PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 30 876
ocen
8,0 10 1 30876
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Jack Randall

użytkownik usunięty

Napisałam długą i wyczerpującą wiadomość, a filmweb mnie wywalił. Super :P
Będzie w skrócie.

Serial bardzo mi się spodobał, chciałam nawet przeczytać książkę, ale po drugiej połowie sezonu wszystkiego mi się odechciało. Mało co mi tak działa na nerwy jak skrajnie płytka i miałka postać głównego czarnego charakteru. I teraz do rzeczy. Oglądając pierwszą połowę sezonu naprawdę spodobał mi się Jack Randall. W sensie spodobał na zasadzie - "Jaki wredny dziad, nie znoszę go. Wielki szacun za tak dobrą kreację!". Odcinek z przesłuchaniem Claire był jednym z ciekawszych. Świetnie pokazano w nim człowieka który wykorzystuje swoją władzę w każdy możliwy sposób. Pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że w tym odcinku Jack Randall wydawał się mieć cechy prawdziwego, dobrze opisanego psychopaty. Postać z wielkim potencjałem i naprawdę czekałam na rozwinięcie jego postaci i wątki z nim. Ale to co było potem było wręcz żenujące. Serial podbił moje serce z paru powodów - szalenie interesuje mnie wszystko co wiąże się z podróżami w czasie, uwielbiam Szkotów, no i przede wszystkim od dziecka bardzo lubię historię. Tutaj od początku podobały mi się wątki historyczne, odwzorowanie tamtych czasów... no i między innymi Jack Randall, który nie był po prostu "tym złym bo tak" ale złym z jakiegoś powodu. Podczas przerwy w sezonie naprawdę niecierpliwie czekałam na drugą połowę sezonu. Zdobyłam nawet książkę, zaczęłam czytać, podobało mi się. A potem zobaczyłam drugą połowę sezonu i wszystko we mnie sklęsło. To serial historyczny czy ekranizacja jakiegoś opowiadania niewyżytej nastolatki, o cudownej Claire, którą wszyscy maniacko chcą zgwałcić bo jest taka piękna i niezwykła. Serio? A już Jack Randall, który nie tylko ma manię by gwałcić Claire to jeszcze dostał fioła by gwałcić Jamiego... Szczerze, ale zalatuje mi to najbardziej tanim i prymitywnym harlequinem gdzie główny antagonista jest wielce zły bo chce zgwałcić bohaterkę. Tylko tutaj w podwójnym stężeniu absurdu, bo i bohaterkę i jej męża. Serio? I co potem? W kolejnych tomach Jack Randall biega by zgwałcić ich dzieci? Wnuki? Psa? Kota? Dziurę w płocie? Wybierze się do przyszłości gwałcić potomka? No ludzie litości... Ta potać zapowiadała się tak ciekawie, a z odcinka na odcinek jest tylko bardziej płytka i żenująca. W tej chwili aż odechciało mi się oglądać kolejny sezon... Stąd pytania do wszystkich, którzy czytali książkę:
Czy Jack Randall w powieści ma w powieści jakiś charakter, psychikę... cokolwiek? Czy jest tylko wielkim i złym penisem :P
Czy w ogóle można liczyć, że ta postać znów będzie równie ciekawa co w odcinku z przesłuchaniem? Czy w ogóle jakkolwiek się rozwinie, w sposób choć minimalnie interesujący?
I czy w kolejnych sezonach można liczyć na klimat jak z początku - na wątki historyczne, polityczne itp. Czy będzie to po prostu taki harlequin o Claire Sue, wielkich dramatach i gwałtach jak teraz?
Naprawdę liczyłam na coś ciekawego, a nie kolejną brazylijską telenowelę... No i przede wszystkim na jakiś porządny czarny charakter (może właśnie psychopatę?), a nie takiego płytkiego kutafona...
Jak to jest? I skąd ten nierówny poziom? Bo w tej chwili czuję się jakbym obejrzała połowę dobrego filmu historycznego w stylu Braveheart i połowę jakiegoś brazylijskiego dziadostwa... WTF?

Spoilery mile widziane a nawet wskazane - im więcej tym lepiej. Chcę wiedzieć czy w ogóle jest sens brać się za drugi sezon.

ocenił(a) serial na 9

Mam podobne odczucia jak Ty. black Jack był świetny jako podły żołnierz zasłaniający sie wierna służba JKM Jerzego.
Ale juz dodatek w postaci homoseksualizmu był tani i obleśny. Jak sama zauważyłam kazdy chce gwałcić Claire, no i na Jakiego tez sie wszyscy rzucają.
Postać Randalla jest troche nieprzemyślaną.mozna uznać, ze z jednej strony szaleje za Jamiem,,a z drugiej chce go zniszczyć bo nie radzi sobie sam ze sobą. Ale dla mnie to zbyt duze skumulowania negatywnych objawów.

SPOILER

W drugiej czesci nasz zły sie pojawia. Jest inny. Kręci sie wokół glownych bohaterów i nawet nie mysli, ze zrobił cos złego. Rozmawia z niminormalnie, a nawet prosi o pomoc. Trzeba przeczytać ksiazke, zeby to zrozumieć. Niestety to idealne wyjscie, ale juz lepsze to niz końcówka 1 tomu. W książce jest ktos kogo kocha black Jack, jego brat dla niego zamienianie w normalnego człowieka. Oczywiscie tylko kiedy trzeba. Nie szkodzi mu, aby przygadywac Claire, jak to mu było dobrze z Jamiem.
Wiecej chyba odpiszą nasze ekspertki, ja moge uzupełnić.

użytkownik usunięty
ignis_2

Dokładnie. Olbrzymi zmarnowany potencjał. A mógł być najciekawszą postacią, wielka szkoda.
Przede wszystkim był potwornie naciągany. Tak jak to że wszyscy chcą tylko zgwałcić Claire. Wtedy co się okazało, że cała sprawa z Randallem kręci się wokół jego pożądania do Jamiego to nie wiedziałam czy się śmiać czy załamać. Naprawdę chwyt jak z brazylijskiej telenoweli. :)

ocenił(a) serial na 9

Jesli pamiętasz przygody Markizy Angeliki tam był podobny motyw. Była tak piekna, ze kazdy musiał ja przeleciec. To było smieszne.Ale tutaj? claire nie jest opisana jako piekna. W dodatku o ile rozumiem próbę gwałtu dezerterów to nie rozumiem prób gwałtów Jacka na Claire i Jenny. Skoro za przeproszeniem mu nie stawał. To po co sie zabierał do tego?widz ma dreszcze i zastanawia sie czy mu sie uda i martwi sie o bohaterki, a tutaj zupełnie niepotrzebnie.
I to głupie oddanie sie Jamiego za Claire. Takie naciągane.jamie jest silny wysoki i wysportowany jakby to umiejętnie rozegrać dałoby sie go uwolnić z pomocą tyłki Claire. A autorka zastosowała tani i obleśny chwyt.
Ale postaraj sie przeczytać drugi tom. Co Ci szkodzi?a bedziesz miała lepsze rozeznanie.

