Witam. Co sądzicie o dwóch najnowszych adaptacjach powieści o słynnym detektywie? Mam na myśli tenże serial i filmy Ritchiego. A może Waszym zdaniem książka przewyższa wszystko?
Ja osobiście zafascynowałam się każdą odmianą. W każdej z nich Sherlock i Watson są doskonale dopracowanymi, interesującymi postaciami i każdą z nich jestem w stanie "strawić" i poznać od każdej strony. (If u know what i mean ;p)
Książkowy Sherlock jest rzecz jasna wspaniałą, klasyczną postacią, którą pokochało już tylu fanów na świecie, że nawet nie ma się o co spierać. Mamy więc szarmanckiego, zadbanego dżentelmena, który lubi pykać fajkę i rzucać nieśmiertelnymi mottami. Nie gardzi akcją i, jak na tamte czasy, bywa dosyć ekscentryczny.
Sherlock Ritchiego ma tej ekscentryczności w sobie jeszcze więcej, a poza tym jest uroczym narcyzem i zazdrośnikiem. Polubiłam go takiego, a co więcej, polubiłam również Watsona, którego ledwo zauważałam w książce. Jedyne uczucia jakie tam do niego żywiłam, to w najlepszym razie litościwa sympatia. Zaś odegrana przez Jude'a Law postać jest tak wyrazista, że było to dla mnie miłą odmianą i zupełnie naturalnie się do niego przekonałam.
Natomiast co do serialu - jeżeli mam się skupić na samych postaciach, to muszę przyznać - świetna robota! Sherlock jest cynicznym, chamskim autsajderem, który jednak przejawia zachowania charakterystyczne dla książkowego Holmesa. Jest tak samo przywiązany do Johna i ma zwyczaj wpadania w śledczy szał. Jednak - czy to ciężar dzisiejszych czasów, czy przemyślana decyzja scenarzysty - jest to człowiek bardziej antypatyczny i skupiony na sobie. Na dodatek brakuje mu uroku RDJota. A jednak - któż z nas, fanów, nie polubił serialowego Sherly'ego? ;)
Trudno mi oceniać, które z tych dzieł jest najlepsze. Może Wy macie mocne, wyrobione zdanie? ;) Czekam na Wasze opinie.
On jest tak szalenie dopracowaną i idealnie dopasowaną postacią, że aż trudno go było przełknąć w pierwszym momencie ;]
'Hiiiiiiii!'
Ja pierdzielę, nie mogłam nerwowo wytrzymać tej sceny na basenie. Ale potem... Załapałam częstotliwość Jima. Naprawdę, Moffat to geniusz! Chyba trudno byłoby stworzyć lepszą postać ekscentrycznego geniusza XXI w., może poza Jokerem ;D
A tak w ogóle, to w sumie smutno, że Jimmyego już nie będzie ;( No chyba, że to jakiś kolejny blef... Ale wolę nie. Niech już nie przekombinowują. Niech będzie koniec szalonego pana M, niech raczej zrobią odcinek z Mary Morastan, przyszłą żonką Johna ;D
Ta postac jest naprawdę świetna. Śmiało mogę rzec, że jest jedną z moich ulubionych postaci, choć przy oglądaniu drugi raz serii (pokazywałam go znajomej) następował dziwny paradoks- miałam ochotę zadusić go własnymi rękami. To naprawdę dobra postać, BAFTA się całkowicie należała.
A co do jego końca, pamiętasz jak w I cz.Sherlocka z RDJ Mary myślała, że Holmes się powiesił? Wtedy Watson powiedział, że za bardzo się kocha, żeby zdobyć się na coś takiego (no mniej więcej ;)). Nie odniosłas może wrażenia, że śmierć JM była łatwa? Za łatwa? :P
No... On przecież dopiero siebie kochał! ;D Ale jednak wole już żeby go nie było... To takie budowanie Matrixów na Matriksie. Dosyć, jakkolwiek mocno go kocham! <333
P.S. Też miałam go czasami ochotę zadusić...
