Szczerze mowiac to az mnie mdli jak slucham (nie tylko w tym serialu) o tym, ze jedynym sensem istnienia jest posiadanie dzieci. Potem te dzieci jak dorosna maja swoje dzieci itd. No i jaki w tym niby sens? Zwykla biologiczna i emocjonalna potrzeba.
Oczywiscie takiego niewolnictwa jak w serialu to nie ma chyba nawet w krajach arabskich, chociaz kto wie. Jednak sklania to do przemyslen i analizy tego, jak my zyjemy. I powiem szczerze, ze w dalszym ciagu religia dominuje nasze zycie, a kobiety sa oceniane przez pryzmat tego, w jakim wieku (i czy w ogole) zaszly w ciaze i maja dzieci. Jak kobieta jest po 30stce i nie ma meza ani dziecka, to wytyka sie taka palcami. Ilosc takich kobiet rosnie, wiec coraz wiecej mowi sie o wolnosci i zyciu po swojemu. Ja sama nie wiem ile razy w zyciu musialam sie tlumaczyc z rego, ze nie chce dzieci. Nigdy. Spoleczenstwo czuje, ze ma prawo wypytywac mnie o powody i ze wrecz naleza im sie wyjasnienia z mojej strony. Kosmos.
A tu masz babo placek, serial ktory przedstawia najgorszy mozliwy scenariusz jaki mozna sobie wyobrazic. Przy ogladanou kazdego odcinka mysle „ja to juz dawno strzelilabym sobie w leb”.
No i ten watek religii. Niedobrze sie robi widzac co ci ludzie wyprawiaja, a obi mysla ze zyja tak jak nakazuje biblia.
Serial swoetny ale bardzo ciezki do ogladania, zwlaszcza dla kobiet, ktore walcza z patriarchatem.
Cursed be the fruit ;)