i jak sie wam podobal final sezonu drugiego?
szczegolnie koncowka wyznania Cezara, pozniejsza rozmowa z Ojcem, no i samo otrucie, wyszlo swietnie!!
Lukrecja mi sie bardzo podobala w tym odcinku
no i wkoncu sploniecie na stosie Savarolliego!
chyba wezme sie za ksiazke... warto? bo nie chce mi sie czekac tyle czasu zeby dowiedziec sie, co sie stalo :)
i czekac rok na kolejny sezon :(
Jeszcze nie zobaczyłam końcowego odcinka sezonu, zaraz się zabieram za oglądanie:) Za to jestem w trakcie czytania książki i różni się od serialu ale jest równie dobra, akcja toczy się wartko i na pewno nie znudzisz się podczas czytania.
Jeśli bylibyście tacy mili, to proszę o linka z ostatnim odcinkiem 2 sezonu online, bo robię prezentacje na jutrzejsze zaliczenie i zależy mi na czasie. :)
Historycznie była tylko jedna udana próba otrucia Aleksandra VI, więc powinien umrzeć. Z drugiej strony Cezar jeszcze zdążył trochę namieszać, jako świecki dowódca armii papieskiej jeszcze za kadencji ojca, a śmierć Juana i Rodrigo dzieliło 6 lat, więc może jednak przeżyje, a umrze następnym razem? No a scena z Juanem kapitalna. Jako mały chłopiec wyglądał tak niewinnie, że aż się nie chciało wierzyć na co to wyrosło ;)
Dzięki masz rację....ale gdyby Aleksander nie przeżył by był koniec Rodziny Borgiów bo przecież wszystko opiera się na PONTYFIKACIE Aleksandra VI .Ja czekam tylko na potwierdzenie sezonu III ;P
Spalenie Savonarolli miało miejsce w 1498 roku... Papież Aleksander VI (Rodrigo) zmarł w 1503 roku... Więc jeśli wykluczymy nagłą podróż w czasie bądź kompletne pomieszanie faktów przez tworców pamiętając o tym że Ceasere jeszcze naprawdę sporo namiesza to tak, papież przeżyje.
Ostatni odcinek należał do Ironsa. Jeśli wcześniej można było odnieść wrażenie, że ktoś mu dorównuje aktorstwem to w finale sezonu zdystansował wszystkich, pozamiatał, zniszczył, nie brał jeńców. Scena nad ciałem Juana, kiedy Cezas i Lusia nie wykazują żałoby, później ta z pochówkiem Juana i moment, kiedy niesie małe dziecko - aż oczy mi wodą zaszły. Facet na 200% wraca w 3 sezonie, bo bez niego nie miałby kto unieść tego serialu. (Chyba, że nagle z Mica zrobiono by pierwszoplanową postać, w co wątpię.)
Nie cierpię kiedy twórcy wmawiają mi kogo mam lubić a kogo nie. Po finale cała moja sympatia do Cezara uciekła, jak balon z helem ucieka małemu dziecku, tyle, że ja nie patrzyłam za nią tęsknie w niebo. Zabił brata, nie bo brat był zły. Zabił go, bo mu się marzyła pozycja generała. I jeszcze jednego bardzo Juanowi zazdrościł - miłości ojca. Bo qwa, ale po ostatnim odcinku miałam wrażenie, że tylko Rodrigo kochał Juana. (Vanozza mówiąca, że czasami wolałaby, zeby Juan się nigdy nie urodził WTF is this shit?!)
Ależ miałam nadzieję, że Rodrigo strzeli Cezarowi z liścia, kiedy pojawił się na balu Lusi, po tym jak pogrzebał syna.
A Cezar? "Tak tato, zabiłem brata, a teraz lecę pomiziać się z siostrą." ;/
Jeszcze może, żeby darowali sobie te jego amory do Lusi, to bym była w stanie go dalej lubić, a tak ;/
Oczywiście, nasza mała blondyneczka, kolejnego amanta dostała <rzygi>
Ogólnie ten sezon - pierwsza połowa - rewelacja. Druga połowa i demonizowanie Juana już nie za bardzo mi się podobało, ale finał, a właściwie Irons w finale sprawił, że podniosłam ocenę z 7 na 8.
A teraz, czekamy na season 3.
"Vanozza mówiąca, że czasami wolałaby, zeby Juan się nigdy nie urodził WTF is this shit?!"
