Wezmę przykład z pierwszego odcinka :
Analiza Watsona :
-Fryzura nie może jednoznacznie wskazać na wojski, równie dobrze mogła to być jego zwyczajna fryzura
-"Mała odmiana" po tych słowach raczej ciężko stwierdzić czy ktoś jest lekarzem wojskowym
-Kuleje ale nie prosi o krzesło - nie musi to być uraz psychiczny ale zwykła duma lub chęć ukarania siebie samego za coś co zrobił w przeszłości i niekoniecznie musi być to śmierć pacjenta
-Drogi prezent owszem się szanuje i jeśli jest od kogoś bliskiego dba się o niego ale ślady zadrapań mogą być jedynie przyczyną roztargnienia
-Po obejrzeniu telefony nie da się stwierdzić czy ma pół roku, zadrapania mogą go "postarzać" więc określenie przez jaki okres czasu był używany graniczy z cudem, no chyba,że na telefonie jest data zakupu
- Brat dający Watsonowi telefon nie musiał szukać kontaktu, po prostu dał mu sprzęt o którym chciał zapomnieć
- Zadrapania obok wejścia ładowarki nie muszą świadczyć o drżeniu rąk użytkownika, równie dobrze mógł podłączać tam słuchawki gdyż wiele telefonów np Samsung ma wejście na słuchawki i na ładowarkę w tym samym gnieździe. Konkludując mógł być to zapaleniec muzyki bądź człowiek chory na Parkinsona/ pourazowe drżenie ręki, nie musiał być pijakiem. Telefon niepijącego owszem ma zadrapania, to nie czynnik wskazujący czy ktoś pije czy nie tylko jaki ma stosunek do takich rzeczy, czy je szanuje czy rzuca gdzie popadnie
3 miejsce w rankingu, wzorowane na prawdziwej postaci, sztuka dedukcji naprawdę istnieje
Z tych powodów to musi być śmiertelnie poważne
Od kiedy Holmes jest prawdziwa postacią? Kurcze przez cale życie myślałam że to postać fikcyjna. Ale na serio: tak, możemy się nawet czepiać tego, że sami się domyśliliśmy, że chodzi o taksówkarza zanim zrobił to Sherlock, czy też że moja komórka ma ślady zniszczenia, mimo że nie jestem osobą skłonna do upijania się. Dedukcje samego ACD czasem mogłaby być naciągana, więc sądzę, że czepianie się każdego szczegółu jest tu nie wskazane. Tym bardziej, że to mimo wszystko naprawdę dobry i zasługujący na to miejsce serial.
postać Sherlocka była wzorowana na prawdziwej postaci ... ale to tylko w ramach ciekawostek :)
Mikro ekspresja jest bardziej wiarygodna od zapamiętania całej mapy Londynu czy też gdybania na temat brata alkoholika
Żeby jeździć tą czarną taksówką trzeba zdać specjalny test w którym miedzy innymi trzeba się wykazać znajomością wszystkich uliczek londynu, około 13 tysięcy i jeszcze trzeba z pamięci odtworzyć najkrótszą drogą z jednego do drugiego punktu. Biorąc to pod uwagę to pościg za taksówkarzem był jak najbardziej realistyczny, zakładając że taksówkarz podążał najkrótszą drogą.
Zaznaczając, że do zawodu taksówkarza w Londynie trzeba się uczyć trzy lata, podejrzewam, że dużo bardziej wymagające to niż niejeden kierunek na studiach. :)
Jest coś takiego jak mnemotechniki i z tego co wiem to właśnie to wykorzystywał Sherlock. Jeżeli ktos ma czas i chęci to może się nauczyć wielu rzeczy już pominąć to że sam Sherlock był bardzo inteligentnym, wręcz genilanym człowiekiem. po za tym mógł mieć pamięć fotograficzną. A techinki które sa pokazane w "Lie to me " (nie przekonacie mnei do polskiego tytułu) też są prawdziwe i wykorzystywane w normalnym życiu.
Mikro ekspresja. Robienie głupich min gdy kłamiesz i przewracanie oczami gdy mówisz prawdę. Nom, nom, ciekawe czemu jeszcze wykrywacze kłamstw nie wyszły z obiegu.