(Spoiler jakby kto czytał :D) Ja jestem ciekawa jak Sherlock wróci do życia (kinowy mnie położył na łopatki, śmiech przez rozpacz (ach to spojrzenie do Watsona i spokój przy upadku) i złość (no bo tu taki patos, a co to miało byc potem, w tym dziwnym stroju na dodatek?! :D)). No nie mogę się doczekać! I serialu i filmu! I reakcji Watsonów :D
W kinie to ja przeżyłam mały szok z tym wodospadem... Przez bite dwie godziny oglądamy genialnego detektywa biegającego sobie po całej Europie, łapiąc Moriartego, a tu nagle...
Pluuuuum! do wody.
Te śmieszne 'fotelowe' śpioszki też były niezłe ;D
Ale mimo wszystko RDJotowi we wszystkim ładnie ;3
O Boszsz, to niedobrze, że kocham każdą odmianę Sherlocka. Nawet ten książkowy jest w stanie poruszyć moim sercem... ;]]]
Oglądałam, zgadnij dla kogo? ;3
Dżizas, daj znać jak moje psychofaństwo zacznie za bardzo męczyć wszystkich dookoła ;D
A tak serio - RDJ to jeden z moich najukochańszych. Na równi lubię chyba tylko Cumberbatcha, w miarę Matta Damona i ew. Juda Law ;) A poza tym mam też sentyment do Seana O'Connory i Louisa de Funesa, bo oglądałam całą rodziną ich filmy w dzieciństwie <3333
Forum 'Sherlocka'? :D:D Ja lubię RDJ, Cumberbatcha, nie pogardze Johnnym Deppem i, jakże przystojnym mimo upływu lat, Harrisonem Fordem (Han Solo i jego Sokół Milenium!). A, i jeszcze Viggo Mortensen (<3 Aragorn! ^^) i Hugh Laurie.. No, długo moge wymieniać :D Ale to czołówka (mniej więcej ;))
No, Hugh Laurie, jakżebym mogła zapomnieć ;D Harrison też jest spoko. A, i lubię jeszcze McFadyena za rolę w "Dumie" :)
Mnie w kinie przeraziło to, że można było przeżyć szok na tej scenie. Dla mnie historia Sherlocka jest tak wbudowana w europejską kulturę, że dziwne wydaje mi się, że można nie wiedzieć, co wyniknie ze spotkania Sherlocka z Moriartym. Zwłaszcza po usłyszeniu nazwy Reichenbach...
Znaczy wiesz, ja na przykład książki zaczęłam czytać dopiero po oglądnięciu filmu. Fakt, wiedziałam co się stanie (choćby na soundtracku utwory, a do tego czytałam o SH na wiki), ale primo-starałam się odrzucić to co pamiętałam (większe emocje), secundo- scena zaparła mi dech na chwilę (jak wyżej napisałam bardzo podobał mi się spokój Sherlocka i przerażnie Moriarty'ego :D).