Nie powiedziała przecież wprost: "żałuję, że się urodził". Oglądając serial, starałam się wczuć w położenie każdego z bohaterów i powiem Ci, że wcale się jej nie dziwię. Po tym co mówił i wyczyniał Juan mogła dość często czuć do niego odrazę. Za co miała darzyć go tak płomienną i ślepą miłością jaką darzył go Rodrigo? Syn rzadko bywał dla niej dobry i nawet nie starał się ocieplać przy niej swojego wizerunku tak jak robił to przy ojcu.
Lukrecji też się nie dziwię, gdyż Juan zabił ojca jej dziecka, a zarazem jej pierwszą miłość ( zauroczenie? ). Dziwię się natomiast temu jak ta dziewczyna łatwo wpada w sidła zauroczeń. Faktycznie biedny ten chłopaczek, który się z nią ożenił. Zanim się obejrzy, ta już go pewnie z kimś zdradzi i znów zajdzie w ciążę.
Jeśli chodzi o Cesarego... Szczerze mówiąc nigdy za nim nie przepadałam, a teraz tylko bardziej mnie do siebie zraził. Dorosły facet, a zachowuje się jak skończony szczeniak: "uderzyłem brata, bo on ma lepsze zabawki i tatuś go bardziej kocha niż mnie". No dobrze, kierowała nim frustracja, ambicja itp. itd. ale dlaczego do licha ciężkiego Rodrigo mu tak szybko to wszystko wybaczył? Kochał przecież Juana jak nikt inny, to był jego ulubiony syn, więc co to za farsa? Źle poprowadzili ten wątek, wszystko wyszło mało wiarygodnie. Cesare nie powinien był się w ogóle przyznawać do tego morderstwa.
A gdzie Giulia? Papież przez długi czas żyje w swoim świecie niczym dziecko autystyczne, a ona tego z nim razem nie przeżywa? Od czego ona tam jest? Od scen łóżkowych? Wychodzi na to, że wszyscy mieli żałobę po Juanie ( nie chodzi mi o opłakiwanie zmarłego, ale okazanie mu choć odrobiny szacunku poprzez przełożenie terminu wesela ) i rozpacz jego ojca w czterech literach, co też jest co najmniej dziwne. Jedynie Vanozza jakoś po ludzku rozmawiała z Rodrigiem, choć też coś szybko odpuściła.
Jak na finał sezonu, odcinek bardzo średni. Gdyby nie gra Jeremy’ego, nie byłoby na co patrzeć. Mam tylko nadzieję, że zostawią jeszcze jego bohatera przy życiu w następnym sezonie. W końcu wypił tylko trochę tej trucizny i aż tak bardzo się nie wykrwawił jak ten młody psychopata w habicie.
Jeremy istotnie wykazał się tu wspaniale, z ogromną przyjemnością obserwowałam jego grę i nie pamiętam jaką dałam ocenę temu serialowi, jeśli nie ma 8 to zaraz to zmienię;
Vanozza nie spoglądała na syna jak jego ojciec poprzez swe miłosierne papieskie serce, że tak powiem, lecz widziała kim był naprawdę, kim się stawał; (z faktami historycznymi zapoznałam się pobieżnie, ale wg serialu dla mnie Rodrigo nie był złym papieżem, scena nie pamiętam, z którego odcinka bieżącego sezonu jak dach w trakcie mszy się wali i jak On podnosi martwego ministranta i bierze w ramiona);
w stosunku do Lukrecji zbyt ostre opinie, pominąwszy fakt kogo zabił Juan, targnął się On niemalże na życie jej syna... i nie popada Ona w zauroczenia, choć ma zupełne prawo-jest młodziutka, raczej została boleśnie potraktowana podczas swego pierwszego małżeństwa, co uczyniło z niej swoistą cyniczkę a i pomogło tu rady matki;
najbardziej jednak nie jestem w stanie pojąć negatywnych opinii w stosunku do Cezarego, jest On w tej ekranizacji pokazany jako rozsądny młodzian, faktycznie dbający o dobro rodziny aniżeli Juan, i dla mnie bynajmniej nie chodzi o rozgoryczenie i brak miłości ojcowskiej a o faktyczne dobro rodziny, stricte bliskich lecz i opinii, czyż bowiem nie zauważyliście jak choroba wpłynęła na Juana odbiór świata? i wręcz jestem pełna podziwu jak Cezare radził sobie z brakiem owej ojcowskiej miłości. co do morderstwa moim zdaniem Cezare powinien się przyznać, a w scenariuszu Rodrigo nic bym nie dodała ani nie odjęła, w końcu jest ojcem. i nie rozumiem scenek dwuznacznych z Lukrecją bowiem dla mnie widać tylko jak się wzajemnie jako rodzeństwo miłują;
Giulia ostatnio mało czasu spędzała z Papieżem ze względu na jego post, zdawała też sobie sprawę, że nie może wymagać od niego zbyt wiele jeśli chce by przy niej trwał, także to zostało wspaniale pokazane w scenie z fascynacją młodą artystką;
co do całokształtu finału, końcówka prawidłowa, zachęcająca do kolejnego sezonu i wspaniała gra Jeremego :) jednak też czuję niedosyt tak jakby uroczystości zaręczyn były na siłę wciśnięte, ponieważ sezony mają po 10 odcinków...
