PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=372808}

Rozważna i romantyczna

Sense and Sensibility
7,7 5 290
ocen
7,7 10 1 5290
Rozważna i romantyczna
powrót do forum serialu Rozważna i romantyczna

Porównując 3 wersje, jakie miałam okazję widzieć, powiem tak - od wersji z 81 roku, chyba nawet najgorsza "kaszana" jest lepsza /jedynie Brandon -bodaj pan Swann - próbował tam reanimować marność, ale sam nie miał szans i miewał też potknięcia, ale mi go żal, że wdepnął w tamten serial/.
Nie wiem, czy da się porównać ten serial /2008/ z filmem /1995/. Dla mnie aktorzy z serialu 2008, są sympatyczni, ale nie przyciągają uwagi prawie w ogóle. Dla tego, trudno być przejętym ich dziejami. Przynajmniej ja to tak odczuwam. Taka jazda na połowie gwizdka, nie ziębią i nie grzeją. Owszem, wolę wersję z 1995 - przyznaję bez bicia. Wolę Emmę Thompson, mimo że "nastką" nie jest. Elizabeth z tego serialu jest, owszem, sympatyczna, ale lubię tą lekką ironię w wypowiedziach i serdeczność Thompson, czy nawet ostrzejszą, niż w serialu, scenę, kiedy przez moment mówi siostrze ile wycierpiała, ale nie mogła nic powiedzieć przez Lucy. W serialu, Elizabeth, jest ciepłą kluchą, która ze smutku robi wielkie oczy i właściwie tyle. Owszem miłe to, ale brak czegoś więcej. Marianne...powinna grać piosenkarkę country;)
Trudno przełknąć jej nagłą przemianę i głęboką mądrość, ale staram się usilnie. Żwawa dziewoja i tyle, niestety, do K Winslet daleko. Z pewnością wiele szkodzi tu scenariusz, któremu wetknięto wiele nowoczesności, a to bardzo istotne jest, co wypadało, w tamtych czasach, a co nie. Tu wygładzono wersję i nadano kształt bliższy naszym obyczajom i swobodzie. To szkodzi. Film lepiej wyjaśniał i pokazywał jakie były zasady zachowania.
Plusem jest w serialu/2008/ - Edward, bo H Grant, był raczej wersją nieco komiczną, ta jest i sympatyczna i pokazuje tragiczny wymiar, oraz, że nie jest to kołek z drewna, a człowiek /w wersji z 81 mamy kołek:)/.
Niestety nikt nie zagra pani Jennings, jak genialna p Elizabeth Spriggs /z filmu:)/, nikt nie przebije tej postaci!
Przykro, za to, zobaczyć i trudno uwierzyć, że serialowy Willoughby /2008/ miałby komukolwiek zawrócić w głowie! Ja rozumiem, że miłość jest ślepa, ale zdaje się, że właśnie ten związek miał ukazać uczucie do człowieka "robiącego wrażenie" /pozytywne/, poniekąd uwodziciela, skoro dziewczęta ściełały mu się do stóp, kogoś kto łatwo i powierzchownie zauroczy. A mamy tu mikrego chochlika o spojrzeniu Rowana Atkinsona i który żadnym talentem, czy "gadką" się nie wyróżnia. Nie wiem, czym miałby "porwać" afektowaną Marianne. W porównaniu z nim, niezborny kloc-płk Brandon, o granitowej twarzy, wydaje się, niemal przyjemny. Ale jeśli mam porównać tego Brandona, z filmowym, a nawet z serialowym z roku 81, to tu mamy najgorszego Brandona z możliwych. Trudno czuć do niego przekonanie. Brak mu podstawowej cechy, którą wg mnie "Brandony" mieć powinny, to jest subtelności. Właściwie brak mu jakichkolwiek cech - pozostaje grubo ciosanym klocem i musimy wierzyć w jego jakieś uczucia, bez niemal żadnych przesłanek, a zdecydowanie, bez żadnego gestu z jego strony. Gra aktorska jest tu zerowa. Owszem, recytuje tekst, marszczy brew, kiedy trza, lubo wrzaśnie w lesie, ale sam z siebie jest litym granitem. Porównanie z Rickmanem nie ma sensu, bo nie ma czego porównywać. Ten Brandon, z serialu 2008, po prostu jest, a gry aktorskiej, niuansu w tonie głosu, czegokolwiek z aktorstwa - tu się nie uświadczy. Szkoda.
Owszem serial ma dobrą muzykę, dość nowocześnie opowiada od strony operatorskiej, chociaż czasem irytująco mało pasuje to do tematyki mało współczesnej. Nieźle wypada pani Dashwood, czy Margaret. Role żmijowe, czyli Fanny, podobnie dobre. Chyba najbardziej w całym serialu podoba mi się miejsce, w którym zamieszkują siostry z matką, sam domek może mniej, ale takie miejsce!:)
Ogólnie zakończę tak - serial jest miłą suróweczką do obiadu, ale "obiadem" jest, mimo wszystko, film Anga Lee.