użytkownik usunięty
ignis_2

Hahaha, dokładnie. Tylko tam to faktycznie było jak komedia. :) Może w wypadku Claire chodzi o to, że ona taka niezwykła bo z przyszłości? A może wszyscy bohaterowie to futuryści i mają silną potrzebę obcowania z przyszłością... xD
Przy dezerterach i w sumie przy scenie w lesie też rozumiem. Bo każdy facet, na którego wpadłaby w lesie pół naga kobieta pewnie by chciał skorzystać. :) Powiem Ci, że na początku historia z Jenny wydawała mi się prawdopodobna (pierwsze odcinki) ale jak się okazało, że chodziło o Jamiego, a Randall nawet nie mógł Jenny zgwałcić bo mu nie szło to nie wiedziałam czy się śmiać czy załamać.
Prawda? Ni przypiął ni wypiął. To wyglądało jakby autorka na siłę szukała powodu, dla którego Jamie miałby się oddać Randallowi. I to tak na siłę, że aż boli.
Za to powiem Ci, że odcinek 15 był szokujący... Jak Randall stwierdził, że nie chce zgwałcić Claire to nie wiem kto był bardziej zaskoczony - ja czy sama Claire. :D

Wypadałoby najpierw przeczytać pierwszy, a na to jakoś siły nie mam. Zobaczę, może zrobię drugie podejście do serialu, skoro mówisz, że jest trochę lepiej. :)

ocenił(a) serial na 9

Spróbuj przeczytać dwa tomy, jak Ci cos nie bedzie pasować omijaj jak ja. Bedziesz lepiej sie orientować.
Jack Randall jest pokazany jako potwór. Ale jak dzentelmen dotrzymał obietnicy i wypuścił Claire. Równie dobrze mogl ja wtrącić do lochu lub oddać żołnierzom.Jamie by sie nie dowiedział, a nawet jesli szedłby na stryczek to co mógłby zrobic? Lubie serial i przez niego polubiłam ksiazke mimo niedociągnięć. Coz łatwo krytykować niz pisać. Ale pomysł autorki jest obleśny. W 2 tomie Jack mowi Claire, ze nie powinien darować jej zycie, ale za dar Jamiego oddałby wiecej. Coz trzeba było od razu wołać tron Szkocji, nie byłoby powstania. A z innej strony po co to całe targowanie sie skoro w15 odcinku Randall szarpał sie z Jamiem i mowi, ze mógłby go miec teraz, ale poczeka.niekonsekwencja. A nasz biedny Jamie ma traumę przez wszystkie tomy.

użytkownik usunięty
ignis_2

Ja tam broń boże nie zamierzam krytykować czegoś czego nie czytałam. Serial mnie zawiódł i jak na razie do książek nie zachęcił. A takie niekonsekwencje mnie raczej jeszcze bardziej zniechęcają. Widać nie moja bajka, ale dobrze się było dowiedzieć więcej :)

ocenił(a) serial na 9

SPOJLER TOTALNY






jeszcze tylko jeden tom i mamy Black Jacka z głowy :)))


na usprawiedliwienie schematycznej konstrukcji tego swarccharakteru: "outlander" jest pierwszą książką Diany ( nie wiem czy pierwszą w ogóle ale na pewno pierwszą dużą ) i ma sporo błędów i niedociągnięć z racji niedojrzałości pisarskiej, po prostu dalej kobitka się znacznie bardziej wyrabia. Tu w tomie nr 1 mamy co mamy ....

Jak pozbędą się Randala to na jago miejsce wskoczą inni :) Oczywiście Aneebell wykrakała .... i będą gwałcić im dzieci ..... Diana ma jakieś zboczenie na tym punkcie wyraźnie .... tylko że tak .... książkowy Jamie jest znacznie bardziej charyzmatyczny ( Sorry panie Heughan grasz pan cielaka póki co a scenarzyści zrobili z ciebie trochę szlachetną pierdołę ) . Jakoś można uwierzyć w fascynację Randala tym chłopakiem w serialu nie do końca ....

użytkownik usunięty
Sasanka27

Hahaha, wielkie dzięki Ci. Czyli wiem już, że całkowicie sobie Outlandera odpuszczam. :)

Ja przeczytałam połowę pierwszego tomu i jak na pierwsze poważniejsze dzieło było moim zdaniem bardzo dobre - kobitka bardzo ładnie opisuje tło historyczne, ładnie wplata historyczne wątki, dobrze buduje klimat. Tak naprawdę moim zdaniem to nie była wina jej niedoświadczenia tylko tego, że zamiast pociągnąć to co najlepsze zaczęła z tego robić telenowelę, więc amputowała bohaterom charakter (w końcu Randall w pierwszej połowie zapowiadał się bardzo ciekawie) i zaczęła robić ze swojej bohaterki cudo, które wszyscy chcą mieć.
I z tego co piszesz dalej wcale nie jest lepiej. Bo skoro nadal czarne charaktery to tylko źli gwałciciele to babka się nie rozwija a cofa... Może faktycznie ma jakiś problem albo niestworzone fantazje ;) No nic, wielkie dzięki za ostrzeżenie mnie, mój mózg będzie Ci wdzięczny do końca życia :D
Co do Jamiego. Racja, książkowy jest ciekawszy (przynajmniej w pierwszej połowie) i w fascynację mogłabym uwierzyć. W sumie gdyby to była fascynacja albo nawet i lekka obsesja przedstawiona w podobny jak w serialu podczas przesłuchania - że Randalla fascynuje silny charakter, to jak znosił ból itp. to jeszcze bym jakoś mogła to kupić. Ale już motywacja w stylu - chcę go przelecieć wydaje mi się tak naciągana, jak to że wszyscy mężczyźni chcą zgwałcić Claire xD
Wielka szkoda, bo potencjał ta historia miała ogromny. :)

ocenił(a) serial na 9

ja trochę żartowałam jak zwykle w moich postach ..... dalej książki są dużo lepsze ..... bardzo mocno obyczajowe ( z tym gwałtem to był żart bo coś takiego ma faktycznie miejsce ale zupełnie w innym kontekście ) Następne książki pełne złych ludzi którzy w najróżniejszy sposób zagrażają towarzystwu ale nie są ( przynajmniej moim zdaniem tak mocno wyraziści ). Od czwartego tomu to przepiękna saga bardzo dopracowana historycznie, z mnóstwem smaczków zielarsko-medyczno-jakichśtam. Powieść jak est bardzo złożona ....my się tu nabijamy a Gabaldon podpisuje kilkumiliowowy kontrakt na dziewiątą część :))))

użytkownik usunięty
Sasanka27

Niemniej i tak sobie odpuszczam, liczyłam na powieść historyczno-przygodową z dodatkiem romansu, a nie na romansowo-obyczajową z dodatkiem historii... Nie moja bajka najwyraźniej. Uwielbiam Szkocję, Szkotów, historię, ale uwielbiam też dobrą literaturę i mimo ślicznej tematyki takie mielizny i niedopracowania strasznie mnie rażą i męczą... A może to też wina, że czytam praktycznie samych autorów, nie autorki (oprócz Agathy Christie), ale w tej chwili tak mi to zajeżdża tanim harlequinem, że aż boli. A szkoda, bo na początku byłam szczerze zachwycona.
Jeśli już to prędzej sięgnęłabym po jakąś z późniejszych części by zobaczyć jak autorka się rozwinęła (lub nie), więc jakbyś mogła polecić tom, który według Ciebie był najlepszy i miał najwięcej akcentów historycznych i najciekawszą fabułę to będę wdzięczna. :)

Tak jak pisze Sasanka od 4-go tomu jest "dojrzalej" ;)
Ja zaczęłam czytać od tego tomu i mnie zassało... Potem nadrabiałam od tyłu, przy 1-tomie zadając pytanie "Co ja w ogóle czytam?"
Ale że byłam "zaprzyjaźniona" ze starszą i zabawniejszą wersją głównej "idealnej pary" jakoś dałam radę.

Masz rację, powieści są nierówne. Czasem to dobra powieść, czasem halequin taki, że aż zęby bolą.
Jakby na to nie spojrzeć, autorka pisze głównie po to, aby czytelnik miał "guilty pleasure" i wcale się z tym nie kryje, puszcza wręcz oko, np wkładając w ręce Clair powieść awanturniczą "Namiętny Pirat", czy przyłapując Jamiego na czytaniu literatury erotycznej, która wymaga "innego rodzaju skupienia" ;)

Tomiszcza Gabaldon mają momenty, przez które się do nich wraca. Sceny doskonałe pod względem obserwacji historyczno-obyczajowych, z dużą dozą humoru i ironii, dzięki czemu, idealni bohaterowie spadają z postumentu, robią się ludzcy i sympatyczni.
Zdarzają się jednak sceny "gwałto-podobne", które mają przyciągnąć publikę spragnioną mocnych wrażeń, na które przymykam oko.
Pewnie gdyby nie te chwyty "poniżej pasa" cykl Diany Gabaldon nie byłby bestselerem. W sumie zarzut, że coś jest romansem, a nie książką historyczną jest dość zabawny, bo większość powieści historycznych to romanse dobrze osadzone w dawnych realiach. Jeśli tak nie jest, są to zazwyczaj biografie, lub beletrystyka. Oczywiście często perypetie uczuciowe są tylko dodatkiem, mającym przyciągnąć uwagę czytelnika do jakiegoś większego problemu.

Wracając do "Obcej", przy lekturze dalszych tomów, czasem miałam wrażenie, że czytam zbiór opowiadań, często bardzo dobrych, które łączy jedynie to, że dotyczą tej samej rodziny. Historia toczy się w tle. Nie zawsze jest spektakularna, zwykle to upierdliwa codzienność. Akuratnie cenię sobie takie antropologiczne podejście do tematu.
Jenak, żeby nie było nudy, naszej "heroicznej parze" muszą przytrafiać się różne "nieprzyjemności". Gdyby nie taka konstrukcja, to pewnie za najfajniejszy uznałabym tom 3 -"Podróżniczkę", gdzie Clair i Jamie, każde na swój sposób, muszą sobie poradzić z efektami klęski Jakobitów. Jednak przygodowo-przemytnicza druga połowa tego tomu jest mocno "fantastyczna" w stosunku do wyważonej części pierwszej i czasem "trudna do uwierzenia".
I może to jest tajemnica sukcesu autorki - dla każdego coś miłego. Dla jednych parę fajnych refleksji i niezłych opisów, dla drugich gwałty i "naprawdę złe" czarne charaktery. Ci pierwsi przymkną oko na "niedorzeczności i cudowne sploty okoliczności". Ci drudzy przebrną przez "nudne opisy" aby dać ponieść się "akcji".

PS.
Dla mnie homoseksualny gwałciciel Randall jest ciekawszym szwarc-charakterem, od osławionego Ramsaya Boltona -"łowcy skór", czy eleganckiego dr Lectera Hannibala (porównując oczywiście do popularnych seriali).
Dzięki temu, że miał fantazję, "nie zgwałcić Clair", tylko wyżyć się obleśnie na dotąd "nietykalnym" zadku głównego bohatera, wzbudził protesty estetyczne i wiele zastrzeżeń.
Gdyby ograniczył się tylko do łamania kości, wbrew pozorom nie byłby "bardziej wiarygodny i głęboki"...
Dzięki seksualnemu "użyciu siły", niezależnie od własnych preferencji, skutecznie złamał swojego przeciwnika. Zresztą, "akcje" z Jenny i Clair były również pokazem siły.
Heh, powinnyście pooglądać, trochę filmów więziennych, "Skazany na Shawshank", "Oz", czy "Synów Anarchii", gdzie gwałt faceta na facecie, jest tym właśnie - manifestacją siły i ostatecznym upokorzeniem, żeby nie powiedzieć "zgnojeniem" niewygodnego oponenta. A, że Randall miał "na to" od dawna ochotę... No cóż "miłość nie wybiera"... Choć akcja, z dawaniem "słowa honoru", jest głupia... No, ale przecież od dawna wiadomo, że "honor" zgubił już nie jednego.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Też nie rozumiem dlaczego poprzestanie "tylko" na torturach zrobiłoby z Randalla wiarygodniejszą postać, a seksualne zboczenie pogrążyło go jako czarny charakter? Mógłby to ktoś uargumentować?
Dla mnie praktycznie od momentu wprowadzenia do książki jego historii z Jamiem było dość oczywiste, dokąd to wszystko zmierza. Z tego co pamiętam (książki czytałam ładnych kilka lat temu) autorka nie grzeszy subtelnością i wątek chorobliwej fascynacji Randalla chłopakiem był wałkowany od początku tak średnio co 20 stron, wcześnie też pojawił się motyw innej męskiej ofiary jego afektów, która bodajże popełniła samobójstwo wyskakując przez okno czy coś w tym rodzaju (poprawcie mnie jeśli coś przekręciłam). Pani Gabaldon równie dobrze mogłaby walić czytelnika obuchem po głowie. Pomijając cały obleśny kontekst sytuacji, akurat to, że ofiarą przemocy seksualnej pada tym razem główny bohater - młody mężczyzna, a nie bohaterka, to akurat policzyłabym autorce na plus, bo to oryginalne i kontrowersyjne, takie wyłamanie się z powszechnie obowiązujących nie tylko w historycznym romansie schematów.