jednak na koniec cisną mi się na usta pewne pytania: czy wy ludzie istotnie oglądaliście to uważnie? czy macie po 16 a i 30 lat i siedzicie zamknięci w swych "komnatach" i nic nie przeżyliście albo macie magistra z psychologii zarazem historii i wiecie jak ludzie w tamtych czasach się zachowywali, jak powinni, i jak ich rzeczywistość rożni się od naszej, a jak dobra sugestia i czasem złe jej zrozumienie jest silną bronią?
"w stosunku do Lukrecji zbyt ostre opinie, pominąwszy fakt kogo zabił Juan, targnął się On niemalże na życie jej syna... i nie popada Ona w zauroczenia, choć ma zupełne prawo-jest młodziutka, raczej została boleśnie potraktowana podczas swego pierwszego małżeństwa, co uczyniło z niej swoistą cyniczkę a i pomogło tu rady matki;"
No dobrze. Czasem zapominam, że Lukrecja jest taka młoda ( aktorka wygląda na minimum dwadzieścia lat ) i stąd moje zdziwienie. Poza tym niezbyt przepadam za jej postacią i przyznam, że chętnie przewinęłabym każdą scenę, w której ona się pojawia.
"najbardziej jednak nie jestem w stanie pojąć negatywnych opinii w stosunku do Cezarego, jest On w tej ekranizacji pokazany jako rozsądny młodzian, faktycznie dbający o dobro rodziny aniżeli Juan, i dla mnie bynajmniej nie chodzi o rozgoryczenie i brak miłości ojcowskiej a o faktyczne dobro rodziny, stricte bliskich lecz i opinii, czyż bowiem nie zauważyliście jak choroba wpłynęła na Juana odbiór świata? i wręcz jestem pełna podziwu jak Cezare radził sobie z brakiem owej ojcowskiej miłości. co do morderstwa moim zdaniem Cezare powinien się przyznać, a w scenariuszu Rodrigo nic bym nie dodała ani nie odjęła, w końcu jest ojcem. i nie rozumiem scenek dwuznacznych z Lukrecją bowiem dla mnie widać tylko jak się wzajemnie jako rodzeństwo miłują;"
Zauważyliśmy, a przynajmniej ja zauważyłam. Nie zmienia to jednak faktu, że Cesare zachował się niczym zwykły bydlak, odbierając życie bratu, który właśnie się z nim pogodził. Wszystko już szło ku dobremu, ale zazdrość i zawiść zdominowały Cesarego i to właśnie one pchnęły go do morderstwa. Swoim występkiem pokazał, że jest jeszcze gorszy od Juana i nie potrafię zrozumieć tego trendu na rozczulanie się nad nim. Juan święty nie był, ale mimo iż nie było mu z bratem po drodze, nigdy nie planował morderstwa. Podtrzymuję też swoje zdanie co do Rodriga, który wybaczył Cesaremu taką bolesną dla siebie stratę w "pięć minut". Podobnie jak Kasiek_haz miałam nadzieję, że przynajmniej spoliczkuje Cesarego i w gniewie powie mu kilka nieprzyjemnych słów. No i jeszcze jedna kwestia: skoro Cesare robił wszystko dla dobra rodziny, to dlaczego nie ostrzegł brata przed nadciągającym wsparciem dla Katheriny podczas oblężenia Forli? W jakim świetle ta porażka postawiła jego ojca? Pomyślał o tym? A Juan? Był wściekły na Cesarego, mógł go nawet zabić ( jak Lenin;> ), ale nie zrobił tego. Przed śmiercią nawet mu to wszystko wybaczył, co okazało się dla niego fatalnym błędem.
