Notatnik śmierci

Death Note
2006 - 2007
8,3 86 tys. ocen
8,3 10 1 86302
7,2 11 krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum serialu Notatnik śmierci

I am justice

użytkownik usunięty

Dobre kilka lat temu, całkowicie brałem stronę Ryuzakiego Mello i Near. Jednak muszę wyznać, że mój pogląd dotyczący bohaterów DN nieco uległ zmianie. Nagle zrozumiałem, że np. "L" działa, m. in., z bardzo niskich pobudek - on nie chce rozwiązać sprawę Kiry tylko dlatego, że ma się za obrońcę sprawiedliwości. Czy też chce powstrzymać egzekucje Kiry. On po prostu zwęszył sprawę stanowiącą dla niego wyzwanie. Coś co mogłoby dać mu dodatkowy bodziec do pracy i... zwiększenia balonu, i tak już ogromnego, ego. Czy możemy
tu mówić o chorej ambicji? Tak. Podobnie jest z Mello, który ma obsesję na punkcie kto jest pierwszy po "L", kto jest następny w kolejności pod względem intelektu. Z drugiej strony mamy Lighta Yagami. Kolejna osoba obsesyjnie ambitna. Jednak w przeciwieństwie do tysięcy mu podobnych jego inteligencja i pewna mądrość życiowa (jest dobrym synem, pilnym uczniem - np. najlepszym ma egzaminie wstępnym) daje mu podstawy do bycia "młodym bogiem". A czym tak naprawdę jest Death Note? Może jest szansą, że groźni przestępcy nie wyjdą na wolność i nie zaczną gwałcić, zabijać, czy też w innej kolejności - dla niektórych to bez różnicy. Zastanawiam się czasem, że rada europy czy jakoś zakazuje wykonywania kary śmierci nawet na pedofilach mordercach, seryjnych zabójcach, członków gangów porywczy, którzy uprowadzają nastoletnie córki bogatych biznesmenów, a później wysyłają im nagrania jak gwałcą nieletnie i odcinają im... nie będę kończył. Czy tacy ludzie jak Anders Breivik, czy wyżej opisani nadają się do resocjalizacji? Powiem szczerze, kiepski ze mnie katolik, ale skoro można mordować nienarodzone, bezbronne istoty, które po pierwsze same na świat się nie proszą, a nie można ulżyć społeczeństwu i wyrwać chwasta... Pytam się. Gdzie jest sprawiedliwość? Czy na pewno żyjemy w Europie pogrążonej w kryzysie gospodarczym? A może moralnym? Może jedyne co z nas zostało to spełniać swoje wybujałe, często chore, ambicje. Może jedynym naszym nakazem w życiu jest robienie kapitału, kupno i sprzedaż. To samo dotyczy kościoła - większość biskupów wygląda jakby byli w ciąży, ale jeżdżą furami na które pospólstwo nigdy nie będzie stać. A potem wychodzą na ambonę i pierdzą o dobru biednych i ubogich. Chciwość nie ma umiaru.
I na koniec mojego pięknego wywodu taka puenta. Gdyby nagle pojawił się taki, choćby
w Polsce "Lighto" i taki Death Note, byłaby to jedyna szansa na prawdziwą sprawiedliwość.
Dlaczego? Bo ludzie mają głęboko… to, co ja tu prowadzę, czyli moralizatorstwo.
Jedyne co ostatecznie przemawia do mas to strach. Jestem za Lighto Yagami.
Jestem za jego wizją sprawiedliwości i słuszności.

