Zdecydowanie za szybki i co do tego to chyba nikt nie ma wątpliwości. Motyw ciężarówki bardzo sugestywny, ale jednocześnie tak nie pasujący, że słów brak. Ja nie wiedziałam, że to już koniec tego serialu...myślałam do końca, że Artur przeżyje np. że to smok odda życie za Artura...jakieś tchnienie (oddech) życia, łzy smoka czyniące cuda...coś w tym stylu...i tu wszystko pasuje...smok oddaje życie za Artura, Merlin (jego najlepszy przyjaciel) jest czarodziejem, więc pozwalamy na magię...i o tym jest 6 sezon...Morgana dzięki swojej smoczycy przeżywa...bo tak naprawdę to widzieliśmy że Morgana zostaje pchnięta mieczem, ale ani się nie rozpada, ani nie spala na popiół, a jako największa kapłanka może się uratować... trudno ginie Mordred i Gwain, ale reszta żyje i szaleje w 6 sezonie i dopiero potem, na koniec 6 sezonu można jakoś uśmiercić Artura...ma zginąć z rąk Mordreda???? proszę bardzo... Morgana ściąga go z zaświatów :P co to dla niej za problem :P skończyło się fatalnie, pozostaje niesmak, rozczarowanie i żal...bo mogło być tak pięknie...
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Od początku piątej serii myślałam, że Gwain dowie się o tym, że Merlin jest czarodziejem np. w przedostatnim odcinku przy tej Kryształowej Grocie było już tak blisko żeby się dowiedział a tu nic.... Szóstą serię na pewno bym obejrzała ale myślę, że wystarczyłoby, gdyby Artur parę odcinków przed końcem piątej się dowiedział o mocy Merlina. Także scena z Morganą mnie rozczarowała ponieważ spodziewałam się czegoś większego -jak już tutaj ktoś wcześniej napisał że męczyli się z nią 5 sezonów a Merlin pokonał ją w parę sekund i to jeszcze mieczem( wyobrażałam sobie jakiś większy pojedynek przy użyciu mocy Merlina i Morgany) a tu takie rozczarowanie. Kiedy oglądałam, najsmutniejszym dla mnie momentem była śmierć Gwain'a. Potem już tylko otwierałam coraz szerzej oczy ze zdumienia i szczerze, byłam w szoku bo w ogóle nie wyobrażałam sobie, że to może sie tak skończyć a zwłaszcza ta ciężarówka mnie rozwaliła. Wcześniej myślałam że może jeszcze pokażą jak Artur znosi zakaz używania magii i wyobrażałam sobie scenę, kiedy Merlin opowiada i wspomina Arturowi o tych wszystkich (może nie wszystkich bo by było za długo ale przynajmniej paru) momentach w których używał magii i ratował mu życie. Zgadzam się, że mogli pokazać śmierc Artura ale nie tak wcześnie kiedy jeszcze przecież niczego nie dokonał więc jak w Albionie ma być dobrze skoro kraj został bez króla i potomka a poza tym nadal nie zniesiono zakazu używania magii. Podczas sceny, w której ogłoszono, że król nie żyje, wypatrywałam gdzie jest Merlin ale go nie pokazali więc też nie wiadomo czy Gwen obwiniła go za śmierć Artura i wygnała czy podziękowała mu za to, że próbował go uratować. Bardzo lubiłam ten serial ale na zakończeniu się bardzo zawiodłam.
Twórcy odnieśli jeden sukces, doprowadzili do tego, że o serialu się mówi, A gdy się czymś mówi, to jest o nim głośno, a w show biznesie jest tak, że jak o czymś jest głośno to trzeba kuć żelazo póki gorące.
Okej, skończyłam końcówkę. Ryczałam jak durna to raz. Posrało kakao to głupie BBC to dwa, jak oni śmią w ogóle kończyć w TEN SPOSÓB tak rewelacyjny serial? Oj, bata się nie boją. Przecież mnóstwo jeszcze wątków swobodnie mogliby poprowadzić, teraz jestem wściekła bo okazuje się że niektóre odcinki były zbędnymi zapychaczami, które można byłoby przeznaczyć na konkrety...Mordred spartaczony, to samo tak łatwe zabicie Morgany, o śmierci Artura kwa mac nie wspomnę. Niech ich świnia powącha. Nigdy im tego nie wybaczę, co to ma być w ogóle? Zbulwersowałam się na maksa.
Jeszcze mnie Arturek dobił tymi krótkowzrocznymi uwagami przez większą część finału, bosz.
Z jednej strony również jestem rozczarowana-ponieważ nie ukazano wiele kluczowych wątków. Przez te kilka odcinków,w których Gwen odgrywała dużą rolę zabrakło czasu dla Artura. Szkoda mi,że Arcio umarł- również płakałam jak głupia. Pooglądałam ost. odcinek 3 razy, więc się troszkę z tym oswoiłam
Nie mówię,że zakończenie było tak okropnie złe- bardzo mnie cieszy to ze Arcio wszystko zrozumiał,ładnie podziękował Merlinowi.
Odszedł w spokoju. Pocieszające jest to,że to Artur złapał miecz, dla mnie to jest pocieszające :)
Miecz wrócił do Pani Jeziora, nie złapał go Artur, ani w serialu ani w legendzie. Jeśli się mylę poprawcie mnie:)
Przecież to nie była damska dłoń, moim zdaniem złapał miecz Artur. Zobacz sobie temat 'jezioro Avalon' tam był poruszany ten temat :)
Wg mnie była to ręka Arthura. Mimo że jego ciało jeszcze było na brzegu, to jego "duch" już był w Avalonie. To na 100% była męska ręka i w ogóle nie przypominała ręki Frei z 3x13. Jeśli to nie ręka Arthura, to kogo?
Miecz został wykuty dla niego i czeka razem z nim na swoje powtórne przybycie.
http://www.photoblog.pl/proxy.php?to=1868dcb87ac1bc30bcabeec2a18fd7f3&h=WVRNMVl6 SmpaalUxWTV4Mm90OFQ1OUErY3ZaSXkxbWlxOWhKa0VIeDlJdms=&backUrl=http%3A%2F%2Fwww.ph otoblog.pl%2Fprzygodymerlina%2F140539596
Dokładnie.. to była męska ręka. Jednak też nie pasuje mi to, że niby był to Artur. Dziwne, ze sekundę później leży on na łodzi. Dlatego dobrze by było jakby ktoś, kto jest obeznany w temacie, się wypowiedział.
to była ta sama ręka która podała ten miecz Merlinowi kiedy wcześniej Wielki Smok kazał mu go zniszczyć aby nikt niepowołany nim nie władał, a Merlin wrzucił go na dno jeziora Avalon, a później ta ręka mu go zwróciła.
Ale czy to jest pewne, że to Artur złapał ten miecz? Kurcze, no łepetynę dałabym se uciąć że ta ręka należała raczej do kobiety;)
owłosiona była i gruba?? Kurcze, może faktycznie, widocznie żle widziałam przez łzy;)
No wiesz, w koncu Bradley ma duze lapska (silownia jednak robi swoje), wiec dziewczyny moga miec racje, ze to Artur zlapal miecz.
Nie, nie, nie. Nie tak miało być! Nie tak to sobie wymyśliłam. Chyba dzisiaj nie dojde do siebie. Po prostu nie wierze, tyle czekania na wielką chwile chwały Artura i Merlina i nic? Ja na prawde liczyłam ze wszystko skonczy sie jak w bajce.
