4 sezon tego wielkiego nieporozumienia był totalnym absurdem. Pierwsze trzy sezony oglądało się niezwykle przyjemnie. Zwłaszcza urzekła mnie relacja Meave i Otisa. Była ona pełna prawdziwej miłości, a cały serial polegał na walce o tą miłość. Nie wiadomo czemu twórcy zdecydowali się zmienic całą koncepcję w ostatnim sezonie. Czekałem z wielką niecierpliwością na piękny ending, a jedyne co dostałem to jakiś śmieszny gówniany liścik którym można jedynie się podetrzeć. Za takie produkcję powinno się karać. Wstyd
Poprzednie sezony dotykały ważnych tematów, ale w lekkiej i zabawnej formule, tu dostaliśmy litanię ciężkich problemów, zresztą w dużej mierze jedynie muśniętych (jak choćby wątek przemocowca z którym spotykała się Viv - ot, w jednym odcinku okazało się, że chłopak taki jest, a w kolejnym się rozstali, i całe przedstawienie problemu...). Wszystko władowane w te skromne 8 odcinków.
Z kolei humoru po prostu w tym sezonie zabrakło, a zakończenie było bardzo niesatysfakcjonujące (nie wspominając nawet o tym idiotycznym wątku z boginią, ni przypiął ni przyłatał).