Rojst
powrót do forum 3 sezonu

Sam nie wiem, czy dla mnie ROJST w najnowszej odsłonie to sukces, czy może raczej porażka?
Jest kilka pozytywnych akcentów, które sprawiły, że mimo odczuwalnych zgrzytów i dysharmonii (zwłaszcza względem poprzednich części) z miłą chęcią oglądałem każdy kolejny odcinek tej serii. Ale nie mogę się również uwolnić od wrażenia, że ROJST 3 został źle zrobiony, a nawet niepotrzebnie zrobiony...
Zacznijmy od plusów. Ciekawy wątek śledztwa z przeszłości (mam tu zwłaszcza na myśli przeszłość kierownika), który od razu wiadomo, że wiąże się jakoś z teraźniejszością. Rewelacyjna gra aktorska i sama postać Miki (Łukasz Simlat), oraz młodego kierownika (nie pasował mi trochę głos Fronczewskiego - zdaje się, że podkładał). Wciąż - mimo wielu fabularnych zmian - ciekawa aura tajemniczości otaczającej las i miasteczko (zła).
Ale szkoda, że pierwotna konwencja ROJST została mocno rozmyta. W sensie śledztwo, mimo narzuconych ideałów, słuszności i ogólnego sztandaru walki dobra ze złem, miejscami trąci tandetą. Słabe są po prostu wszystkie te wątki mafijne. Słabe jest to robienie z policji totalnych amatorów i idiotów. Kiepskie są te dziury w scenariuszu i nielogiczne wyjaśnienia, tudzież przeskoki. A najbardziej żałosne jest klarowne wywiązanie się z wszystkich zagadek. Dla mnie na tym serial najbardziej traci. Brak tu aury niedopowiedzenia i tajemniczości (ale nie tej mistycznej, religijnej, tylko zwyczajnie kryminalnej). Zresztą społecznie też wiele spłycono przyjmując, że lata 90te to już przecież nie tak dawno i wszyscy skojarzą o co chodzi, bo wystarczy gdy im się puści w tle kilka kawałków. A to nie tak. Muzyka w JEDYNCE pełniła ważną rolę bohatera, stymulującą nastrój i akcję. Teraz mamy tylko playlistę, którą wypadało dołożyć, żeby coś tam grało.
Napisałem też, że ta trzecia część została zrobiona jakby na siłę. I o tym moim zdaniem świadczą dwa czynniki. Po pierwsze redaktorzy Wanycz i Zarzycki - ich postacie i funkcja w serialu - zostali spłyceni do minimum. A może nawet lepiej gdyby się w ogóle nie pojawili (no ale wtedy odpadła by potrzeba serialu). Po drugie to samo dotyczy postaci starego Kierownika, którego paradoksalnie przekształcono w jedną z najważniejszych postaci - ale pod względem jego działań z historii.
Denerwował mnie sam fakt, że w tym małym mieście (ale również w skali Polski) tam kazdy każdego zna, ma jakieś indywidualne powiązania, i po latach wszyscy wracają do tego miejsca łącząc w paradoksalny sposób nici opowieści (przykład postać Cyganów: Jass i jej ojca).
Najsłabsza część ale choć wciąż mocno wciągająca. Ale to już głównie zasługa umiejętnie zbudowanych wątków rodem z PRLu.