Oglądałam to już jakiś czas temu i w dyskusji ze znajomym doszliśmy do wniosku, że Light nie był zdolny do miłości (określenie prawdopodobnie całkowicie zerżnięte z opisu Voldemorta ;)) Czy on kiedykolwiek kogokolwiek kochał? Chciał idealnego świata, ale nie umiał kochać i chyba to go zgubiło. Pomyślałam, że może blokował go notatnik, bo kiedy go nie miał nie chciał oszukiwać Misy i trochę przejmował się jej bezpieczeństwem, a z notatnikiem z powrotem stawał się zimną i bezwzględną osobą. Jest mi go przez to trochę żal, ale i tak go nie lubię.
Co do Neara i Mello, tego pierwszego, beznamiętnego i zimnego, nie polubiłam do końca serii, Mello był ok. Nie rozumiem, dlaczego uważacie ich za podróbki L i coś co jest na siłę. Dla mnie są nieusuwalną częścią tej historii i ich wątek pokazuje, jak L potrafił wszystko przewidzieć. Przecież on już wcześniej zakładał taką możliwość, że sam umrze, ale po jego śmierci lub dzięki niej Kira zostanie schwytany i to jest świetne, że nawet po śmierci L i jego racje wygrywają :D
Co do tego czy Light miał jakiekolwiek uczucia.
Uważam, że był ich pozbawiony już przed tym jak znalazł tytułowy 'Notatnik Śmierci', lub też jego uczucia ograniczały się do minimum. Z początku mówi do Ryuk'a, że najmniejszy błąd może kosztować jego rodzinę życie, ale pod koniec serialu jest wstanie ich poświęcić.
Podobał się dziewczynom, a przez cały czas nie widać, by z jakąś flirtował. Olał nawet Kiyomi Takade jeszcze, gdy oboje chodzili na uniwersytet To-Oh. Nie pomógł szkolnemu koledze, nad którym Sudou się znęcał. Widząc napadniętą kobietę przez motocyklistów nie stanął w jej obronie - nadarzyła się jedynie okazja, wszedł więc do sklepu i użył notatnika, by dowiedzieć się czy faktycznie ma moc zabijania (wcześniej mówił, że musi się tego upewnić).
L wyznał Light'owi to, że jest jego pierwszym prawdziwym przyjacielem. Yagami miał to gdzieś i nadal chciał zabić Ryuzaki'ego, bo ten nadal mu zagrażał i temu do czego dążył - świat bez zbrodni, w którym będzie jest bogiem.
Po zabiciu swoich pierwszych dwóch ofiar miał wprawdzie wyrzuty sumienia, ale szybko się ich pozbył usprawiedliwiając swoje czyny tym, że Ziemię toczy zgnilizna i światu potrzebny jest ktoś kto będzie wymierzał sprawiedliwość. Uważa, że gdyby ktoś inny znalazł notes to osoba ta nie byłaby w stanie wyeliminować ludzi złych. Według niego tylko on jest wstanie tego dokonać.
Notatnik go w żaden sposób nie 'blokował', dał mu jedynie nowe możliwości, które postanowił wykorzystać za wszelką cenę.
Był wstanie zabić własną siostrę, gdy tylko zaszłaby taka konieczność. Zgodził się, by ojciec oddał połowę życia za 'oczy boga' tylko dlatego, by mógł wybić zagrażających mu ludzi i odzyskać notatnik. Traktował go tylko jako kolejne narzędzie tak samo jak Misę czy Takadę. Mógł poświęcić życie kilku osób tylko dlatego, by uczynić świat lepszym i zostać w nim nowym bogiem. Chciał tego tak bardzo, że zaczynał eliminować niewinnych ludzi, którzy mogliby mu w tym przeszkodzić. Dla niego liczyło się tylko jedno: cel uświęca środki.
Po tym jak wyrzekł się Notatnika Śmierci i zapomniał, że był Kirą jego uczucia względem Misy wcale się nie zmieniły. Nadal jej nie kochał i twierdził, że to ona nalegała na związek mówiąc: 'Ty jedyna mówiłaś o miłości od pierwszego wejrzenia, naciskałaś od czasu..'.
Bał się o jej bezpieczeństwo tylko z tego względu, że po utracie świadomości tego co robił wcześniej stał się teraz człowiekiem 'prawym', pracującym z L i grupą dochodzeniową walczącą z Kirą, a tacy ludzie w końcu starają się zapobiec śmierci bezbronnych osób, a taką z pewnością była Misa.
Light po pewnym czasie dostrzega, że schemat zabijania Kiry niepokojąco pokrywa się z jego własnym ideałami i gdyby miał taką możliwość sam by ich tak zabijał.
