Szczerze powiedziawszy Fiodor D. mógłby nabawić się kompleksów po obejrzeniu dzieła Tetsuro Araki ( oczywiście na podstawie mangi Takeshiego Obaty i Tsugumiego Ooba) Może na początek przyjżyjmy się podobieństwom, a później do jakiegoś mojego żałosnego rozrachunku.
Yagami Light i L. to oczywiście Rodion Raskolnikow i Porfiry Pietrowicz. W anime bohaterowie są mniej więcej rówieśnikami, Rodion jest młodzszy od swego "prześladowcy" o dwanaści lat. Jednak Raskolnikowi brakuje bezwzględności jaką ma Light, przeżywa on załamania, aby w końcu się odrodzić jako nowy człowiek<przy kontemplowaniu wskrzeszenia Łazarza> czy i tam byt. Taką samą szansę miał Light przy pewnej scenie, o której nieco dalej, zresztą zawsze miał szansę się wycofać. Porfiry stara się zrozumieć motywy Rodiono, nawet stara się zmniejszyc wymiar kary. L przede wszystkim chcę poznać metodę zabójstw, a samego kire skazać na karę śmierci, sprawa dziwnych zgonów staje się jego obsesją<pomińmy dalsze wydarzenia min. nieodwzajemniona przyjaźń, zresztą grana poniekąd przez L>
Teraz może przyjżyjmy się ofiarom, które z padołu łez uwolnili nasi bohaterowie. Alona nie jest miła osobą lubi pomnażać swe dobra na krzywdzie innych, nawet swojej siostry , ale brakuje jej do seryjnych morderców, których każe "bóg" Kira. Jednak w obu wypadkach zadaję się pytanie co robić z przestępacami, którzy żerują na wyrozumieniu społeczeństwa, jednak mocniej uwypuklono to pytanie w DN.
Kobiety, a raczej wybranki naszych bohaterów czyli Sonia Marmieładowa, z drugiej strony Misa i Takada. Miłość Soni ocala Raskolnikowa, dzięki niej został ocalony jako człowiek czy i tam człowieczeństwo,razem znajdują spokój i wybaczenie, a może tylko znjdują sposób na uciszenie sumienia, aby móc żyć z świadomością zabójstwa i prostytucji, sami wybierzcie, czy przebaczenie istnieje. Light wręcz odwrotnie, manipuluje i wykorzystuje naiwną miłość Misy i prawdziwe oddanie Takady<doprowadzając ją do śmierci>.Co mówi to o naszym negatywno-pozytwnym bohaterze hmmmm, jest pewne wulgarne słowo, ale jest nacechowane zbyt pozytywnie jak na naszego boga. Można powiedzieć, że jest jednym z najczarniejszych bohaterów, trochę gorszym jest tylko Darcia z Wolf's Rain, jeżeli idzie o anime i ich konwencje.
Można by jeszcze wiele mówić, min o miejscu akcji Petersburg Tokyo<okręg Kanto>, czyli miasta,dalej, anonimowość, przestępczość, alienacja ludzi inteligętnych nad masą, czy człowiek wybitny ma prawo i czy jest zdolny zabijać(Rodion nie do końca, Yagami taaaak) i wiele innych wspólnych aspektów. Zostawiam to w spokoju, ktoś może jeszcze na coś wpadnie.
