PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 33 tys. ocen
8,0 10 1 32826
8,0 2 krytyków
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Jack Randall

użytkownik usunięty

Napisałam długą i wyczerpującą wiadomość, a filmweb mnie wywalił. Super :P
Będzie w skrócie.

Serial bardzo mi się spodobał, chciałam nawet przeczytać książkę, ale po drugiej połowie sezonu wszystkiego mi się odechciało. Mało co mi tak działa na nerwy jak skrajnie płytka i miałka postać głównego czarnego charakteru. I teraz do rzeczy. Oglądając pierwszą połowę sezonu naprawdę spodobał mi się Jack Randall. W sensie spodobał na zasadzie - "Jaki wredny dziad, nie znoszę go. Wielki szacun za tak dobrą kreację!". Odcinek z przesłuchaniem Claire był jednym z ciekawszych. Świetnie pokazano w nim człowieka który wykorzystuje swoją władzę w każdy możliwy sposób. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w tym odcinku Jack Randall wydawał się mieć cechy prawdziwego, dobrze opisanego psychopaty. Postać z wielkim potencjałem i naprawdę czekałam na rozwinięcie jego postaci i wątki z nim. Ale to co było potem było wręcz żenujące. Serial podbił moje serce z paru powodów - szalenie interesuje mnie wszystko co wiąże się z podróżami w czasie, uwielbiam Szkotów, no i przede wszystkim od dziecka bardzo lubię historię. Tutaj od początku podobały mi się wątki historyczne, odwzorowanie tamtych czasów... no i między innymi Jack Randall, który nie był po prostu "tym złym bo tak" ale złym z jakiegoś powodu. Podczas przerwy w sezonie naprawdę niecierpliwie czekałam na drugą połowę sezonu. Zdobyłam nawet książkę, zaczęłam czytać, podobało mi się. A potem zobaczyłam drugą połowę sezonu i wszystko we mnie sklęsło. To serial historyczny czy ekranizacja jakiegoś opowiadania niewyżytej nastolatki, o cudownej Claire, którą wszyscy maniacko chcą zgwałcić bo jest taka piękna i niezwykła. Serio? A już Jack Randall, który nie tylko ma manię by gwałcić Claire to jeszcze dostał fioła by gwałcić Jamiego... Szczerze, ale zalatuje mi to najbardziej tanim i prymitywnym harlequinem gdzie główny antagonista jest wielce zły bo chce zgwałcić bohaterkę. Tylko tutaj w podwójnym stężeniu absurdu, bo i bohaterkę i jej męża. Serio? I co potem? W kolejnych tomach Jack Randall biega by zgwałcić ich dzieci? Wnuki? Psa? Kota? Dziurę w płocie? Wybierze się do przyszłości gwałcić potomka? No ludzie litości... Ta potać zapowiadała się tak ciekawie, a z odcinka na odcinek jest tylko bardziej płytka i żenująca. W tej chwili aż odechciało mi się oglądać kolejny sezon... Stąd pytania do wszystkich, którzy czytali książkę:
Czy Jack Randall w powieści ma w powieści jakiś charakter, psychikę... cokolwiek? Czy jest tylko wielkim i złym penisem :P
Czy w ogóle można liczyć, że ta postać znów będzie równie ciekawa co w odcinku z przesłuchaniem? Czy w ogóle jakkolwiek się rozwinie, w sposób choć minimalnie interesujący?
I czy w kolejnych sezonach można liczyć na klimat jak z początku - na wątki historyczne, polityczne itp. Czy będzie to po prostu taki harlequin o Claire Sue, wielkich dramatach i gwałtach jak teraz?
Naprawdę liczyłam na coś ciekawego, a nie kolejną brazylijską telenowelę... No i przede wszystkim na jakiś porządny czarny charakter (może właśnie psychopatę?), a nie takiego płytkiego kutafona...
Jak to jest? I skąd ten nierówny poziom? Bo w tej chwili czuję się jakbym obejrzała połowę dobrego filmu historycznego w stylu Braveheart i połowę jakiegoś brazylijskiego dziadostwa... WTF?