"Giulia ostatnio mało czasu spędzała z Papieżem ze względu na jego post, zdawała też sobie sprawę, że nie może wymagać od niego zbyt wiele jeśli chce by przy niej trwał, także to zostało wspaniale pokazane w scenie z fascynacją młodą artystką;"
I post przeszkadzał Giuli w pójściu do komnaty papieża i posiedzeniu przy nim, żeby nie czuł się osamotniony w swoim cierpieniu? O jakich Ty wymaganiach piszesz? Rodrigo został z całym tym ciężarem na sercu zupełnie sam. Głodził się, nie spał, stracił kontakt z rzeczywistością, a Giulia bawiła się z resztą wesołego towarzystwa na weselu. O ile rozumiem Cesarego i Lukrecję ( ojciec nie chciał ich widzieć ), tak nie potrafię zrozumieć Giuli, która ( podobno ) go kochała.
"jednak na koniec cisną mi się na usta pewne pytania: czy wy ludzie istotnie oglądaliście to uważnie? czy macie po 16 a i 30 lat i siedzicie zamknięci w swych "komnatach" i nic nie przeżyliście albo macie magistra z psychologii zarazem historii i wiecie jak ludzie w tamtych czasach się zachowywali, jak powinni, i jak ich rzeczywistość rożni się od naszej, a jak dobra sugestia i czasem złe jej zrozumienie jest silną bronią?"
To tylko serial i mamy prawo krytykować, gdy coś nam się w nim nie spodoba. Jeśli Cię to denerwuje to istnieje na to niezawodne lekarstwo: nie czytaj naszych wypowiedzi. A moje wykształcenie, wiek i generalnie całe moje życie to moja sprawa i nie rozumiem, jak to się ma do komentowania serialu? Co to są w ogóle za dziwne wycieczki personalne? Spokojnie, policz do dziesięciu i napij się melisy.
Pozdrawiam;>
Ja myślę, że Cesare zabił Juana częściowo też dla Lukrecji. Nie wierzę w to, że zrobił to wyłącznie dla własnej satysfakcji. Oglądając ten serial miałam wrażenie, że w Cesarze jest dużo dużo cierpienia, jednak jakby z dnia na dzień dokładał go sobie coraz więcej. Tak samo było z Juanem. Choć z początku myślałam że jest dobrą postacią. Powtarzał, że cały czas walczy o dobre imię rodziny - po każdym odcinku zaczynałam być zdania, że to nieprawda. Był przepełniony zazdrością zarówno jak i Cesare ... może nawet i bardziej. Był zawistny i okrutny. Potym co zrobił synowi Katarzyny Sforzy, a potem uciekł z pola bitw, niczym tchórz ... wszystkich non stop okłamywał, w oczach ojca wciąż próbował być doskonałym. Ambicje go zniszczyły .. z jednej strony szkoda mi go, a z drugiej cieszę się, że już nie bedzie tej postaci w serialu.
Wracając do Lukrecji i Cesara - widać było, że kocha swoją siostrę ponad wszystko. Zabił dla niej jej byłego męża - Sforzę. Zabił go, żeby ona nie musiała .Bardzo chciała jego śmierci. Tak samo jak Juana. Wiedział, jak bardzo Juan ją skrzywdził, więc sądzę, że zabicie brata było po części dla niej.
Odcinek mi się średnio podobał.
Faktem jest, że Irons zagrał wybitnie, jednakże ogólnie, podobnie jak Kasiek_haz, mam mieszane uczucia. Cesare, którego lubiłem od początku, zaś Juana nie - wszystko się zmieniło przez ostatnie parę odcinków. Ogólnie finał nie powala, ostatnie sceny były najlepsze - otrucie Rodrigo, spalenie Savonarolli... Coś mi się zdaje (ale nie czytałem książki, więc nie wiem... ale fakty historyczne jakieś tam znam...), że pod koniec 3 sezonu Rodrigo dopiero umrze, zaś 4 - ostatni sezon, będzie o Cesare, o tym jak próbował zachować władzę (wybór Piusa III), jednakże nie uda mu to się, no i cała rodzina będzie miała, cóż... lekko mówiąc - nie najlepszą sytuację. :)
Właśnie miałam pytać czy ktoś coś wie na temat śmierci Rodriga. Wiem oczywiście, że nie tylko o nim jest serial i że (z tego co pamiętam) został otruty, ale jakoś tak średnio podoba mi się pomysł, by w następnym sezonie miało go nie być.
