PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=468032}

Pingwiny z Madagaskaru

The Penguins of Madagascar
2008 - 2013
8,0 127 tys. ocen
8,0 10 1 127343
8,3 23 krytyków
Pingwiny z Madagaskaru
powrót do forum serialu Pingwiny z Madagaskaru

Zobaczyłem, że wszyscy wrzucają tu swoje historie, to czemu nie ja? Tyle, że moje są słabe...
Ale kij z tym. Jeden temat w tę czy w tę nikogo nie zbawi :P

Doris już czekała na Kowalskiego przy molo. Kiedy przyszedł bardzo się ucieszyła, ale od razu
spochmurniała, gdy zobaczyła, że jej chłopak jest smutny.
-Coś się stało?-zapytała.
-Nic. Naprawdę nic-skłamał.
-Przecież widzę, że jesteś smutny. Nie martw się, mnie możesz powiedzieć wszystko-odparła i
obdarzyła go uśmiechem.
Kowalski odwzajemnił ten gest. Patrzyli przez chwilę na siebie, całkowicie zapominając o całym
świecie. Ciszę przerwała delfinica:
-To powiesz mi co się stało?-spytała łagodnie.
-No dobrze-powiedział pingwin, a jego oblicze znów przybrało przybity wyraz-To wszystko zaczęło
się tydzień temu...
I zaczął jej opowiadać.
***
Dzień zbliżał się ku końcowi. Baza pingwinów wyglądała tak, jak zwykle. Chociaż dzisiaj
Szeregowy, Kowalski i Rico grali w pokera.
Skipper się do nich nie dołączył, bo postanowił zrobić obchód zoo. Coś mu mówiło, że po prostu
powinien to zrobić.
***
-Ha! Wygrałem! Kowalski, dawaj mi ten laser!-krzyknął uradowany Szeregowy.
-Ale jak to możliwe? Przecież to gra czysto losowa, a ty cały czas wygrywasz-odparł poprzedni
posiadacz wspomnianego lasera.
-Mam dziś szczęście i tyle-odrzekł mu szybko młodzy pingwin.-No nieważne, wchodzicie czy
jesteście tchórzami, którzy boją się przegrać?
-Wchodzę-mruknął Rico.
-Wchodzę-odparł naukowiec.
-Podbijam stawkę-powiedział nagle najniższy z pingwinów.
Rico i Kowalski popatrzyli po sobie. Nie poznawali dzisiaj swojego towarzysza.
Strateg spasował, ale psychopata podjął grę swojego młodszego druha. Nie wiedział, że i tak
przegra.
Grali jeszcze przez pół godziny, dopóki Szeregowy nie ogołocił przyjaciół do cna.
Naukowiec i Rico poskładali karty, a ich młody przyjaciel schował zdobycz do skrytki.
Zauważyli, że Skippera ciągle nie ma w bazie. Postanowili go poszukać. Kiedy znaleźli się na
zewnątrz usłyszeli wybuch.
Od razu skierowali się w kierunku, z którego dobiegał hałas. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli
dwie postacie.
Po prawej stał ich dowódca, który trzymał się za prawy bok. Po lewej stał jeden z jego
największych wrogów-Hans.
Kowalski szybko dokonał kalkulacji i podjął decyzję.
-Rico, daj mi laser-powiedział do towarzysza.
Ten posłusznie zwymiotował mu rzeczony przedmiot.
-Dobra, słuchajcie, ja zajmę tego maskonura, a wy zabierzecie szefa do bazy. Rozumiecie?
-Ale Kowalski...-zaczął protestować najmłodszy z pingwinów.
-Szeregowy, to jedyna szansa, żeby ocalić szefa. Idźcie.
Nielot znów chciał się sprzeciwić, ale psychopata pociągnął go ze sobą.
Strateg spojrzał w stronę zarośli, w których powinni być jego przyjaciele. Byli tam.
Przyjął pozycję leżącą i przygotował się do oddania strzału.
***
"Jeśli przeżyję, to ich zabiję"-pomyślał obolały Skipper. Ale wiedział, że to raczej Hans zabije
jego oddział.
Pomimo tego, że maskonur zranił przywódcę, ten nie zamierzał poddawać się bez walki.
Jednak jego przeciwnik był od niego szybszy i silniejszy. Coraz mniejsza ilość krwi w ciele
pingwina nie ułatwiała sytuacji.
Skipper stał pod murem, a naprzeciwko niego, stał jego odwieczny wróg. Wymierzył broń w
dowódcę.
Nielot nie miał już siły, na to, by dłużej walczyć. Przygotował się na swój koniec, ale ten nie
nastąpił, bo maskonur został trafiony laserem przez Kowalskiego.
Siły opuściły go całkowicie i upadłby na ziemię, gdyby nie interwencja jego pozostałych żołnierzy.
Zobaczył jeszcze zarysy wysokiego pingwina i maskonura stojących naprzeciwko siebie.
A potem zemdlał.

C.D.N.

