W jednym miejscu jest, że 2 proc. a w innym, że jedynymi ocalałymi są mieszkańcy Malpetown. To jak to w końcu jest? Obawiam się, że serial może skończyć jak Under the dome.
W ktorym momencie masz, że jedynymi ocalałymi są mieszkancy Malpetown? Zginęło 2 % całego ŚWIATA (m.in. papież).
Na całym świecie tajemniczo znikają ludzie. Jednymi, którzy pozostali, są mieszkańcy Mapelton. Po co robić serial o zniknięciu 2 proc. populacji. To ledwie garstka ludzi. Biorąc pod uwagę obecne przeludnienie planety to 2 proc to nawet nie minimum potrzebne do unormowania sytuacji. To już lepsze jest The 100 czy 12 Małp, gdzie 2 proc to zostało a nie znikło.
Ha Ha Ha Ha:D To wszystko wyjaśnia:) Swoją drogą film o zniknięciu papieża z jakimś spiskiem duchownych w tle byłby ciekawszy.
Rzeczywiście, ponad 120 milionów ludzi, którzy zniknęli w jednym momencie to zdecydowanie "garstka".
W kontekście planety to ledwie ułamek. Biorąc pod uwagę obecne przeludnienie globu to takie magiczne zniknięcie by się jak najbardziej przydało. Najlepiej gdzieś w centrum ameryki.
Nie wiem czy zauważyłeś, ale serial celowo nie koncentruje się na globalnych skutkach tego "zniknięcia", ale na losach konkretnych ludzi. Można powiedzieć więcej wydaje się, że świat zdążył już zapomnieć o tych wydarzeniach.
Pomyśl... Jakby jedna osoba zniknęła nagle, rozpłynęła się w powietrzu przed kimś to co by się działo.. A tutaj zniknęła 120 mln!
Dziennie ginie bez śladu dziesiątki osób i nic się nie dzieje. Dramaty jednostek. Równie dobrze i bardziej realnie mogli zrobić serial o porwaniach, czy zaginięciach.
Debil debilem pozostanie.
To nie jest serial si fi tylko dramat to ze nie potrafisz zrozumiec dlaczego ten serial ma sens nie oznacza ze go nie ma.
Jak nagłe zniknięcie 2 proc. ludności to nie si-fi to faktycznie debil zostanie debilem. Dla mnie sam pomysł to żaden dramat. Może myślę zbyt ogólnie, ale dramatem nazywam zupełnie inny rodzaj seriali. Zwyczajnie nie pojmuję jak można zrobić tak idiotyczny serial i na tym zakończę tę rozmowę.
Kompletnie nie zrozumiałeś przesłania lub nie oglądałeś serialu (stawiam na to drugie). Historia opowiada o ludziach, którzy pozostali, nie skupia się na dochodzeniu w sprawie zniknięcia, nie oczekuj tutaj ufoków, kosmicznych pościgów, nadludzkich mocy, przepowiedni czy jakichś innych wymiarów. Serial jest o tych, którzy nie zniknęli i jak sobie z tym radzą, jak każdy dzień jest dla nich dramatem, jak nie mogą wyzbyć się tego ciężaru itd. To jest dramat, nie ma nic z sci-fi w sobie, więc może Cię to rozczarować. Jednak polecam! Naprawdę serial jest tak genialnie przeprowadzony, jest niesamowicie nastrojowy, naszpikowany symboliką, dialogi są bardzo głębokie, inteligentne, jest mnóstwo tajemnic itd. ale przede wszystkim, pierwsza moja myśl na wspomnienie o pierwszym sezonie, jest to serial niejednoznaczny. To jest ogromna zaleta. Coś pięknego. Polecam, obejrzyj chociaż 5 odcinków.
W takim razie, jeżeli drogi kolega - koneser kina "zacnego" (chyba tak zacznę nazywać tych wszystkich żałosnych krytyków na filmwebie) - nie jest zainteresowany oglądaniem serialu, w obrębie którego wrze powyższa dyskusja, niechaj wypie*dala czem prędzej i nie strzępi klawiatury na swoje żałosne wywody, gdyż uprzedzam - ch*j wielki one kogo obchodzą. Następnym razem polecam usiąść na palcach przed przystąpieniem do stukania w klawisze.
No tak, garstka. Gorzej jakby zniknął ktoś z twoich bliskich... Tu nie chodzi o tajemnicze zniknięcie - dosłownie. Owszem, w serialu ludzie rozpłynęli się w powietrzu. Jednak w rzeczywistości ludzie też znikają - giną w wypadkach, umierają na różne choroby, wyjeżdżają - w każdy razie staje się to nagle i nie ma nawet czasu, żeby się z nimi pożegnać. Serial traktuje o tym, jak ludzie, którzy "pozostali" (nie)radzą sobie z tym faktem. Jeśli chcesz porównywać ten serial do "Under the dome" albo innych, typu "4000" albo "Flashforward" to źle trafiłeś. To nie serial, gdzie wątkiem przewodnim jest jakieś niewyjaśnione zdarzenie - ono jest tylko tłem i powodem do opowiedzenia historii o ludziach.
Inna sprawa, to że w świecie, gdzie informacja krąży z prędkością światła, takie wydarzenie wywarłoby na globalnej populacji ogromny wpływ - dziwne, że tego nie zauważasz i przyrównujesz ludzi do jakiś ameb.
Jednymi geniuszu, nie jedYnymi. Jak dalej nie widzisz różnicy, to sobie przeliteruj obydwa wyrazy literka po literce jak w przedszkolu.