Co myślicie?
Scenarzyści postawili na otworzenie sezonu z humorem.
Bez zbędnych dramatów.
Chair wymiata.
Scena w limuzynie cudna.
Jeśli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, że Chuck dorósł i dojrzał teraz ma dowód.
Czy można przyjąć, że B & C są potajemnie zaręczeni skoro dał jej pierścionek? :P
Serena... ech.
Ona się nigdy nie zmieni.
Niczego się nigdy nie nauczy?
Znów nowa miłość i egoistyczna postawa JA, JA, JA.
Dan.
Czy tylko ja odniosłam wrażenie, że on nadal kocha Blair?
Nawet ta jego zemsta jakoś tak na siłę.
Nate.
Flaki z olejem.
Ta jego panna też nijaka.
Po cholerę wciskać takie zapychacze w ostatnich odcinkach?
Lily.
Do piekła. Jak mnie ta snobka wkurza.
Cholerny pies ogrodnika.
Sama Rufusa nie chce ale komuś też nie da.
Rufus
Tyle lat z Lily wśród największych przekręciarzy UES a nadal łyka wszytko jak młody pelikan.
Ivy
Nie wkurzała mnie.
Mam nadzieję, że ustrzeli Lily prosto w portfel i reputację.
Czyli tam, gdzie ją zaboli najbardziej.
A czy ja narzucam ci swoje zdanie nie! czy podkreślam że Blair jest ładniejsza Nie! Podoba ci się Blake ( napisze tak skoro odbiegliśmy od sedna sprawy czyli serialowych postaci) oki twoja sprawa ale nie musisz się czepiać ludzików którym się nie podoba bo ci życia zbraknie
To ty doszukujesz się hugo wie czego w moich wypowiedziach mi się nie chce pisać łopatologicznie tylko ograniczam sie do minimum tekstu i bez takich mi tu bo mnie znasz!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie chce mi sie rozpisywac
Haha, napisalas ''amen koniec tematu '' a jednak piszesz dalej , czyli kolejny dowod, ze przeczysz sama sobie. :-) hahaha
Mi się nie podobało. Tyle czekałam na ten sezon... jak narazie rozczarowanie. Robione na siłę. Wydawało mi się że to wszystko już było wcześniej, wszystko oprócz scena Rufus-Ivy, jedyna rzecz której jeszcze nie było.
Może to tylko ten odcinek taki nijaki, a może serial po prostu traci na jakości. Ale jak tak dalej będzie to przestaje oglądać.
Jedyne co mnie teraz interesuje: co kombinuje Ivy i Lola...
A reszta? Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Wszytko to samo co we wcześniejszych sezonach.
No wreszcie dobry odcinek! Po koszmarnym piątym sezonie, już nie wierzyłam, że może znowu powstać dobry odcinek. Mam nadzieję, że serial w ostatnim sezonie odzyska swój blask i będzie dobre zakończenie serialu.
Chuck i Blair - mam nadzieję, że w ostatnim odcinku szykuje nam się ślub tej pary, po tych wszystkich dramatach zasłużyli na to.
Dan - co za dupek. Tyle w jego temacie.
Georgina - wiem, że dużo osób ją lubi, ale mnie ona zawsze irytuje i jej wątki mnie nudzą.
Rufus - no z tym to troszkę przegięli. Na co mu jeszcze ten głupi romans.
Lily - jak zwykle wielka z niej suka, choć w piątym sezonie nie było z nią tak źle, to znowu się rozkręca.
Serena - mam nadzieję, że z tym Steven już zostanie i że z niego dobry facet, bo za dużo biedna dziewczyna miała problemów w miłości.
Nate - znowu nowa dziewczyna.. czyli jak co sezon.
Ch&B znowu razem cudownie :D Moja ulubiona para w tym serialu i mam nadzieję, że scenarzyści tego nie skopią..
Mam nadzieję, że S. w końcu się ogarnie, bo czasami jak nimfomanka się zachowuje.
Dan kocha B. ale jakoś brakowało mi ognia w tej parze... ktoś inny przydałby mu się, ale nie Georgina...