Kiszka mi wyszła, wiem, ale i tak to wrzucam.(spam master kontratakuje!)

ocenił(a) serial na 7
n00bers

Aż tak kijowe, że nie warto komentować?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Ooo, gdzie tam nie warto? Powiem ci tak: Każde fan fiction zaczynające się od wątku Kowaris, to dobre fan fiction!
Podoba mi się, a mi rzadko kiedy czyjaś historia się podoba <no, tu, to akurat każda>.
Jestem ciekawa, co będzie dalej.

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Dzięki :)
Postaram się wrzucać systematycznie.
Najbardziej zawsze dobija mnie to, że jak wymyślam sobie jakąś historię, to zaczynam wymyślanie od końca...
Czy to zły znak?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Niekoniecznie. To znaczy, że zakończenie masz zaplanowane.
Mimo, że kocham pisać początki, to zawsze są one jakieś puste. A pisząc resztę wymyślam kolejne teorie spiskowe dotyczący The Endu.
Innymi słowy: koniec może być początkiem, a jeszcze prościej: Od której strony by nie zacząć wymyślać, zawsze jakoś się to ułoży!

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Głębokie, mądre, filozoficzne przemyślenia...
Chyba nie na mój mały ssaczy móżdżek....

ocenił(a) serial na 10
n00bers

A gdzie tam!
A tak na marginesie, to jestem zdania, że każdy fan lub Psychofan z Madagaskaru jest pół pingwinem! :>

ocenił(a) serial na 10
Annqa

A ja myślałem, że jestem pół hieną, pół człowiekiem!

ocenił(a) serial na 10
ManiakowyPingwin

Jeśli nie pastwisz się nad niewinnymi stworzeniami, to nie!

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Chodziło mi o to, że się histerycznie śmieję. O tak!: http://www.youtube.com/watch?v=myco8Fh7tlk

ocenił(a) serial na 10
ManiakowyPingwin

Mój śmiech czasem brzmi, jakbym się dusiła...!

ocenił(a) serial na 10
Annqa

HAHAHAHAHAHAHAHAHAHahahahahaha... Ojezu, duszę sięęęęęę...
APARAT TLENOWY, DAWAĆ!!!

ocenił(a) serial na 10
ManiakowyPingwin

Powiedziałabym coś, ale nie mam słów...!
Właściwie, to za każdym razem śmieję się inaczej- z zasady jak Julian w "Operacja: Dobry uczynek"...!

ocenił(a) serial na 10
Annqa

Bez przerwy? Ja jak coś obejrzę śmiesznego, to mogę się z tego ciągle śmiać! Jak np. z Polish Youtube Poopu "Połykacz Niemca":
- AAAAAAAAAA moje włosy!!!!
- Uratuję cię! *naciska jakiś guzik*
BOOOOOOOM!!! *w tle wybuch jądrowy i WTF BOOM*
- Uratowałaś mnie!
- Uratowalam.
- Uratowałaś!
- Uratowałam.
- Powtarzamy, ku*wa!!!
BOOM!!! *znowu*
Zajebiste, ciągle z tego leję. :D

ocenił(a) serial na 7
ManiakowyPingwin

No, faktycznie spoko :D
A tan moment z boom jest najlepszy xD

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Też to oglądałeś?! Szacun! CMCZeo the best! ;D

ocenił(a) serial na 7
Annqa

No, to punkt dla ciebie :D
Swoją drogą, jestem też psychofanem wszelkiej maści psycholi...
Czyli, że w połowie jestem psychopatą?
Czyli, jestem Rico...

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Ciekawe, ale, no ku*wa, ciągle ta krew!

ocenił(a) serial na 7
ManiakowyPingwin

Ej, no była tylko raz!
Sory, ale ja po prostu tak mam, że krew musi być i tyle.
I tak nie rozpisywałem się nad szczegółami. A później krew i tak będzie...
Moja psychika po prostu już przestawiła się na "ręka, noga, mózg na ścianie" po przeczytaniu kilku książek polskich autorów...
PS. A kto najbardziej jęczał, że w "Blowfall" nie zginął Parker? :P

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Świetne! Według mnie bardzo fajnie ci to wyszło. Czekam na ciąg dalszy.:-)

ocenił(a) serial na 7
natalia30107

No, to jadziem dalej.