Powróćmy zatem do pytania co robic z przestępacami, którzy żerują na wyrozumieniu i strachu społeczeństwa. Zresztą co różni zwykłego człowieka od Light'a, oprócz intelektu<załóżmy>, jedynie bewzględność, która nie opuszcza go do samego końca, i nie mówie to o byle jakiej bewzględności, lecz o totalnym braku empatii. Może faktycznie dzięki braku uczuć Kira staję się "bogiem", ale czy to faktycznie nie jest jedyna droga, aby zmienić świat, nie da się oświecić mas jak chciał to zrobić Witkacy, dla przykładu w "Matce" Czy faktycznie dobrze się stało, że notes wpadł w jego ręce, co mogłoby się stać, gdyby wpadł w inne ręce, ktoś mógłby mordować głowy państw dla swych śmiesznych anarchistycznych pobudek bądź zabijać ludzi dla czystej przyjemności, pieniedzy. Jednak Light wpada w obłęd, gdyby pozostał normalnym człowiekiem żądnym sprawiedliwości pewnie bym mu przyklasnął, ale jak wiemy nie stało się tak, jak odpowiedział Ruyk na wizję pięknego świata, w której Yagami będzie sędzią i katem: zostaniesz jedną osobą w tym świecie( kłania się tu motyw muzyczny, który towarzyszy Light przy jego knowaniach- low of solipsism, genialny tytuł, genialnie dobrany. Znaczy tyle, że istnieje tylko jednostkowy podmiot poznający, jego chora pewność przerodziła się w Kire, czyli wszystkie negatywne wypadkowe jakie niesie za sobą totalny solipsyzm<nie do końca jako pogląd jest zły, ma pewne ciekawe spostrzeżenia, zresztą co ja o tym wiem>. Skoro świat nie istnieje dla mnie Yagamiego, nie ma żadnych zasad, które mają władzę nade mną, świat jest iluzją, która masa pojmuje jako rzeczywistość, użyje zatem ich mniemania, aby ukazać im prawdę, która tkwi w moim umyśle, pokaże im boga i świat doskonały. Jest to nieco przetworzony solipsyzm, jednak wszystko runie we wspaniałej scenie demaskacji Light'a, gdzie zobaczymy niesamowity strach i szaleństwo, gdy wali się jego mały światek, który za wszelką cene chciał kontrolować. Powróćmy do sceny, która chyba poniekąd nawiązuje do sceny z Łazarzem w "Zbrodni i karze". Mianowicie jest to scena, w której L obmywa nogi Yagamiemu, jak wiemy ma to korzenie biblijne. L wie od dawna, że Light to Kira, ale mu wybacza, chociaż, wie że zginie mówiąc: "smutno mi" i "przekonasz się dlaczego", akceptuje swoją śmierć i porażkę wartości, którym służył. Nie da się zbudować świata choćby trochę przyzwoitego, świadomość dobrych jedostek nie pozwala na używanie metod złych<wiem, że śmierdzi patosem na kilometr, ale coż poradzić>, których używa szeroko pojęte zło. Dlatego zło zawsze będzie górowała nad dobrem, podstęp, szantaż, morderstwa nie da się zniszczyć dobrem, nie można zła dobrem zwyciężać, jest to śmieszne, gdy zderza się z rzeczywistością. Ta scena jest zderzeniem dwóch poglodów i Light do końca zły nie jest. Nie wiadomo jaki byłby rezultat jego szeroko zakrojonych planów, jednak metody jakimi operują sa złe. L wybrał śmierć i nicość, ale nie przegrał ze samym sobą, ale nie przegrał z samym sobą także Kira, Kira czyli zło odrodzi się ponownie w innym człowieku czy i tam notatniku, zło nie jest brakiem dobra, jest bytem samoistnym. Przegrywa Light wbrew swojemu imieniu traci człowieczeństwo, nie wiadomo czy czeka go pustka i ostateczne szaleństwo, czy wybaczenie z strony jakiejś tam transcendencji, które byłoby boleśniejsze dla kogoś tak dumnego i skażonego w świadomośći już chyba do końca złem
W rezultacie Death Note wygrywa z "Zbrodnią i karą". Oczywiście już słyszę głosy, że jestem śmieciem i dzieciakiem nie umiejejącym docenić literatury i geniuszu Dostojewskiego. Osobiście lubie literature rosyjską Czechow, Bułhakow, Nabokov itp, ale nie w tym rzecz, jest raczej problem konwencji i nowych form wyrazu, zapewne słowo pisane dla Homera<o ile istniał> jako Aojdy<bądź aojdów> byłoby czymś śmiesznym, bo melodia w piśmie nie może być zaklęta, o nie itd. Na korzyść "Zbrodni i kary" przemawia klimat Petersburga i kreacja Rodiona, na niekorzyść dłużyzny i raz jeszcze dłużyzny. To samo oferuje Death Note, jednak nie oszukujmy się, obraz w anime jest niesamowity i zastępuje wspaniałą formę podawczą, którą jest opis. Poza tym scenariusz trzyma bardzo w napięciu, a muzyka jest wręcz genialnym dopełnieniem, wspomniany utwór "low of solipsism", L theme A i B, i wiele innych. Oczywiście są to tylko moje majaki, ale dałem przynajmniej jakieś argumenty.
Oczywiście nie wspomniałem o kwestii całkiem ważnej czyli świecie nadprzyrodzonym w świecie Death Note, o dualizmie człowieka<chyba napomknąłem>. Zatem krzepcie się i poprawiajcie mnie w mylnych stwierdzeniach.
Prawie w ogóle nie porównałeś obydwu dzieł i twój wpis jest własciwie wyłącznym rozważaniem na temat death note, nie podales prawie żadnych konkretnych argumentów. Po za tym , bądź co bądź pierwowzór jest zawsze "lepszy" i nie widzę sensu porównywania zbrodni i kary z death notem.