użytkownik usunięty
look3

Zgadzam się z Twoją opinią. Również film z 1995r. uważam za najlepszą ekranizację tej powieści Austen. Mocno "napaliłam" się na obejrzenie tego serialu i kiedy go w końcu zakupiłam... mocno się rozczarowałam. Było nudnie i bez polotu, zero charyzmy w aktorach. Odtwarzanie roli, to jeszcze nie gra aktorska.

ocenił(a) serial na 10

A ja się z Wami nie zgadzam. Dla mnie film z 1995 jest raczej przeciętny, do tej pory nie mogę się zmusić do obejrzenia go w całości. Nie przepadam za H.Grant'em, a Emma Thompson (którą dla odmiany lubię) sprawia na mnie w tym filmie wrażenie robota. Gra 19 - latkę, ma 36, a wygląda niestety na ponad 40 (może to wina kiepskiej charakteryzacji i uczesania). Hattie Morahan z mini serialu BBC też nie jest w wieku Elinor (ma 29), ale wygląda na dwadzieścia kilka. Podobnie Gemma Jones grająca panią Dashwood (40); ma 53, a wygląda na ponad 60, taka babcia. To jest żenujące. Jeszcze najlepiej wypadła moim zdaniem Winslet, gra 17 latkę mając 20 lat, ale przynajmniej nie wygląda na więcej. Morrissey w roli Brandona nie jest zły, chociaż specjalnie mnie nie zachwycił, ale i tak wypadł moim zdaniem lepiej niż Rickman. Morrissey jest bardziej męski, Rickman to takie trochę "ciepłe kluchy", jakoś trudno mi uwierzyć, że to oficer, który służył w Indiach. Poza tym Thompson jako autorka scenariusza ustępuje A.Davies'owi. Chyba jednak aktorzy powinni pozostawić pisanie scenariuszy zawodowym scenarzystom. Takie jest moje zdanie, ale nie znaczy to że uważam RiR z 1995 za slaby film i rozumiem, że komuś może się podobać. W odróżnieniu od Dumy i uprzedzenie z 2005, której to adaptacji nie znoszę. PS.O co Ci Look3 chodzi z tą Elizabeth? Chyba piszesz o Elinor, ale to są dwa różne imiona.
Ogólnie zakonczę tak :) film z 1995 jest niezły, ale mnie nie wciąga tak jak miniserial BBC z 2008. Mini serial BBC (podobnie jak Dumę i uprzedzenie z 2005) obejrzałam już ..... nie napiszę ile razy, bo się wstydzę :)

ocenił(a) serial na 10
roxana33

PS.Oczywiście chodziło mi o miniserial BBC "Duma i uprzedzenie" z 1995, bo filmu z 2005 z tą pyskatą anorektyczką w roli Lizzy i wystraszonym dupkiem w roli Darcy'ego serdecznie nieznoszę :)

ocenił(a) serial na 8
roxana33

zgadzam się z twoją opinią

look3

Mnie w wersji z '95 boli właśnie Grand

a_guminiak

dziwne, że zamieściło się tylko pół komentarza i do tego nie mogę go usunąć :P H Grant dla mnie psuje cały film, resztę aktorów uwielbiam ale on od zawsze działa mi na nerwy, określany mianem amanta mnie tylko drażni :P

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones