Zobaczyłem, że wszyscy wrzucają tu swoje historie, to czemu nie ja? Tyle, że moje są słabe...
Ale kij z tym. Jeden temat w tę czy w tę nikogo nie zbawi :P
Doris już czekała na Kowalskiego przy molo. Kiedy przyszedł bardzo się ucieszyła, ale od razu
spochmurniała, gdy zobaczyła, że jej chłopak jest smutny.
-Coś się stało?-zapytała.
-Nic. Naprawdę nic-skłamał.
-Przecież widzę, że jesteś smutny. Nie martw się, mnie możesz powiedzieć wszystko-odparła i
obdarzyła go uśmiechem.
Kowalski odwzajemnił ten gest. Patrzyli przez chwilę na siebie, całkowicie zapominając o całym
świecie. Ciszę przerwała delfinica:
-To powiesz mi co się stało?-spytała łagodnie.
-No dobrze-powiedział pingwin, a jego oblicze znów przybrało przybity wyraz-To wszystko zaczęło
się tydzień temu...
I zaczął jej opowiadać.
***
Dzień zbliżał się ku końcowi. Baza pingwinów wyglądała tak, jak zwykle. Chociaż dzisiaj
Szeregowy, Kowalski i Rico grali w pokera.
Skipper się do nich nie dołączył, bo postanowił zrobić obchód zoo. Coś mu mówiło, że po prostu
powinien to zrobić.
***
-Ha! Wygrałem! Kowalski, dawaj mi ten laser!-krzyknął uradowany Szeregowy.
-Ale jak to możliwe? Przecież to gra czysto losowa, a ty cały czas wygrywasz-odparł poprzedni
posiadacz wspomnianego lasera.
-Mam dziś szczęście i tyle-odrzekł mu szybko młodzy pingwin.-No nieważne, wchodzicie czy
jesteście tchórzami, którzy boją się przegrać?
-Wchodzę-mruknął Rico.
-Wchodzę-odparł naukowiec.
-Podbijam stawkę-powiedział nagle najniższy z pingwinów.
Rico i Kowalski popatrzyli po sobie. Nie poznawali dzisiaj swojego towarzysza.
Strateg spasował, ale psychopata podjął grę swojego młodszego druha. Nie wiedział, że i tak
przegra.
Grali jeszcze przez pół godziny, dopóki Szeregowy nie ogołocił przyjaciół do cna.
Naukowiec i Rico poskładali karty, a ich młody przyjaciel schował zdobycz do skrytki.
Zauważyli, że Skippera ciągle nie ma w bazie. Postanowili go poszukać. Kiedy znaleźli się na
zewnątrz usłyszeli wybuch.
Od razu skierowali się w kierunku, z którego dobiegał hałas. Gdy dotarli na miejsce, zobaczyli
dwie postacie.
Po prawej stał ich dowódca, który trzymał się za prawy bok. Po lewej stał jeden z jego
największych wrogów-Hans.
Kowalski szybko dokonał kalkulacji i podjął decyzję.
-Rico, daj mi laser-powiedział do towarzysza.
Ten posłusznie zwymiotował mu rzeczony przedmiot.
-Dobra, słuchajcie, ja zajmę tego maskonura, a wy zabierzecie szefa do bazy. Rozumiecie?
-Ale Kowalski...-zaczął protestować najmłodszy z pingwinów.
-Szeregowy, to jedyna szansa, żeby ocalić szefa. Idźcie.
Nielot znów chciał się sprzeciwić, ale psychopata pociągnął go ze sobą.
Strateg spojrzał w stronę zarośli, w których powinni być jego przyjaciele. Byli tam.
Przyjął pozycję leżącą i przygotował się do oddania strzału.
***
"Jeśli przeżyję, to ich zabiję"-pomyślał obolały Skipper. Ale wiedział, że to raczej Hans zabije
jego oddział.
Pomimo tego, że maskonur zranił przywódcę, ten nie zamierzał poddawać się bez walki.
Jednak jego przeciwnik był od niego szybszy i silniejszy. Coraz mniejsza ilość krwi w ciele
pingwina nie ułatwiała sytuacji.
Skipper stał pod murem, a naprzeciwko niego, stał jego odwieczny wróg. Wymierzył broń w
dowódcę.
Nielot nie miał już siły, na to, by dłużej walczyć. Przygotował się na swój koniec, ale ten nie
nastąpił, bo maskonur został trafiony laserem przez Kowalskiego.
Siły opuściły go całkowicie i upadłby na ziemię, gdyby nie interwencja jego pozostałych żołnierzy.
Zobaczył jeszcze zarysy wysokiego pingwina i maskonura stojących naprzeciwko siebie.
A potem zemdlał.
C.D.N.
Kiszka mi wyszła, wiem, ale i tak to wrzucam.(spam master kontratakuje!)
Zaspoileruję: nie, nie będzie.
Poczekaj trochę, właśnie jestem w połowie ostatniej notki.
