Ród Guinnessów

House of Guinness
2025 -
7,2 3,8 tys. ocen
7,2 10 1 3827
7,0 2 krytyków
Ród Guinnessów
powrót do forum serialu Ród Guinnessów

Nie dlatego, ze go uwielbiam czy uważam go za świetnego aktora, kierowała mną czysta ciekawość jak poradził sobie w innej roli niż psychopatyczny król którego zagrał za dziecka, i jak wyszło?
Po pierwsze rola jest marginalna, dalszoplanowa jest go na ekranie bardzo mało a rola sama w sobie poprawnie zagrana choć tak naprawdę przeciętna, ale jego karierę o ile wróci na dobre do aktorstwa będę śledził.

"House of Guinness” to jeden z tych seriali, które mają wszystko reżysera uznanego za tworzącego kultowe produkcje, budżet, świetne warunki realizacj, i mimo to pozostawiają pewien niedosyt. Producentem wykonawczym jest Steven Knight, znany z „Peaky Blinders”, co natychmiast budzi wysokie oczekiwania.

Akcja zaczyna się w chwili śmierci Sir Benjamin Guinnessa i szybko przenosi się w wir rodzinnych konfliktów: kto dostanie kontrolę nad browarem, jaki wpływ będzie mieć dziedzictwo na przyszłość, jakie tajemnice skrywają dzieci i otoczenie rodu. Mamy więc dramat rodzinny, elementy biznesu, polityki i przemysłu, materiał na mocny serial.
I faktycznie, w pierwszych odcinkach wszystko działa: atmosfera epoki, relacje między postaciami, wizualny przepych. Kostiumy, scenografia, zdjęcia, one wciągają. Ale im dalej, tym bardziej zaczynają uwierać skróty narracyjne, pewne wątki zapominane są w połowie sezonu, niektóre postacie mają szansę bliższego poznania, która nie zostanie wykorzystana. Bohaterowie balansują między ambicją a wyrzutem sumienia, ale sumienia tego nie czujemy wystarczająco.
Również styl dramatyczny momentami zbyt mocno przeskakuje w stronę melodramatu oraz efektowności, co zaburza autentyczność. Zamiast subtelności widzimy momentami teatralność. Czy to wada? Raczej kwestia tego, że serial wybiera ścieżkę bezpieczną — „ładna epoka”, „bogata rodzina”, „intrygi”, i rzadko tę ścieżkę opuszcza, by dotrzeć w bardziej osobisty wymiar.

Wątek miłosny niestety bardzo kiepski jeden z najgorszych i najbardziej nędznych jakie można wymyśleć, czyli zakazana miłość osób z dwóch różnych grup społecznych, serio? naprawdę nigdy bym nie przypuszczał, że to właśnie te postacie będą ze sobą romansować. Nie interesowały mnie ich perypetie na początku a na końcu tym bardziej. A już nie wspomnę, że jeden z braci oczywiście jest gejem bo to przecież Netflix inaczej być nie mogło

W efekcie „House of Guinness” to produkcja, którą można podziwiać obiektywnie, za realizację, za ambicje, ale która nie budzi u mnie silnego przywiązania. Po seansie nie zostaje wiele więcej niż wspomnienie eleganckiego serialu z piękną oprawą. I to jest powód, dla którego oceniam ją ma 5/10 dobry średniak z aspiracjami, który mógł być znacznie lepszy, gdyby pogłębił to, co zaczął.