Drażniło mnie natomiast co innego - czytając odnosiłam wrażenie, że Gabaldon musiała być w przeszłości zagorzałą miłośniczką i autorką "fanfików", bo jej książka była mocno takimi fanfikowymi przypadłościami obciążona, co więcej - moim zdaniem ona na początku była "fanfikiem", który autorka pisała dla jakiegoś fandomu, a z czasem rozwinęła w oryginalną powieść (tak było podobno z cyklem "Dary Anioła", dla którego punktem wyjścia był "fanfic" o Draco i Hermionie z HP).

Chodzi głównie o drobiazgowe, ciągnące się jak guma w majtkach i powtarzane po 100 razy opisy udręk cielesnych głównego bohatera, czyli w tym przypadku Jaimego - ile razy można było czytać o chłoście bez przewracania oczami? - motyw ten wracał jak bumerang w co drugim rozdziale, analizowany do podszewki przez bodajże wszystkich pośrednio zaangażowanych, to samo później z gwałtem i towarzyszącym torturom, a także nastawianiem kości itd. oczywiście sam gwałt był roztrząsany niemalże z anatomicznymi szczegółami. Sam pomysł, żeby Jaime "oddał się" Randallowi w zamian za życie Claire wygląda jak ćwierć du.py lufcikiem zarówno na papierze jak i na ekranie i jest żywcem wyciągnięty z "fanfica" jakiejś emo-małolaty, która paznokcie obgryza, żeby przepuścić swojego ulubieńca przez kolejną maszynkę tortur i kombinuje co by tu zrobić, żeby wyszło to jak najbardziej dramatycznie.
Sposób, w jaki autorka doprowadziła do "zbliżenia" między panami leży i cienko kwiczy, natomiast sama idea zboczonej fascynacji Randalla ma ręce i nogi. Pociąga go witalność, siła i męskość chłopaka, uwielbia ale jednocześnie nienawidzi go, bo jest dla niego nieosiągalny. Chłosta, tortury itp. nie złamały go, ale to co w końcu mu zrobił - owszem. Ma to sens, tylko zostało w koszmarnie rozwlekły i tandetny sposób opisane.

Arya_2

Bardzo się zgadzam z tym wszystkim co napisałaś. Muszę przyznać, że podczas czytania również nasunęło mi się skojarzenie z fanfikami, co raczej nie jest przypadkowe.
Tak samo się zgadzam z motywem gwałtu, który był dobrym zamysłem jednak w realizacji wyszło znacznie gorzej.
Książce można sporo zarzucić. Osoby, które jej nie przeczytały powinny się cieszyć, że do serialu nie trafiły inne absurdalne smaczki.
Np scena gdzie Clair za pomocą opium i lawendy postanowiła go wyleczyć z traumy.
Co prawda w filmie również miało to miejsce, jednak zostało zupełnie odmienione na znaczną korzyść. W książce Clair nawet go dodatkowo pochlastała nożem. Oczywiście jej sposób okazał się "genialny" i u Jamiego nastąpiło nagłe cudowne uzdrowienie.
To wszystko było tak głupie i absurdalne, że sama nie wiem czy mam w ogóle się wziąć za drugi tom.

użytkownik usunięty
aurora_21

Ja gdzieś czytałam (bodajże w jakiejś recenzji), że Claire ma moc uzdrawiania seksem... Też coś takiego było? :)

Magiczna vagina - fontanna życia ;))

Nie raczej niczego takiego nie było.... A może ja czegoś nie doczytałam ;)

użytkownik usunięty
evo_33

Uzdrowicielka :))

Jak znajdę recenzję to podeślę. Może wyłapiesz o jaki fragment tam chodziło. :)

ocenił(a) serial na 9
aurora_21

Wrażenie z fanficami trafne w punkt! Miałam dokładnie to samo wrażenie, głównie dlatego, że w czasach wczesnonastoletnich fanfici czytałam i pisałam. Gabaldon nie może się powstrzymać przed nieco naciąganym erotyzmem i chociaż nie czytałam jeszcze jej sagi, to serial i czytane recenzje mówią mi, że nieco zmarnowała materiał na poważną powieść fantasy, mocno osadzoną w realiach historycznych. W końcu autorka zdała egzamin z poszukiwań i przygotowań do pisania, ale nie mogła się oprzeć taniemu erotyzmowi. Wybaczę prostą historię miłosną, ale erotyzm musi mieć jakość.

użytkownik usunięty
Arya_2

Nie seksualne zboczenie, a seksualna obsesja. Najprościej mówiąc - póki Randall miał różne motywy - było ok, w chwili kiedy zaczął mieć tylko jeden - zaczęło to być strasznie płytkie. Chyba że Randall jest nałogowym seksoholikiem, wtedy ta jednostronność miałaby sens. A tak? W całym serialu tylko w jednym odcinku Randall nie chciał nikogo zgwałcić... Strasznie mi to zalatuje jakąś telenowelą, albo właśnie fanfikiem, gdzie czarny charakter to tylko zły gwałciciel i nic więcej. To po prostu takie tandetne, nie mówiąc już o wielkim pójściu na łatwiznę. O to mi chodzi.