To akurat można oszukać, większość ludzi nie wierzy w te rzeczy bo ich po prostu nie widzi. A to jedyny taki serial opisujący tą technikę
Mikro ekspresja jak najbardziej istnieje. Lightman jest wzorowany na Paul'u Ekman'ie, który całe życie zajmował się badaniem emocji i kłamstwem. Polecam jego książkę "Kłamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce i małżeństwie".
BTW: badanie wykrywaczem kłamstw nie posiada żadnej wartości jako dowód sądowy, głównie dlatego że jest mało wiarygodne. Taka ciekawostka ^^
O ludzie... To jest telewizja i wszystko jest grane praz aktorów, to chyba oczywiste, że nie będzie w 100% realistyczne...
-_-
No właśnie, chodzi o to, by ta różnica nie raziła i by widz nie miał wrażenia, że ogląda głupie bajki.
Są gusta i guściki. Mi się bardzo podobało Lie to me i sposób przedstawienia mi nie przeszkadzał. Tym bardziej, że większość gestów/reakcji/mimiki twarzy nie odbiega zbytnio od rzeczywistości, jedynie szybkość ekspresji jest dużo szybsza niż w serialu, ale... No, tego nie można by dokładnie odwzorować głównie dlatego, że widzowie by nie ogarnęli -_-
A przynajmniej taka moja opinia ^^'
Sherlock mówiący o wojskowej przeszłości brał pod uwagę również inne czynniki: opaloną twarz, blade ręce, co myślę, potwierdzało jego teorię. Fryzury, postawa oraz to, że Watson kuleje - złożył te czynniki do kupy i wybrał najbardziej prawdopodobną wersję - ja sobie to tak tłumaczę. Cżesto zresztą przejmujemy pewne zachowania lub przyzwyczajenia z miejsc pracy. Kwestia telefonu - skoro Sherlock jest na bieżąco z nowinkami technicznymi,to oczywiście że może stwierdzić kiedy dany model telefonu wszedł na rynek - każdy kto się tym interesuje może.
Kwestia telefonu jako prezentu - hmm...ja obobiście, gdybym chciała się pozbyć czegoś aby zapomnieć, to wyrzuciłabym taki przedmiot - oddał go - bo zapomnieć nie chciał, a chciał być w kontakcie z bratem (a raczej chciała)Skoro mój brat nie miałby telefonu, a ja miałabym go na zbyciu - dałabym takowy.
Choroba Parkisona - zdarza się raczej u ludzi starszych - rzadko u młodych, a jak stwierdził Sherlock telefon o którym mowa jest raczej gadżetem dla młodych ludzi.
Zgadzam się, że zarysowania mogły powstać w skutek drżenia ręki po urazie - dlaczegóż by nie (to też wszak byłaby jakaś dedukcja).
Przetoczyłam tylko przykład, po za tym nadmienić trzeba, że sam Sherlock nie do końca był przekonany, że trafił z tym alkoholikiem. Dopiero słowa Watsona o tym "jak może stwierdzić o rzekomym alkoholiźmie brata" utwierdziły go w przekonaniu, że ma racje.
Po za tym, jak już ktoś napisał wcześniej - nie należy wszystkiego brać poważnie i szczegółowo ;)
co do telefonu- w Anglii jest moda na nowości- pewnie dlatego Sherlock niby wiedział ile ma telefon, bo był to jeden z najnowszych modelów- wystarczy tylko wiedzieć kiedy się pojawił na rynku i już prawie mamy datę zakupu. W filmie kilka różnych rzeczy sugeruje że dana dedukcja jest słuszna i nie tylko fryzura oddaje zawód, ale każdy mały szczegół zachowania, ubioru itp. Zawsze można być bardzo sceptycznym i wiadomo, że autorzy podciągnęli fakty do wymyślonej dedukcji danej rzeczy, ale zrobili to niesamowicie zgrabnie i zgodnie z rzeczywistością. Ja tam nie mam nic do zarzucenia serialowi pod tym względem.
Ja też nie - nie zagłębiam się w takie szczegóły tylko cieszę ogólnie pojętą akcją i nie-akcją (choć nie-akcji jest bardzo mało), czyli generalnie całym serialem.
Oh, jak wy ludzie wszystko lubicie brać na serio i z totalną powagą. Szukacie drugiego dna, ukrytego znaczenia tam gdzie go nie ma i komplikujecie sobie życie na siłę. @katedra Usiądź, oglądaj, ciesz się (albo i nie).