Kowalski zasypywał Hansa gradem pocisków. Maskonur schował się za drzewem i czekał.
Nagle laser pingwina się przegrzał. Hans wyskoczył zza drzewa, a następnie zaczął strzelać w kierunku naukowca.
W panice strateg schował się za koszem na śmieci. Przeciwnik zniszczył go bez wysiłku.
Kowalski zaczął biec, cały czas starając się schłodzić broń. Ale to nic nie dało.
Prześladowca ciągle deptał mu po piętach. Wtedy naukowiec doznał olśnienia.
Zatrzymał się, a Hans na niego wpadł. Broń wypadła ze skrzydeł maskonura.
Pingwin wykorzystał dezorientację wroga i z szyderczym uśmiechem na twarzy uderzył go w twarz.
Nielot upadł otumaniony na ziemię, ale po chwili ocknął się i rzucił się w furii na Kowalskiego.
Naukowiec się tego nie spodziewał i dał się zaskoczyć. Walka była bardzo zaciekła.
Po pewnym czasie Hans leżał na ziemi, a pingwin pochylał się nad nim, z zamiarem zadania mu ciosu.
Jednak Duńczyk miał wystarczająco dużo siły, by go uniknąć. Naukowiec zawył z bólu, kiedy uderzył w kamień.
Wróg uśmiechnął się na ten widok, ale był zbyt wycieńczony, by walczyć dalej, dlatego uciekł.
Kowalski nawet nie próbował go gonić. Równierz był bardzo zmęczony.
***
Skipper obudził się. I przypomniał sobie co się stało zeszłej nocy. Od razu spróbował się zerwać na równe nogi,
ale wtedy dała o sobie dać rana zadana przez Hansa. Poczuł bardzo silny ból pod żebrami. Nie wiedział, że maskonur zranił go aż tak mocno.
Do tego zorientował się, że jego bruch i klatka piersiowa są starannie owinięte bandażami.
Rozejrzał się po bazie. Wszystko było na swoim miejcu. Jego oddział równierz.
Kowalski jako pierwszy zauważył, że szef się obudził i od razu do niego podszedł. Skipper powiedział:
-Zawołaj resztę.
-Tak jest-odparł, a następnie krzyknął-Rico, Szeregowy, chodźcie tutaj, szef was woła!
Po chwili stał przed nim cały jego oddział.
-Panowie, wczoraj, jak zapewne wiecie, zaatakował nas Hans. A może powinienem powiedzieć, że Hans zaatakował MNIE? Bo wy panowie, graliście sobie w pokera, kiedy ja walczyłem o życie!-krzyknął dowódca.
-Ale szefie...-chciał zaprotestować najmłodszy członek oddziału.
-Nie przerywajcie przełożonemu, gdy mówi-odparł już spokojnie, ale potem jego wzrok przeniósł się na stratega-Kowalski, jesteście tu, zaraz po mnie, najwyżej rangą, a więc odniesione przeze mnie rany są WASZĄ winą żołnierzu. Czy rozumiecie Kowalski?-ostatnie zdanie już wywrzeszczał.
-Tak jest-odpowiedział bez zmrużenia oka.
-Odmaszerować.
Naukowiec się skłonił i oddalił. Kiedy Szeregowy i Rico zamierzali zrobić to samo przywódca rzekł:
-Dziękuję wam Szeregowy, za to, że mnie opatrzyliście.
-Ale szefie, kiedy to nie ja.
-A, no to dziękuję wam Rico!
Psychopata tylko pokręcił głową. Skipper zrozumiał, że to Kowalski tak starannie opatrzył jego ranę.
-Długo mu to zajęło?
-Siedział nad szefem całą noc. Mówiliśmy mu, że zajmiemy się szefem, ale on trwał z panem do rana. Dopiero kiedy zasnął, mogliśmy zająć się jego ranami.
-Odniósł jakieś rany?-zapytał speszony przywódca.
-Kilka siniaków, nic wielkiego, ale zawsze.
Nielotowi zrobiło się naprawdę głupio, za to, że tak nawrzeszczał na naukowca. I wtedy coś mu się przypomniało:
-A co z Hansem?
-Uciekł.
"Trudno, jak nie teraz, to kiedy indziej"-pomyślał szef.
-Ale myślę, że powinien go pan mimo wszystko przeprosić-rzucił na odchodnym Szeregowy.
-Pewnie macie rację.
Skipper został sam na swojej pryczy. Wszyscy wrócili do swoich normalnych zajęć.
Szeregowy oglądał telewizję, Rico czytał gazetę, a Kowalski zamknął się w laboratorium.
Pomimo tego, że dręczyły go wyrzuty sumienia, Skipper nie zamierzał przeprosić naukowca.
"Musi pamiętać o zasadach!"-pomyślał, ale nie do końca w to wierzył.
Z rozmyślań wyrwał go dźwięk otwieranych drzwi laboratorium. Kowalski podszedł do dowódcy i zapytał:
-Szefie, mogę iść na spotkanie z Doris? Obiecałem jej, że dzisiaj się pojawię.
Skipper pomyślał, że to będzie pewna rekompensata, za to, że go tak okrzyczał.
-Macie moje zezwolenie żołnierzu-powiedział i lekko się uśmiechnął.
Rozradowany Kowalski podał tylko skrawek papieru Szeregowemu i wybiegł z bazy.
-Co on wam dał żołnierzu?-spytał zaciekawiony szef.
-Listę leków dla szefa-odparł mu jego towarzysz z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Zaczynam żałować pewnych decyzji-odrzekł dowódca ironicznie.
***
Kiedy Kowalski wracał do zoo, było już po pierwszej w nocy. Pomimo zmęczenia czuł się najszczęśliwszą osobą na świecie.
Ostatnimi czasy okazało się, że Doris naprawdę się w nim zakochała po przysłowione uszy.
Tak samo było z drugiej strony.
"Marzenia jednak się spełniają"-pomyślał z błogim uśmiechem na twarzy.
W końcu dotarł do zoo. Zauważył, że było nadzywaczaj cicho.
-Przecież w piątki lemury zawsze robią imprezy. Może Julian po prostu był zmęczony.
Po wypowiedzeniu tych słów ruszył w kierunku bazy. Wszedł przez właz najciszej jak potrafił i położył się na swojej pryczy.
Był bardzo zmęczony, ale i bardzo szczęśliwy. Tak bardzo, że nie zauważył leżącej na stole koperty ze znakiem delfina...

