Z polskimi serialami jest trochę jak z polskimi piłkarzami. Pojawiają się jakieś przebłyski, zaczynam mieć nadzieje, że coś drgnęło a tu dup! przegrana z mistrzem Luksemburga. Albo z Łotwą. Nuda, dłużyzny, nieciekawa i przewidywalna intryga, słaba gra większości obsady, nieprzekonujące dialogi, dwunastolatkę gra chyba dwudziestolatka. Muzyka to bezrefleksyjne odtwarzanie fragmentów płyty typu "greatest hits of polish '90", chociaż nie wiem, co tam robi Kapitan Nemo. Nawet mi się nie chce wchodzić w szczegóły typu charakteryzacja na dziadów (sami brodacze) i brudasów czy realia. Po drugim odcinku się poddałem.