Serial to jakaś telenowela. Pani Pilaszewska tutaj podczas pisania scenariusza odleciała,jakby życie to były ciągłe dramy. Kłótnie o byle co,nie odbieranie telefonów. Dorośli się tu zachowują jakby byli w podstawówce. Badziewie straszne. Warszawa widzę to jakaś wiocha gdzie każdy się ze sobą spotyka na ulicy z każdym,każdy jest partnerem każdego. Jedną knajpa do której wszyscy chodzą. Mańka to też rozpieszczona gówniara co uważa się za wielce mądrą i dorosłą,a jest egoistką. Nazywanie Zośki grubą..