Nate może z tą nową coś wyniknie.. i ciekawie by wyszło gdyby nagle okazała się Plotkarą heh
Ivy ewidentnie chce dopiec Lili, tylko szkoda Rufusa- swoją drogą jak on może być taki naiwny- mina Dana po powrocie do domu epic!!!!
a Lili ... nie kontaktowała się z córką całe wakacje, po jej powrocie córki nie ma nigdzie, zero kontaktu - a jakoś paniki w jej oczach nie widziałam... jakaś taka odarta z uczuć pasuje do Barta
No liczyłam na to, że Chuck i Blair będą razem. Tylko po co te głupie pakty, jak ktoś wcześniej napisał, tak trudno być po prostu razem? W sumie w końcu to serial, coś dziać się musi. Następnie, Lily - parszywa materialistka przed oczami widzi tylko pieniądze. I tylko z tego powodu wróciła do Barta. Z kolei Rufus - biedny naiwniak, aż zrobiło mi się go szczerze szkoda. Jak tyle lat żyjąc w "wyższych sferach", gdzie wszystko kręci się wokół pieniędzy można być tak naiwnym? Oj Rufus Rufus...A sam fakt, że przespał się z Ivy, w ogóle ten pomysł dość szokujący, ale na prawdę niesmaczny. Nie rozumiem też dlaczego Ivy robi mu takie świństwo, gdy ten wyciągnął do niej pomocną dłoń :| Nate - najnudniejsza postać od czasów Diany. Ogólnie odcinek niezły, ale kilka wątkó mnie rozśmieszyło czy też zniesmaczyło lub zawiodło. W każdym razie czekam na następny Odcinek :)
Dopiero teraz, po obejrzeniu raz jeszcze odcinka, tym razem z napisami, dodam coś od siebie ;)
Chairrrrrrr! Tak, na to chyba czekała większość i ta większość chyba się nie zawiodła, mam taką nadzieję. Od czasu sezonu czwartego tego rodzaju relacji pomiędzy nimi nie było. Jak wszyscy pamiętamy były same dramaty, dramaty i jeszcze raz dramaty. Żadnej pikanterii, smaczku, podtekstów, gierek itp. Tego chyba brakowało wszystkim.
Miło było usłyszeć parę zabawnych tekstów i przypomnieć sobie o tym, iż Plotkara była kiedyś lekkim, zabawnym serialem. Cóż, nie wszystko jeszcze stracone. Podobały mi się słowa GG zarówno na początku jak i na końcu. Mam wrażenie, że to próba pewnego rodzaju przeprosin dla nas od scenarzystów ;)
Odcinek podobał mi się również pod względem reżyserii i scenografii. Pełno było kolorów, świetnych strojów, nowych miejsc, zaś nawiązanie do sceny Chucka i Blair z siódmego odcinka pierwszej serii (był taki sam obraz kiedy zaczynała się scena w limuzynie, jak ta z 6x01) uważam za świetne.
Rodzina Humphrey'ów mogłaby jak dla mnie nie istnieć. Rufus mimo tylu lat spędzonych u boku ludzi z UES niczego się nie nauczył. Nie czuję już nawet litości względem tej postaci.
Dan zaś to totalna klapa. Począwszy od wyglądu, który jest jeszcze bardziej niechlujny niż ten z piątki, na zachowaniu skończywszy. Okazał się jeszcze większym idiotą niż jego ojciec. Po tym jak dziewczyna go rzuciła, po tym jak on sam ją zdradził, po tym jak wszyscy myśleli, że to już zamknięty rozdział, on znowu wyznaje jej miłość i prawi kazania. Humphrey z krwi i kości!
Ivy...o dziwo nie irytuje już tak bardzo jak w poprzednim sezonie, fajnie że wspomnieli o jej umowie z Lolą i jeszcze lepiej, że Ivy się z niej wywiązuje.