No proszę. Czyli widać serial trochę podratował tą postać na początku. Jak mówiłam, ja książkę zaczęłam czytać, ale nie doczytałam nawet do przesłuchania. A właśnie byłam ciekawa jak to jest w książce opisane. Czyli po prostu ta postać od początku jest taka, a nie inna... w sumie szkoda.
Przyznam się, że z dwojga złego też wolałam żeby to nie była znowu Claire, bo już mam powyżej uszu ciągłych prób gwałtu na niej - momentami się zastanawiałam jak Ci ludzie sobie radzili bez Claire i rozrywki w postaci prób jej zgwałcenia. :)
Dziękuję C za świetne podsumowanie i wyjaśnienia. Właśnie to mnie najbardziej interesowało - jak to wygląda w książce.
W każdym razie - ja się podpisuję pod tym co mówisz, bo zwykle te same rzeczy drażnią mnie w książkach i filmach.

Pani Gabaldon była chyba prekursorem fanfików, bo pierwszy tom "Obcej" poszedł do druku w 1991 roku, gdy Internet i aktywności z nim związane, czyli blogi fandomy itd, były w powijakach.

Lecz trudno się nie zgodzić, że jej poczynania literackie są zadziwiającym miksem "dojrzałych obserwacji" i "niewyżytych fascynacji" doskonale trafiając w kobiece gusta.

Ile razy na forach różnych seriali, gdzie atmosfera jest bardziej fanowska niż naukowa, dziewczyny piszą, że lubią obserwować gdy "ich ulubieńcy" cierpią, bo ONE są "krwiożerczymi bestiami" ;)

użytkownik usunięty
evo_33

Fanfiki chyba są wieczne, bo tyle było rożnych kontynuacji starych dzieł. Ja osobiście jestem fanką Baxtera i jego "Statków Czasu", które są moim zdaniem właśnie fanfikiem do Wellsa. I to o dziwo udanym.

Jestem chyba zbyt mało kobieca, bo każde moje spotkanie z literaturą kobiecą się kończy moim wielkim bólem dupy, że książka nie spełnia moich oczekiwań. Ale zgadzam się w pełni - fragmenty w których opisywała historię i życie codzienne na zamku Leoch były moim zdaniem świetne. :)

Coś w tym jest, fani to czasem najwięksi sadyści. :)

ocenił(a) serial na 8
evo_33

A, to chyba że tak. Sądziłam, że książka jest młodsza :-)
Pierwsze fanfici, z tego co słyszałam, powstawały już na przełomie lat 70/80 i dotyczyły "Gwiezdnych wojen" ale z oczywistych względów nie funkcjonowały tak jak teraz.
Może faktycznie pani Gabaldon stworzyła "potwora", a nie padła jego ofiarą ;-)

ocenił(a) serial na 2
Arya_2

Do Star Treka. Wymyślono wtedy największe fanfikowe zło czyli "slash" między Kirkiem i Spockiem. Serial leciał w latach 60, a bum na fanfiki zaczął się jakoś na samym początku lat 70. I chwała że wtedy to nie było publikowane w sieci :)


Dla mnie akurat (a książki nie czytałam przed oglądaniem) scena gwałtu była naprawdę dobrze zrobiona. Widać, że wcale się nie wysilali żeby cokolwiek upiększyć i sprawić że będzie delikatniejsze w odbiorze (biorąc pod uwagę jak wielką aferę fani robili po odcinku w którym Sansa w "Grze o tron" była niby zgwałcona przez swojego ślubnego - gdzie nic nie było widać i słychać ,tylko krzyk- to jest to duża różnica). I dla mnie w końcu wszystko co się tyczyło Randalla wyklarowało się. Dla mnie od początku był psycholem, który kocha pokazywać, że rządzi i ma manie wielkości.Musiał sobie udowadniać, że jest "prawdziwym" facetem skoro przy babach mu nie stawał na wysokości zadania. Tyle, że wydawało mi się po tych historiach że jest zwyczajnie impotentem i ma potężne kompleksy na tym punkcie. A tu gwałci Jamiego.
I w końcu kurtyna opadła.
Bo jest to logiczne. W tamtych czasach jak ktoś był homo był napiętnowany. Było to chowane przed światem i nawet dla homoseksualistów był to wstyd że czują to co czują i sami siebie potępiali. Randall - wielki Pan i wojak gejem? No w życiu przecież by tego nie przyznał. Toż to słabość jest. A on musi udowadniać że jest najsilniejszym facetem na planecie. Podobne odczucia miałam przy wspomnianej przez Was chłoście tyle że wtedy nie łączyłam jego fascynacji z orientacją seksualną. Myślałam że Randall podziwia Jamiego za siłę i upór. I to na takim bardzo chorym poziomie.
Sam gwałt. Szok. Ale to fajne jak ktoś w końcu odchodzi od schematów które już obrosły kurzem i bierze się za coś nowego.
Trzeba brać pod uwagę jeden fakt. Gwałt faceta na facecie to coś innego niż gdyby gwałcić kobietę. Bo kobieta z założenia słaba płeć i jej się współczuje , jasne, ale generalnie jest to uderzenie w honor sprawcy i na nim leży hańba. W przypadku mężczyzny sprawa jest bardziej złożona. Gdy mężczyzna jest gwałcony przez drugiego (w tym przypadku dla żony zrobiłby wszystko) to jest to najwyższe poniżenie jakie może być. Moga go bić, pluć i łamać kołem, ale gwałt? Wcale się nie dziwie że Jamie chciał umrzeć. Randall dopiął swego. Sprowadził go do poziomu poniżej ludzkiej czy jakiejkolwiek godności.
Byłam wstrząśnięta, ale pozytywnie.
I szczerze, bardzo chętnie przeczytam ksiązki w takim razie żeby sprawdzić jak się mają do swojego serialowego odpowiednika :)

użytkownik usunięty
evo_33

Chodziło mi o proporcje. :) Wiesz początek zapowiadał się raczej jako historyczno-przygodowy z romansem w tle, a okazało się na odwrót, co akurat mnie dość rozczarowało, bo wolę jednak gdy głównym wątkiem jest co innego niż wielka miłość, ale nawet i to potrafię kupić jeśli jest dobrze napisane. :)

Pewnie tak. Z tego co widziałam jest masa pozytywnych recenzji, w których jako jedyną wadę podaje się dłużące się opisy historii, życia codziennego itp. czyli to co mi się akurat najbardziej podobało. Czyli wychodzi na to, że ja jestem dziwna. Może Twoim wzorem wezmę się kiedyś za dalszy tom i zobaczę czy mi podejdzie.