Jeremy Irons do najtańszych aktorów nie należy, a oglądalność Borgiów jednak niestety spadła, więc możliwe że trzeci sezon będzie już bez niego i będzie sezonem ostatnim...
Papież przeżyje, są na to szanse ponieważ zrobił mały łyczek z tej dużej dawki trucizny. Ale co najważniejsza Savanola spłonął ale został spiskowy kardynał odziany habitem i on jest wrogiem i jego muszą dopaść jeszcze. Liczylem na sceny Cezara i lukrecji jednak razem w luzku, dodalo by to pikanterii serialu rodem z gry o tron ale na wyzszym poziomie haha
Spiskowego kardynała to raczej nie dopadną bo później on jeszcze musi zostać papieżem.
Też myślałam, że pod koniec drugiego sezonu dojdzie do czegoś między Lukrecją i Cesarem .. przyznam więc, że się rozczarowałam .. chociaż przed nami trzeci sezon .. kto wie? ;))
może dojdzie, nie ma jak zakazany owoc który smakuje najlepiej czyli brat+siostra :-)) no niech konczą ten serial i dają 3 sezon raz dwa...
Mam nadzieję, że jednak zostanie jeszcze chociaż przez jeden sezon, bez niego to już nie będzie to samo ;>
Serial próbują robić zgodnie z historycznymi faktami, oczywiście mieszają je również z fikcją twórców serialu.
Jestem pewna że papież przeżyję i że w 2 sezonie Cezary zostanie dowódcą gwardii papieskiej jak to było w historii oraz na słynny historyczny ,,Balet Kasztanów" i doczekanie się jego potomka z Gulią Farnese.
Oczywiście tylko jeśli 3 sezon miałby być ostatnim sezonem.
Co do historycznych faktów, to serial oficjalnie oparty jest na książce M. Puzo, który starał się dość wiernie historii trzymać, jednak literatura to literatura, ma swoje prawa i nieco odbiega od historycznego pierwowzoru ;) dlatego też w serialu Rodrigo na 100% pojawi się w 3 sezonie- wątki książkowe zostały dość swobodnie przemieszane na potrzeby serialu, jednak nie wierzę, żeby tak wcześnie wyeliminowano główną w zasadzie postać.
Muszę zatem przeczytać tą książkę :) Historia rodziny Borgiów jest bardzo fascynująca.
serial kiepski, książka jeszcze gorsza sam zbiór zdarzen, przyjechal zwyciezyl i nastepny zamek, zabił uciekł itp jakby mieli zgodnie z książka to chyba i 10 sezonow by zabrakło :) gra o tron jeden sezon na ksiazke a tu 400 stron i po 2 sezonach dopiero polowa a akcji pozniej coraz wiecej.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia- mi się serial bardzo podoba ,ale to może dlatego że nie czytałam książki tylko historię rodziny Borgiów na wikipedii i tych podobnych stron.
Rzeczywiście książkowa "Rodzina Borgiów" nie dorównuje "Ojcu chrzestnemu" tego samego autora, ale szczerze mówiąc mimo początkowego rozczarowania książka mnie wciągnęła, myślę że warto ją przeczytać jeśli komuś spodobał się serial ;)
P.S. Byćmoże "Borgiowie" nie są tak dobrzy jak "Ojciec chrzestny", ale myślę że to dlatego, iż książka nie została dokończona przez samego autora. Szkoda, że Puzo nie dożył wydania książki, myślę że miała duży potencjał do wykorzystania.
nie chodzi o dorównywaniu ojcu, po prostu w drugiej połowie to tylko zbiór faktów historycznych jak czytanie wikipedii poszerzonej :) fakt ze fakty sa ciekawe i fakt ze sam nie konczyl dlatego ksiazka jest nierowna.
mnie zmiażdżył ten odcinek naprawdę ciary miałem przez cały odcinek i wiadomo ścieżka dźwiękowa jest mocną stroną ale w tym odcinku mnie powaliła na kolana naprawdę była zjawiskowa muzyka w scenie palenia heretyka i w scenie pogrzebania syna - ukłony jak najbardziej !!
i musi przeżyć papież gdyż on zmarł dopiero 6 lat po śmierci swojego syna Juana, po jego śmierci jak czytałem pewną książkę zmienił się i naprawdę stał się pobożny i święty i przyznał się publicznie do grzechów i jak dobrze pamiętam Cezar potem go nawrócił z powrotem na dawną ścieżkę życia. W każdym bądź radzie powinien przeżyć, ale kurcze scena wyglądała jakby zmarł.
