Pierwszy sezon, był wzorową adaptacją arcydzieła literatury. Sezon skończył się niemal idealnie tak, jak książka. Dlatego zachodziłam w głowę, co twórcy planują na drugi sezon. Materiał książkowy się skończył, a więc było wysokie ryzyko, że jak to zazwyczaj bywa - serial w tym momencie obniży loty. Póki co nic na to nie wskazuje. Po prostu serial zatacza coraz szersze kręgi, przenosimy się do kolonii, mamy więcej retrospekcji, mamy szansę zobaczyć więcej świata rządzonego przez Gilead. Mamy szansę poznać też więcej i lepiej inne postaci tego świata. Póki co jestem bardzo zadowolona z drogi, którą obrał drugi sezon.
Tutaj recenzja pierwszego sezonu i początku drugiego:
https://www.youtube.com/watch?v=fIhUrW97--0
Długie ujęcia bez dialogów, przydługie retrospekcje, nowa bohaterka z Kolonii, nieracjonalne zachowania bohaterów (exemplum - "ja mam swoje prawa" na lotnisku, mimo, że reżim już od kilku miesięcy istnieje i wszyscy dokoła wiedza, że ma on te prawa głęboko gdzieś, tym bardziej wobec pederastów), to wszytko wskazuje na brak pomysłu na fabułę drugiego sezonu. Scenarzyści nie podołali w dwóch pierwszych odcinkach i zanosi się na jeszcze gorsze, kolejne odcinki
Nie zgodzę się - przedłużone ujęcia bez dialogów - to niemal znak rozpoznawczy tego serialu. Retrospekcji było sporo już w pierwszym sezonie - duuużo June, trochę Sereny, Nick, itd. Z nieracjonalnym zachowaniem - nie zgodzę się. Cały reżim jest budowany na tym, że po cichu odbierają coraz więcej praw, ale dozowanie tych ograniczeń powoduje, że zostaje uśpiona czujność ludzi, dlatego nagle budzą się z ręką w nocniku. W tamtym sezonie np. mąż June starał się o wizy dla rodziny i dlatego ich ucieczka do Kanady tak zwlekała. Po czym ich przemytnik jednym słowem unieważnił jego zapewne wielomiesięczne starania: wizy są już nic niewarte. Dezinformacja to też klucz do władzy i kontroli nad społeczeństwem. Emily uległa temu samemu: żyła informacjami nieaktualnymi, ale powszechnie przekazywanymi - że można polecieć do Kanady, jeśli jest się w związku z Kanadyjczykiem (bo jak zrozumiałam - jej żona była kanadyjką), a małżeństwa homoseksualne nadal są ważne. Póki co w tym sezonie nie wydarzyło się nic, co nie wydarzyło się w poprzednim.
A rzeczywistość kolonii to po prostu nowy wątek, kolejna część układanki świata Gileadu. Nie widzę w nim nic sprzecznego z poprzednim sezonem.
zgodze sie, drugi sezon jak narazie jest fatalny, jednynie pierwszy odcinek mial jakis potencjal ale kolejne dwa, przeciez tam sie nic w ogole nie dzieje... june chodzi i rozmysla i wspomina i chodzi i rozmysla i wspomina....
a tak w ogole najjasniejszym punktem tego serialu byla Serena a nie June... niestety w tym sezonie mamy JUne do wyzygania i nie ma Sereny.
Niech zgadnę: Serena jest najciekawsza ponieważ gra ją najładniejsza aktorka? ;) Ten serial ma tyle do zaoferowania, ale jak zwykle dla niektórych najważniejsza jest uroda aktorek. Typowe.
ja jestem kobieta wiec mi jest obojetne czy Serena jest ladna czy nie.
Serena byla najciekawsza postacia bo miala najbardziej skomplikowana osobowosc. Z jednej strony pomogla tworzyc ten caly chory system z drugiej to ambitna kobieta ktora chcialaby miec moc sprawcza i jakby sama siebie uwiezila. Dodatkowo te wredne zagrywki. Ona i jej nieczulosc na los podrecznych kontrastowaly z osobowoscia June.
wystarczajace wyjasnienie ?
serial ma duzo do zaferowania ale drugi sezon swiadczy o tymz e tworcy chyba nie za bardzo wiedza jak to wykorzystac. JUne zachwujaca sie jak gowniara i biegajaca w te i we wte to nie to co chcialam zobaczyc.
Akurat ten serial nie może narzekać na słabo napisane i zagrane postacie wg mnie, a jest to nawet ciekawe, że chociaż kamera towarzyszy June, sporo miejsca pozostawiono innym i osobnym wątkom. Serena to na razie jedyna, eksponowana postać kobieca po "tej drugiej stronie", nie wliczając równie wyrazistej "opiekunki" podręcznych.
i wlasnie ten kontrast miedzy June a Serena byl swietny. A takze fakt ze Serena jako kobieta, sama bedac kobieta robi to bez mrugniecia okiem innej kobiecie...