C.D.N.

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Muszę jeszcze doczytać kilka linijek, ale muszę napisać JUŻ, że:
Historia coraz bardziej mnie interesuje. Jest tutaj tylko jeden błąd, który popełniono też w serialu, a mianowicie to,i iż maskonury latają, o:
http://www.fotoirlandia.com/foto/14190.jpg
Ale skoro i w serialu twierdzą, iż Hans jest nielotem, to nie ma się co czepiać.
Na kawałki rozbił mnie, pozbierał i posklejał moment, kiedy Skipper oczernia Kowalskiego, a następnie okazuje się, że głównie dzięki niemu jeszcze ma jak się wydzierać.
Jestem na tak, jeszcze raz na tak, za, bardzo za, że aż za!
<Wstałam 14 minut temu, a kiedy jestem niewyspana jestem bardziej stuknięta niż zwykle ;>>

ocenił(a) serial na 7
Annqa

1. Podziękował.
2. A kto nie jest bardziej stuknięty, kiedy jeszcze nie do końca obudzi?
3. Ok, nie wiedziałem, że one latają...
4. W końcu wymyśliłem nazwę, dla tego opowiadania. "The Final Encounter".
Nazwę tematu dałem taką, bo:
-jeszcze nie miałem nazwy;
-to jest fragment refrenu jednej z moich ulubionych piosenek...

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Oba tytuły, zarówno tymczasowy jak i oficjalny są świetne.
A skoro błąd popełniają nawet w serialu, to przecież może go i popełnić zwykły Psychofan z Madagaskaru!

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Zanim wypowiesz się na temat tytułu, to posłuchaj sobie "Everything Ends", bo to stąd wziąłem fragment refrenu...

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Machnąłem jeszcze ołówkiem na matmie mały plakat.
Mało pewnie mówi, ale zawsze cuś...

http: //drsadist. deviantart. com/art/Img-20130425-075951-367734 558?q=gallery%3Adrsadist&qo=1

ocenił(a) serial na 7
n00bers

Edit:są spacje, które trzeba usunąć.
PS. Mam nadzieję, że to z tytułem nie zabrzmiało chamsko. Jak tak, to sory :/

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Hyhy, świetne to opowiadanie!
Jak zawsze żal mi Kowalskiego...
No i fajnie, że Skipper jak raz się speszył ;-)

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Dzięki, ale wasz "Blowfall" lepszy :)
Myślę, że to akurat jeden z nudniejszych fragmentów, ale jest istotny, więc:

Kowalski obudził się jako ostatni. Skipper, który o dziwo już stał na nogach o własnych siłach, pochylał się wraz z resztą oddziału nad stołem.
Lekko zaspany pingwin podszedł do towarzyszy i spytał:
-Co się stało?
-Kiedy się obudziliśmy, na stole leżała ta koperta-odparł Szeregowy.
-I to nie byle jaka, bo nadawcą jest pewnie ten przeklęty Bulgot!-dodał dowódca.
-To może pójdziemy do Edka, żeby nam to przeczytał?-zaproponował strateg ziewając przy tym.
-Racja, panowie, ruszamy!-zakrzyknął szef, ale przy wychodzeniu, znów dała o sobie znać rana.
Po chwili znaleźli się na wybiegu małp. Niemy szympans zaczął czytać, a Mason tłumaczył:
" Coney Island, 20.06.2012r.
Moi drodzy wrogowie!
Tak, to znowu ja, Doktor Bulgot. Pewnie zastanawiacie się, jakim sposobem przemyciłem ten list do waszej bazy.
Nie powiem wam tego, może wasz oddziałowy geniusz coś wymyśli.
Ale przejdźmy do sedna. Jak zapewne zauważyliście, wczoraj lemury były nadzwyczaj cicho.
To dlatego, że je porwałem. Zresztą tak jak kilka innych osób, na których wam zależy.
Jeśli jeśli chcecie, by jeszcze ujrzeli światło słońca, musiecie oddać się w moje ręce. Może właściwie to płetwy, ale nie ważne.
Daję wam trzy dni.
Doktor Bulgot"
Kowalski po odsłuchaniu całego listu od razu skierował się w kierunku wyjścia z zoo.
Skipper spróbował go zatrzymać, ale naukowiec był szybszy. Dowódca westchnął i powiedział:
-Panowie, wracamy do bazy. Kowalskiemu oberwie się później-powiedział, a póżniej dodał-I dziękuję wam człekokształtne.
-Zawsze jesteśmy do usług-odrzekł Mason.
***
Naukowiec dotarł do molo w bardzo szybkim czasie. Od razu wskoczył do wody i popłynął w stronę jaskini, w której mieszkała Doris.
Kiedy do niej dopłynął , to przynajmniej na zewnątrz, wszystko wyglądało tak jak zwykle. Wyglądało. Kiedy wpadł do środka, zabaczył nieprzytomną Doris.
Podbiegł do niej bez zastanowienia i sprawdził puls. Żyła. Zastanawiał się, co się stało. Wtedy ujrzał drobne skaleczenie na jej grzebiecie.
Takie same jakie robił Parker swoim pazurem. Usłyszał coś za sobą i chciał się odwrócić, ale nie zdąrzył, bo dziobak już go zranił.
Ostatnią rzeczą, którą zobaczył, był stekowiec uśmiechający się do niego szyderczo i mówiący:
-Biedny Kowalski, któremu nic nie wychodzi. Trzeba się będzie ciebie w końcu pozbyć.
Później ogarnęła go ciemność.
***
Pingwin ocknął się po kilku godzinach. Był osłabiony, ale dotarł do bazy. Wziął ze sobą płytę, którą znalazł w domu Doris.
Kiedy się w niej zjawił Skipper zaczął się na niego wydzierać:
-Gdzie wy byliście Kowalski?!
-U Doris i...
-Żołnierzu, za niesubordynację, zostajecie zdegradowani do rangi szeregowego!-wrzasnął na całe zoo.
-Do mojej szefie?-spytał się najniższy z pingwinów.
-Nie Szeregowy. Do stopnia: szeregowy.
-Aha.
-Rozumiecie Kowalski?-zwrócił się z powrotem do stratega.
-T-tak jest, sze-szefie-wypowiedział te słowa bardzo powoli jąkając się.
Nie mógł uwierzyć, że Skipper go zdegradował. W ciągu jednego dnia stracił wszystko: ukochaną, stopień i zaufanie przyjaciół.
-Dobrze, szeregowy Kowalski, mówcie co się stało-rzekł dowódca swoim normalnym tonem.
-A więc pobiegłem do domu Doris, żeby sprawdzić czy nic się jej nie stało, ale Parker tam na mnie czekał.
-I daliście się zaskoczyć żołnierzu?
-Tak.
Skipper westchnął,a potem powiedział:
-A co wy tu trzymacie?-zapytał wskazując na CD.
-Właśnie! Muszę zobaczyć co jest na tej płycie!
Po tych słowach włączył DVD i włożył płytę. Na ekranie telewizora pojawił się delfin na segwayu.
-Witajcie pingwinki. Jak zapewne wiecie, porwałem lemury i moją kochaną siostrzyczkę. Ale nie tylko ich. Przekonacie się o tym, jeśli tu przyjdziecie.
Potem ekran zrobił się czarny. Oddział przez chwilę trwał w milczeniu, które przerwał Skipper:
-Nie pójdziemy tam.
-Co?!-krzyknął Kowalski.
-To, co słyszeliście żołnierzu. Nie będę narażał całego oddziału, dla lemurów i waszej dziewczyny.
-Ale co z naszym kodeksem?
-No tak, kodeks rzecz święta. Niech wam będzie Kowalski. Ruszamy za dwa dni. Przygotować się.
Oddział rozbiegł się po całej bazie. Szeregowy i Rico skierowali się do magazynu, a strateg już chciał iść do laboratorium, ale przywódca go powstrzymał:
-Kowalski, możecie wynaleźć coś, żebym był zdolny do walki?
-Oczywiście szefie.
-Pysznie. A teraz do roboty.
Naukowiec skinął głową i odmaszerował do pracowni. Skipper został sam w bazie. Podniósł swój dyktafon i zaczął nagrywać.

C.D.N.


PS. Wrzuciłbym wczoraj, ale limit wypowiedzi mi to uniemożliwił.

ocenił(a) serial na 7
n00bers

Jakieś opinie, spostrzeżenia, słowa krytyki?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Bieeedny Kowcio!
Zaś mu się obrywa!
Dlaczego zawsze to się dzieje moim ulubionym bohaterom?!?!

Ale opowiadanie jak zawsze świetne, genialne wręcz ;)

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Kowalski to i mój ulubiony bohater, ale najbardziej pasuje do tej roli...
Pomyśl-Szercio zdegradowany?
Albo Rico?
Nie, nie wyobrażam sobie tego. A poza tym, za co by ich miał Skipper zdegradować?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Biedny Kowalski... Biedactwo! :<
Ileż on cierpi w tych wszystkich historiach...!
Bardzo udane dzieło literackie. Ponownie :B

ocenił(a) serial na 10
Annqa

No właśnie!
Cierpi gorzej jak McGee, mój ulubieniec z NCIS (a to już coś znaczy)!