Gdybym ja miała rozkładać każdy serial na części pierwsze, to pewnie nic bym nie oglądała. Seriale są po to by bawić, cieszyć oko, a nie siedzieć i rozmyślać nad ich sensem czy też braku. No ale każdy robi, co mu się podoba.
Związek jest taki,że po prostu nie zaskakuje mnie już nic a sztuka dedukcji z serialu wydaje się śmiesznie naciągana
W drugim filmie było tyle dedukcji co w serialu podczas 1 sceny. Więc nie wiem co było bardziej zaskakujące w tym przypadku.
Z twojej wypowiedzi można wywnioskować, że cała postać Sherlock'a jest 'śmiesznie naciągana', bo Holmes BBC jest oparty na książce tak samo jak filmowy (czy też wersje poprzednie).
Śmiesznego kapelusza oryginalnie nie miał, to inwencja Sidneya Pageta, ilustratora. Wyobraź sobie młodego, współczesnego mężczyznę z fajką w zębach. Dziwnie, nie? Mało kto obecnie pali fajkę. Do tego książkowy Holmes palił nie tylko fajkę, ale też papierosy i cygara. A, jak mówi sam Sherlock, "It's impossible to sustain a smoking habit in London these days" więc rzuca palenie. Równie dobrze można by się czepiać, że Watson nie pali.
Poza tym piszesz, że jesteś fanem 2 filmów Richiego - czy RDJ nosi ten śmieszny kapelusz? Nie. Nosi różne inne kapelusze, ale nie ten.
Ksiażkowy Holmes nie miał żadnej fajki czy czapeczki. Nie był te uzależniony od nikotyny a od kokainy. Do tego jest cyniczny, na wpół obłakany itp - czyli najbardziej podobny do tego tutaj :]
Że czapeczki nie miał, to właśnie napisałam. A fajkę palił (jedna na pewno była czarna i gliniana), oprócz tego papierosy i cygara, ale tam praktyczne wszyscy palili, również Watson. Po kokainę sięgał, gdy przez dłuższy czas nie miał żadnej sprawy i był znudzony (co prawda nie jestem tutaj w stanie powiedzieć czegoś konkretniejszego, bo wiem, że trochę informacji o tym nałogu jest w "Znaku czterech", a tego jeszcze nie czytałam).
A czy ja napisałam, że nie jest? Jasne, że nie, bo jest podobny. Jedyne różnice wynikają, moim zdaniem, ze zmiany czasu akcji.
Akurat przypadło mi odpowiadać na Twój post ale pisałem do ogółu:) Oczywiście ze wszystkim co napisałaś się zgadzam :)
Aha, rozumiem. Myślałam, że jakoś niezrozumiale napisałam tamten poprzedni post i wynikało z niego coś zupełnie przeciwnego niż miałam na myśli. :)
Sherlock używał kokainy, dokładnie 7% roztworu. Był świetnym chemikiem, więc właściwie... mógł sobie ją sam zrobić :D John tego nienawidził, więc kazał mu przestać, aczkolwiek kiedy Holmes nie miał co robić, dalej sięgał po różnego rodzaju używki.
Nigdy nie jest opisane, aby detektyw był na nie podatny. To ciekawe, ponieważ po dawce narkotyku ludzie zachowują się inaczej... Sherlock po prostu siedział w fotelu z zamkniętymi oczyma i... myślał.
Ale kiedyś kokaina nie była uznawana za narkotyk i była dodawana nawet do coca-coli. A gdyby teraz zrobili od neigo uzależnionego od kokainy narkomana to by jakoś dziwnie wyglądało...
Sherlock po prostu zauważył te wszystkie szczegóły - a złączone w jedno drogą dedukcji, dały mu ogląd sytuacji, którą określił w konkretny sposób. Jeden element układanki jeszcze niczego Ci nie pokaże,ale wszystkie - dają już jakiś konkret.
Tak to jest, jak się polega na polskich napisach.."Mała odmiana" odnosila sie do szpitala, Barts.
"A bit different from my day" padło, gdy wchodzili do laboratorium. Więc ktoś związany z tym konkretnym szpitalem, kto przed laty miał dostęp do jego laboratorium. Barts to teaching hospital, więc można było założyć, że to jego wychowanek. Cała reszta to domysły, ale to jedno było naprawdę niewydumane. Chcesz się czepiać, sprawdź fakty.
