Po serialu jestem trochę rozdarta i do końca sama nie wiem czy mi się podobał czy nie. Jestem heteroseksualna, więc logiczne, że najbliżej było mi do historii takich ludzi w tym serialu. Jestem też trochę zawiedziona, że całe to środowisko LGBT i tak dalej jest pokazane w taki groteskowy sposób- mam wrażenie, że Ci ludzie walczą całkiem o coś innego. Ciekawy wątek pomiędzy ma Michaelem Groffem, synem Adamem , a Panią Groff. Jeżeli szukałabym do jakiego problemu najbliżej nam w Polsce to zdecydowanie więcej Polskich Rodziców mogłoby przejść taki katharsis jak jak oni. To pokazuje też, że wielu zagubionych rodziców jest w stanie się z zmienić i poprawić relacje z dzieckiem, ale najpierw same muszą przejść przez swoje demony. W głębi duszy trochę mi przykro, że Otis nie jest z Ruby. Jak dla mnie oni mieli, że sobą najlepsze dopasowanie. Ale z drugiej strony rozumiem, że Otis potrzebował, przeżyć i poczuć tą miłość która cały czas gdzieś nad nim wisiała z Meave. Ciekawa postać to też Eric - dla mnie to taki Jezus pokolenia kolorowych- dobry, uczynny, wspaniałomyślny, współodczuwający i motywujący innych ludzi do zmiany.
Akurat Eric to bardziej hedonistyczny Judasz niż Jezus. Wyklucza najlepszego kolegę bo ten jest białym heretykiem. Wymusza na na Otisie makijaż i „przebieranki“. Generalnie cały świat ma się kręcić w okół jego koloru skóry i homoseksualizmu… i wszyscy muszą się dopasować łącznie z religią.
Jego wiara jest wyjątkowo infantylna i płytka… przeczytałby tę Biblię, która znalazł, to może znalazłby więcej problemów w chrześcijaństwie niż tylko wykluczenie osób homoseksualnych i biały cis-Jezus.
Fakt, że z Erica dosłownie zrobiono proroka, to kompletny absurd - naprawdę, ten wątek świetnie by się miał bez pojawienia się bogini, do zostania pastorem i odnalezienia celu nie potrzebował faktycznego spotkania z bóstwem.
Poza tym trochę się jednak zgadzam z djgalin - w tej kwestii, że Eric odciął się od Otisa, bo nie jest queer, plus nagle w samej końcówce serialu okazuje się, że ma pretensje że nie rozmawiali nigdy na poważnie o jego rasie i orientacji - ale skoro miał potrzebę takiej rozmowy to wystarczyłoby przecież, żeby sam temat podniósł, zamiast oczekiwać, że przyjaciel się domyśli, tym bardziej że dla Otisa dzielące ich różnice zwyczajnie nie były istotne.