to chyba Guy Ritchie maczał palce. Fabuła napisana na kolanie. Pompatyczne dialogi i bezwzględni pseudointelektualiści o gołębim sercu. Dosłownie z całego sezonu tylko jeden odcinek się wybija. Powinni skończyć na pierwszym sezonie, w myśl zasady - mniej znaczy więcej. No ale wtedy nie mielibyśmy silnej postaci...