Dość sugerujący był tez smutek twardego jak stal Watsona ;)
Ja przez chwilę naprawdę wierzyłam... a może raczej CHCIAŁAM wierzyć, że Sherlock nie żyje ;)
O, właśnie! Że wreszcie coś się nie udało, że tym razem zaskoczą i SH nie wróci (w końcu było sporo zmian :D). Ogólnie lubię filmy z otwartym zakończeniem (np. Incepcja była super :d)
Sorry, że przez cały dzień nie pisałam, ale miałam problemy z internetem ;/
Ja już od jakiegoś roku chcę obejrzeć Incepcję, ale w kółko zapominam :o
Hej, Nimfadoro, co sądzisz o serialowej Irene? :) Ostatnio obsesyjnie wypytuję o to fanów ;D
Ja jej osobiście nie lubiłam od początku, a to jeszcze się wzmogło, kiedy obejrzałam "SinB" drugi raz. Czy ktoś oprócz mnie też jest zdania, że to okrutne, aby Sherlock zakochiwał się w takiej su*e?! Okej, była inteligentna i sprytna, okej, nawet momentami ładna. Ale poza tym?! Oni nawet do siebie nie pasowali, zero chemii z początku! Tzn, Cumberbatch genialnie od samego początku grał pociąg do niej, ale to aż bolało moje biedne oczy ;c To aż przykre, że taka biseksualna Irene zdobyła serce Sherlyego. Serio, jakoś zwłaszcza teraz mnie to smuci :(
Spoko :D
Co do Irene to mi jakoś po prostu... nie pasowała. Liczyłam na jakąś śliczną (Rachel jak już wspomniałam ;D) panią, która jest niesamowicie inteligentna, a dostałam... po prsotu dość sprytną kobietę, na dodatek (w mojej opini) nie jakąś piękną :D. Nie przeszkadza mi bardzo, ale szczyt moich marzeń to to nie jest :D
A, po chwili namyslu wiem czego mi brakowało. Może trochę (dziwne, wiem) ale słodkośći. W filmowym SH Irene była bardzo kobieca, zmysłowa, (akcja z kwiatami m.in.). Może dodawały jej tego ekscentryczne suknie, ale pod koniec I cz. w tym wdzianku też wyglądała cudnie. Pasowało mi, ze Irene, mimo jakiegoś podobieństwa do SH jest właśnie zmysłowa. O, dokładnie :P
Rachel miała w sobie 'to coś', doskonale wiem o co Ci chodzi ;) No i ta chemia między nią a RDJotem, mmm...
A ta Irene tutaj, jak wspomniałam, nie dość że lekkich obyczajów to jeszcze niestabilna orientacyjnie.
Serio?! Na dodatek Sherlock tęsknił za nią już w jakiś dzień po pierwszym spotkaniu... A czym ona mu niby tak zaimponowała? :/
Irene Adler w serialu? Nie lubię jej zbytnio. Jakaś za stara dla Sherlocka... i wgl tak jej nie lubię jakoś. Jak ona mogła pobić Sherloczka?? -,-
Haa, to zazdrość, że on coś do niej czuł. ;D
Aktorka, która grała Irenę Adler, miała 28 lat, aktor, który grał Sherlocka - 35 :D
Serio? Ojojojojoj, coś ten make-up przesadzony, czy coś, bo wg mnie postarza ją o ładnych parę lat... i ta fryzura, wyjęta z jakichś zamierzchłych czasów.
Bez tapety, szminki, kresek pod oczami oraz z rozpuszczonymi włosami, wyglądała już młodziej i ogólnie lepiej.
Ale i tak Sherlock wygląda tak... jakby to ująć - świeżej? ;D
Lara jest z rocznika 1980, Benedict z rocznika 1976, odmłodziłam Larę troszeczkę http://www.imdb.com/name/nm3091498/
Hhhahh, napisałyśmy mniej więcej w tym samym momencie mniej więcej to samo :D (patrz: niżej)
Telepatia, or something?! ;p
Jest za dużo odpowiedzi odpowiedzi odpowiedzi... i nie widac już kto na co odpowiada :D
Ps. zaczynam się bać :D
To rzeczywiście okropne ;o. Może odpisujmy z powrotem na mój pierwszy post? I mean, ten którym rozpoczęłam dyskusję ;D
A, i jeszcze małe pytanko - w sensie, o co chodzi z 'Casanovą' i 'Cabin pressure'? To film, muzyka, czy co? I co tam robi Cumberbatch?