Z tym mrugnięciem okiem bym nie przesadzał, bo były momenty, gdy pokazywała tą bardziej ludzką stronę. Jej wątek na pewno powróci. Przy czym sama June też nie jest kryształową bohaterką. Oby tylko sam scenariusz sezonu nabrał więcej treści.
Ok, akceptuję to wyjaśnienie i przyznaję się do błędu. Twój nick wskazywał na mężczyznę, nie kobietę. ;)
A mnie June zaczyna niesamowicie wkurzać. Akurat obejrzałem 3-ci odcinek. Wiem, że przechodzi przez bardzo trudny okres, ale swoim niezbyt ostrożnym zachowaniem może sprowadzić problemy na siebie i śmierć na ludzi, którzy próbują jej pomóc.
czyli to co już wyżej napisałem: scenarzyści przypisują postaciom nieracjonalne zachowania czego w pierwszym sezonie nie uświadczyliśmy. Scenarzyści "Podręcznej" nie czują klimatu, konwencji serialu. Nawet oczywistych, feministycznych/lewicowych akcentów nie potrafią dobrze rozwinąć (a jest tutaj się czym popisać, ponieważ lewicowo-liberalne "wartości" wyniesione z książki aż proszą się o rozwinięcie).
Nie wiem tylko, czemu słowo wartości jest w cudzysłowiu. Liberalizm to nie tylko to, co teraz się pokazuje w telewizji, jako garstkę oszołomów, którzy sami do końca nie wiedzą, czego chcą. Nie jest to doskonała ideologia, ale to, że teraz możemy w miarę swobodnie wyrażać swoje poglądy i państwo jednak coś zapewnia obywatelom (choć polskie jednak mniej niż powinno), to zasługa właśnie liberałów i marksistów (ruchy robotnicze, międzynarodówki walczące o prawa pracownika, a uczestnicy protestów często byli pałowani przez policję), którzy przez jakieś 100 lat o to walczyli. A teraz problem jest taki, jak ze wszystkim. Jak się już osiągnęło główny cel, to nie za bardzo wiadomo, co dalej.
nie zgodze sie zupelnie... jestem baaardzo zawiedziona drugim sezonem jak narazie, 2 i 3 odcinek byly fatalne, nic tam sie nie dzialo
Minusem drugiego sezonu jest faktycznie brak osi fabularnej. Właściwie obawiałem się tego po zakończeniu pierwszego, ale widziałem jednak taką szansę w pokazaniu szerszego kontekstu świata, wyjścia poza "ramy" życia podręcznych. Samych "wspominek" nie uważam za złe, gdyż również wcześniej było ich dużo, a właściwie dzięki nim poznaliśmy losy bohaterki. Tutaj również nie są one złe, gdyż pokazały np. relacje z matką - wrodzoną aktywistką. Możliwe, że pokazane będą również szersze wspomnienia dotyczące wprowadzania tego systemu. Nadal jednak w założeniu są to elementy poboczne, a głównego wątku tak, jakby nie było - bohaterka niby została znów pojmana, ale dosyć szybko uciekła i trochę bez większego pomysłu znów 3 odcinek kończy się jej ponownym schwytaniem, a więc znów wracamy do startu. A plusy - nadal wizualnie jest to ładne.
Może mnie ktoś oświecić, który sezon oglądam na HBO2? Nie wiem, kto się gubi w opisach, ale czytam, że June to pierwszy odcinek drugiego sezonu, a ja umieściłabym go dokładnie na samym początku no i jest b.bliski książce. :(
drugi sezon bardzo słaby, co to ma być? prawie nic się nie dzieje,jeśli nie mieli pomysłu co dalej,to po co kręcili,
Trzeciego odcinka jeszcze nie miałam okazji obejrzeć, nie chcę czytać spojlerów, ale wygląda na to, że dość podburzył fanów. Ja po dwóch pierwszych odcinkach byłam bardzo usatysfakcjonowana poziomem, ale zmartwiło mnie info o 3 sezonie Podręcznej. Nigdy nie byłam fanką wyciskania wątków do ostatniej kropli.
a mnie dziwią te negatywne oceny. jak dla mnie lepszy od pierwszego sezonu. Super że wyszli poza domy podręcznych i widac jak wygląda życie zwyklych ludzi, takze w koloniach.
scena z szubiennicami wbija w fotel, czulam sie jakbym to ja tam stala.
fabula jest nieprzewiduwalna , niby wydaje sie ze wszystko idzie w dobrym kierunku a tu jakby ktos cie w pysk strzelil. czekam z niecierpliwoscia na odc 4