Akurat nie oglądam tych seriali, a Hannibala znam jedynie z książek, jednak jeśli o książki chodzi to uważam, że nie Hannibal, a Francis był tam najciekawszym czarnym charakterem, bo nie jest przerysowany. A Randall na chwilę obecną wydaje mi się strasznie przerysowany, stąd też moja ciekawość czy dalej to się jakoś zmieni i postać nabierze głębi.
Hmmm... Wystarczy spojrzeć na mój profil, na pierwszej stronie widać w moich ulubionych - Skazanych na Shawshank i Więźnia Nienawiści. I w tym wykonaniu to kupuję. To jak tam przedstawiono gwałcicieli jest wiarygodne. Randall wydaje mi się raczej śmieszny i płytki, a akcja z gwałtem dość żenująca (właśnie taka fanfikowa). Może inaczej na to patrzysz znając książki i w sumie o to mi też poniekąd chodziło - czy w książce to jest bardziej wiarygodne niż w serialu czy nie.

Jednak trochę pobronię "obleśność" Randalla.

Moja uwaga na temat więziennych filmów, była raczej skierowana do Ingis, która uroczo omija "ciężkie momenty".
Annabell_Lee, czasem sprawdzam profile, żeby nie trafić kulą w płot. Tym razem pisałam odpowiedź "na szybko", więc przepraszam :)

Co do wałkowanego tutaj tematu gwałtu i tego gdzie postać Randalla jest "głębsza"...
W książce scena przesłuchania Clair jest zupełnie płytka. Ta cała gra, która toczy się pomiędzy nią, a Randallem, wzbogacona o sugestywny opis chłosty, została finezyjnie wyciągnięta z dość słabej bazy w książce. W powieści Randall walnął Clair w splot słoneczny i było po kłopocie. Nie bawił się z nią w udawanie, że może być lepszy. O chłoście z detalami "Magiczna Vagina"... Wróć... Clair dowiedziała się od Dougala.
Tak samo było z gwałtem.
Twórcy darowali sobie ponowną chłostę, dzięki której w książce "złoty chłopczyk" był jeszcze bardziej otumaniony i miał lepsze alibi niż "jedynie" zmiażdżona ręka. Gdyby tego nie zrobili, Randall wyszedłby zupełnie na "Greya ( tego od 50-ciu fejsów ) kochającego inaczej", co lubi pejcze i jędrne odbyty, i cała sytuacja byłaby zupełnie kuriozalna.
A tak, przynajmniej moim zdaniem, było całkiem nieźle pod względem psychologicznym. Randall ( w sposób żenujący i obleśny), znów mógł pobawić się ze swoją ofiarą, co w moim odczuciu, jest znacznie gorsze od "szybkich akcji" pod więziennym prysznicem. Nie żebym była fascynatem gwałtów, w tym gwałtów męsko-męskich. Lecz ta "obleśność" jest czymś nowym w mainstreamowych produkcjach, gdzie główną publicznością są kobiety.

Najbardziej zawiódł punkt wyjścia, czyli samotna wycieczka Clair do lochów, dzięki której stała się randallowym zakładnikiem. W książce było to jeszcze słabsze, bo nasza "niezniszczalna heroina" nagle dała się podejść Black Jackowi, jakby nie mogła go kopnąć w słabiznę, czy coś w tym stylu i umknąć z połamanym Jamiem na jednorżcu.

użytkownik usunięty
evo_33

Jasne, tak to tylko dodałam żeby nie było, że mam ból dupy tylko o scenę gwałtu. Bo jednak taki "Więzień Nienawiści" chyba nawet jest w kategorii +18 ze względu na bycie ciężkim filmem, a mimo to uważam go za jeden z najlepszych jakie widziałam. :)

No to w tym momencie pozostaje mi tylko uznanie dla twórców serialu i aktora grającego Randalla, że tak ładnie wyciągnęli coś z tej sceny i nakręcili naprawdę interesujący odcinek.
O boże... To naprawdę chwała twórcom, bo pewnie Randall - Grey byłby ponad moje siły.
Mimo wszystko szybkie akcje pod prysznicem moim zdaniem przekazują więcej. Ale patrząc na to z tej perspektywy i porównując akcje książkową z serialową - masz rację. Jeśli serialowy Randall wydał mi się postacią dość komiczną to książkowego bym chyba nie zniosła ze względu na tą głębię...
O tak, podpisuję się pod tym. Claire w lochach to był koszmarek stworzony chyba tylko po to by mogły być gwałty.

Dla mnie dwa ostatnie odcinki były jakąś parodią. Może ostatni minimalnie lepszy, choć też słaby. W ogóle druga połowa sezonu wydaje mi się słabsza z odcinka na odcinek.

Widzisz, wszystko zależy od punktu wyjścia i nastawienia.
Ja kupując przypadkowo 4-tom powieści Gabaldon, nastawiłam się na odmóżdżające wakacyjne czytatdło, które na tle innych książek na półce "Romans Historyczny" wyróżniało się prostą okładką. Nie nastawiałam się na "głębię i prawdę" tylko na dobrą rozrywkę. Pomiędzy wartką akcją i regularnymi opisami seksu, "pani ekolog", czyli Dianie G. udało się przemycić parę zabawnych i wzruszających uwag, których nie spodziewałam się znaleźć w tego typu "produkcji literackiej". Tym mnie kupiła. Dzięki temu byłam w stanie strawić marysuizm początkowych tomach i jego nawroty, lub jego parodię w tomach dalszych. Jak się kogoś polubi, bo ja polubiłam przemądrzałą Clair i ogrowatego Jamiego, to można autorce wiele wybaczyć, w tym "gwałto-manię" ;)

użytkownik usunięty
evo_33

Dokładnie. Sama pisałam, że miałam za duże oczekiwania i o to marudzę między innymi.
Ale wiem, też tak mam, że czasem mam chęć na coś durnego. Kiedyś pamiętam oglądałam dla zabawy jakąś brazylijską czy meksykańską telenowelę o piratach z Karaibów i ubaw miałam jak nie wiem. I najśmieszniejsze, że w całym tasiemcu były tylko dwa gwałty, chociaż po piratach można się więcej spodziewać. Czyli w razie czego jakby znów mnie chęć naszła, i przy odpowiednim nastawieniu, brać się lepiej za czwarty tom niż próbować podchodzić ponownie do pierwszego? ;)
Hahaha, ogrowaty Jamie <3

Możesz kontynuować od dowolnego tomu. Autorka wrzuca krótkie opisy przypominająco-naprowadzające, dla czytelników obdarzonych krótką pamięcią. W końcu kolejne tomiszcza wypuszcza na rynek w dużych odstępach czasowych ;)


UWAGA - SPOILERY KSIĄŻKOWE - CZYLI O CZYM Z GRUBSZA SĄ KOLEJNE TOMY.