Spoilery mile widziane a nawet wskazane - im więcej tym lepiej. Chcę wiedzieć czy w ogóle jest sens brać się za drugi sezon.

aurora_21

Oj tam... Mruczące ogry nie są złe ;)

użytkownik usunięty
aurora_21

A mi się akurat serialowy Jamie podobał. Choć i tak wypada blado przy Dougalu - ten to sto procent w moim guście ^^

ocenił(a) serial na 8

Aktor bardzo dobrze dobrany do książkowej postaci. Dokładnie takim go widziałam czytając: duży, rudowłosy, prostoduszny chłopak ze szczerą twarzą. Nie jakiś przesadnie urodziwy ale naprawdę niebrzydki (chociaż książkowy Jaime, podobnie jak kilka innych postaci, ma tę przedziwną właściwość, że na początku jest opisywany jako normalnie wyglądający, a potem stopniowo okazuje się, że to ho ho, nie byle co, tylko jakiś rodzaj szkockiego Apollo ;-)
Tylko chyba jest trochę starszy, niż książkowy, w każdym razie wygląda na więcej niż 23 lata. Z drugiej strony wtedy ludzie starzeli się szybciej.

użytkownik usunięty
Arya_2

To nie wiesz, że Szkoci mają niesamowitą zdolność i przystojnieją z wiekiem? Taki np. Sean Connery - jak był młody to był dość normalny, a potem im starszy tym wręcz z roku na rok przystojniejszy i bardziej męski. A od 60 w górę to już ideał po prostu. Szkocka magia! ;D
Chociaż jeśli o Outlandera chodzi to ja wolę Dougala. Na miejscu Claire wolałabym wyjść za niego - od początku ta postać do mnie trafiła (w serialu, bo nie wiem jak w książce, może tam też jest złym gwałcicielem xD)

Nie no ja bym mimo wszystko jednak za męża wzięłabym Jamiego
Przynajmniej młodszy, przystojniejszy i uleglejszy :D

Postać Dougla lubiłam ale na męża to by się nie nadawał.

ocenił(a) serial na 7
Arya_2

Jak ruszyła ta machina serialowa i wrzucili na insta pierwszą ever fotę z planu .... chłopaka z widłami na stercie gnoju to posypał się taki hejt że zastanawaiałam się czy facet nie zrezygnuje z roli :)) Napisano nawet jakieś oficjalne listy cuda na kiju do Gabaldon ... może i demonstracja była przed siedzibą Starza tego nie wiem ale się gęsto i mocno pisarka wściekła i tymi że widłami zaczęła Heughana bronić . Potem wrzucili jakieś lepsze, faceta trochę dorobili, domyli powiedział parę słów w seksownym gaelickim i kobitki z USa zaczęły lofciać ....

Sasanka27

Czyli do niewyżytych Amerykanek, można mieć pretensje, że teraz tak "trefią", czyli loczki układają Samowi... A taki był fajny rozczochrany, niedomyty i z widłami ;)

ocenił(a) serial na 9
evo_33

O wlasnie, przez Amerykanki musze znosić te loczki. A wystarczyło wrzucić to zdjecie http://amhargrove.com/wp-content/uploads/2015/04/Jamie-Fraser.jpg
Kazda kobietka by sie jarała jak Black Jack

Sasanka27

hahhaa, no nie mogę

świetnie mi dzisiaj poprawiłyście humor tym tematem

ocenił(a) serial na 8
Sasanka27

<Jak ruszyła ta machina serialowa i wrzucili na insta pierwszą ever fotę z planu .... chłopaka z widłami na stercie gnoju to posypał się taki hejt że zastanawaiałam się czy facet nie zrezygnuje z roli :))>

Kwiknęłam ;-) no to kudźwa wyczucie mieli takie, że nóż się w kieszeni otwiera ;-) tu literackie bożyszcze kobiet, a oni go, zamiast upozować romantycznie w rozwianym kilcie na tle wrzosowisk i wichrowego wzgórza, to oni mu, bęcwały, obornik kazali przerzucać na dzień dobry.