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Dzięki :D
Spokojnie, nie tylko Kowalski będzie tutaj poszkodowany...
Jeszcze w międzyczasie napisałem kolejną część, w której już akcja znacznie posuwa się do przodu.
So, here we go again:

Ostatnie dwa dni minęły pod znakiem przygotowań. Skipper wydobrzał, dzięki specyfikowi, który podał mu Kowalski.
Oddział przygotowywał się do szturmu na bazę delfina bardzo mocno. Plan działania mieli już obmyślony.
Teraz wystarczyło go wcielić w życie. Słońce właśnie chowało się za linią widnokręgu, kiedy cztery uzbrojone po zęby pingwiny kierowały się ku wyjściu zoo.
Po trzydziestu minutach dotarli do portu, gdzie czekała ich wierna łódź podwodna.
Płynęli w ciszy i skupieniu. Wiedzieli, że wystarzy jeden fałszywy ruch i operacja się nie powiedzie.
Nagle w oddali zobaczyli nową siedzibę Bulogta. Była większa niż ta poprzednia i zapewne lepiej uzbrojona.
-Panowie, wiecie co robić-powiedział dowódca.
Rico i Kowalski skinęli głowami, po czym wzięli ze sobą akwalungi i broń, a następnie wypłynęli przez śluzę.
Szef zobaczył jak podpływają do obiektu, a potem znikają za nim. To był moment, w którym on i Szeregowy mieli wyskoczyć.
-Ruchy żołnierzu!
-Tak jest szefie.
Po wypowiedzeniu tych słów obaj wypłynęli przez śluzę i postarali się niepostrzeżenie dostać do bazy.
Udało im się to bez większych trudności, bo homary nie należały do spostrzegawczych.
Położyli akwalungi za skrzynią, tak by nie można było ich zobaczyć. Czekali, aż ich towarzysze obezwładnią dwóch strażników.
Po chwili zobaczyli jeden czarno-biały kształt, któy spacyfikował oba skorupiaki.
Na razie szło jak po maśle. Teraz strateg powinien odblokować drzwi, które były przed nimi.
Po chwili oczekiwania, otwarły się. Dowódca i jego towarzysz wślizgnęli się do środka. W pomieszczeniu panowała ciemność.
Skipper wyjął latarkę i ją włączył. Pokój wyglądał jak zwykła graciarnia. Nagle drzwi się zamknęły.
Lider spróbował skontaktować się z naukowcem:
-Kowalski, zgłoście się-odpowiedziała mu cisza.-Szeregowy, zostaliśmy sami.
W tym momencie usłyszeli znajomy głos:
-Pomocy! Ratujciem króla! Resztem opcjonalniem.
Kiedy to usłyszeli, bez namysłu skierowali się w kierunku, z którego dobiegał głos.
Przeskoczyli przez skrzynię i znaleźli dyktafon. Skipper próbował uciec, ale strzałka usypiająca trafiła go, zanim zdążył cokolwiek zrobić.
***
Pingwin obudził się w ciemnym, wilgotnym miejscu. Nad nim pochylał się jego wysoki druh.
-Ko-Kowalski, raport.
-Cóż, Bulgot domyślił się, że będziemy próbować się zakraść i zastawił pułapkę. To tak z grubsza. A teraz znajdujemy się w celi od jednego dnia.
-Świetnie.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu. Potem przyszedł do nich Parker. Kowalski od razu zerwał się z miejsca z zamiarem zaatakowania dziobaka, ale jego towarzysze go powstrzymali.
-No, no! Widzę, że ktoś tu znowu chce oberwać!-rzucił szyderczo dziobak.
Kowalski gotował się ze złości.
-Chodźcie ptaszki, Doktorek chce się z wami widzieć. I nie próbować żadnych sztuczek, bo ktoś może ucierpieć-dodał patrząc w stronę naukowca.
Nieloty posłusznie poszły za nim. Zaprowadził je do wielkiej sali, na której końcu stał Bulgot.
-Witajcie w moich skromnych progach!-powiedział z uśmiechem.
-Ależ cała przyjemność po naszej stronie-odrzekł Skipper ironicznie.
-Ale dobrze, przejdźmy do sedna-rzekł delfin, po czym dodał-Tak jak powiedziałem, gdy przyjdziecie, to zobaczycie, kogo porwałem.
Po tych słowach otworzyły się drzwi, za którymi stało kilka postaci. Wszystkie miały twarze zakryte workami.
I wszystkie były pingwinami. Bulgot skinął głową, a Parker i Hans, który wyszedł z cienia, zdjęli worki z głów dwóch pierwszych postaci.
Skipper się zakrztusił.
-Manfredi? Johnson? To wy żyjecie?!
-Jak widać-odpowiedział pingwin bez nogi.
-Ale widziałem, jak ten budynek, w którym byliście wybucha!
-No, nie do końca w nim byliśmy, bo...-ale nie dokończył, bo przerwał mu delfin.
-Okej, wystarczy. Nie rozklejać mi tu się. Nolan!
Na dźwięk tego imienia, Rico wyraźnie się skrzywił. Po chwili jego obawy się potwierdziły.
Z ciemności wyszedł czarno-biały kot i powiedział:
-Tęskniłeś Rico?
Ten w odpowiedzie tylko splunął w jego stronę.
-Tak też myślałem-powiedział z uśmiechem i z uśmiechem dodał-Ja też.
Potem dachowiec podszedł do trzeciej osoby z zakrytą twarzą. Położył łapę, na której brakowało dwóch pazurów na jej głowie, a następnie zdjął worek.
Trzecia osoba okazała się piękną pingwinicą. Rico oniemiał, a po chwili starając się mówić jak najwyraźniej powiedział:
-Kathy?
Odpowiedział mu blady uśmiech na jej twarzy. Po chwili rzekła:
-Cześć Rico...

