Skrajnie pozytywne recenzje dwóch pierwszych odcinków serialu zachęciły mnie do ich obejrzenia. Niecodziennie widzi
się oceny 5/5 z dopiskami "arcydzieło" czy "mistrzostwo". Śmiem jednak twierdzić, że na tą chwilę, te oceny są całkowicie
nieuzasadnione - kojarzą mi się bardziej z kostkami domino, które upadają jedna po drugiej. Ktoś okrzyknął
Pozostawionych dziełem wybitnym, a inni idą w jego ślad - inaczej nie jestem w stanie wytłumaczyć całego fenomenu
serialu.
Koncepcja serialu wydaje się ciekawym materiałem do zekranizowania. W jednej chwili, 2 procenty ludzkiej populacji
znikają bez śladu. Nikt nie wie w jaki sposób i dlaczego.
Tajemnica może mieć różnorodne podłoże - począwszy od motywów sci-fi (teleportacja, przeniesienie do innej sfery
czasowej, na inną planetę, uprowadzenie przez kosmitów...), przez horror (ofiara dla jakiegoś bóstwa, mroczna
przepowiednia...), na kryminale (eksperyment rządowy, atak innego państwa, nieudany eksperyment z nieprzewidzianymi
skutkami) kończąc. Widz nie ma pojęcia, co w uniwersum serialu jest/może być prawdą, a co nie ma tam prawa bytu. Ma
to oczywiście zalety, włączając w to nieprzewidywalność i tajemniczość, ale niesie ze sobą również konsekwencje - czyli
niezrozumienie i zagmatwanie. Bo na dobrą sprawę, seriale oglądamy dlatego, że mniej więcej wiemy o czym tak
naprawdę są - Rodzina Soprano opowiadała historię rodziny mafijnej, Gra o tron to z kolei w pełni fantastyczna opowieść
o wojnie trawiącej kontynent Westeros (i nie tylko), a True Blood teoretycznie miało poruszać temat wampirów. W tych
serialach nie spodziewamy się, a nawet nie uwzględniamy możliwości, powiedzmy uprowadzenia jednego z bohaterów
przez UFO. W Pozostawionych nie wiemy kompletnie niczego.
Trudno się więc dziwić, że widownia przyjęła nowy serial z mieszanymi odczuciami - po dwóch odcinkach wypadałoby,
żebyśmy znali przynajmniej jeden dominujący wątek, który popchnąłby fabułę do przodu i zachęcił nas do dalszego
oglądania. Nic z tych rzeczy - otrzymaliśmy tajemnicę, a wszystkie wydarzenia na ekranie, choć zapewne mają z nią jakiś
związek, na ten moment wydają się zupełnie bezsensowne, niepowiązane i nielogiczne.
Jedna z bohaterek rąbie drzewo, ponieważ tak jej polecono, podczas gdy młoda dziewczyna boryka się z depresją i/lub
problemami z zarządzaniem gniewem. Zniknięcie części populacji mogło mieć dotkliwe skutki dla tych, którzy pozostali,
ale nie popadajmy w skrajności - istnieje milion albo i więcej ciekawszych historii do opowiedzenia.
Poza tym, jak już wspomniałam, wątkom brakuje powiązania, nawet na tak wczesnym etapie emisji. Zakładając, że w
ogóle są ze sobą powiązane. Bo jeśli nie, to równie dobrze scenarzyści mogli przedstawić nam nic nieznaczącego
Kowalskiego, którego największym zmartwieniem jest brak piwa w lodówce.
Widzów jednak taki obrót rzeczy by nie zainteresował, nawet w najmniejszym stopniu - dlatego oni sami zdają się
nadawać Pozostawionym jakiegoś głębszego wydźwięku, dopatrywać się drugiego dna i łączyć elementy układanki w...
Cóż, na pewno nie całość, bo przed nami jeszcze wiele do odkrycia, ale na pewno starają się w jakiś sposób powiązać
ze sobą niektóre wątki. Czy słusznie? Przekonamy się zapewne po emisji kolejnych odcinków.
