardzo niewłaściwy akcent Twojego pytania... Niemniej chciałem żeby mój post był jakąś przeciwwagą dla postów mhrocznyszatana i Movie_Crash_Mana bez rozbijania się na kilka postów. W każdym bądź razie pomiń moje wypociny do momentu wymieniania tytułów^^ Różnic pomiędzy serialem a filmem specjalnych nie widzę, poza faktem, że serial suma sumarum trwa dłużej dzięki czemu jest szansa na to, że dokładniej zostaną zarysowane osobowości różnych bohaterów, choć nie zawsze jest to wykorzystywane. Przykładem jest choćby "Death Note" który nie bawił się w żadne kompromisy i na rzecz trzymającej w napięciu akcji z kilkoma jej zwrotami zrezygnował z ciekawych i wiarygodnych postaci i sensownego aksjologicznego punktu widzenia głównego bohatera. W każdym razie wg mnie, bo anime to oglądałem miesiąc temu a nie pamiętam w zasadzie nikogo, a jeśli ktoś mi przychodzi na myśl to ojciec głównego bohatera. Zainteresowałem się nim, tylko dlatego, że główny bohater to idiota i ciekaw byłem kto go spłodził... Serial można obejrzeć jeśli lubi się kino akcji. Niemniej podtrzymuję rekomendację tytułów, które wymieniłem, zwłaszcza, że nie są one długie. "Another", "Elfen Lied", "Canaan" mają po 13 odcinków, a "Shiki" 22, więc raczej się człowiek nie męczy oglądając je. No i wystrzegaj się spoilerów zwłaszcza w przypadku "Another". Najmocniejszą stroną tej serii jest jej nieprzewidywalność, więc zobaczenie/przeczytanie spoilera zrujnuje całą zabawę.
To chyba wszystko... Ja z kolei mam braki w filmach pełnometrażowych anime, więc skorzystam wymienionych tu tytułów^^
Masz zaskakującą zdolność oceniania poziomu inteligencji oraz kondycji psychicznej tylko po przeczytaniu postów innych oraz potrafisz powiedzieć dlaczego coś się komuś podobało, fascynujące. Ja potrafię z mniejszym lub większym marginesem błędu ocenić poziom kultury osobistej rozmówcy oraz poziom jego wiedzy (zakładając, że zabieram głos w temacie na którym sam się znam), jednak Twoje umiejętności wykraczają daleko poza moje. Hmm, rozważyłbym Twoją głęboką analizę bezkresu mojej głupoty, ale Twoja opinia o mnie nie interesuje mnie tak samo jak nie interesuje mnie opinia użytkownika bartik101 na temat "Ludzi honoru", któremu odpowiedziałem w innym temacie o "Death Note" ;)
I prośba: bierz pod uwagę kontekst całej wypowiedzi. Nie powiedziałem, że widziałem tam Szekspira, ani razu nie nawiązałem do żadnego z jego utworów ani nawet do motywów z których korzystał, napisałem "patetycznie mówiąc" żeby zaakcentować, że ta historia to nic wesołego i ciężko tu się doszukiwać szczęśliwego zakończenia. Więc następnym razem upewni się, że drzwi są na pewno zamknięte, bo tym razem wyważyłeś otwarte i to na oścież...
Odnośnie Elfen Lied to naprawdę nie jest godne polecania...Pomijając całą resztę...
Nie ma nawet do czego dorabiać głębi. Pokaz siekania kończyn w wykonaniu dzieci.
W temacie, a nawet dwóch napisałem dlaczego Elfen Lied jest cienkie
http://www.filmweb.pl/serial/Erufen+r%C3%AEto-2004-226952/discussion/Nie+takie+f ajne,1900076