Czy tylko ja mam wrażenie, że Zającowa w scenach szpitalnych nie wiedziała co ze sobą zrobić?
Mi się wydaje że czuła się niezręcznie w obecności Ewy tym bardziej że tragedia Krystiana jeszcze bardziej zbliżyła Michała i Ewę do siebie.
No ja też bym się nie czepiała. Pewnie zachowywałabym się podobnie jak Maryśka, czyli Zając ok zagrała. W końcu może nawet czuje się współwinna, bo mogła zadzwonić że Krystian jest w barbarianie jak obiecała Ewie, mogła go zatrzymać czy coś. Poza tym ona wychowuje Melkę. No i dodatkowo sceny Michała z Ewą jak zbliżają się do siebie powodują że nie wiesz co zrobić bo nie wypada w obliczu tragedii robić scen zazdrości, tym bardziej w szpitalu a przyglądać się temu, to też jest dziwne. Dlatego w końcu sobie z Melką poszły i dobrze :). Poza tym Majka wie że pewnie i tak Michała z Ewą coś połączy, bo z Hubertem przeżywała to samo.
Przede wszystkim status Marry jest bardzo słaby w tym związku,nie jest jego żoną,ani nawet narzeczoną,nie mieszkają razem,nie mają nic razem dziecka,wspólnej pracy,interesów.Na dodatek są dość krótko razem,jak Michał ją oleje to nawet nie musi zabrać swoich rzeczy,ani się z nią rozwodzić itd.W szpitalu to ona bardziej była jako opiekun Melki jej przyszywana Matka niż coś więcej dla Michała.Oczywiście w takich sytuacjach nawet żona ojca schodzi na drugi plan,ale przynajmniej ma argument jestem żoną Michała ona tak nie może powiedzieć.Obstawiam że ich związek długo nie potrwa.