I właśnie tutaj docieramy do momentu, w którym rozpoczyna się nadinterpretacja, doszukiwanie się na siłę czegoś,
czego w rzeczywistości nie ma. Chcemy, by wszystko z czasem się do siebie dopasowało, przy okazji zapewniając nam
dobrą rozrywkę i nutkę tajemnicy.
Recenzenci z całego świata jeden po drugim doszukiwali się drugiego dna w fabule, ukrytych morałów czy manifestów...
Problem w tym, że nie ma to pokrycia. Aby osiągnąć sukces komercyjny, serial musi być mniej lub bardziej zrozumiały, a
celowe kamuflowanie moraliz sprawiłoby tylko, że dla sporej części widowni, która nie ma ochotę na dopatrywanie się
czegokolwiek co nie jest na pierwszym planie, Pozostawieni byliby po prostu jałowi.
I w moim odczuciu tacy są na tym etapie - doskonale zdaję sobie sprawę, że jest jeszcze (zbyt) wcześnie by oceniać
serię i jednoznacznie stwierdzać, że pewne jego elementy nie mają sensu, ale nie da się ukryć, że Pozostawieni
zawodzą na wielu płaszczyznach, a wydarzenia na ekranie najlepiej oddaje słowo "jałowe".
Brak tu akcji, brak dreszczyku emocji, brak dramatyzmu i ciągu przyczynowo skutkowego. Bohaterowie mają swoje
problemy i na każdym z nich zniknięcie części populacji odcisnęło swoje piętno, ale nie jest to nic wybitnie
wykreowanego. Powiem więcej - nudziłam się, oglądając dwa pierwsze odcinki. Zwyczajnie się nudziłam.
Brak jakichkolwiek poszlak czy zapowiedzi tego, co wydarzy się w przyszłości (czy ludzie odkryją, co stoi za zniknięciem,
czy bohaterowie się do tego przyczynią, czy ich losy jakoś się splotą...) tylko pogłębia uczucie zagubienia i znużenia.
Wyznaję prostą zasadę - jeśli pierwszy odcinek serialu nie porywa, prawdopodobnie kolejne nie okażą się lepsze.
Wielokrotnie sprawdziło się to w praktyce i jak na razie, zdaje się, że Pozostawieni nie będą odstępstwem od reguły.
Widzę tu całkiem dobry trzon fabularny (czyli zniknięcie), ale poza tym nie ma niczego, co przykułoby mnie do telewizora i
zachęciło do dalszego oglądania. Czegokolwiek bym nie widziała, i tak przywodzi mi na myśl już dawno przerobione
tematy z Lost, czy z Pod kopułą (które również nie są idealne).
Jakie są zatem moje wrażenia po pierwszych dwóch odcinkach? Zdecydowanie mieszane - z jednej strony widzę w
serialu potencjał, który może być w przyszłości należycie wykorzystany, z drugiej na chwilę obecną seria nie zachwyca...
Niczym.
Całkowicie nie rozumiem tak skrajnie wysokich ocen, zwłaszcza, że seria jak na razie nie wyróżnia się niczym na tle
innych telewizyjnych dramatów. Stanowią one niezasłużoną reklamę, która mija się z rzeczywistością, a dzięki którym
Pozostawieni stają się z dnia na dzień bardziej popularni.
Serial wydaje mi się mocno średni, ale niewykluczone, że z czasem zmienię jeszcze swoje zdanie. Wszystko, co tutaj
napisałam, odwołuje się do moich wrażeń po obejrzeniu zaledwie dwóch odcinków - nie wykluczam więc, że fabuła
nagle zwróci się o sto osiemdziesiąt stopni.
Jaki więc mam cel pisząc to wszystko? Ukazanie, że pozytywne recenzje niekoniecznie świadczą o jakości serii -
niestety, gorzko zawiodłam się na Pozostawionych, oczekując dzieła wybitnego, jak sugerowali rzekomo doświadczeni
recenzenci. Ale mogę być w błędzie - przekonam się o tym oglądając przyszłe odcinki.