Jak masz ochotę na Wersal, uroki dekadenckiej Francji Ludwika XV i "politykę" w wydaniu ślicznego księcia Karola Stuatra, to czytaj "grzecznie" od tomu drugiego, który zaczyna się nieco przewrotnie w zupełnie innym czasie.

Tom 3-ci zaczyna się świetnym opisem pobojowiska pod Culloden, który śmiało można by było podpiąć pod nasze ulubione "Braveheart".
Potem są więzienia, kamieniołomy i inne atrakcje.
A kończy się wielkim tornadem na karaibskim morzu... Tak, takie rzeczy tylko u Diany

Tom 4 - jak zbudowano Amerykę, czyli trudy i znoje trapera.

Tom 5 - Pierwsze oddziały milicji kolonialnej, czyli jak udając wierność Koronie Brytyjskiej, zorganizować grupę wiernych Szkotów, którzy przydadzą się podczas nadciągającej rewolucji amerykańskiej.

Tom 6 - Walka o "rząd dusz" z lokalnymi konkurentami, czyli czy Jamie będzie miał poparcie wśród miejscowej ludności, czy uznają go za osobę skompromitowaną.

Tom 7 - W końcu doczekaliśmy się Wojny o Niepodległość USA

Tom 8 - Wojna o Niepodległość i problemy z dorosłymi dziećmi C.D.N




Może to wszystko głupio wygląda, ale czyta się nieźle, oczywiście z odpowiednim nastawieniem.

użytkownik usunięty
evo_33

To mnie teraz zaskoczyłaś :)

Bo powiem Ci, że Ameryka mnie nawet kusi. 7 tom brzmi zachęcająco i jeśli będzie tam dużo historii to naprawdę może być ciekawie. To samo 4 (no i trzeci, choć brzmi ekstremalnie).
W razie czego pewnie bym Twoim przykładem spróbowała z 4.
W każdym razie ogromne dzięki za małą rozpiskę. Przyda się. :)

Nie ma za co ;)

Czytasz, lub rzucasz w kąt na własną odpowiedzialność ;D

użytkownik usunięty
evo_33

Hahaha, no nie wiem czy na własną. Może będę zwalać winę na Ciebie... xD

ocenił(a) serial na 9

Bierz się za "czwórkę" :) pływający w gównie synalek Jamiego któryś tam chyba osiemnasty Earl Ellesmere i wyciągający go z "kłopotu" tatuś to scena dla której warto poczytać choćby i całe "Jesienne werble" :) Masz też "złego" więc jest się czego ( kogo ) bać :)) Piękna dzika Hameryka, plantacje bawełny, niewolnicy dzicz Appalachów, trochę Indian plus maja wycieczka do Szkocji come back to Lallybroch i masa perełek ( "twój ojciec to łgarz, oszust, dziwkarz i rajfur !!! " czyli punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)) ... bardzo fajny klimacik tego tomu.

To najmniej znany tom z racji tego że kiedyś prawa do cyklu miało wydawnictwo Amber i jak Swiat Książki zaczął to wydawać to pominął własnie ten tom więc ludzie czytali z opóźnieniem.

Sasanka27

Ano tak.... "Co słychać w podziemiach Persefono?" :)))
czyli Lord Ellesmere "wyłowiony z głębin".

użytkownik usunięty
Sasanka27

Hahaha, dobra przekonałaś mnie. Jakby co to zamiast na Evo, wina będzie na Ciebie. ;)
Opis bomba - aż się szczerzę do ekranu jak to czytam, więc pozytywne nastawienie już jest. A jak bardzo źle jest z "tym złym"? ;)

Ja to chyba mam na ebooku, więc na lato jak myśleć będzie ciężko będzie jak znalazł. No i się zobaczy jak to tam będzie.
W każdym razie wielkie dzięki ;)

Zły jest piratem... Więc będziesz mieć powtórkę z meksykańskiej telenoweli ;)

użytkownik usunięty
evo_33

Celowo znajdę telenowelę o piratach, ściągnę sobie ścieżkę dźwiękową i będę przy niej czytać, o! ;)

Sasanka27

"Jak pozbędą się Randala to na jago miejsce wskoczą inni :) Oczywiście Aneebell wykrakała .... i będą gwałcić im dzieci ..... Diana ma jakieś zboczenie na tym punkcie wyraźnie .... tylko że tak .... "

Muszę przyznać, że mnie również to zniechęciło przed zabraniem się za drugi tom. To już jest przegięcie...

ocenił(a) serial na 9
aurora_21

Nie zniechęcaj się :) omiń dwójkę i czytaj trójkę ... jeżeli lubisz się pośmiać ....to jest napisane swobodnym stylem para jest znowu razem i wcale nie jest tak różowo. To najbardziej komediowy tom i mój ulubiony ... stracisz wiele jak przynajmniej nie spróbujesz .... pijana Claire próbująca uprawiać seks z trzeźwym mężem na bujającym statku przy pukającym za drzwiami ( nie tym razem to nie Murtagh , inny artysta ;) ) jest naprawdę zabawna. Nowe postaci ( rozkwit ukochanego Janka Szarego którego lubią wszyscy .... wróć ...nie - Claire go nie lubi ) i powrót starej dobrej eks-przyjaciółki ...... Żaden iny tom nie ma tyle zabawnych scen. Nie oczekuj dramatu a lekkiej lektury, może trochę gł upot ale ogólnie się broni ..... ile można płakać przy tych książkach.

Nie lubię wyjątkowo tomu drugiego bo wpędza w zły nastrój .... gra potwornie na emocjach i kończy sceną gdzie każdy ma dosyć ..... owszem daje nadzieję ale i tak wiele osób na dwójce się wykłada.

