Potwory
powrót do forum 2 sezonu

Krukcenzja

ocenił(a) serial na 7

Ostatecznie jednak zdecydowałam się zabrać za drugi sezon antologii true crime na podstawie scenariusza Iana Brennena i Ryana Murphy’ego. „Potwory: Historia Lyle’a i Erica Menendezów” podchodzi do historii od nieco innej strony niż miało to miejsce w przypadku „Dahmer – Potwór”, a przynajmniej w moim odczuciu, robi to nieco lepiej. Szczęśliwie tym razem historia ściślej trzyma się faktów…

Zbrodnia, która wstrząsnęła Ameryką. Dwaj bracia strzelają do swoich rodziców szesnaście razy, zgarniając w konsekwencji suty spadek. Gdy jednak jeden z nich wypowiada kilka słów za dużo, w ruch wprawiona zostaje cała maszyna wymiaru sprawiedliwości. Lyle i Eric walczą z oskarżeniami, a ostatecznie samymi motywami swoich działań. Gdy na wierzch zaczynają wychodzić mroczne sekrety rodziny Menendezów, wszystko przestaje być takie oczywiste… Po której stronie strzelby stały prawdziwe potwory?

Ogląda się to całkiem ciekawie, a konwencja naprawdę się broni. Fakty wymieszano z domysłami, niewyjaśnionymi tropami oraz zmieniającą się nieustannie opinią publiczną. Daje to naprawdę intrygujący obraz sprawy, w całości przedstawiony z perspektywy czasu, w którym rozgrywały się wszystkie wydarzenia. Nie ma tu też skrajnego moralizatorstwa czy narzucania widzowi określonej wizji – pozostawiono przestrzeń do namysłu i własnych wniosków. Poziom scenariusza poszczególnych odcinków jest dość różny, jednak nie na tyle, by nazywać ten serial nierównym. Z pewnością potrafi on wzbudzić skrajnie różne emocje, czasem nawet najprostszymi środkami wyrazu, jak zwykły monolog. Choć więc robienie rozrywki z tragedii budzi we mnie silnie negatywne odczucia, to ta konkretna pozycja mierzwi odrobinę mniej od przeciętnego tworu z kategorii true crime.

Nie mogę odmówić tej produkcji świetnej realizacji. Bardzo dobre zdjęcia, zgrabny montaż, miejscami rewelacyjna muzyka. Widać tu spory budżet, który przyciąga oko i umila cały seans. Całe show trzyma jednak wprost rewelacyjne aktorstwo. Nie mówię tu przy tym wyłącznie o aktorach wcielających się w tytułowych bohaterów – choć trzeba przyznać, że zarówno Nicholas Alexander Chavez, jak i Cooper Koch rewelacyjnie prezentują niesamowicie różne oblicza braci. Na uwagę zasługuje szczególnie drugi z nich, Eric w jego wykonaniu wprost buzuje emocjami, co świetnie manipuluje widzem w kluczowych momentach. Ekran kradnie także Javier Bardem („To nie jest kraj dla starych ludzi”. „Mother!”, „Diuna”), który potrafi naprawdę przerazić za każdym razem, gdy tylko się pojawia. Nie samym mężczyzną stoi jednak ta produkcja – to również mnóstwo wyśmienitych aktorek. Ari Graynor wciela się w prawniczkę z prawdziwego zdarzenia, nie zamierzając iść na żadne kompromisy. Chloë Sevigny również daje popis, a jej przedstawienie Kitty budzi we mnie tak różne emocje, że nie jestem w stanie w pełni stwierdzić, co tak naprawdę sądzę o tej postaci. Ikoną aktorską jest tu jednak Leslie Grossman (znana dobrze z kilku sezonów „American Horror Story”) – niemal miałam wrażenie, jakby była Judalon Smith, a nie tylko ją odgrywała. Tak zagrać, to jednak trzeba naprawdę umieć.

Czy polecam „Potwory: Historia Lyle’a i Erica Menendezów”? Trudno powiedzieć – istnieje wiele lepszych seriali (choć ten wciąż jest naprawdę dobry), jednak jeśli kogoś interesuje ta sprawa i zastanawiał się, czy by nie zapoznać się z tym tytułem, to chyba warto. Z mojej strony otrzymuje on 7/10. Nie czekam na kolejny sezon, ale jeśli się pojawi, to może kiedyś się z nim zapoznam.