Jeden z lepszych odcinków! Ktoś w ogóle oprócz mnie jeszcze na nim się poryczał? Bo ja chlipałam przy scenie, gdy Rodrigo chował Juana, oraz pod koniec - gdy Rodrigo chce powiedzieć Cezarowi, że go kocha i... przerywa im cantarella. Coraz bardziej lubię Aleksandra VI i naprawdę się martwię, że to ostatni odcinek z nim. Scena wyglądała tak jakby umierał - konając w ramionach syna. Ale mam taką wielką nadzieję, że to nieprawda! :( W końcu np. Della Rovere wypił kielich trucizny, a nie umarł. Mam nadzieję, że scenarzyści nie popełnią tego błędu i nie zabiją najlepszego bohatera, spoiwo wszystkich historii. I ta gra Ironsa - ge-nia-lna! ♥
Właśnie, zupełnie zapomniałam, że Rovere też był tym otruty. Jest jeszcze nadzieja, także zostaje nam czekać kolejny rok ;>
Genialny finał, na prawdę epicki ! nie będę oryginalna chwaląc grę Ironsa, to nawet nie podlega dyskusji.
Scena gdy grzebie Juana, lub na końcu, gdy rozmawia z Cezarem - mistrzowskie, ciężko było nie uronić łzy.
Tak jak wy mam nadzieję, że to nie jest ostatni sezon z Ironsem, bo byłoby mi bardzo przykro.. chcę go oglądać w następnym sezonie!
No i chcę zobaczyć jak potoczą się losy Cezara i Lukrecji.
Ej jak oni mogli mi to zrobić..............To nie fair.Irons rządzi.Gra o tron wysiada przy tym serialu.
Tak jak już pisałam wyżej... Nie ma możliwości żeby Rodrigo tego nie przeżył...
Po pierwsze nie zgadzają się daty: spalenie Savorannoli miało miejsce w 1498 roku... papież zmarł 5 lat później- musiało by być kompletną ignorancją twórców żeby pomieszać fakty i daty. Nawet Ci co znają (bądź poznali najpierw) Borgiów z "Assassin's Creed" ( akcja II i ACB) wiedzą że między tymi dwoma wydarzeniami był spory odstęp.
Poza tym po co by mieli robić 3 sezon skoro niebyło by ojca(świętego)chrzestnego? To on napędza ich wszystkich, gdyż, to on jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Europie. Powiedzmy sobie wprost... bez niego Ceasare jest nikim... Zresztą, wiemy jak skończył.
A odnośnie Juana.... It's about bloody time! Najbardziej irytująca postać serialu. Przykro było patrzeć jak Rodrigo go opłakuję, ale niestety, ten dupek zasłużył na taki los.
Szkoda, że w tym sezonie w ogóle nie było najmłodszego syna Borgii i oczywiście jego żony... Wtedy wątek śmierci Juana mógłby być ciekawszy.
Gdy widziałam scene zabicia Juana pomyślałam tak samo, czyli że na to zasłużył.
Zabił ukochanego Lukrecji ,a wcześniej jej przyjaciela (tego araba), zachowywał się nie honorowo jako rycerz, uciekł z miejsca bitwy...
Pomimo tego wszystkiego co zrobił Cezary , nadal lubię tą postać, nie budzi irytacji jak Juan.
Budzi nawet powiedziałabym litość , stał się duchownym przez ojca ,a sam dusił się w tych kardynalnych szatach.
Chciałabym więcej wątków z nim oraz z papieżem.
Ta dwójka aktorów świetnie ze sobą współgra.
Zgadzam się! Od samego początku nie lubiłam Juana. Może dlatego, że od pierwszego odcinka byłam zafascynowana Cezarem, bo jemu zawsze zależało na dobru rodziny, dbał o Lukrecję, kochał matkę. Poza tym jego romans z Urszulą i potem jej śmierć, budził współczucie. I to, że nie chciał być kardynałem. Od momentu jak był biskupem znosił cierpliwie wszystko, czego żądał od niego ojciec. Umówmy się - odwalał za Juana całą robotę jeśli chodzi o dyplomację. I "przyznanie się" Savonaroli - wszystko po to, aby uszczęśliwić ojca, ściągnąć trochę ciężaru z jego barków.