Skąd, jest jednym z moich idoli!
Znajoma w szkole nawet udzieliła mi z nim ślubu... xd
/Tak, wiem, nie jestem normalna, ale nie chcę być taka, jak cała reszta!/
Bo on mi nie pasuje do roli dobrego stworzenia!
Raz napisałam fan fiction- akcja jeszcze przed serialem. Zakochał się tam w niejakiej Savery.
Wtedy złamałam jego wizerunek.
Coś takiego do niego nie pasuje... Za bardzo...
A mi pasuje, ale jeszcze zanim stracił oko.
Zastanawiałaś się jaki był zanim to się stało?
Ale skoro ci nie pasuje, to raczej ci się nie spodoba "Brotherhood"...(prequel, który planuję)
“Nie pasuje do roli dobrego stworzenia"? Dla mnie nawet pasuje . Ale prawdopodobnie tylko ja tak myślę...
No dobrze, kiedy nie był zepsuty do szpiku kości w "TPWLM" był naprawdę uroczy, ale nie pamiętał, kim jest. Sądzę, że charakter Bulgota jako postaci zmienionej na pozytywną różniłby się od zachowania Płetewka. Dlatego nie jestem przekonana...
Ale nie mówię, że mi się nie podoba, po prostu to szok!
Dla mnie również pasuje do roli dobrego. Gdzieś głęboko ma w sobie to "coś"...
I to już ostatnia część...
***
Kowalski mierzył dziobaka wzrokiem.
-Ja się nim zajmę, a wy pomożecie reszcie-szepnął do Szeregowego.
-Ale...
-Nie kłóć się teraz Szeregowy. Po prostu to zrób.
Jego druh skinął głową. Naukowiec szykował się do starcia z Parkerem. Sam Parker wyglądał na spokojnego.
Pingwin skoczył w kierunku ssaka, a ten zdołał uniknąć ciosu. Strateg wylądował na ziemi.
Parker przystąpił do kontrataku. Walczyli przez chwilę, a dziobak zdecydowanie wygrywał.
Nagle pingwin wpadł na pewien pomysł. Złapał ssaka za głowę i uderzył nią w szklaną ścianę hangaru.
Z czoła dziobaka poleciała krew, a szyba zaczęła pękać. Strateg uniknął ciosu otumanionego Parkera.
W końcu szyba pękła i do bazy zaczęła wlewać się woda, która zabrała ze sobą ssaka.
Pingwin przez komunikator krzyknął do Skippera:
-Szefie! Uciekajcie stamtąd!
***
Tymczasem Bulgot i Skipper walczyli z wrogiem mającym znaczną przewagę liczebną.
Do tego, kilku wrogów miało broń palną. Pomimo tego, że delfin i pingwin zręcznie unikali ciosów i strzałów, zaczynali przegrywać.
Po chwili waleń został trafiony laserem. Dowódca powalił strzelca, odebrał mu broń, a następnie spacyfikował pozostałych przeciwników.
Reszta uciekła. Skipper podszedł do swojego towarzysza i obejrzał ranę. Nie wyglądało to dobrze. Nagle usłyszał głos Kowalskiego:
-Szefie! Uciekajcie stamtąd!
-Idę Kowalski.
Po tych słowach załadował Bulgota na segwaya i zaczął zmierzać w stronę wyjścia. Jednak sklepienie się zawaliło odcinając im drogę ucieczki.
-Żołnierzu! Wracajcie do bazy bez nas.
-Ale...
-Żadnych "ale" Kowalski! To jest rozkaz!
-Tak jest.
-Panowie, to był dla mnie zaszczyt-powiedział, po czym wyłączył komunikator.
Położył delfina pod ścianą i jeszcze raz przyjrzał się ranie.
-Bywało gorzej...-powiedział.
-Może u ciebie-odparł delfin.
-Wyliżesz się z tego-rzekł Skipper pokrzepiająco.
Butlonos tylko się lekko uśmiechnął. Wtedy usłyszeli eksplozję.
-Co to było?-spytał pingwin.
-Reaktor. Tak myślę-odrzekł ssak, a następnie zaniósł się kaszlem.
Z jego ust wyleciała krew.
-Skipper, idź. Może ci się uda...
-Nie. Tym razem nie zostawię cię na pastwę losu.
Usłyszeli kolejny wybuch. A potem jeszcze jeden. I następne.
Zamknęli oczy i poczuli ogarniające ich ciepło. Potem, nie czuli już nic.
***
Trzy pingwiny z dziobami spuszczonymi na kwintę weszły do bazy. Nie mogli uwierzyć w to, co się stało.
Ich dowódca zginął podczas próby ocalenia ich arcywroga. Na stole zobaczyli dyktafon Skippera.
Kowalski, który był najbardziej zszokowany decyzją ich dowódcy, podszedł do urządzenia i je włączył.
Na początku słyszeli tylko niewyraźny szum, ale później dało się słyszeć znajomy głos.
