_
Po obejrzeniu tego odcinka mam wrażenie, że tym kto myśli w rodzinie Borgiów jest Cesare.
Gdyby nie on, Alexander zostałby otruty, poza tym Cesare "załatwił" sobie szpiega w postaci Micheletto nie mówiąc o tym ojcu.
Tak wiem że Rodrigo ładnie załatwił sobie konklawe, ale poza tym niczym się nie popisał.
Nie znalazłem nigdzie informacji o powiązaniu serialu z książką - nie traktuję więc rozbieżności jako błąd, ale wydaje mi się, że jest to zupełnie inna opowieść i nie wiem
czy jest sens ją poznawać i zacierać sobie świetne wrażenie po lekturze.
Co Wy o tym myślicie? Warto?
Według mnie warto, jest to świetna opowieść i o ile pierwsze sezon czasem zdawał się przydługawy to drugi całkowicie wciąga co jest zasługą m.in. świetnej gry aktorskiej (Jeremy Irons w roli Aleksandra VI jest po prostu genialny). Za dużo nie powiedziałem żeby Ci nie psuć przyjemności z oglądania.
W tamtym roku skończyłem oglądać na trzecim odcinku głównie przez to, że się trochę wynudziłem, pomimo tego, że takie klimaty w serialach mi bardzo odpowiadają. Odpuściłem Borgias kosztem Gry o Tron, która porwała mnie po czwartym odcinku, wcześniej też odpuściłem i ją po trzecim epizodzie. Teraz wracam powoli do oglądania, głównie przez pozytywne opinie o drugim sezonie, tematykę i po prostu, żeby mieć z głowy.