C.D.N.

ocenił(a) serial na 10
n00bers

"Otworzyły", nie "otwarły"!
Ooo, jestem pod wrażeniem! Znowu.
Fajnie, ciekawie, nawet, że tak powiem, elegancko! ;3
Jestem zainteresowana dalszym rozwojem akcji!

ocenił(a) serial na 7
Annqa

Nie ma takiego słowa?
Siet, punkt dal was...

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Ania - jest słowo "otwarły" ;)
To jest świetne! Tylko Kowalski... biedny!

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Teraz nic mu się nie stało... Chyba...

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Aha! "Zdążył" przez Ż!!!

ocenił(a) serial na 10
RaptorRed

Czyżby perfekcjonistka, jeśli chodzi o poprawną ortografię? :>

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Fu*k... Ale dzięki, bo pod względem ortografii staram się jak mogę.
Co nie znaczy, że zawsze wychodzi...
Poza tym, co jest złego w byciu perfekcjonistą?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Złego? A czy ja mam na myśli coś złego? Pytam o to, ponieważ mnie samą, delikatnie mówiąc, krew i żółć zalewa na błędy. A im więcej ortograficznych perfekcjonistów, tym lepiej!

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Dwa razy mistrzyni miasta, zawsze pierwsza w konkursach, drugie miejsce w powiatowym... tja, perfekcjonistka :D

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

O.O*
*-dlaczego na klawiaturze nie ma większych kół?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Bo nie ma.
Patologia!

ocenił(a) serial na 10
RaptorRed

Ja rzadko grałam udział w takich konkursach. Właściwie raz, ponieważ tak to w mojej szkole organizowali "cudownie często"... W 2 klasie byłam mistrzynią ortografii, a w 5- mitologii :>

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Boże, chyba muszę sobie skołować okulary...
Przeczytałem "dwa razy mistrzyni ŚWIATA"....
Ale i tak jestem pełen podziwu.


Kiedyś z polaka byłem lepszy, ale teraz miałem egzaminy do gimnazjum dwujęzycznego po
angielsku i wyszedłem z wprawy.(A i tak w klasie najlepszy jestem....)
Ogólnie celuję teraz głównie w anglika. Jak wymyślam fan fiki to czasem dialogi przypadkiem piszę po angielsku -,-
PS. I nawet pingi po angielsku bez napisów oglądałem...(ale to akurat dlatego, że nie było po polsku....)

ocenił(a) serial na 7
RaptorRed

Powoli zbliżamy się do końca :)