Ogólnie to zaczęło się dobrze, w porównaniu z poprzednim sezonem- bardzo dobrze. Miejmy nadzieję, że przynajmniej taki poziom, a oby i wyższy zostanie utrzymany aż do końcówki ;)
Mimo tego cudownego układu Chucka i Blair czuję że coś się zepsuje. Dobrze, że chociaż dał jej pierścionek, ale wolałabym żeby po prostu uklęknął i po prostu jej go założył na palec, a nie na szyję:(
Też bym tak wolała ale to było by zbyt proste ich związek jest tak pogmatwany przez scenarzystów że ja bym w ralnym zyciu takiego nie chciała mimo ze to moja ulubiona parka :)
Kto w normalnym życiu by tak długo łaził dookoła siebie i rozstawał się z tak durnych powodów- mówię tutaj o scenie jak Chuck zrezygnował na rzecz księcia a kilka odcinków później przyleciał do kościoła.
Zgadzam się w 100 % ja też uważam że Chcuk powinien sie oświadczyć w sensie klęknąć anie ma niby pierscionek ale tak nie wiadomo do konca o co chodzi . Nie rozumiem % lat intryg,kłamstw,zdrad mogli by w końcu dać Chair takie zakończenie na jakie zasługuje ;)
Ja też jestem trochę niespokojna:( Głównie z powodu tego "kazania" Dana - że odrzuciła kogoś, kto kochał ją bezwarunkowo itd. Mam wrażenie, że udało mu się trochę zachwiać pewnością Blair, że kocha Chucka a nie "ideę Chucka". Jak Blair znowu zacznie na ten temat filozofować, to jeszcze coś się popsuje. Z drugiej strony, może bez sensu byłoby połączyć ich w jednym, pierwszym odcinku - a potem przez cały serial co by się działo?;) Ivy już mnie nie wkurza, ale jej scena z Rufusem w łóżku... to było coś obrzydliwego!;) W ogóle to naprawdę dobry odcinek, oby kolejne były podobne! Teraz naprawdę niecierpliwie czekam, co będzie dalej. A, no i wyjątkowo nie irytuje mnie ta cała Amira, czy jak jej tam, w sensie, kolejna przyd*pnica Chucka;) Ale mam obawy, że wątek potoczy się tak, że ona się w nim zakocha, on w niej nie, i ona z zemsty podkabluje go u Barta. Sceny zbiorowe dawno nie były lepsze - zwłaszcza dialogi Blair i Georginy.
Ja sądzę, że Blair nie będzie myślała już o Danie. Boję się jednak tej Amiry, bo z Chuckiem różnie może być.
Odcinek mi się podobał pod względem akcji (np. kiedy szukali Sereny, albo na tym ślubie), bo lubię kiedy coś się dzieje w "Plotkarze". Jednak potem zaczęłam się nudzić. Może dlatego, że odcinek strasznie mi się zacinał, ale to chyba nie dlatego. Miałam nadzieję, że Dan i Georgina jakąś rewolucję zrobią :D, zaczną mącić w życiu innych. Niestety byli nudni. Miałam także nadzieję, że Chuck i Blair będą razem tak oficjalnie, ale nie. Oni mają jakiś swój pakt, będą czekali. Potem Chuck wyszedł z limuzyny i poszedł do swojego "mieszkania" :P. Bez żadnego pożegnania z Blair.
Chociaż muszę powiedzieć, że po 4 i 5 sezonie, które były nudne, ten był lepszy- żywszy ;D. Mam nadzieję, że następne będą jeszcze lepsze i Chuck i Blair będą razem oficjalnie.
C mnie potwornie denerwuje . Jak się kogoś kocha na prawdę to ta nie przeszkadza w planach czy realizacji marzeń. B nie może być z C bo on musi zemścić się na ojcu ? odkryć jego sekrety? zasłużyć na jego uznanie? bardzo dojrzale . Ona nie może z być bo przejęła firmę matki i musi się skupić na pracy . Żałosne i nie dojrzale Tylko D odnoszę wrażenie pojął czym jest bezinteresowna i bezwarunkowa miłość . B to idiotka !! Dwoje ludzi jak sie kocha to wspiera i pomaga nie ciagnie wzajemnie w dol.
S -dla mnie całkowicie nieistotna, szkoda klawiatury
N-scenarzystom nie chce się pisać fabuły a szkoda
Rufus to zwykły utrzymanek
Wydaje mi się, że nie do końca zrozumiałaś sens zachowania i słowa Chucka z sceny w limuzynie.
Nigdy nie widziałam u C tak dojrzałego zachowania.