"Panowie, jeśli tego słuchacie, to znaczy, że nie ma mnie już pośród was. Mam nadzieję, że bez względu na wszystko, pójdziecie naprzód, nie patrząc w przeszłość.
Byliście dla mnie jak rodzina, którą straciłem tak dawno temu. Szeregowy, nie przeczę, że potępiałem wasz sposób patrzenia na świat, ale robiłem to w trosce o wasze zdrowie.
Pomimo tego co mówiłem, oddział nie poradziłby sobie bez was. Bez żadnego z was, żołnierze, oddział by sobie nie poradził...
Rico, stara mordo. Mam nadzieję, że i ty jakoś sobie poradzisz. Dam ci małą radę, jako dowódca i jako przyjaciel. Nie wysadź wszystkiego w powietrze."
Pingwin z blizną na twarzy sie uśmiechnął. Z dyktafonu usłyszeli lekkie westchnienie, a po nim Skipper kontynuował.
"Kowalski. Wiem, że was poniżałem i dręczyłem, uważałem, że rozwiązania siłowe są lepsze i tak dalej. Chciałbym was przeprosić żołnierzu.
Za wszystko. Byliście dla mnie jak brat Kowalski. Chcę abyście byli szczęśliwi."
Pingwiny z trudem powstrzymywały łzy.
"Zwalniam was ze służby panowie. Jesteście wolni."
Po tym nagranie się skończyło.
***
Ptaki skończyły plombować wejście do bazy i skierowały się w stronę wyjścia z zoo. Zatrzymali się przed bramą.
Kathy już czekała na Rico. Psychopata odwrócił się do towarzyszy broni. Kowalski wystawił przed siebie skrzydło.
Rico jednak przytulił go, tak jak robią starzy przyjaciele. Potem pożegnał się z Szeregowym i poszedł do swojej dziewczyny.
Po chwili, już go nie widzieli.
-Żegnaj przyjacielu-powiedział naukowiec do swojego niskiego druha.
Ten równierz go przytulił ze łzami w oczach. Po kilku minutach Szeregowy został sam pod zoo.
***
-I to wszystko-skończył Kowalski.
-Bardzo mi przykro-powiedziała Doris.
Kowalski się uśmiechnął. Delfinica odwzajemniła gest. A później się pocałowali.
THE END
Dziwny Dziobak nie jest ssakiem, a stekowcem.
Przez ciebie płaczę... Ten moment z dyktafonem... To mi przypomina "Pan Monk i koniec"... Trudy też wiedziała, że zginie... Nagrała dla niego kasetę...
Poza tym...
ZABIŁEŚ MI MĘŻA! X-O
Dramatyczne zakończenie... Epickie!
Jest ssakiem. Sprawdź wikipedię :P
"Dziobak (Ornithorhynchus anatinus) − prowadzący częściowo wodny tryb życia endemiczny dla wschodnich stanów Australii (w tym Tasmanii) gatunek ssaka z grupy stekowcówę
Aż tak źle, że płaczesz?
I to nie koniec. Będzie kontynuacja, którą napiszę już na moim blogu.
Tytuł już jest. "Blowhole's Legacy".
A dasz linka do tego bloga?
P.S. Przeczytałam całe twoje opowiadanie. Jest naprawdę wspaniałe. Jak ty to robisz ,że twoje opowiadania są tak świetne?
Ok, ale na razie jest na nim tylko to jedno opowiadanie :/
http :/ /blog sadysty .blog spot . com /
Trza usunąć spacje...
I dzięki :) Nie wiem, ja tam nie uważam, że są jakieś super.(zresztą na razie jest jedno...)
Polecam słuchanie muzyki przy pisaniu.
Świetne opowiadanie. Końcówka jest... wow. Nie mogę tego wyrazić słowami. Uwielbiam Bulgota, nawet sama o nim piszę, ale to jest dobre. Pomimo zmiany w stosunku do Skippera zachował swój charakter... To jest chore, ale lubię jak mój ulubiony bohater cierpi... Tak więc wielki plus;)
A jeśli chodzi o następne opowiadanie: tytuł świetny. To będzie kontynuacja, czy bardziej retrospekcja?
Moja dziękować :D Jeśli chodzi o następne opowiadania, to będą 3.
1. Blowhole's Legacy będzie kontynuacją i to zdecydowanie.
2. Brotherhood będzie prequelem i tam Bulgot będzie jednym z dwóch głównych bohaterów.
(osobiście największe nadzieje pokładam właśnie w tym opowiadaniu...)
3. Symphony Of Destruction to już Gwatemala...
Ale nie wiem, od którego zacząć pisanie...
Super! Nie mogę się doczekać;) Ja bym chyba najpierw napisała kontynuację, żeby trochę napięcie podbudować, ale... zrobisz jak zechcesz;P W każdym razie będę czekać na następne:D
I już jest pierwsza część :D
(Mam ZBYT dużo wolnego czasu.... I pasuje mi to!)