PS. Dziękuję kto czytał.
PPS. Bardzo dziękuję kto przeczytał do końca.

ocenił(a) serial na 7

Przeczytałam, do końca. Przydałby się taki Lighto Yagami w Europie szczególnie. Kara śmierci dla najcięższych morderców być powinna. Sprawiedliwość może by się opierała na strachu, ale by było to skuteczne. Socjalizm (w tym eurosocjalizm) błędnie przyjmuje, że człowiek jest z natury dobry. Nie jest. Obawa przed konsekwencjami własnych czynów chyba nie jest czymś złym. A na ponoszenie odpowiedzialności - tego nas prawo nie uczy. Bo co to za wyrok, np. na takim Andersie Breiviku? Kpina.

ocenił(a) serial na 8
Koralina90

W wielu punktach masz rację (Zwłaszcza co do Breivika) aczkolwiek mam dwa "ale" :
1) Przestępczość nie spada dlatego, że przestępcy boją się kar - 99% z nich się nie boi, bo myśli, że nie "wpadnie"
2) Light to był kompletny czubek. Gorszy od wielu tych, których zabijał. Gdyby istniał ktoś psychicznie zdrowy z taką mocą - owszem. Ale nie takie indywiduum. Moim zdaniem kara śmierci powinna dotyczyć poważnych zbrodniarzy, w dodatku nie żałujących swoich występków (Np. wspomniany Breivik)

ocenił(a) serial na 7

No i co to za sprawiedliwość, jeśli ofiary (oraz ich rodziny) muszą później łożyć na utrzymanie przestępcy i na jego rozrywki w więzieniu. Nie od dziś wiadomo, że więźniowie lepiej się mają niż osoby przebywające w szpitalu.

W Europie mamy już nie tyle kryzys (czy to ekonomiczny, czy moralny). Problem Europy (w mniejszym stopniu dotyczy to, np. USA) polega na tym, że nasza cywilizacja po prostu upada. Jak zauważyłeś, nienarodzone dzieci się likwiduje, ale chwasty zostawia. Mniej cywilizowane kultury robią przeważnie inaczej, więc się rozwijają i... mnożą. A my sami siebie likwidujemy. Europy już nie ma kto bronić, sama się poddała bez walki.

użytkownik usunięty
Koralina90

Myślałem nad tym co napisałaś. To trochę kontrowersyjne pisać, że nasza cywilizacja, tj. europejska, upada. Przez wieki to Europa nadawała ton światu. Od 1492 roku trwała niekończąca się ekspansja kolonialna Portugalii. Hiszpanii, Francji, Anglii, itd. Wszystkiemu położyła kres ostatnia straszna wojna, w której największym przegranym była Europa. Anglia, Francja,... straciły rynki zbytu. Produkcja przemysłowa stanęła... z wyjątkiem bloku wschodniego. To tam ideały pracy robotniczej były najżywsze. Po obaleniu żelaznej kurtyny zaczęliśmy łykać powietrze wolności i... dusić się. Jeśli chodzi o Polskę rozkład kraju trwa. Przyjęliśmy bez oporów "ideologię zachodu" najbardziej popularną religię - materializm. Dla wygody porzuciliśmy wiarę w Boga, zagłuszając napomnienia sumienia. Tu nie chodzi, w mojej ocenie, o wiarę dla wiary, ale o siłę jaką daje wiara. Nie jestem z klubu spod krzyża, fanatyzm mnie nie dotyczy. Ale patrząc na naukę kościoła "chłodnym" okiem nie dostrzegam w niej nic destrukcyjnego. Wręcz przeciwnie. Przecież wartość rodziny jest znacząca - można dla siebie i tylko dla siebie robić szmal, ale czy życie nie jest wtedy puste...

Może faktycznie słońce zachodzi dla "zachodu". Może słońce wstaje, swoimi coraz widoczniejszymi promieniami rozjaśnia "wschód". Ale wydaje mi się że jeszcze nie jest za późno. Europejczyk zawsze może czerpać siłę ze swojej wspaniałej tradycji.
Si Deus pro nobis, quis contra nos?

ocenił(a) serial na 7

Przeciwko nam jest "postęp". Szeroko rozumiany. Szkoda, bo jako Europejczycy tyle osiągnęliśmy przez kilkaset lat, co w kilka lat roztrwonimy my, czyli ludzie współcześni.
Mam nadzieję, że będzie ten wschód słońca i że nie wszystko jest stracone.