Polecam raz jeszcze się z nią zapoznać ;)
zgadzam się , że to było bardzo dojrzałe, kiedyś Chuck by się tak nie zachował a teraz proszę ;) kocham ich <3
@Zochulec
Ja to odebrałam inaczej.
On zostawił ją w limuzynie nie z barku szacunku a dlatego, że musiał od niej uciec.
Ona się do niego tuliła, mówiła o miłości i on był na krawędzi.
Ja całą sytuację odebrałam jako "Albo wyjdę z limuzyny albo rzucę się na nią i wszytko spieprzę".
Ja akurat rozumiem Chucka.
Niejednokrotnie w przeszłości ich prywatne wojny miały wpływ na ich związek.
Nie ukrywajmy - negatywny wpływ (walka o hotel z Jackiem, czy sytuacja z gejowskim pocałunkiem Chucka i wiele, wiele innych sytacji).
Rozumiem, ze Chuck nie chce powielić błędów z przeszłości.
Ja akurat uważam, że to dojrzałe najpierw załatwić swoje sprawy, by później skupić się na tym na czym najbardziej mi zależy. Bez obaw, że jakieś niezałatwione sprawy mogą coś spieprzyć.
Tym bardziej jest to dojrzałe, że przyrzekli sobie wierność.
Bo wcześniej jak obiecywali do siebie wrócić to nigdy nie zdobyli się na wstrzemięźliwość i wyrzeczenie innych, potencjalnych kochanków/ kochanek.
I love you! :) Chciałam właśnie odpowiedzieć na powyższe posty, ale napisałaś dokładnie wszytko to co miałam zamiar przelać na klawiaturę!
A niektórzy widocznie zbyt mało uważnie słuchają wypowiedzi bohaterów i źle odczytują ich zachowanie. Cóż :)
Nie podoba mi się "związek" B&C, ciekawa jestem ile z was wróciłoby do faceta, który kazałałby się przespać z wujkiem za hotel, jasne, spadek po tacie, rodzinne imperium i takie tam, ale c'mon... Poza tym on tyle razy ją zdradzał, wezmą ślub i co? B będzie znosiła z królewskim spokojem zdrady C, czy może też miała kogoś na boku, a i jeszcze jedno, czy oni mają cokolwiek ze sobą wspólnego? Nigdy dosłownie tego nie powiedzieli, ale ich związek opiera się na seksie i arenalinie ze wspólnych intryg. Z D miała przynajmniej o czym porozmawiać, dyskutować, kłucić się, wątpie czy C kiedykolwiek z nią do muzeum by poszedł.
litości, a niby, co ona miała takiego wspólnego z Danem? W łóżku się nie dopasowali tak jak ona z Chuckiem, te jej pseudointeligenckie zabawy w wieczorki ELYYYTYY też za bardzo nie wyszły, zwłaszcza, że nie oszukujmy się, Blair nie jest za mądra, oczywiście, jest cwana i inteligentna, ale na studiach zbyt długo nie wytrwała, w liceum aż tak się nie przykładała do nauki, przecież ona ledwo dostała się na ten nowojorski uniwerek, no to czego tu po niej oczekiwać? Blair nigdy nie będzie pasowała do Dana.
On owszem, jest jakiegoś tam rodzaju intelektualistą, ale ona na siłę udawała, że nadaje się do jego świata, bo wtedy jej świat ją odrzucił, ale B. zawsze będzie należała do śmietanki towarzyskiej UES i żadne związki z plebsem tego nie zmienią. W końcu zajęła się tym, czym się powinna od dawna zająć - firmą matki (bo chyba tylko na modzie Blair się zna) i związkiem z Chuckiem i oby tego nie spieprz*ła... znowu
Na szczęście to tylko serial, postać Blair to tylko słowa zapisane na papierze scenarzystek i tyle ile Leighton w nią włoży.