A więc jak pisałem - notatnik go nie zmienił, sam wybrał kim się stanie. Ryuk powiedział mu na początku ich spotkania, że jeżeli Light go nie chce to może go oddać, ale wtedy zostanie pozbawiony świadomości, że istnieją bogowie śmierci i tego, że istnieje zabójczy notes. Ostrzegł go również przed tym, że ludzie posiadający wcześniej zabójczą rzecz jaką był 'Death Note' doświadczali wiele strachu i bólu, a gdy zginie nie trafi ani do nieba, ani do piekła. Mimo to postanowił go używać.
Jeżeli nie polubiłaś Near'a to z pewnością nie polubiłaś także Ryuzaki'ego bo podchodzili do spraw w podobny sposób w przeciwieństwie co do Mello.
Masz rację, ale jednak N to już nie to co L :(.
L lubiłam :) Przy całym jego dziwactwie można tylko z uśmiechem czekać, co znowu wykombinuje, więc nie da się go nie lubić. A Near był po prostu nudny, po kilku odcinkach wiadomo, że poza dojściem do jakichś wniosków i ułożeniem klocków nie zrobi nic godnego uwagi, nic nowego. Mogą podchodzić do spraw podobnie, ale są dwiema różnymi osobami. L swoim zachowaniem rozładowywał atmosferę i pozwalał widzowi pośmiać się i odpocząć na chwilę od myślenia o fabule. Po jego śmierci brakuje tego elementu odpoczynkowego. Myślę, że to jest jednym z powodów, dla których część osób nie przepada za "drugą" częścią serialu, uważa, że jest na siłę, ciągnie się, etc...
Ciekawe jest też to, że w pewnym momencie Light mógł wyjść na bohatera tragicznego: na wskutek spisku z fałszywością zasady 13 dni. Ryuuzaki udowodnił w drugim odcinku, że Kira dokonał swojego pierwszego osądu jako zwykły eksperyment, zapewne jeszcze wtedy nie wiedząc, czy na pewno zadziała. Matsuda (jedyny, który w odcinkach po śmierci L zasugerował, że być może Kira nie jest w głębi duszy aż tak przesiąknięty złem) mógłby zasugerować: "Kira nie wiedział, w co się pakuje. A jeśli brnie w swoje bycie bogiem tylko dlatego, bo teraz musi zabijać co 13 dni, by samemu nie umrzeć? Co, jeśli po prostu się boi?".
Ciekawe, czy gdyby padła taka teoria, to czy Light by ją celowo, dyskretnie wspierał, by osłabić pościgowy zapał śledczych. Byłoby go stać na coś takiego.
Myślę, że Light był całkowicie zdolny do miłości i, że nawet serial to dosyć jasno pokazuje. On po prostu się poświęcił w stu procentach swojej misji przekształcania świata, misji Death Note, i wszystko inne stało się dla niego drugorzędne. Serial pokazuje, że miał bardzo pozytywne uczucia do swojej rodziny, graniczące z miłością, kiedy np. bardzo mocno się wahał kiedy musiał podjąć decyzję o zabiciu siostry, czy kiedy praktycznie się rozpłakał gdy zmarł jego ojciec. Nie robiłby tego przecież gdyby mu na nich nie zależało.
Z dziewczynami się nie spotykał, bo kompletnie się skupiał na swojej misji; poza tym serial nie pokazuje prawie nieczego poza główną akcją i praktycznie nie widzimy bohaterów w ich prywatnym życiu. Nie wiemy jakie dokładnie było życie seksualno-romantyczne Light'a. Wiemy, że przed znalezieniu notatnika spotykał się z dziewczynami, nie robiłby tego gdyby był zimnym i pozbawionym ludzkich uczuć człowiekiem.
Co do Misy, bo widzę, że ten temat został tu poruszony, to ta biedna dziewczyna była zupełnym przeciwieństwem tego co Light'owi się podobało. Ta dziewczyna była infantylna i mało inteligentna, gdyby nie była częścią jego planu, to w ogóle by na nią nie spojrzał. Faktem jest, że miał ją "pod ręką" i że ona mu się aż rzucała na ramiona, no ale przecież jak już tutaj wspomniano, Light był strasznie atrakcyjnym chłopakiem, niezwykle przystojnym i strasznie inteligentnym, a zwłaszcza w Japonii typ "modelowego ucznia" jest bardzo podziwiany przez dziewczyny. Dlatego dostępność Misy nie była dla niego żadnym argumentem, ponieważ mógł przebierać w dziewczynach jak chciał.
Tyle na ten temat. To tylko moje osobiste konkluzje, nie ścisła matematyka, ale myślę, że solidnie ugruntowane. Pozdrowienia.