A tak poważnie, to aktorzy chyba są przyzwyczajeni, że w przypadku postaci literackim albo kultowych (jak Bond) jeszcze się taki nie narodził, żeby wszystkim dogodził przynajmniej na początku. Zawsze jest za mały/za duży/za gruby/za chudy/za rudy/nos nie taki/uszy odstają i tak dalej więc muszę być opancerzeni i gotowi na falę hejtu na samym początku.

ocenił(a) serial na 2
Arya_2

Jak w rozwianym kilcie to od razu by miał wzięcie ;>

Sasanka27

w takim razie już rozumiem dlaczego Jamie jest jedynym czystym i ogolonym szkotem w serialu :D

ocenił(a) serial na 9
Arya_2

Aktor jest sporo starszy. Na poczatku sie dziwiłam, ale jak Zajrzałam do ksiazek to zrozumiałam, ze to zabieg celowy. Ludzie w tamtych czasach szybciej dojrzewali. Nawet Clair w książce stwierdza,ze bała sie przyznać o swoim wieku bo w tym stuleciu 27 to juz starość.a łatwiej bedzie ucharakteryzowac Sama na40latka niz jakiegoś mydłka pokroju Biebera, a widzowie niezbyt lubią zmiany aktów jak kogos polubią.

Dougl i Geillis to według mnie najciekawsze postacie w tej serii i romans w ich wykonaniu byłby zdecydowanie lepszy.

użytkownik usunięty
aurora_21

Geillis jest genialna. No właśnie - romans Geillis i Dougala to lepszy materiał na książkę, bo i sprawa powstania, chęć zmiany historii... To dopiero by było. :)

Nawet pomijając wątki fabularne to i tak taki romans i tak byłby znacznie lepszy.
Geillis znacząco się wyróżniała na tle innych kobiet, była wyrazistą postacią podobnie jak Dougl.
Nie to co mdła Claire, którą wszyscy kochają :/

Mnie to bardziej od tych wszystkich prób gwałtów drażniło to, że taka byle jaka postać jak nasza główna bohaterka pojawia się w środku lasu niczym pospolity gołodupiec i pomimo tego zbiera same awanse. Chociaż nie jest nikim ważnym to jest traktowana niczym księżna. Podobnie było z zarzutami o szpiegostwo co wydawało mi się śmieszne.

użytkownik usunięty
aurora_21

No i ona też była z przyszłości, więc idealnie by się nadawała na główną bohaterkę. Nie mówiąc już, że kobitka była z niej bardziej ogarnięta i przedsiębiorcza. O takiej to aż miło czytać by było. :)
Ale naprawdę w całym tym romansie Gaillis i Dougala ten patriotyzm też był właśnie super, bo oboje tacy do siebie podobni.

Mnie tam wiele rzeczy drażni, choć powiedzmy jedne mniej, inne bardziej, ale większość jest dla mnie raczej śmieszna, bo nawiana lub głupia. Np. rozwaliła mnie jeszcze śliczna ucieczka z procesu o czary - tłum taki rządny krwi, a tu jeden Jamie wpada i już? :)

Też to było dla mnie głupie, chociaż pomijając tę scenę, to był chyba mój ulubiony odcinek.

Jak dla mnie jeszcze głupsza była scena jak Claire została porwana spod kręgu i kiedy tylko Randall zarzucił jej kiecę do góry, to nagle w tym momencie pojawił się jak zwykle nie wiadomo skąd wybawca Jamie

aurora_21

Jak to?

