Wszyscy spekulują, że osobą, która umrze w 4 sezonie będzie Mary. Ale wbrew temu co jest w książce, jest ona w ciąży. Nie wyobrażam sobie, że John będzie sam wychowywał dziecko, ale przykro myśleć, że umrze i ona, i ich córeczka... Co myślicie?
Może tu Mary "umrze" w rozmaitych ewidencjach. Wiemy, że Mary Morstan to nie było jej prawdziwe nazwisko. Może ponownie zyska - z jakichś względów - fałszywą tożsamość. A w wystawianiu nagrobków żywym osobom bohaterzy serialu mają już praktykę :-)
Mi byłoby przykro, gdyby Mary umarła. Jasne, niby oszukała Johna, postrzeliła Sherlocka i tak dalej, ale w końcu Sherlock jej wybaczył i Johnny też. Do tego nie przeszkadza jej przecież, że John biega z Sherlockiem po Londynie, więc nie byłoby z tym problemów na linii mąż-żona ;)
No i dziecko; John przecież nie może (?!) wychowywać dziecka sam, a jaka inna kobieta pasowałaby do niego jak ulał? ;)
Eh, nie wyobrażam go sobie z inną kobietą :( A scenarzyści ponoć zaznaczyli, że ktoś z głównych bohaterów umrze. Masz pomysł kto to jeszcze może być?
Może Anderson? W obronie Sherlocka przed psychopatycznym mordercą? :D Chociaż... Nie, coś smutno byłoby bez niego. Nie byłoby kogoś, na kogo można wskazywać palcem z miną "Co. Za. Idiota." ;P
A tak na poważnie, to nie mam zielonego pojęcia. Każdy z bohaterów daje coś, co razem tworzy idealną całość. Pozostaje tylko nadzieja, że scenarzyści trollują i wszystko co mówią to jedno wielkie kłamstwo... W tym przypadku nie miałabym im tego za złe ;)
Ja też, mam nadzieję, że nikt nie umrze :( I Andersona mi nie będzie żal, ale bardzo będzie m.in. Lestrada, który jest cudny :/