Cezar jest moim ulubionym bohaterem w tym serialu. Mam zamiar również wziąć się za "Księcia" Machiavellego, żeby poznać bardziej tą postać historyczną, bo, jak wiadomo, tytułowy bohater jest wzorowany na Cezarze Borgia :)
A co do ostatniego odcinka, tak ogólnie - podobała mi się Lukrecja. Właściwie nie wiem dlaczego ludzie jej nie lubią i wszystkich denerwuje - pamiętajmy, że jak poślubiła Sforzę miała 14 lat, więc takie przeżycia na pewno odcisnęły piętno na tak małej dziewczynce. Wydaje mi się, że w końcu z Alfonsem znajdzie szczęście :)
A co do waszych obaw o Rodrigo w 3 sezonie - i ja potwierdzam, że będzie na pewno. Swego czasu bardzo interesowałam się historią co niektórych papieży - papiestwem ogólnie - i muszę powiedzieć, że będzie nam dane popatrzyć jeszcze na parę ciekawych zwrotów akcji. I Cezar ewidentnie wysunie się na pierwszy plan - co mnie, jako jego oddaną fankę, niezmiernie cieszy :)))
Pozdrawiam serdecznie!
A ja Lukrecję lubię! Chociaż w ostatnich odcinkach jej zachowanie mnie zniesmaczyło (romans z malarzem, który jak przyznała NIC dla niej nie znaczyl, doslownie nic). Stwierdzilysmy z kolezankami, że Lukrecja przy Cezarze się uspokoi i że gdy Cezar zajmuje się sprawami papiestwa Lukrecja zbytnio bryka :P. Ale wątek z Alfonso mi się podobał - Lukrecja była uroczo, Alfonso tak naiwnie zakochany i mam nadzieję, że znajdą przy sobie szczęście i spokój. W sumie Juan denerwował mnie okrutnie, a z powodu jego śmierci było mi żal najbardziej Rodrigo. Wszyscy w tym nawet Gulia, ktora teoretycznie powinna być przy papieżu, świętują, a on opłakuje syna. Ale jeszcze bardziej spodobała mi się Vanozza - chociaż Juan ją wiele razy ranił, odczuwała dla papieża współczucie i zrozumienie. Piękna scena dwóch rozmów Cezara z Rodrigo - najpierw ojciec, który nie przebacza synowi, a potem scena ojciec-syn marnotrawny, w której Rodrigo chce powiedzieć synowi jak bardzo go kocha, mimo jego błędów. I to hamowane wzruszenie Cezara. Coś pięknego :).
Czekamy na 3 serię i koniecznie na Ironsa!
Ale odcinek był epicki...
Nie wiem czy ktoś zauważył , albo tylko ja oglądałam serial Skins ale nasza droga Lukrecja po raz kolejny jest w związku z kimś kogo gra ktoś z tego serialu . Najpierw aktor grający Paolo ,a teraz Alfonso.
Co do sceny z Rodrigiem i jego stracie po Juanie była to niesamowita scena.
Zaczęłam czytać książkę Puzo i choć w serialu można było się tego domyślić to w książce wyraźnie pokazują że to Juan był faworytem Rodriga(ulubionym synem).
W serialu co mnie cieszy 'zaciśnili' relacje między Cezarem, a Rodrigiem i dzięki temu tą dwójkę się z przyjemnością ogląda.
Jeśli chodzi o Lukrecje to też ją lubię, ogólnie jej uroda jest jej wielkim atutem ,ale aktorka która ją gra ma talent aktorski.
Co prawda Lukrecja już nie jest tak niewinna jak w pierwszym sezonie ,ale za dużo przeżyła by nie doszło do żadnych zmian w jej osobowości.