Z dachu się pojawił, czy tam blanki...
zjeżdżając na linie od żurawia, dzięki której wciągano dostawy z morza,
przy okazji boleśnie obcierając się liną...
czasem lepiej mieć coś pod kiltem ;)

ocenił(a) serial na 8
aurora_21

<Początkowo kiedy zobaczyłam Jamiego stwierdziłam, że może nie będzie taki zły (w sensie wkurzający) Dobre wrażenie pewnie zyskał dzięki temu, że dobrze się prezentował wizualnie. Niestety gorzej było jak zaczął się odzywać... >

No, ja akurat nie wyobrażam sobie, żeby się miał NIE odzywać ;-) głos ma piękny, sama nie wiem, czy lepszy kiedy mówi po angielsku ze szkockim akcentem, czy kiedy w języku gaelic...tak czy siak brzmi jak muzyka. Wdg. mnie 70% uroku ;-)

Arya_2

Nie wszyscy przepadają za szkockim angielskim, a akuratnie zderzenie szkockiego akcentu z angielskim king's-speech jest w "Outlanderze" najfajniejsze.
Mam nadzieję, że Biranna będzie kaleczyć Angielski po bostońsku... Jeśli nie, będę zawiedziona.

100% uroku jest wtedy gdy Jamie mówi "scratches" oczywiście ze szkockim R ;)

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Zgadzam się właśnie min. to mnie urzekło w tym serialu jak słyszę s
angielski z szkockim akcentem ect. to powiem z ręka na sercu wspomnienia wracają z wspaniałych lat mieszkania w Szkocji :)
Pozdrawiam cieplutko :)

ocenił(a) serial na 8

Trudno mi przeczytać cały wątek, więc wybaczcie, jeśli się powtarzam.
Otóż zgadzając się z opinią na temat zbytniego przedramatyzowania końcówki sezonu (książki jeszcze nie miałam w rękach), uważam jednocześnie, że postać Randalla skonstruowana w taki a nie inny sposób jest bardzo wiarygodna psychologicznie. Homoseksualizm w XVIII w. był zupełnie nieakceptowany (w serialu tego nie widać... ale nawet jeśli w Szkocji i Anglii było inaczej - czego nie wiem, bo nie jestem tak obeznana w historii - to poziom akceptacji na pewno był niższy niż dzisiaj), w niektórych krajach karany przez prawo. Ten brak społecznej akceptacji przekładał się na pewno w brak samoakceptacji u homoseksualisty. Randall pewnie nienawidził sam siebie, nienawidził swojej skłonności, więc podejmował próby "unormalnienia się" (vide: gwałty na kobietach), nienawiść do siebie mogła się przerodzić w nienawiść do innych (sadyzm), a także wpłynąć na cechy osobowości psychopatycznej. Więc Randall pożąda Jamiego i pragnie bliskości i czułości z nim (dlatego sam gwałt mu nie wystarczył), i jednocześnie nienawidzi go za to, że budzi w nim (znaczy Jamie budzi w Randallu) właśnie takie uczucia. Stąd ta obsesja.

ocenił(a) serial na 8

Ja wypowiem się tylko na podstawie serialu. Mam inne zdanie - dla mnie Jack Randall od początku do końca był bardzo dobrze wykreowany. Sam aktor odwalił kawał świetnej roboty bo na sam widok jego twarzy czułam obrzydzenie i nienawiść oglądając serial. Odniosłam wrażenie, że Randallowi nigdy nie chodziło o Claire - gwałt był po prostu najgorszą z możliwych form upodlenia, szczególnie dla kogoś takiego jak Claire. Zdecydowanie nazwałabym go psychopatą, a do tego sadystą i obrzydliwym zboczeńcem - miał obsesję na punkcie Jamiego i w sumie wszystko co robił poniekąd dążyło do tego by go złamać, zdobyć.
Jednak 2 ostatnie odcinki, mimo tego, że niewątpliwie miały sens dla fabuły, były jedną z najobrzydliwszych rzeczy jakie przyszło mi oglądać...chociaż taki pewnie był zamysł scenarzystów.

użytkownik usunięty

Ja mam tylko jedno pytanie dotyczące książek... czy Claire w końcu powraca do swoich czasów w którejś części czy tkwi w szkocji do końca swego życia?