czy tylko ja mam wrażenie że serial drastycznie obniżył loty w 4 sezonie? Nie ma w nim nic śmiesznego i zwyczajnie jest nudny w porównaniu z pierwszymi 3 sezonami! Przyznacie mi rację?
Fakt, było więcej dramatu niż komedii, ale wciaż utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie.
Ja się nie zgadzam, serial nadal trzyma poziom. Rzeczywiście, w 4-tym sezonie więcej mogliśmy zobaczyć dramatu niż komedii, ale to nie znaczy, że nie dało się pośmiać. Ponadto mnie sezon 4-ty wcale nie nudził, wręcz przeciwnie, z wytęsknieniem czekałam na kolejne odcinki.
Tak ale brakuje problemów w rodzinie, jest ich mniej żyje im się lepiej itp. Nie przepadałem za Ianem ale jednak trochę go brakuje podobnie jak Jimmy'ego. W serialu zrobiło się pusto. Postaram się obejrzeć sezon do końca z nadzieją że Frank wyzdrowieje i zacznie znowu zatruwać im życie. W 5 sezonie oczekuję powrotu do korzeni serialu bo sezony od 1-3 były jak dla mnie świetne i przezabawne, to humor który do mnie trafia:)
Fakt, 4 sezon nie jest tak zabawny jak poprzednie ale dalej trzyma poziom, są różne zwroty akcji itp. ;)
Rzecz w tym, że ten serial to nie komedia, a komediodramat - i to naprawdę niezły. To, że 4. sezon jest bardziej gorzki niż poprzednie wyszło na plus i oczekuje tego w sezonie kolejnym, choć znając Showtime i ten serial spadnie poziomem.
Nie zgadzam się. 4 sezon jest po prostu inny niż poprzednie. Scenarzyści jakoś tak poprowadzili wątki, że wszystkim (oprócz Lipa) się w tym sezonie strasznie życie popsuło i przez to nie jest zbyt śmiesznie, a bardziej dramatycznie i "życiowo".
Zauważ że właściwie każdy bohater oprócz Sheili i Mandy zupełnie zmienił swoje podejście do życia. Frank umiera cały sezon, Fiona bawi się w Franka, Ian z porządnego chłopaka staje się szmatą, Debbie i Carl dorastają płciowo, Vi i Kev starają się/mają dzieci... To ciężki okres dla każdego z nich, ale wydaje mi się że na początku następnego sezonu wszystko wróci do "normy" i komedii będzie więcej.
P.S.
Mimo że to najmniej śmieszny sezon, to była w nim chyba najbardziej zabawna scena. Ściślej ta, w której Sheila i Sammi rozmawiają z taksówkarzem-chirurgiem. Umarłem ;)
P.S.2
"Niska śmieszność" tego sezonu wynika moim zdaniem też z tego że bardzo mało w nim Sheili i Joeyego, bo to oni byli najzabawniejsi ;)
Jestem na 3.odcinku 4 sezonu i zastanawiam się, czy Ian pojawi się w tym sezonie? Bo jednak, jak ktoś już wyżej wspomniał, trochę go brakuje, więc jestem ciekawa, czy nie mógł grać, czy celowo nie ma go w kilku pierwszych odcinkach?
Nie zgadzam się, to znaczy nie było tyle śmiesznych scen w czwartym sezonie niż w poprzednich trzech, ale serial mimo wszystko utrzymuje poziom. Ja kocham Shameless ponad wszystko i jest to mój ulubiony serial (na pierwszym miejscu z Queer as Folk).
Mnie też się taki bardziej podoba, widać wszystkie emocje i czasami można sobie popłakać i nie tylko ze śmiechu ;)