Nie pamiętam już dokładnie jak to wyglądało, ale czy on nie odegrał płaczu po śmierci ojca jako przedstawienia dla innych? Z siostrą to racja, jednak miał jakieś ludzkie uczucia :D
Co do życia osobistego itp. po zalezieniu notatnika, odebrałam to raczej tak, że Light takiego nie miał, o ile udawanie go nie było mu do czegoś potrzebne. W wolnych chwilach uczył się i mordował, oddał się swojej misji całkowicie i nie odczuwał potrzeby tworzenia bliższych relacji, miłości czy przyjaźni, czegokolwiek. Nie wyobrażam sobie Lighta idącego ze znajomymi do kina skoro może poświęcić ten cenny czas na mordowanie :P
Tak, oczywiście, po znalezieniu notatnika jego życie towarzyskie prawdopodobnie nie istniało, albo było bliskie zeru.
Swoją drogą bardzo chciałbym zobaczyć Lighta w kontekscie towarzyskim, np. w kinie itp. ;)
Misa nie była mało inteligentna, infantylna, ale nie mało inteligentna. Nawet sam Light przyznał to jej, kiedy się pierwszy raz spotkali. Zdziwił się, że tak łatwo go namierzyła i potrafiła zacierać ślady za sobą. Poza tym z łatwością manipulowała Higuchim.
Nie - Light uwierzył jej, że potrafi zacierać ślady i na tej podstawie "wygłosił" opinię. Misa przecież spartaczyła robotę tak bardzo, że ją aresztowali i potrzebny był plan wyciągania jej z tarapatów. Zaś zdziwienie szybkim namierzeniem szybko przeszło, gdy okazało się, że oczy pozwalają dostrzec posiadaczy Notatnika. To nie był jakiś wybitny plan.
Gdy oglądałam, wydawało mi się że przy śmierci ojca, Raito bardziej płakał z wściekłości niż smutku - do ostatniej chwili próbował przekonać ojca, by wpisał prawdziwe imię Mello do notatnika, ale ten odmówił. Ale to może tylko moje odczucie.
Ja myślę, że potrafił kochać, ale po prostu nie było to dla niego najważniejsze. I słusznie, bo świat nie kręci się tylko wokół miłości (no chyba że akurat oglądamy kiepski romans)! I tak, póki nie znalazł dziennika, był Lightem Yagami - wzorowym uczniem, a poza tym bratem i synem. Był, bo zasadniczo nie miał wyboru, nasz świat "wtłoczył" go w taką formę. To, moim zdaniem, nieco go drażniło, jako zbyt zwyczajne i przeciętne dla osoby, która tak wysoko siebie ceni i wierzy w swoją wyjątkowość. No po prostu niegodne jego :P
Dlatego kiedy znalazł dziennik, zrozumiał, że to jedyna szansa na stanie się kimś więcej (no cóż, a że chłopak wysoko mierzył, to uznał, że będzie bogiem...). W końcu mógł swoje teorie, przemyślenia i ideały wcielić w życie. Głęboko wierzył, że jego prawda jest najważniejsza i chciał ją narzucić wszystkim. Zrozumiał, że stoi teraz ponad prawem i wolno mu wszystko, stał się Kirą. Moim zdaniem o swoją rodzinę troszczył się nie całkiem z miłości. Nie był jednak sadystą, więc nie chciał, żeby "musieli zginąć" w razie odnalezienia dziennika - bo to byłby głupi, niepotrzebny błąd, a błędów ani Light, ani Kira nie tolerował. Niemniej jednak, jeśli mogliby stać się środkiem do osiągnięcia celu (lub jeśli staliby się przeszkodzą na drodze do jego osiągnięcia), poświęciłby ich bez wahania, co przecież zrobił ze swoim ojcem.
Podsumowując te przydługie wypociny, moim zdaniem on zrozumiał, że realizacji takiej idei trzeba się oddać całkowicie i dlatego odrzucił rzeczy tak banalne jak miłość lub przywiązanie do drugiego człowieka. Nie wiem tylko, czy czyni to z niego męczennika, gotowego poświęcić siebie dla dobra człowieczeństwa, czy po prostu bezdusznego dupka z manią wielkości. Choć na ogół jest mi bliżej do drugiej opinii, bo nie sądzę, żeby on naprawdę wierzył, że robi to dla dobra innych. Bardziej niż stworzenie "nowego, lepszego świata" obchodziło go to, że on w tym świecie będzie bogiem.
Według mnie nie potrafił kochać, nie był zdolny do tego uczucia. Był za bardzo zapatrzony w siebie by troszczyć się o innych ludzi. Zwyczajnie ich wykorzystywał do swoich celów. Oszukał Misę, pozbył się Takady, był w stanie poświęcić siostrę i nie przejął się śmiercią ojca. Sądzę, że nawet przed znalezieniem Notesu Śmierci nie był w stanie kogoś kochać. Notes ujawnił jedynie jego prawdziwe oblicze. Dopiero w chwili śmierci żałował swych czynów i nie chciał być sam, ale było już za późno. Gdyby nie zginął to nadal by zabijał. Nie zmienia to faktu, że był bardzo interesującą postacią i w dodatku moją ulubioną.