Później nieco traci na rozpędzie, a żarty idzie przewidzieć na kilka dialogów do przodu. Ale może
to moja wina, bo całość obejrzałam w krótkim czasie, lecąc hurtowo po kilkanaście odcinków
dzienne. Jednak warto oglądać, bardzo fajny, niezobowiązujący serial, panie świetnie się
trzymają jak na swoje lata (cicho, wszystkie są koło 40dziestek :D). Mnóstwo gościnnych
występów przeróżnych znanych twarzy, także każdy odcinek to zagadka kto pojawi się tym razem?
Moja ulubienica to Joy i jej wielkie dłonie :) Victoria, mimo (a może właśnie temu), że podobna
postać do Niny van Horn, to kolejny mocny punkt serialu. I przyłączam się do tych, którzy nie
zakochali się w Elce. Betty jest zabawna i szacun, że w tym wieku jeszcze gra, ale Elka mnie nie
zdobyła tak jak Victoria i Joy. Kolejną wadą jest brak ciągłości, szczególnie w przypadku
partnerów bohaterek, niektórzy pojawiają się i znikają nie wiadomo kiedy.
Jeden z niewielu "nowych" sit comów, który mnie autentycznie porwał do oglądania. Oby tak
dalej. 7/10