Mówi się, że scenariusz zaczyna się pisać od finału ale Holoubek okazal się rewolucjobusta i wpierw wymyślił początek a w trakcie kręcenia serialu finał. Tak to właśnie wygląda po trzecim odcinku. Motyw ojca mlodego Zarzyckiego zaprowadził donikąd chociaż Machnicki był genialny. Ogólnie to powinni serial w film zamienić. Spokojnie w dwie godziny by cała historia weszła.

Mogli nic nie zmieniać, gdyż na początku to miał być właśnie film. Niestety, ostatni odcinek mnie zawiódł, wątki w dziwny i nieco chaotyczny sposób nie do końca poprowadzone, chociaż cztery pierwsze odcinki sugerowały naprawdę ciekawy finał historii. Cóż, jestem świeżo po obejrzeniu 5. odcinka, więc jeszcze nie do końca wiem, co sądzić, ale na pewno trzeba oddać całemu serialowi to, że potrafił przykuć uwagę. Sposób realizacji i soundtrack – moim zdaniem mistrzostwo. Niestety, zakończenie naprawdę rozczarowuje.

Mam podobnie. Dużo wątków niepotrzebnych a sam finał banalny. Po co budowanie tej całej atmosfery, tajemnicy by w ostatnim odcinku dać nam takie coś... Tak pompowali to wszystko, ten cały balonik, aż w końcu pękł za wcześnie.