Sasanka27

jednak zaczęłam czytać dwójkę i pomijając sam początek to nie jest wcale zła. Ba, nawet mi się chyba bardziej podoba niż jedynka

ocenił(a) serial na 2

Jeśli chodzi o Claire to po prostu marysuizm. A to może zabić nawet największy potencjał historii, bo zaczynają się mnożyć takie absurdy właśnie.
A co do Randalla. Na lubimy czytać jest bardzo ładnie podsumowane - "Outlander" to właśnie taki harlequin - ładnie opakowany i udający że jest czymś więcej, bo jednak na początku są ciekawe wątki historyczne, jest miły akcent sci-fi (który bardzo mi się spodobał) odnośnie kamiennych kręgów, jest fajny wątek o powstaniu... ale potem książka przestaje nawet udawać, że chodzi tu u najzwyklejsze w świecie romansidło. I tak naprawdę w tym momencie wszystko się sypie. Postać Randalla jest zmarnowana dlatego, że z antagonisty powieści historycznej musiał zmienić się w antagonistę romansidła, a więc odkładamy politykę i charakter na bok, on ma tylko napastować bohaterów i stąd taka karykatura. :)
Tak naprawdę gdyby wywalić z książki seksualną motywację drani - ograniczyć próby gwałtu na Claire i pozbyć się seksualnej obsesji Randalla to wyszłaby bardzo dobra produkcja. Gdyby np. zamiast bzykanka w lochach były tylko tortury - również psychiczne - to Jack Randall nadal byłby ciekawym, skrzywionym sadystom zasłaniającym się swoją pozycją, można byłoby wszystko ciekawiej rozwinąć - amatorzy historii i ciekawych postaci by byli zadowoleni, tak samo jak fani romansów. No, ale dupa i tyle. ;)
Czyli wszystko sprowadza się do marysuizmu - ona taka piękna i wspaniała, on - taki cudowny i wszyscy źli naokoło którzy ich pożądają. :)

ocenił(a) serial na 2
Q__

*sadystą. ;p

ocenił(a) serial na 9
Q__

Podpisuje sie. Jak pisałam wczesniej oddanie sie Jamiego jest głupie, smieszne i oblesne. O wiele lepsze byłyby same tortury. Ja wczesniej stykalam sie z książkami Gabaldon. Ale raczej nie z sama ,,obca" a jej pochodnymi i były one wszystkie opisywane jako romans.

ignis_2

Zgadzam się, że jego oddanie się było głupie i tandetne, jednak jeśli Jamie byłby tylko torturowany to nie zostałby złamany, przez co Randall niczego by w ten sposób nie uzyskał.
Gwałt nie był złym pomysłem ale jego realizacja była głupia do granic możliwości

użytkownik usunięty
aurora_21

W ogóle cała akcja z pozwoleniem na gwałt, Claire i słowem honoru była moim zdaniem idiotyczna.
Tak samo jak wcześniejsza akcja z "gwałtem" i Jenny.

ocenił(a) serial na 8

Jenny: w książce ludzie Randalla napadli na domostwo Fraserów, Jamie sprawiał opór więc go sprali, potem przywlekli siostrę, którą Randall z miejsca zaczął obmacywać, dostał po gębie i zagroził, że poderżnie gardło bratu i ona w końcu dała się zawlec do domu. Wdg, mnie wiarygodna, nawet jeśli zbyt melodramatyczna sytuacja, która niestety w rzeczywistości zdarzała się (i zdarza) nieskończenie wiele razy.
Ale podobnie nakreślona sytuacja z Randallem, Jaime i Claire wyglądała już zupełnie od czapy, można odnieść wrażenie, że autorka dobrnęła do punktu kulminacyjnego, w którym wypadałoby, żeby Randall znalazł wreszcie ujście dla swoich perwersji, ale nie miała pomysłu jak z tego wybrnąć, no bo tutaj Jaime, nie jakiś chudy bieberek tylko chłop jak dąb, nawet ze zwichrowaną ręką rozsmarowałby Randalla po ścianach najgorzej strzeżonego więzienia świata znanego jako Wenworth Prison, pigułki gwałtu też mu przecież nie wrzuci, co robić, co robić? I tak to Jaime, przy akompaniamencie rozdzierających szlochów Claire, uroczyście ślubował, że da się przelecieć we wszystkich pozycjach byleby tylko miłości jego życia włos z głowy nie spadł. Karkołomne, to za mało powiedziane.

użytkownik usunięty
Arya_2

Ta akcja tak, mi chodziło o to jak potem już w tej ich posiadłości się okazało, że tak naprawdę chodziło o Jamiego i że Randallowi nawet nie chciał stanąć. Bo na początku też to było moim zdaniem bardzo prawdziwe i wręcz poruszające, ale potem ta "cała prawda" okazała się komiczna.
Hahaha pięknie to ujęłaś - sama bym lepiej tego nie opisała. :D Mnie to zastanawiało czemu ona zamiast szlochać nie kopnęła Randalla w klejnoty, Jamie miałby okazję przywalić mu czymś w głowę i tyle. ;)

Arya_2

"autorka dobrnęła do punktu kulminacyjnego, w którym wypadałoby, żeby Randall znalazł wreszcie ujście dla swoich perwersji, ale nie miała pomysłu jak z tego wybrnąć, no bo tutaj Jaime, nie jakiś chudy bieberek tylko chłop jak dąb, nawet ze zwichrowaną ręką rozsmarowałby Randalla po ścianach najgorzej strzeżonego więzienia świata znanego jako Wenworth Prison, pigułki gwałtu też mu przecież nie wrzuci, co robić, co robić? I tak to Jaime, przy akompaniamencie rozdzierających szlochów Claire, uroczyście ślubował, że da się przelecieć we wszystkich pozycjach byleby tylko miłości jego życia włos z głowy nie spadł."

haha, padłam jak to przeczytałam.
Jeśli chodzi o mnie to właśnie nie potrafię tego zrozumieć jak Jamie mógł na to wszystko pozwolić, i w ogóle się nie bronił nawet wtedy kiedy Clarie była już bezpieczna. Rozumiem, że miał to być zabieg ukazujący jego ogromną szlachetność, jednak dla mnie nie ma nic dumnego w przyzwoleniu na wydymanie... No ale to już chyba indywidualna kwestia

W książce dosadniej było to "wytłumaczone" Clarie była wręcz zachwycona, kiedy zobaczyła, że Jamie nie ma żadnych śladów po więzach czy kajdanach, co oznaczało, że dotrzymał słowa. Brak słów

W niektórych kwestiach serial się obronił i wiele głupot nie zostało do niego przeniesionych, dlatego też nie mogę wystawić mu niskiej noty, ponieważ niekiedy wypadał lepiej od książki.

Arya_2

Swoją drogą to skoro wcześniej Randallowi udało się wychłostać Jamiego, to równie dobrze mógłby go związać i zgwałcić, bez jakichś absurdalnych deklaracji o dobrowolnym daniu tyłka

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones