Bo do moich naleza zdecydowanie:
Papiez Rodrigo - Pelen charyzmy i wciaz ociagajacy mim uplywu lat, a Jeremy Irons jest idealny w tej roli !
Cesare - Prawdziwy "Ksiaze" (tytul ksiazki Machiavellego), broniacy siostry i oddany cala dusza swojej rodzinie. Ideal... No, prawie :)
Juan - Kawal drania, ale jego postac ma w sobie cos rozbrajajacego, no i jest rownie przystojny jak brat :)
Vanozza - Za niezwykla sile i dume. Jej osoba jest znacznie ciekawsza (wedlug mnie) i bardziej tajemnicza niz np. Piekna Giulia czy Lukrecja.
Micheletto - Za niezmienna lojalnosc Cesarowi i spojrzenie czystego psychopaty :)
Machiavelli - Za wszystko - gosc kradnie kazda scene w ktorej wystepuje (a nie ma ich zbyt wiele)
Mam tak samo ze wszystkimi, oprócz Juana.
Niestety, akurat nie cierpię gada. Chyba powinnam go lubić, bo zwykle uwielbiam serialowych gnojków, ale ten mnie drażni niewymownie;)
Rodrigo - Irons jest genialny w tej roli. Jego Alexander jest czadowy. Raz przeraża, raz bawi, ale zachwyca cały czas. W finale drugiego sezonu dał taki popis aktorstwa, że płakałam jak głupia. (w wiadomej scenie)
Cezara lubiłam w pierwszym sezonie, w drugim zaczął mnie drażnić. Wkurza mnie, że robią z niego hollywoodzką postać. Wolałabym, żeby był totalnym draniem. Bo póki co, ja w nim tego Księcia nie widzę. Może też temu, że aktor taki ładny :)
Juan - mój ulubieniec, David zagrał go po prostu idealnie. Uwielbiałam Juana. Zachowywał się jak kretyn, ale jak tylko pojawiał się na ekranie to micha mi się cieszyła. (Właśnie taki Cezar powinien być.) Do tego, w drugim sezonie, z tym zarostem wyglądał - wow.
Giulia - mój serialowy girl crush. Zdecydowanie jest jej za mało! Vanozza też jest piękna, ale mnie wkurzyła w ostatnim odcinku.
Micheletto - masz rację - psychol. I ta charyzma. Wystarczy, że tylko stoi za Cezarem a ja i tak patrze na niego, z obawą co zaraz zrobi :)
Machiavelli też jest świetny. Oby go było więcej. A nie tej nudnej jak flaki z olejem Luśki.
O tak, Irons jest genialny w tej roli i chyba wiem o jak scene z jego udzialem Ci chodzi :)
Co do Cesara to lubie goscia, choc nie pasuje mi to, ze probuja usprawiedliwic jego morderstwa w imie "sily wyzszej" :)
Poza tym powinien byc troche bardziej meski, bo wciaz wyglada zbyt "chlopaczkowato".
Lukrecja nudzi mnie i w zasadzie sceny z nia uwazam za najmniej interesujace.
Juan... ech.. facet cholernie mi sie podoba - nawet jak pod koniec wygladal jak upior widmo z ta blada twarza i nacpanymi od opium oczami... I tak bym go brala :)
Micheletto - Oczy czystego psychola i tyle, a ta scena na cmentarzu... hehe :)
No coz, zobaczymy jak dalej.
Widzę, że rozumiemy się idealnie :) Właśnie to mnie wkurza w postaci Cezara. Na siłę robią z niego ulubieńca widzów - "Zobaczcie, robi źle, ale nie temu, że jest sadystycznym draniem, tylko temu, że musi, bidulek." Natomiast Juana kompletnie zdemonizowano i wręcz kazano nam za nim nie przepadać. Ale źle dobrano aktora, bo David tak gra, że Juana uwielbiam, choćby nie wiem jakie świństwa robił :)
Scena na cmentarzu - pamiętam, że po tym odcinku długo zbierałam szczękę z podłogi :) a później jak Mic samym wzrokiem molestował tego synka Sforzy - wow, co za napięcie!
Rodrigo - dla mnie gra aktorska Jeremiego to wirtuozeria w czystej postaci
Cesar - cudownie nieprzejednany 100% facet i ten jego chlopiecy urok....
Lukrecja - w drugim sezonie jej rola fajnie sie rozwijala. Z rozpuszczonej nudnej dziewczynki stawala sie swuadoma kobieta
itp itd
Najmniej przypadl mi do gustu Juan - jak dla mnie mendowaty i slaby psychicznie
Najmniej odpowiadal mi Juan
Micheleto jest z pewnością najciekawszą postacią. Co ciekawe, jest on postacią historyczną, chociaż jego historia została tak zniekształcona, że trudno tu mówić o wielkim podobieństwie. Faktycznie żył pewien Micheleto - pewnie pierwowzór tego bohatera, ale był to bliski przyjaciel z lat dzieciństwa Cezara a nie szara eminencja, nie był mordercą a namiestnikiem wojsk Papieskich, po objęciu roli kondotiera przez Cezarego Borgię.
Rodrigo - jeśli czasem mam wątpliwości do tego serialu, to gra Ironsa je rozwiewa. Fantastycznie zagrana postać, budzi skrajne, mieszane odczucia- raz wzrusza, bawi, by po chwili widz zamruczał pod nosem "a to egoistyczny skunks".
Juan - uwielbiam gościa. Mendowaty, wredny, okrutny, z wielkim "ego" ale i z kompleksami, przypomina rozwydrzonego bachora ale jaki ma urok. Po tym serialu zauroczyłam się Davidem Oakes'em;)
Micheletto - ten morderczy wzrok psychopaty i ten mrożący, chrapliwy głos.
Katarzyna Sforza- PO PROSTU UWIELBIAM tę postać! Tak zrobić w balona dwóch braci Borgia i jeszcze na tym mile skorzystać;) Ta jej duma, nieugiętość , przebiegłość i ciągłe spiskowanie...;)
O tak, Caterina jest swietna :)
Dosc "sukowata", ale za to jakze niebanalna postac!
Mam nadzieję, że trzecim sezonie będzie jej jeszcze sporo:)
Szkoda, że nie ma już Juana:(
Noo, wielka szkoda :(
Rozpacz Rodrigo przy ciele zmarlego syna byla wedlug mnie jedna z najpiekniejszych scen w serialu - dodajmy do tego cudowna muzyke i absolutnie genialnego Ironsa...
Z "mniej ważnych" i drugoplanowych lubię królową Francji i żonę Cezarego z trzeciego sezonu. Poza tym kardynała Ascanio Sforzę i lubiłam też "ciapowatego" króla Francji z dwóch pierwszych sezonów. No i kardynał della Rovere!