BTW. Yale nie jest jakimś uniwerkiem, tylko najlepszą szkołą w kraju, na jedno miejsce jest kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt osób, NYU na który w końcu poszła, plasuje się w czołówkach rankingów, z tego co pamiętam Blair zawsze chciała być na pierwszym miejscu, nawet w nauce, dlatego zaprzyjaźniła się z tą Azjatką, która była od niej lepsza w liceum.
to to chyba tylko potwierdza moje słowa, chyba wyraźnie powiedziałam, że nie jest na tyle dobra, żeby dostać się do Yale, a to że przyjaźniła się z tą Nely Yuki (Czy jak jej tam) to chyba oczywiste, że tylko po to, żeby poprawić sobie samopoczucie i mieć wrażenie, że jest mądrzejsza niż w rzeczywistości i żeby ta jej pomagała
na jedno miejsce kilkanaście, kilkadziesiąt osób, hahaha, dobre... na UW, co ja mówię, pierwszą lepszą uczelnię publiczną w Polsce są tego typu podobne statystyki, więc jestem pewna, że chętnych jest o wiele więcej na Yale... a nowojorski może i jest dobrą uczelnią, ale nie należy do Ligi Bluszczowej, więc owszem - śmiem twierdzić, że jest na tyle głupia, że z taką ilością forsy, nie dostała się nawet do ósemki (bo wszyscy dobrze wiemy, jak wygląda rekrutacja na te uczelnie, oceny ocenami, ale liczy się coś więcej.... B. mogła oceny nadrobić innymi rzeczami, czego nie zrobiła)
Myślę, że można UW, UJ, UAM, UŁ, UWr, UG i inne tego typu przełożyć na polskie realia "uczelni bluszczowych". Też nie jest łatwo się na nie dostać, ale jednak wielu osobom się to udaje. I tak samo jest z Yale. Z tych kilkunastu osób na jedno miejsce jednak ktoś się dostaje, więc w czym problem? :D Jest to możliwe, pod warunkiem, że ktoś prezentuje odpowiedni poziom :D.
A co do rekrutacji do LB - liczą się oceny, działalność społeczna, odpowiedni poziom podczas rozmowy kwalifikacyjnej. I właśnie stwierdzenia "jestem najlepsza, chcę być wpływową kobietą" w tym nie pomagają. Co innego, jeśli ktoś powie "chcę być politykiem, działam w samorządzie młodzieżowym mojego miasta, robiłam to, to i to, i tamto też, a w przyszłości zamierzam osiągnąć następujące cele...". Wtedy ma szanse, nawet, jeśli nie ma samych A.
Yale to najlepsza szkoła, więc dostają się do niej najlepsi. Jeśli ktoś się do niej nie dostanie, to znaczy, że nie jest najlepszy -> zdania oparte na logice ;P. NYU nie jest zła, ale też nie jest niczym rewelacyjnym, a Blair dostała się tam tylko dlatego, że Cyrus znał dziekana (?) albo kogoś innego i jej to załatwił, o czym mówiono chyba w 3 albo 4 odcinkach, więc to, że tam studiowała nie jest żadną jej zasługą. Nie chcieli jej nawet w jakiejś podrzędnej szkole (już nie pamiętam, w której, ale było to w odcinku, gdy zniknęła, Chuck i Serena jej szukali i znaleźli w domu dziekana tamtej właśnie szkoły, gdy powiedział, że nie chce jej u siebie).
Zależało jej na tym, żeby być najlepszą uczennicą? A czym dla Ciebie jest pojęcie "najlepsza uczennica"?
a. ktoś, kto ma dobre oceny bez względu na to, jaką drogą do nich dochodzi (ściąganie, wymuszanie, przekupstwo)
b. ktoś, kto się dużo uczy, a jeśli czegoś nie wie, to się tego dowiaduje?
Dla mnie b, a Blair była a. Więc nie, nie była mądra, nie była najlepszą uczennicą, nie uczyła się dobrze, choć dobre oceny miała.
Zgadzam się w 100% - B nie pasowała do świata D, a on nie pasował do jej. Ciągnęło się to przez cały sezon, z każdym odcinkiem było nudniejsze, to ile można? C i B, gdy są razem, to przynajmniej nadają jakiś kierunek swojemu życiu i serialowi. A ile osób wróciłoby do takiego faceta? Gdyby żadna, to autorzy podręczników i książek popkulturowych nie rozpisywaliby się o tego typu zjawiskach już od wielu lat.
Myślałam, że tego typu komentarze już się pojawiać nie będą...a tu proszę, uśmiałam się ;)
Nie wiem gdzie ty widziałaś, że Chuck zdradzał Blair, ale to chyba nie w tym serialu.
No właśnie, co to za założenie, że Chair będzie się zdradzać? No tak, bo przecież oni się cały czas zdradzali kiedy byli razem, natomiast Dan by przecież Blair nigdy nie zdradził :D :D
Haha i najlepsze w tym to, że to właśnie Danowi przyszło to z łątwością... ;)
"wątpie czy C kiedykolwiek z nią do muzeum by poszedł." haha Wiedzma_mim- tym przebiłaś samą siebie!
"dlatego zaprzyjaźniła się z tą Azjatką, która była od niej lepsza w liceum." -padłam xD
Zgadzam się, i - co więcej - mam wrażenie, że Blair nie miała do niego pretensji o to wyjście z limuzyny. Oczywiście, wolałaby, żeby został, ale wyglądała na pogodzoną z tą sytuacją. Ta scena, kiedy on całuje pierścionek zaręczynowy... mmm, prześliczna!;) Po prostu obawiam się, żeby Danowi nie udało się wzbudzić w niej ponownie wątpliwości. Bo moim zdaniem ona nie jest tak pewna tego uczucia, jak Chuck. Co do Chucka, to jestem w zasadzie spokojna:) (a wcześniej bywało odwrotnie). Poza tym jestem pewna, że scenarzyści jednak będą chcieli wykorzystywać tę tłumaczkę Barta i francuskiego PR-owca jako potencjalnie "niebezpieczną" rywalizację, było gdzieś o tym w spoilerach. Ale miejmy nadzieję, że będą dzielni. Ja w każdym razie zamawiam ślub w przedostatnim odcinku, a ich małego synka w ostatnim - oby!:D
ja to rozumiem, ale Chuck i Blair będą razem pewnie dopiero pd koniec 6 sezonu. Ta jest bardzo często, a ja ich bardzo lubię jak są razem ;p
niestety, widać, że scenarzyści nie mają za bardzo pomysłów, co z nimi robić, jak już są razem. przykładem pierwsza połowa trzeciego sezonu. dlatego bardzo usilnie się starają, żeby "kochali się, ale tak z osobna":D
Chciałbym żeby byli w tym sezonie razem ale tak oficjalnie żebysmy mogli się trochę nimi nacieszyc a nie że oni zrobią coś takiego że pewnie ich skłócą i w ostatnim odcinku się pogodzą i tyle.Po tych 5 latach by się mogli trochę wyślić a nie w kółko ten sam schemat..A wy jak uważacie?
Odcinek mi się podobał, choć momentami również irytował. Najbardziej zawiodłam się na Rufusie, miałam go za porządnego faceta, szanowałam i go lubiłam, a on wykręca taki numer, zawiodłam się. Rozumiem Serene, że tak się zachowała. Po tym co ona usłyszała, również bym tak zrobiła - mam nadzieje, że choć teraz jej się uda. Dan? Trochę nudnawy. Może w następnych odcinak się rozkręci, oby. A Georgina? Wrzód na tyłku i tyle. Ivy mnie wkurza, nie lubię jej, dwulicowa i fałszywa. I czego niby chce od Loli? Niech nie sprowadza tej dziewuszki na złą drogę! Nate, Nate.. mój kochany Nate, oby wymyślili z nim coś ciekawego. Może ta dziewczyna co do niego przyszła to plotkara? Nieźle by było. No i na końcu, moi ulubieńcy: Chair - Jeżeli im nie wyjdzie, nie będą razem, zaklinam się, że spalę dom tym scenarzystom. Albo przygarnę Chucka do siebie, mam pełno miejsca w łóżku, na pewno się zmieści :D
Co do Loli, to ona prosiła Ivy by ta zniszczyła Lily, o ile dobrze pamiętam, więc ta "dziewuszka" już jest po złej stronie mocy ;)
A jeśli by wierzyć spoilerom, to ta dziewczyna Nate'a okaże się kimś z rodziny Steve'a, nie wiem czy nawet nie córką...
PS:
W zamachu na scenarzystów z chęcią Ci pomogę ;)