Hmm kto zaginął Kevinowi ? Żona jest w tej "sekcie" , córka żyje , syn z tego co widać też.
Żona mu poszła do sekty, syn raczej też, z córką ma słaby kontakt więc w pewnym sensie stracił całą rodzinę.
Poza tym on pewnie był przy zaginięciu swojej kochanki. Jeśli to była jego kochanka w tym flashbacku chwilę przed zdarzeniem, bo mam słabe oko. I teraz ma kuku jak te dzikie psy, które były w obecności swoich właścicieli. Założe sie, że Kevin skończy w łóżku z koleżanką swojej córki.
Ja pomyślałem, że żona, ale kochanka bardziej "pasuje" do fabuły i daje nadzieję na kolejny flashback - Kevin ją posuwa, a ta nagle znika mu z łóżka - proszę niech pokażą taką scenę :D
Tyle że "rucha" jakąś ciemną blondynę, nie widać jej twarzy, więc ja na początku myślałam, że to żona i że zniknął tylko jego ojciec.
Kochanka moim zdaniem nie zaginęła. Ona była pokazana tylko po to, żeby skonfrontować kłamstwo, które Kevin mówi matce niemowlaka, z rzeczywistością. Nie jestem pewna, czy Kevin nie przedstawił jej takiej wersji, jakby żona zniknęła, a nie odeszła do sekty.
Nie każdemu musi ktoś zniknąć.
Ja byłem pewien też, że to żonę posuwał :O Skąd w ogóle takie przypuszczenia, że kochankę?? Nie było nic, co by mogło to sugerować. Czy coś mnie ominęło?
przecież jego żona trafiła do sekty, ponieważ była przy tym, jak ktoś zniknął..
Kevin po prostu miał kochankę i gdy 2% ludzi wyparowało, on zaliczał :D
Tak poza tym, mam wrażenie że córka nie wie, że żona siedzi w tym zakładzie / sekcie. Stąd ta Jego reakcja na obecność młodej (a wcześniej w rozmowie) na paradzie, nie chciał by zobaczyła matkę.
Dobre pytanie. Ojciec byłby chyba najlepszym wyborem, ale musi się kryć za tym coś więcej, skoro cała rodzina jest porąbana. Inaczej tylko Kevin mógłby ześwirować po stracie ojca, bo jakoś wątpię, żeby nagle cała rodzinka z tego powodu czuła się źle. Pewnie, strata dziadka nie jest fajna, ale bez przesady, że wnuczki aż tak upadną przez to na zdrowiu psychicznym. Jill w jednej scenie mówi, że oni już nie wrócą. Wypowiadając takie słowa raczej odniosło się trzy lata temu jakaś stratę i dusi się ją w sobie, bo już kompletnie nie wierzę, że po pierwsze chodzi tylko i wyłącznie o odejście matki do sekty, a po drugie, że rodzinka nikogo nie straciła i po prostu zwariowała. To by było bardzo głupie. Wątpię, żeby ktoś z nas zwariował, gdyby nie stracił nikogo z rodziny czy z bliskich przyjaciół. Ja na pewno miałbym to gdzieś. Brat Jill też z byle powodu by się do sekty Wayne'a nie zapisał, podobnie jak żona do tych białych popaprańców. Może straciła małe dziecko, które ze względu na swój wiek nie było jeszcze uwzględnione na zdjęciu? Albo lepiej, była w ciąży i dziecko zniknęło z jej brzucha. To by było świetne! Po czymś takim można zwariować. Pożyjemy zobaczymy, ale mam nadzieje, że nie będzie to banalne. W końcu rodzinka jest na pierwszym planie w tym serialu.