to chyba Guy Ritchie maczał palce. Fabuła napisana na kolanie. Pompatyczne dialogi i bezwzględni pseudointelektualiści o gołębim sercu. Dosłownie z całego sezonu tylko jeden odcinek się wybija. Powinni skończyć na pierwszym sezonie, w myśl zasady - mniej znaczy więcej. No ale wtedy nie mielibyśmy silnej postaci kobiecej. Szpiegini (szpieżki? - jak to się teraz mówi w lewackim języku?) żurnalistki o orientalnej urodzie. Poruszającej się bez problemu po terenie okupowanych Włoch.