Cała reszta to domysły Sherlocka więc to nie jest dedukcja tylko gdybanie. I fakty zostały sprawdzone czyt. powyżej
Chciałabym tylko powiedzieć, że Sherlock ZAWSZE tak dedukował. Rzucał okiem na gościa i mówił, że to dymisjonowany sierżant piechoty morskiej. Zawsze wiedział, jak przedstawić efekt końcowy rozumowania bez tłumaczenia poszczególnych kroków i zrobić wrażenie. Nie mówisz, że cała idea nie ma sensu, tylko w tym wykonaniu, ale ono przecież nie różni się wiele od książkowego. A poza tym:
-"Kuleje ale nie prosi o krzesło - nie musi to być uraz psychiczny ale zwykła duma lub chęć ukarania siebie samego za coś co zrobił w przeszłości" - John zachowywał się, jakby zapomniał o swojej nodze. Gdyby uraz był rzeczywisty odczuwałby ból lub przynajmniej dyskomfort, co byłoby widoczne po wyrazie twarzy i postawie.
- "Drogi prezent owszem się szanuje i jeśli jest od kogoś bliskiego dba się o niego ale ślady zadrapań mogą być jedynie przyczyną roztargnienia" Nie takie zadrapania. Telefon był pokazany dość dokładnie i było widać, że rysy są głębokie i jest ich dużo. Kilka upadków na ziemię nie spowodowałoby czegoś takiego.
- jeśli chodzi o zapaleńca muzyki, to przecież słuchawki (w podanych przez ciebie przykładach) podłącza się tak samo jak ładowarkę, czyli i tak właścicielowi musiałyby drżeć ręce. Nawet częste używanie telefonu jako odtwarzacza nie powoduje takich śladów. (Na pewno. Mam swój od ok. trzech lat, Samsung, prawie codziennie słucham na nim muzyki trzymając go w kieszeni spodni. Sprawdziłam - żadnych tego typu śladów).
Polecam się zapoznać z oryginalnym Sherlockiem... Jeżeli on cie nie przekona, to innego Sherlocka nie ma, serial BBC jest bardzo dobrze odwzorowany, często dedukcje są brane z książki. Poza tym, dedukcja istnieje, a pan Holmes był wzorowany na profesorze (lekarzu) jednego z londyńskich szpitali, gdzie Arthur Conan Doyle przebywał i poznawał technikę dedukcji wymyśloną właśnie przez tego lekarza.
Podsumowując, dedukcja istnieje, Sherlock jest po prostu "ponadnaturalnym" człowiekiem i to sprawia, że serial jest ciekawy. Gdyby Holmes był taki jak każdy z nas, nikt by się nim nie zainteresował, bo codziennośc jest po prostu... nudna.
Dokładnie! Jakiś czas temu wzięłam się za lekturę Sherlocka i nie mogę się nadziwić, jak wiernie odwzorowana jest jego postać w serialu. To, w jaki sposób przeprowadza dedukcję, mówiąc do siebie i najczęściej irytując tym ludzi wokół siebie, którzy nie mają pojęcia, o co mu chodzi... niesamowite;) w książce Watson porównuje go do dziecka, które ekscytuje się otrzymanymi zabawkami, tak jak Sherlock raduje się, gdy wpada na jakiś trop albo po prostu dostaje zlecenie.
Porównuje do dziecka... ale ile razy?
Według mnie postać serialowa ma minusy i nie jest aż tak zgodna z Holmesem w książce jak najwidoczniej większość osób uważa. Chociaż to i tak powinna stwierdzać osoba, która najpierw czytała książkę, a nie np. obejrzała ten serial, bo wiadomo, że trudno sobie potem wyobrazić Holmesa na nowo po takim czymś.
Może i masz rację. Zwłaszcza, że czytałam na razie tylko dwie książki Doyle'a. Ale właśnie po nich Benedict tak bardzo mi pasuje do roli Sherlocka... Choć przypuszczam, że ktoś, kto czytał wszystkie jego przygody ma na ten temat odrębne zdanie. A kraina wyobraźni rządzi się swoimi prawami, i w sumie to, czy dany aktor się komuś podoba czy nie to też kwestia gustu. A o gustach się nie dyskutuje niby, choć i tak filmweb od tego jest :)