"Cabin Pressure" to słuchowisko radiowe, gdzie jest Benedict, a "Casanova" to audiobook czytany przez Benedicta :)
O! Jak tu przestronnie i świeżo xD
Kurczę, chyba prędzej umrę niż się w końcu doczekam 3. sezonu :/
Tak samo z wersją hollywoodzką - tej to w ogóle nikt nie wie, kiedy będzie ;(
Ale ma być? Bo jak nie to przyjde i osobiście zabiję Ritchiego. :D
Film- nie mogę się doczekać sceny jak się wreszcie zobaczą, ale podejrzewam coś w stylu, że Watson przyjdzie do domu Sherliego i po prostu usiądzie obok niego :D No i oczywiście czy Irene na pewno nie żyje? To mnie męczy...
Serial- o ile w filmie jakoś mogę sobie wyobrazić spotkanie SH i JW o tyle tutaj... no nie da się, niech już to nakręcą wreszcie! Nie interesuje mnie nawet jak przeżył (no dobra, nie aż tak), ale JAK się spotkają :D
Drżę z niecierpliwości osładzając sobie czas 'Cabine...' i Hobbitem :D (a swoją drogą widziałaś klipy z planu m.in. Martina Freemana w beczce :D?)
http://www.filmweb.pl/video/klip/Si%C3%B3dma+wizyta+na+planie-28294 ok 8:54 :D
Ooops, coś nie mogę zobaczyć :'( To pewnie przez te burze, szlaczek by to trafił. Ale obejrzę przy najbliższej okazji. Widziałam już jego zdjęcia i są... pocieszne :D
O, obejrzałam :) Świetnie pasuje do tej roli, już po tych kilku scenach widzę, że bardzo dobrze gra :) Serio, mam nadzieję że wiele osób pozna go i polubi dzięki temu :D Martin zasługuje na miejsce w co najmniej pierwszej setce. Ma talent i predyspozycje :)
Ta, ja kocham ten fragment: Fu*k you, I won a BAFTA :D
A innych nie ogarniam, terkoczą tylko i terkoczą, a napisów trudno zdobyć :( Może znasz jakiś wywiad z napisami?
Kurczę, w kółko Cię proszę o linki :D
Ja już się nauczyłam oglądać 'Sherlocka' bez napisów, po prostu czasami czegoś nie wyłapię, ale trudno :) Ale jak np próbuję słuchać na youtubie wywiadów z Benedictem, to gasz, poza tym że jego głos wywołuje u mnie ciary, to rozumiem piąte przez dziesiąte. Nawet jak włączam angielskie napisy :( Oni używają za trudnych słów, nooooo! :D
Sherlock bez napisów to dla mnie byłby ciężki orzech do zgryzienia, bo m.in. język SH jest stylizowany na nieco archaiczny, a na dodatek nie nadążyłabym za nim i jego dedukcją (Pies Baskervill'ów: Nie, czuję się swietnie, widzisz tamtą parę i tralalala... :D tak by to mniej więcej wyglądało :D). Nie wiem czy oglądałaś kiedyś Avatar:Legenda Aanga lub tą nową Korry, ale tam język jest spoko i fajnie się można nawet uczyć :D
Kreskówka :D kocham ją, Legendę Aanga obejrzałam z dubbingiem (i mi nie przeszkadzał, wręcz polecam), natomiast Korrę z angielskimi, ale serial jest świetny :P tu link na filmwebie do Aanga (był pierwszy):http://www.filmweb.pl/serial/Awatar%3A+Legenda+Aanga-2005-194037 - serial naprawdę spoko, jak chcesz wyślę Ci link do online
a tu druga część z Korrą:
http://www.filmweb.pl/serial/Last+Airbender%3A+The+Legend+of+Korra%2C+The-2012-5 90629
Ps. Taaak, na punkcie tego serialu też mam fioła :D
Ooo, zobaczę w takim razie, chociaż oprócz "X-menów" nie bardzo lubię takie kreskówki :0 Zaufam Ci :D
Ok :D 1 księga Aanga trochę przynudza, ale potem się rozkręca :D ja 2 i 3 księge oglądałam bez przerwy przez dzień i noc itd :D daj znać co i jak :P