To chyba najlepszy film prawniczy jaki oglądałem. Każdy odcinek czymś zaskakuje, trzyma w niepewności, wątki są logiczne i łączą się dzięki znakomitemu montażowi.
Wszystkim "sprawiedliwym" i "wzruszonym" losem tych facetów, zadam kilka pytań:
1. Kto był sądzony - mordercy, czy ich ofiary?
2. Czy będąc sędzią, albo ławnikiem, uwierzyłbyś w ich opowieści o brutalnym molestowaniu nie mając stuprocentowych dowodów? Pamiętaj, że w tym momencie oskarżasz rodziców o perfidne przestępstwo.
3. Czy jesteś pewien, że chciałbyś z tymi "niewiniątkami" dzielić sąsiedztwo po ich wypuszczeniu po paru latach?
4. W końcu skoro byli tak gnębieni, czemu potrafili zaplanować morderstwo, zamiast znaleźć dowody swoich "cierpień" i dostarczyć je policji? Tacy znakomici, przekonujący kombinatorzy?
Tak, że ja nie kupuję tych bredni pełnych ich zboczonych fantazji, choćby nawet dlatego jakie były ich motywy i jak się zachowywali po morderstwie. Czy nie powinni być zalęknieni i zgubieni, a nie pewni siebie i hedonistyczni? Jakieś lekarskie "dowody", że w dzieciństwie mieli ślady gwałtów oralnych? Nawet jeśli, to gdzie dowód, że to ojciec? Serio ktoś w to uwierzy? Albo, że teraz znalazł się jakiś 14-latek rzekomo molestowany przez starego Menendeza.
Dla mnie te usilne próby szukania w nich ofiar molestowania to też przejaw zaburzeń. Proszę - jak laski rzucały się na skazanego biednego Ericzka. Właśnie kobiety tak mają - to samo było z Mansonem czy Drahmerem.
Ja nie jestem zwolennikiem ani kary śmierci, ani wsadzania młodych ludzi na całe życie do więzienia. Może i temu Erikowi powinno się dać jeszcze szansę, ale to już sprawa dla psychiatrów.