***
Rico i Kathy właśnie kończyli podkałdać ładunki wybuchowe w bazie rebeliantów.
-Jak wam idzie?-spytał Skipper przez komunkator.
-Dobrze, już prawie skończyliśmy-odparła.
-Świetnie, spotkamy się przy wyjściu.
Po podłożeniu bomb skierowali się w stronę wyjścia. Rico cały czas patrzył w szmaragdowe oczy swojej przyjaciółki.
***
Wyjście zablokował im czarno-biały kot.
-Nie wyjdziecie stąd-powiedział z szelmowskim uśmiechem na twarzy.
Rico i dziewczyna popatrzyli po sobie. Zrozumieli się bez słów i zaatakowali.
***
Pigwin czuł ogromny ból, który był spowodowany rozcięciem na jego twarzy. Do tego krew, która napłynęła do jego oka, sprawiła, że na prawe oko nie widział nic.
Ponowił atak na kota. Ten zręcznie uniknął ciosu. Rico wpadł na ścianę.
-I co ptaszku, poddajesz się?-zapytał.
Tego było mu za wiele. W nagłym ataku furii rzucił się na ssaka. Dachowiec znowu uniknął ciosu ptaka, ale tym razem wyprowadził kontrę, powalając przeciwnika na ziemię.
Otumaniony nielot leżał na ziemi. Kot pochylił się nad nim i powiedział:
-Ptaku, chcę żebyś wiedział, że tym który cię zabije, jest Nolan.
Rico wiedział co się stanie. Nolan miał przygotowane pazury. Kiedy kot miał zabić pingwina, Kathy rzuciła się na niego.
Ptak widział ich walkę. Wstał i chciał pomóc swojej przyjaciółce, ale wtedy wybuchły pierwsze bomby. Ziemia się zatrzęsła, a kawałek sufitu spadł przed nim na ziemię odcinając go od walczących.
Usłyszał tylko głośne miauknięcie. Nagle usłyszał głos Skippera dochodzący z komunikatora:
-Rico! Wynoście się stamtąd!
Wiedział, że teraz nie było sensu się o to kłócić.
***
Teraz, w laboratorium Bulgota, stała przed nim ta sama dziewczyna, w której zakochał się po uszy podczas misji w Gwatemali.
-Jak widzisz Rico, wtedy nie zginąłem ani ja ani ona-powiedział Nolan.
-Świetnie, ale teraz zajmijmy się naszymi gośćmi. Zakuć ich!-wrzasnął Bulgot.
Pigwiny dały się zakuć w kajdany. Po tym odezwał się Kowalski:
-Masz co chciałeś, a teraz ich wypuść.
-Hmmm... Nie, nic z tego-odrzekł.
-Dałeś słowo Bulgot!-krzyknął Skipper.
-Dałem?-spytał sarkastycznie.
-Tak, a słowo członka Bractwa, nawet nieaktualnego, jest święte! Nie pamiętasz Jack?
Na dźwięk słowa "bractwo" i imienia Jack Bulgot stanął jak wryty. Dobrze wiedział, o co chodzi jego arcywrogowi, ale nie chciał się wydać.
-Nie-nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz-starał się to powiedzieć normalnym tonem, ale niezbyt mu to wyszło.
-Dobra delfinie, skończmy z nimi, raz na zawsze!-powiedział Parker, po czym wyjął laser i wycelował w pingwiny.
-Czekaj!
-Co? Ciągle mówisz o zemście, a teraz masz wątpliwości, co do tego czy zabić swoich wrogów czy nie?
-Nie, ale... Myślę, że...
-Nie myśl zbyt dużo doktorku! Parker ma rację-poparł dziobaka Nolan, a następnie nacisnął guzik, który otwierał klapę w podłodze.
W dziurze znajdowała się lawa. Bulgot nie wiedział co zrobić. Pingwiny znalazły się na krawędzi dołu wypełnionego lawą. Parker zepchnął ich w przepaść.
W tym momencie, delfin podjął decyzję. Odepchnął dziobaka na bok i złapał Skippera za skrzydło, a ten złapał resztę oddziału.
Butlonos wciągnął nieloty na górę i uśmiechnął się lekko do dowódcy. Ten odwzajemnił gest.
Bulgot nacisnął przycisk na segwayu i wszystkie cele się otwarły. Rico i Szeregowy pomogli Kathy, Manfrediemu i Johnsowi.
-Wiedziałem, że to się stanie-powiedział Hans.
-Dobrze, że się przygotowaliśmy-dodał Nolan.
-Chodźcie tu!-krzyknął Parker.
Z cieni wyłoniły się czarne koty. Skipper krzyknął:
-Kowalski, wyprowadźcie ich stąd! Będziemy was osłaniać.
Naukowiec skinął głową i wskazał wszystkim kierunek. Dowódca i butlonos zablokowali przejście wrogom.
Skipper zatrzymał Rico i wyjął z jego brzucha kilka bomb. Potem puścił swojego żołnierza dalej.
Podał kilka z nich swojemu dawnemu przyjacielowi.
-Mam nadzieję, że się nie obrazisz.
-Ależ skąd. Sam chętnie to zrobię-odparł pingwinowi z uśmiechem na twarzy.
Po tych słowach rzucili bomby przed siebie i zaatakowali. Po chwili koty ich otoczyły. Skipper powiedział:
-Trochę tak jak wtedy w Zatoce Meksykańskiej, co?
Delfin odpowiedział mu uśmiechem.
***
Tymczasem reszta oddziału i uciekinierzy dotarli do hangaru. Lemury zakładały akwalungi.
Kiedy już je założyły, skierowali się do wyjścia. Ale ktoś je blokował.
Parker.

C.D.N.

PS. I co o tym myślicie?

ocenił(a) serial na 10
n00bers

Odebrałeś mi sens życia! Bulgot jako wybawca?!
To mi przypomina wzmiankę o tym, że w TPWLM mógłby być antybohaterem...
Jest kilka drobnych powtórzeń, oraz jeden dość duży błąd- wyżej wspomniany delfin nie mógł nazywać się Jack, ponieważ już nazywa się Francis.
Mimo, iż to fan fiction, to pewnych faktów trzeba się trzymać! Reszta jest bez skazy. Ciekawy pomysł, i może w końcu pojawi się love story dla pingwina innego, niż Kowalski czy Skipper?...
Lekko zbaczając z tematu: czyta się niesamowicie, a z włączonym "Padam padam" Edith Piaf...
Dzieło :D

ocenił(a) serial na 7
Annqa

O to chodzi, przecież Skipper nie wiedział, że Bulgot nazywa się Francis!(patrz TPWLM)
Mam już na ten temat historię nową...
Przykro mi, że odebrałem ci sens życia...
Poczekaj na końcówkę, to chyba się załamiesz...