Jednym z najlepszych dla niej momentów w 2 sezonie, według mnie była scena gdy chciała zabić Juana poprzez położenie świeczki pod tą linkę, która przytrzymywała żyrandol i kiedy już w swoim pokoju śpiewa i oczekuję na to wielkie Bum ! (Coś niesamowitego)
Przeczytałam książkę jakoś w połowie drugiego sezonu. W ostatnim odcinku zdziwiło mnie, iż w serialu Juan jest rzekomo faworyzowanym dzieckiem Rodriga. Kompletnie tego nie zauważyłam i pewnie nigdy bym się nie domysliła. Dopiero sceny z ostatniego odcinka, kiedy Juan zginął i Cezar mówił o tym, że zawsze to on był ulubionym dzieckiem ojca, uświadomiły mi że to pokrywa się z książką. Nie wiem, które momenty wcześniej na to wskazywały. Chyba tylko to, że Rodrigo nie zważał na to, iż Cezarowi bardzo nie pasuje życie w purpurze.
Odcinek świetny, zresztą jak cały, miażdżący drugi sezon. O wiele mniej skupiania się na łóżkach bohaterów, więcej akcji. Oby tak dalej!
Głownie postawa wobec Cezarego utwierdziła mnie że bardziej kochał Juana.
W tamtejszych czasach każda szanowana rodzina musiała mieć kogoś w hierarchii kościoła, ale Rodrigo musiał być świadomy że nie chciałby takiego samego życia dla swojego ulubieńca, tylko wręcz chciałby mu dać swobodę działania ,której on nie zaznał.
Np. moment kiedy zaproponowano Juanowi poślubienie bękarta króla Neapolu, Rodrigo za sugestią Juana pod ołtarz wepchnął młodszego syna.
A Cezary musiał przynajmniej udawać że jest przyzwoitym klerykiem bo ojciec od niego wymagał tego.
Choć sama nie rozumiem czemu to Juan był ulubieńcem Rodriga, skoro był głupcem i tchórzem .
Cezary był inteligentny i sprytny , no ale sam Rodrigo wyjaśnił że był dla niego tak surowy bo są do siebie podobni, a samego siebie zawsze się krytycznie ocenia.
Ja na samym początku, kiedy zaczęłam oglądać serial, miałam inne odczucia, jeśli chodzi o faworyzowanie któregoś syna. Dla mnie wyraźne było to, że Cezar jest kardynałem dlatego, że Rodrigo uważa go za bardzo inteligentnego, sprytnego i takiego, który "wszystko potrafi załatwić". Było dla mnie to jednoznaczne z faworyzowaniem właśnie jego. Zupełnie inaczej było w 2 sezonie, kiedy to Cezar odwalał za Juana całą robotę, a Rodrigo nic sobie z tego nie robił. Było mi strasznie szkoda Cezara i, jak dla mnie, dobrze, ze w końcu zabił tego dupka Juana :D
Dla mnie również scena z żyrandolem jest wprost genialna! Ten kontrast, ta chęć zemsty Lukrecji. Niesamowite, ogląałam tą scenę doslownie tak: :O
scena pochówku Juana rewelacyjna! Chyba nawet najlepsza z całego sezonu, wzruszająca, oprawiona dobrą muzyką i genialną grą Ironsa. Aż mnie przez chwilę się żal zrobiło Juana (przy pokazaniu go jako ukochane dziecko Rodrigo), którego tak btw. od początku nie darzyłam sympatią.
A ten Alfonso Aragoński jakiś taki niemrawy mnie się wydaje.
Na Twoim miejscu odpuściłabym sobie książkę przed zakończeniem serialu. Pomijając fakt, iż serial jest o wiele ciekawszy, a sama książka, jak dla mnie, po prostu słaba, wydaje mi się, że lepiej oglądac nie wiedząc, co się wydarzy, nie zastanawiając się, które wątki scenarzyści umieszczą na ekranie. Ja trochę żałuję, że przeczytałam w trakcie, a nie wcale albo w ogóle przed samym rozpoczęciem serialu. Ale skoro już przeczytałam to teraz zagłębiam się w temat jeszcze bardziej poprzez rzetelne (czyt. pokrywające się z historią) źródła, bo myslę że sama tematyka, bez fikcyjnych wydarzeń i tak jest baaaardzo ciekawa!
O ludzie, ale rozczulanie się nad Juanitkiem i gorzkie żale...;)
Hm, może i tez popadłabym w ten trend, gdyby nie np. ten gwałt na Bogu ducha winnej dziewczynie. Ba, on ją chciał zabić. Wiem że tam w sumie sami degeneraci, kłamcy i mordercy ale mnie jakoś Juan napawa wyjątkowym wstrętem.
A tego że zabił miłość i ojca dziecka Lucrecii to do teraz nie mogę przeboleć, co za szczur. Cesare też wiśnia, ale nie tak skończona jak Juan.