Skoro to miał być ostatni odcinek, to cieszę, że był właśnie taki. Naprawdę nie chciałbym, żeby Merlin skończył się jakimś słodkim do porzygania, średnio udanym, zrobionym na siłę happy endem a la amerykański serial. :)
Ja bym też chciała happy end :) Ale nie taki 'słodki do porzygania' tylko normalny. Powinni moim zdaniem uratować Artura. Cały czas było gadanie o jego przeznaczeniu- że trzeba go uratować itp. A co nam zaserwowali? Śmierć głównego bohatera. Mi się to bardzo nie podoba.
W ramach przypomnienia: Głównym bohaterem od samego początku był Merlin i to o nim jest ten serial.
Nadal się tam wypowiadam. Póki choćby jedną osobę denerwują moje posty, to nigdy ich nie zostawię. :P
hahaha... Ale mnie nie dałeś rady zapomnieć ;DDD
Właśnie zajrzałam na forum TVD i o mało nie padłam ze śmiechu. Teraz jest tam wojna między Beauty And Stupid a Dziewczynka30. Poszło o to, że Beauty pojawiła się tam po długiej nieobecności i napisała, że lubi się pośmiać z histeryczek piszących w "Serialowych". No i jak tu się z nią nie zgodzić? ;D Ale oczywiście Dziewczynka poczuła się urażona, więc się zaczęła jazda ;DDDDDD
"hahaha... Ale mnie nie dałeś rady zapomnieć ;DDD"
Jak któryś raz z rzędy rozmawialiśmy, to siłą rzeczy musiałem spojrzeć na nick. :P
Ps.
Czytałaś pierwszy wpis na moim blogu? :P
najbardziej nieudolne zakończenie serialu, jakie widziałam. Merlin jak na bystrego doradcę i największego czarodzieja ever przystało przywołuje smoka w chwili, gdy Artur jest już w zasadzie zimny. Mało tego marnuje cenny czas na romantyczne pogaduchy i "godzinne przerwy". Nie jest w stanie nawet w żaden sposób ułatwić Arturowi podróży (ale za to jego magia świetnie się sprawdza przy praniu arturowych gaci). Kolejny geniusz, czyli smok też nie może ich podrzucić na samą wyspę, tylko do brzegu.
A jeśli już o smoku mowa... 5 sezonów maltretowania tematu Albionu, powrotu magii i mówienia o tym, jak to Artur i Merlin zostaną w pamięci ludzi. 5 sezonów gadania o tym, jak to trzeba koniecznie załatwić Mordreda i Morganę. A ostatecznie mamy z jego strony postawę: "Artur umarł? Dobrze! Zrobił swoje, niech zdycha". Merlin ma pełne prawo czuć się przez smoka wyruchanym, tyle kombinowania i rozterek moralnych poszło się gonić. Gdzie ten Albion? Rozejmy z sąsiednimi królestwami to chyba za mało? Gdzie przywrócenie magii? Jakim cudem Merlin ma zostać zapamiętany, skoro Artur nie żyje? Przecież tak naprawdę w oczach wszystkich był przede wszystkim królewskim popychadłem, a to, że Artur pomiędzy rozkazem podtarcia mu dupy a kazaniem zamknięcia się pytał o radę, to działo się wyłącznie między nimi. Nie dopuścił go nawet do okrągłego stołu, mimo, że na prawo i lewo mianował rycerzy z gminu i posadził przy stole ex-służącą (która zresztą bardzo szybko się odnalazła na nowym szczebelku drabiny społecznej). Tyle pracy nad załatwieniem Morgany, a wystarczyło pchnąć ją z zaskoczenia mieczem. Fantastyczny "pojedynek" dwóch potężnych czarodziejów. Wisienką na torcie jest Ginewra na tronie, głupie to było niemożebnie, już mogliby zrobić ją ciężarną, żeby chociaż w ten sposób "upamiętnić" Artura.
Lepszym rozwiązaniem byłoby już zostawienie otwartego zakończenia, Merlin zaciąga jeszcze żywego Artura na Avalon i koniec. Zresztą wszystko byłoby lepsze od tak zmarnowanych wątków.