Wywalili dwie aktorki, które ciągnęły ten serial. Już przymknąłem oko na czarną obsadę (która wygląda tak niedorzecznie, że brak mi słów). Odpuszczam sobie resztę odcinków, tam przecież nic ciekawego się nie dzieje, same gadające głowy o niczym.
Żaden ze mnie rasista, ale mam już serdecznie dość wciskania na siłę jedynej słusznej rasy gdziekolwiek się da (nawet jeśli nie ma to żadnego sensu). To samo z lpg.. wywalone mam na to co kto robi w łóżku, ale czy na prawdę w każdym filmie, serialu muszą być te wciśnięte na siłę wątki? Czy wy nie widzicie co się tutaj wyprawia? To jest zwykłe, regularne programowanie społeczeństwa i ja mam tego serdecznie dość. Wracam do starych seriali
Odpuściłem grę o tron przed ścięciem Neda Starka. Tam nic sie nie działo same gadające głowy.
Tak to brzmi XD
hehe hehe, ale w punkt hehe. nazwij mnie jeszcze rasistą/czyzczymtamwalczysz i punkt walki z nierównościami możesz sobie na dzisiaj odhaczyć. hehe
Powiem tak: zmiana głównych aktorek w połowie sezonu i dziesięcioletnia wyrwa to rzeczywiście najbardziej kontrowersyjne decyzje twórców serialu. Pewne rzeczy są nie do obrony - typu - brak konsekwencji dla Cole'a w sytuacji gdy zabił Lonmoutha.
Jeśli chodzi o czarnych Velaryonów, to rzeczywiście, casting był ewidentnie decyzją polityczną i ideologiczną.
Natomiast jeśli chodzi o Laenora, to on jest po prostu homoseksualny w materiale źródłowym i to jest właśnie dobra adaptacja i znajomość lore. Jego kochankowie też są tam wymienieni i mają znaczenie dla historii. Czy to nam się podoba, czy nie, tak sobie George R.R. Martin napisał.
Co ciekawe, niektóre lewicowe media miały pretensje do twórców serialu, że uśmiercili Lonmoutha - dowód nieznajomości lore i niezrozumienia historii, którą oglądają :-)
No spoko, że trzymają się książki, ale chodziło mi ogólnie o lpg w dzisiejszych filmach i serialach. Co bym nie oglądał to muszą być te wątki (wepchane na siłę, żeby odhaczyć checklistę). Na netflixie to absolutna norma, na hbo wydawało mi się, że są ostatnią ostoją normalności.. ale im więcej oglądam ich seriali tym częściej widzę, że i ich powaliło do reszty. Tak na prawdę to obrzydzili mi nowe seriale, czuję się jak idiota, którego trzeba zaprogramować do tolerancji wszystkiego.
Mnie np. nie przeszkadzają ogólnie wątki lgbt o ile nie kolidują z samą historią i lore. Przy czym nie ukrywam, że obawiam się tego, co zobaczę w jutrzejszym odcinku, ponieważ tutaj poprawność polityczna znajdzie się na kursie kolizyjnym z właśnie tą historią. I zwyczajnie obawiam się, że twórcom zabraknie odwagi, żeby wiernie historię zaadaptować.
Przy czym zauważyć należy, że adaptacja w tym wypadku polega na wybraniu jeden z trzech, czterech wersji historii podanych w materiale źródłowym.
Jak to wygląda mogę pokazać na przykładzie ostatniego odcinka:
Mamy tu wypadek/zbrodnię - śmierć Lyonela i Harwina Strongów
Materiał źródłowy podaje następujących podejrzanych:
Valeryonów (bo Harwin zrobił Rhaenyrze dzieci)
Viserysa (ditto)
Daemona (bo chciał się pozbyć kochanka Rhaenyry)
Larysa (bo zostaje lordem Harrenhall i wciąga Alicent w zbrodnię)
No i z tych czterech podejrzanych twórcy serialu wybrali sobie Larysa. Większość fandomu chyba się z tym wyborem zgadzała.
Można się natomiast spierać, czy ich wybór był decyzją ideologiczną - odrzucenie Velaryonów jako podejrzanych ponieważ są czarni, czy też wynika ze znajomości lore.
I w tym akurat przypadku wynika to z lore - skutkiem tej zbrodni jest powrót Hightowera jako namiestnika, o ile Corlys Velaryon mógł chcieć się pozbyć Harwina, z pewnością nie chciał śmierci Lyonela. To samo można powiedzieć o Daemonie czy Viserysie.
To zostawia nam Larysa, i chwała bogom starym i nowym, że twórcy serialu tak wybrali - wkurzyłabym się setnie, gdyby np. obwinili o to Daemona.
Ale ponieważ jestem świadoma ideologicznych obciążeń scenarzystów drżę o losy tej historii w kolejnym odcinku, ponieważ czuję, że w tym kolejnym odcinku ich wybór zostanie skażony ideologią, gdy powinni się trzymać materiału źródłowego.
Twórcy są ewidentnie poprawni politycznie, natomiast sama historia poprawna politycznie nie jest.
Sam George R.R. Martin jest lewicujący, ale w starym, dobrym stylu - jeśli przyjrzymy się uważniej jego dziełom, to jednym z przewijających się wątków jest np. bezsensowność wojny, jej bezmyślne okrucieństwo, potworne marnotrawstwo życia ludzkiego. A te kroniki (prequele GOT) po prostu pisane są krwią.